Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Shadowmere, Haniu.... Czyli jednak mamusia.

 

A masz jakieś miłe wspomnienia odnośnie ojca?

Bo mi np. niedawno się odblokowały, a przez wiele lat były wypierane z mojej świadomości. I te wspomnienia są fajne i miło się do nich powraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłoby trudno, ale też byłoby inaczej, bo wtedy ojciec stałby się złym, tyranem, nie-ojcem, którego łatwo nienawidzieć za swoją nieobecność, za brak zainteresowania... A tak... Rzeczywisty obraz danej osoby się zmienia pod kątem tych dobrych wydarzeń.

Kiedy ja przestanę wychowywać swojego ojca? :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Basia Nie mam pojęcia :(

 

Czuję się ostatnio opuszczony, niechciany, niezauważany...

Nawet tutaj, bo w domu mama mnie obraża, mówi żebym się odczepił a nic takiego jej nie robię oraz, ze nie może na mnie patrzeć...

 

Wróciłem tutaj z jakąś nadzieję, że znowu poczuję, że gdzieś należę i że gdzieś jestem chciany, niestety...

Powiedzcie mi jak jest naprawdę ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., chcesz żeby ktoś Ci napisał, że jesteś tu potrzebny, że nikt Cię nie ignoruje? Potrzebujesz takiego zapewnienia? Naprawdę?

A nie możesz napisać "czuję, że macie mnie w dupie!" - byłbyś wtedy w kontakcie ze swoją złością, a masz na to przyzwolenie. Byłoby Ci chyba trochę łatwiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Basia, dzięki :), jednak stąd nie zniknę.

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja to jestem, mam wrażenie, że powiedziałaś to, żebym się odczepił albo, że mnie okłamałaś i myślisz zupełnie inaczej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podobno zdrowieję.

sama tak myślałam.

poszłam przecież wczoraj na imprezę.

dobrze się czułam.

w związku z tym nie wiem czemu zamknęłam się w łazience u kumpeli i się tak poszatkowałam, że nie mogę ręką ruszać.

na szczęście to był już koniec imprezy, zostałam tylko ja i Alinka.

ale wiem że jej zje bałam parapetówę.

była przerażona gdy weszła do łazienki i mnie zobaczyła.

 

oto jest moje zdrowienie.

już nigdy nigdzie nie wyjdę.

nadaję się do psychiatryka. nie do ludzi.

 

przysięgam, że jeżeli kiedykolwiek czułam się strasznie, to to, co czuję teraz jest milion razy gorsze.

nienawidzę siebie.

i inni też powinni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu... :-|

Ja się mogę tylko domyślać, dlaczego to zrobiłaś. Bo zaczęło być normalnie, w miarę dobrze.. i nie potrafiłaś z tym wytrzymać. Musiałaś wrócić do znanego Ci schematu, bo tak jest łatwiej, bo to jest łatwiejsze niż mierzenie się na trzeźwo z rzeczywistością.

Bo rzeczywistość i normalność są be.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu? A może Ty nie chcesz wyzdrowiec? No przecież coś musiało wpłynąć na Ciebie,że się pocięłaś. Chyba mi nie powiesz,że nagle wyszłaś do łazienki, było Ci wesoło więc postanowiłaś sobie zrobić krwawy tatuaż.

Musiałaś o czymś pomyśleć.Impuls, Emocja. Tylko jaka?

 

I nie mów,że już nigdzie nie wydziesz. Nie rób sobie sama na złość! Bo karzesz sie teraz podwójnie. Raz-tniesz, a dwa- zakazujesz wychodzenia.

Cholera, musisz coś zrobić z tym wyżywaniem się na sobie.

 

Wczoraj przeczytalam,że idziesz na imprę. Kurde, pomyślałam sobie....fajnie, zaczynasz żyć, troszczyć się o siebie. Masz motywację.

dzisiaj włączyłam kompa, weszłam tu, szukam Twoich wpisów czekając,ze przeczytam,że było super.

A tu niespodzianka.

 

Kasiu? Co Cię skołoniło do tego?

Napiszesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynki Moje...

Nie mam pojęcia. Nie wiem dlaczego to zrobiłam.

Tak, pewnie chciałam poczuć ból. Chciałam to chyba zamanifestować.

Przecież zawsze to robię w ukryciu.

Nie wiem co się stało.

Myślałam że będzie normalnie...

Przewidywałam, że jak źle się poczuję, to pojadę do domu.

Nie przewidziałam czegoś takiego.

 

Nie wiem, dziewczyny, nie wiem.

Może faktycznie nie chcę wyzdrowieć.

Może w tym zdrowieniu muszę zaznaczać, że jestem jednak zaburzona.

 

Jest mi tak wstyd, tak cholernie wstyd.....

Piszę to i wyję.

Napisałam do niej, przeprosiłam, ale milczy.

Myślę, że ją stracę.

 

Zrobiłam coś wstrętnego. Czuję obrzydzenie do samej siebie,

Patrzę na swoje ramię, które nigdy nie wyglądało tak ohydnie i mam ochotę je uciąć.

Nienawidzę siebie.

 

Moniko, nie zasługuję na to, żeby wychodzić do ludzi.

Chcę umrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu, nie gadaj głupot bo przyjdę i Ci dam klapsa :-|

Tak teraz myślę o tym. Właśnie, zawsze robiłaś to w ukryciu. Więc może potraktuj to inaczej? Nie jako porażkę, tylko jako krok do przodu - pozwalasz innym widzieć, że cierpisz. To JEST krok do przodu, bo już nie chowasz tych wszystkich emocji w sobie. A Alinka, jeśli jest prawdziwą koleżanką, to zrozumie. Jeśli nie - nie trać na nią czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, przeczytalam przed chwila co sie stalo, podobnie jak Monika cieszylam sie, ze wychodzisz, ze sie rozerwiesz... Po przeczytaniu dzisiejszych postow najpierw bardzo sie zmartwilam, ale teraz tak jak Basia mysle, ze nie powinnas sobie tego wyrzucac, bo to jednak mimo wszystko, choc moze brzmiec to absurdalnie, progres! juz masz dosc ukrywania tego jak sie dobijasz, katujesz, chcesz wyjsc z ukrycia, chcesz sie otworzyc, wyrzucac z siebie emocje, a nie tylko kierowac je do siebie. Zaczynasz pokaazywac innym, ze potrzebujesz pomocy, ze nie jest OK tak jak to im sie wydaje... Przytulam Cie mocno, nie badz dla siebie surowa... :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Nie mów tak,ze nie zasługujesz bo to nieprawda. I nie utwierdzaj sie w tym błędnym przekonaniu. Jesteśmy stworzeni do życia w stadzie. To Ty chcesz się na siłę wyalienować, karząc się za swoje zachowanie.

 

Nie możesz w inny sposób manifestować swojego bólu?

Albo tez jest tak,że nie wierzysz w to,że moze byc normalnie. Brakuje Ci cierpienia. Na ch. uj Ci one?

Już nie wiem co powiedzieć, trochę sie zdenerwowałam. A Ty potrzebujesz też wsparcia.

No nic.......Załujesz, wstydzisz się, brzydzisz się, odczuwasz tyle emocji z tym związanych. Kasiu czujes te emocje...to dobry znak. Ale do cholery nie możesz się karać.

Nie płacz, jestem z Tobą.

To się zmieni.........akurat w tym wypadku musisz włączać samokontrolę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę bardzo Wam dziękuję, że tak szybko zareagowałyście.

Tak mi było to potrzebne.

I akurat jesteście wszystkie na forum... :uklon:

 

Nie umiem jeszcze myśleć o tym jak o progresie.

Ciekawa jestem, co powie Małgosia, moja psychoterapeutka.

 

Co do Alinki, jeśli się odsunie, zrozumiem to.

Ja bym zwariowała, jakby ktoś mi coś takiego zrobił.

Sama się odsunęłam się kiedyś od mojej koleżanki, która ma CHAD.

Pomogłam jej w kryzysie. Ale mnie to dało tak popalić, ten jej kryzys, że się odsunęłam od niej.

Pomogłam, ale potem zniknęłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, przykro mi, że tak się stało lecz to co się stało może jest wołaniem o pomoc ?

 

Hej, tu ja nie radzę sobie pomóżcie mi. proszę...

Ja sobie piszę na ręce Rette Mich, może ty tak wzywasz pomocy, bo może nie możesz wytrzymać tego, że jest lepiej.

Ja też tak mam, gdy się uśmiecham i jestem zbyt wesoły to muszę to przerwać, dołować się i drażnić...

 

To jest chyba najgorsze, że zdrowiejemy i wszystko powinno być lepiej, a tak naprawdę coś zdrowieje a my w środku się z tym źle czujemy...

To okropne.

 

"Holding on, what i haven't got "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem, może zdrowienie to taka terapia szokowa.......

nie wiem

z czasem może to do mnie dotrze

że to nie jest dobry sposób na wołanie o pomoc

 

jest coś we mnie, co nie chce zdrowieć

 

będę pisać, zawsze piszę....

dzięki, że jesteście

autentycznie, szczerze, nie wiem, co bym bez Was zrobiła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest chyba najgorsze, że zdrowiejemy i wszystko powinno być lepiej, a tak naprawdę coś zdrowieje a my w środku się z tym źle czujemy...

To okropne.

To jest to, o czym pisałam. Przez wiele lat żyliśmy wszyscy w danym schemacie - co z tego, że drastycznym, niszczącym schemacie - to nieważne, ważne że ten schemat był nam znany, jest nam na swój sposób bliski.

A teraz? Teraz próbujemy wyrwać się ze schematu, co przynosi takie a nie inne skutki. Bo to jest coś innego, nieznanego. Dlatego tak ciężko się z tym pogodzić. Ciężko siebie nie kontrolować, ciężko nie powtarzać tego, co jest nam znane.

Ale nadchodzi pora, kiedy należy przerwać to błędne koło, w taki lub inny sposób.

 

edit: kuźwa, cofię się w rozwoju - robię masę ortów. :why: fuck.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest coś we mnie, co nie chce zdrowieć

 

mam dokladnie tak samo... chce byc zdrowa i... nie chce? :pirate: co wiecej, jak juz czuje, ze jest za dobrze, zbyt dlugo w miare normalnie to zawsze musze cos odwalic. nie moze byc normalnie, bo wariuje, dostaje jakiegos obledu. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×