Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

grzecznie łyknęłam cukierki, idę umyć ząbki, jeszze pomęczę film i się zmywam.

dziękuje za zainteresowanie, bo chyba tego chciałam. nie rozmowy, zrozumienia, czegokolwiek..po prostu odrobiny zainteresowania. "hej, tutaj jestem! patrzcie na mnie! jestem zła i się skrzywdzę!".

dostałam. amen. adrenalinki trochę było, bo bez adrenalinki nei ma zabawy, nie ma emocji, wszystko jest normalne, a takie być nie powinno, bo żyję w znanym mi schemacie, który wymaga adrnalinki. życie bez adrenalinki jest mi obce i boję się nowych rzeczy, wiec po co próbować czegoś nowego, jak można mieć to co się zna,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, jesteś też dla siebie zbyt surowa, każdy potrzebuje uwagi a my najbardziej dlatego, że jej nie myliśmy tyle ile nam było potrzeba...

 

JA też się zmywam ale ja poczytam Apokalipsę Św. Jana to z Biblii :)

 

A jaki film oglądasz, może obejrzę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ranyyyy, jak Wy pozno chodzicie spac. :shock: ja to o22ej juz nie kontaktuje i spie. :roll::oops: a potem nie jestem w temacie. :roll::roll:

 

Basiu, znowu bylo Ci zle... :( Nawet nie wiem co mam napisac, moge Ci tylko wspolczuc. Ale tez chcialabym troche Toba jakos potrzasnac - nie po to chodzilas tyle czasu na terapie, zeby teraz tak po prostu sie poddawac i wracac na dobre do starych nawykow. :roll: gdy bedziesz chciala znowu sie pociac pomysl co przeszlas na terapii, ile przezylas, doswiadczylas. nie szkoda Ci tego?

 

Mnie tez nikt nie pilnuje, mieszkam znowu bez rodziny, zreszta ona i tak nigdy nie brala moich grozb samobojczych na powaznie, bo zdarzaly sie zbyt czesto, to dla nich chleb powszedni, nie wierza, ze moglabym to zrobic naprawde. :roll:

a moja terapeutka troche mnie juz poznala i chyba wie, ze nie zabilabym sie tak po prostu, najpierw probowalabym szukac pomocy u niej... dlatego m.in. mam dzwonic jak cos sie dzieje. raz ja tylko bardzo przestraszylam w kwietniu, wtedy zazadala rozmowy z jakims moim domownikiem (wtedy mieszkalam jeszcze w domu rodzinnym). Tak mnie wtedy zalatwila, ze natychmiast przeszly mi mysli o zabiciu sie. :pirate: To jest bardzo sprytna i rezolutna kobieta, wie jak na mnie wplynac. ;):pirate::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, Basiu, tulas i jednocześnie opie*dol... :*

 

Ja wczoraj na terapii naopowiadałam takich bzdur o tym jak mogę być chora i normalna jednocześnie, że wcale nie muszę być albo po jednej albo po drugiej stronie, tylko mogę mieć w sobie i normalność i zaburzenie.....

Że przecież pracuję i dlaczego miałabym z tego rezygnować, a przecież nikt mi nie zabrania robić sobie "mrocznych wieczorów", takich zdrowszych, mogę słuchać smutnej muzyki, płakać i rozmyślać, a zamiast się ciąć i myśleć o śmierci, mogę pisać o niej wiersze, przy lampce wina, a nie całej butelce...........

Wsiadłam do samochodu po sesji i pomyślałam, że jestem największą kłamliwą idiotką na świecie i nie wiem skąd wymyśliłam nagle takie dyrdymały.

Wiem dobrze, że nie jestem w stanie wypośrodkować, bo skrajności to moje drugie imię.

 

[Dodane po edycji:]

 

dlatego m.in. mam dzwonic jak cos sie dzieje.

 

Asiu, ja też mam dzwonić, jak coś się dzieje. ostatnio znowu "to" zrobiłam i pytała mnie wczoraj dlaczego nie zadzwoniłam.

jak zaczyna się ze mną coś dziać, nie jestem w stanie zadzwonić do nikogo. jedyne na co mnie stać to napisanie tego na forum, a to też nie zawsze.

 

[Dodane po edycji:]

 

Helen. Mam ochotę zobaczyć jeszcze raz ten film. Jest taki prawdziwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hania, nie bądź obrażalska, przeproś się ze sobą.

 

Powiedziałam dziś na grupie, że czuję się ignorowana - miałam na tyle siły i odwagi, żeby być w kontakcie ze swoją złością. Wcześniej bałabym się konfrontacji z nią.

 

Asiu, mną wstrząsają tylko jakieś drastyczne wydarzenia, zwykłe "o boże" tego nie zrobi....

Czasami nie mam już do siebie po prostu siły.

I tak wiele wyniosłam z terapii i to całe cięcie się stało się chyba zwykłym nawykiem, a nie sposobem na radzenie sobie z bólem, napięciem. Ciekawe co będzie, jak będę już w domu i nie będzie do kogo mordy na terapii otworzyć... Pewnie będę tutaj jęczeć.

Ehh.. teraz mi trochę głupio, że postawiłam siebie wczoraj w centrum.Mam wyrzuty sumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja po wczorajszej jeżdzie wpracy, po tym telefonie z kuratorium rano wstałam rozwalona, cały czas z myślami o tym telefonie i caej sytuacji. W pracy pogadałm o tym z moją pracownicą, jest psychologiem klinicznym.Wymagam od innych samodzielności, skrupulatności, pedantyczności, dokładności i dyscypliny.Zawsze byłam dokładna, nigdy mi to nie przeszkadzało u siebie. Zaczęło przeszkadzać, gdy sobie uświadomiłam,że wymagam tego od innych. Zawsze byłam perfekcjonistką, a teraz mi to zaczęło przeszkadzać i nie ogarniam tego.

Ja nawet makijaż robię sobie ponad godzinę czasu. Gdybym zaspała do pracy to i tak muszę iść w makijażu.Bez...nie wyszłabym z domu! To nienormalne. Juz poruszłam na terapii kwestię dązenia do ideału. Tylko jakiego k.rwa?Nie mam pojecia jak z tym walczyc, jak wypośrodkować , nie umiem, normalnie nie umiem!

Co z tym robić? Bo mnie to wykańcza!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się czasami wydaje,ze też wiem z czego "coś" się u mnie bierze, po czści rozumiem to, co się ze mną dzieje. Ale co z tego? Jak nie umiem inaczej.Stawiam opór, jak dziecko, na złość sobie i całemu światu, a potem często mam wyrzuty sumienia,że moglam inaczej postąpić. Nadal nie rozumiem siebie. Moze czasem trochę rozumiem, ale i tak nie wiem co zrobić,żeby przystopować , olać, nie przejmować się.

Zależy mi na ocenie. Nie chcę już tego! Nie chcę przejmować się oceną. A w ogóle to dlaczego myślę,że ktos mnie ocenia?

Pewnie znowu ...mechanizm...matka.

Za dużo spraw mam do wypracowania w sobie, za dużo cech do zmiany. Czy do zmiany? Czy do zaakceptowania? Nie rozumiem tego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z terapii, pani terapeutka zastanawia się nad oddaniem do innej terapeutki.

Odmówiłem, bo mam problem taki, że nie wierzę w pokonanie go i zaczęcie czegoś bez pokonania.

 

Pozatym nie wierzę w to, że jeszcze może się udać i już mi się nie chce zaczynać z innym.

 

Ech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy mi na ocenie. Nie chcę już tego! Nie chcę przejmować się oceną. A w ogóle to dlaczego myślę,że ktos mnie ocenia?

 

Moniko, a nie jest tak, że to po prostu Ty sama się oceniasz?

 

o tym samym pomyslalam...

 

mnie terapia znowu rozwala. wczoraj wieczorem znow nie moglam zniesc po sesji napiecia i okaleczylam sobie druga piete. na sesji teapeutka nie dawala mi za bardzo odreagowywac, uciekac, probowala ze mna rozmawiac o uczuciach, emocjach, napieciu. nie umiem. nie potrafie. a potem wyladowuje sie na sobie w samotnosci. to sie chyba nigdy nie zmieni. :(

 

[Dodane po edycji:]

 

aree1987, poltora miesiaca terapii to bardzo malo w przypadku zaburzen osobowosci...tak naprawde to dopiero wzajemne poznawanie sie z terapeuta, budowanie wiezi, wszystko jeszcze przed Toba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×