Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

ja ostatnio właśnie już nawet nie wiem co pisać.

czasem nawet nie potrafię czytać postów ze zrozumieniem...

dzisiaj zaczęłam tu coś pisać i po kilku zdaniach wykasowałam bo brzmiało to bez sensu.

 

Kasiu, ja tez tak mam... Czesto zaczynam cos pisac, ustosunkowywac sie do wypowiedzi po czym uznaje, ze to bez sensu i kasuje to, co napisalam. W ogole kazdemu chcialabym cos powiedziec, podniesc na duchu, wszyscy tu jestescie mi bliscy, mam tysiac mysli na minute dotyczacych tego, co sie z Wami dzieje, Waszych wypowiedzi, a gdy juz przychodzi cos napisac to czesto w ogole nie wiem co, gubie sie w watkach, w postach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Asiu, no właśnie. Już kilka stron temu miałam Ci napisać, że też mam problemy z wykrzyczeniem się podczas terapii, a nawet jak mówię coś ze złością (coś co miałabym powiedzieć do osoby, która jest powodem mojej złości), to terapeutka mówi, że nie jestem naturalna, bo się uśmiecham. Walenie w poduszkę przyszlo mi trochę łatwiej, ale również miałam opory.

 

Natomiast gdy opowiedziałam o tym jak nieomal zasnęłam w wannie, przytłumiona i krwawiąca, to powiedziała, że z mojego wyrazu twarzy nie wynika, że coś tak strasznego opowiadam. Że ma wrażenie, że ona jest tym dużo bardziej przejęta ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, to co napisalas - znam to bardzo dobrze. nie wiem jak sie od tego uwolnic, ciezko mi z tym. ale przy ludziach straszne i bolesne historie, ktore wspominam mowie z usmiechem na twarzy. tzn. staram sie nie usmiechac, bo zdaje sobie sprawe z tego, ze to nie jest adekwatne do sytuacjii, ale nie zawsze mi sie to udaje. mam takie wrazenie, jakby to mnie nie dotyczylo, nie o mnie byla mowa. tylko relacjonowanie. nie potrafie wykrzyczec emocji.

jesli chodzi o ten usmiech to terapeutka mi mowi, ze to tylko przykrywka, ze nim zastepujemy podswiadomie inne reakcje, bolesne, np. wlasnie placz, krzyk. to taka reakcja obronna. podobno, zeby do tego naprawde nie powrocic, nie skonfrontowac sie z tym naprawde. ze to forma ucieczki. albo czasem tez i pastwienia sie nad soba, lubowania sie w naszych stanach, w dreczeniu sie, w dokopywaniu sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie przyjechałam do domu po terapii.

Znowu zasrany ludzik, którego kiedyś rysowałam i znowu płakałam jak dziecko. Zawsze jak go wyciąga wiem, że będzie ciężko.

Znalazłyśmy za to tymczasowy cel terapii - wyprowadzka, do której muszę się przygotować, zadbać o siebie, dla której mam się starać. Nie dla kogoś, tylko przez tą wyprowadzkę pośrednio dla siebie.

Dowiedziałam się też, że moje stosunki z matką i ich wymiar niekoniecznie są moją winą. Że ona widziała, jak wiele złości jest w niej - złości za moje zaburzenia, niespełnione oczekiwania... To smutne.

I zdałam sobie sprawę jaka jestem przewidywalna - nawet w sprzątaniu. Sprzątam jak oszalała, wręcz paranoicznie przez jakiś okres, a kiedy już nie daję rady utrzymać IDEALNEGO porządku, doprowadzam chałupę do stanu saj-gonu.

Ciężko było. Ale cieszę, się, że poszłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, no wyprowadzka z domu to bardzo czesto pierwszy powazny cel a potem sukces w czasie terapii. to wazne wydarzenie. jest do czego dazyc. trzymam mocno kciuki. masz juz jakis pomysl jak to bedzie wygladac? np. gdzie chcesz sie przeprowadzic? co na to mama?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, trzymam kciuki, to dobrze, wręcz bardzo dobrze, że chcesz coś zrobić- ja nie chcę :(

 

Dobiła mnie pani na J. Polskim, zadała mi zadanie- przekartkować 40 stron lektury i znaleźć słowa miłość, serce, uczucie :((

Jestem strasznie zmęczony a zrobiłem tylko 16 stron, dobija mnie mój brak koncentracji i brak chęci do poważnych zadań, no cóż I'm...

 

Szczurka siedzi na moim ramieniu, nie liczę czasu, ile z nią spędzam na ramieniu ale myślę, że między 3 a 5 godzinami będzie :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, No... Szkoda... szkoda :(

 

Ale pujde na tą terapie uzależnień, a potem zobaczymy co będzie... Chociaż najpierw muszę pogadać z moją pania psychiatrką do której idę w piątek :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech.

Ojciec powiedział, ze trzeba mnie oddać do OHP, gdy usłyszał moją rozmowę z mamą.

Dotyczyła ona tego, że chodząc po mieszkaniu nie przebieram się w inne ciuchy, tylko chodzę w nowych spodniach, a nie brudzę ich i chodzę już około tygodnia :roll:

To źle ? Może faktycznie źle robię ?

 

[Dodane po edycji:]

 

Hania, ja ?

Kto ?

 

Bo to tekst z jednej z moich ulubionych piosenek "Love the way you lie. "

 

"Pijany miłością, naćpany nienawiścią "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wynajmę mieszkanko, dopiero koło września przyszłego roku.

Już od dawna o tym myślałam i szczerze mówiąc cieszę się, że terapeutka też się cieszy. ;)

Mama przytaknęła, nie ma nic przeciwko, nigdy nie miała. Krzepiące to czy nie, najważniejsze, że problemów nie robi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli chodzi o ten usmiech to terapeutka mi mowi, ze to tylko przykrywka, ze nim zastepujemy podswiadomie inne reakcje, bolesne, np. wlasnie placz, krzyk. to taka reakcja obronna. podobno, zeby do tego naprawde nie powrocic, nie skonfrontowac sie z tym naprawde. ze to forma ucieczki. albo czasem tez i pastwienia sie nad soba, lubowania sie w naszych stanach, w dreczeniu sie, w dokopywaniu sobie.

 

heh no ja na terapii się śmieje nieraz to muszę sie mocno stopować zeby się nie roześmiać na całego, kiedy mówię o o przykrych czy upokarzających rzeczach. Myślałem, że to tylko ja tak mam a tu masz..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli chodzi o ten usmiech to terapeutka mi mowi, ze to tylko przykrywka, ze nim zastepujemy podswiadomie inne reakcje, bolesne, np. wlasnie placz, krzyk. to taka reakcja obronna. podobno, zeby do tego naprawde nie powrocic, nie skonfrontowac sie z tym naprawde. ze to forma ucieczki. albo czasem tez i pastwienia sie nad soba, lubowania sie w naszych stanach, w dreczeniu sie, w dokopywaniu sobie.

 

heh no ja na terapii się śmieje nieraz to muszę sie mocno stopować zeby się nie roześmiać na całego, kiedy mówię o o przykrych czy upokarzających rzeczach. Myślałem, że to tylko ja tak mam a tu masz..

 

Piękny kamuflaż. Ja ciągle się uśmiecham, a w środku wulkan. Nie umiem inaczej. Chociaż w poniedziałek opowiadając coś na temat ojca poczułam ścisk w gardle-terapeutka od razu wyłapała moje emocje, przytaknęłam,że się wzruszyłam.

Dlaczego tak ciężko pokazać innym swoje emocje, terapeutce też?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego tak ciężko pokazać innym swoje emocje, terapeutce też?

bo chcemy siebie kontrolować, stwarzać jakieś pozory, bo tak nauczyliśmy się z biegiem lat - żeby nie zawracać innym głowy swoimi problemami

równiez dlatego, że nieraz boimy się zmierzyć ze swoimi emocjami, bo to może być dosyć bolesne, jak rozdrapywanie starej rany....

przynajmniej ja tak myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×