Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

No I nie wytrzymalam. :( Na sesji rozmawialam z terapeutka o swoim bylym chlopaku, o ktorym nadal nie zapomnialam, to byly bolesne wspomnienia. Gdy wrocilam do domu zaczelam wspominac wszystkie bliskie mi osoby, ktore stracilam, bo sama odeszlam badz to one mnie odtracily. Wpadlam w paranoje, ze terapeutke na pewno tez strace, probowalam do niej zadzwonic, zeby uslyszec, ze mnie nie zostawi, ale nie odbierala. Nie moglam zniesc napiecia. Probowalam je wychodzic, potem sie objadlam. Nie bardzo pomoglo. W koncu godzine temu zadzwonila, ale ja nie zdazylam odebrac, napiecie jeszcze bardziej wezbralo I nie moglam wytrzymac, wzielam cazki I I zaczelam wydziobywac dawnym sposobem skore z piet I ja zdzierac, przy okazji ciachnelam sie w reke, polecialo troszke krwi I sie uspokoilam, zrobilam sie senna, napiecie zniknelo. Ale to dla mmnie porazka. :( Przed chwila dzwonila do mnie terapeutka, przyznalam sie do calej sytuacji, powiedziala, ze nie zamierza mnie zostawic, i ze porozmawiamy o dzisiejszym dniu na kolejnej sesji... Juz sie boje, bo teraz z kolei rozpaczam, ze moze ona uzna to za regres, a powiedziala, ze jesli go u mnie dostrzeze przy 2 sesjach w tygodniu, ktore mamy znowu na probe to bedzie ze mna rozmawiac, zeby znowu wrocic do jednej. Czuje przez to straszna presje, boje sie zrobic cos nie tak, a tu cos takiego. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, nie wiem czy TO się skończy, czy kiedykolwiek się kończy... Nie wiem. Nie wiem, czy chcę wiedzieć.

 

Wiem, że chcę podświadomie naprawiać ojca. Wiem to. Nie potrafię inaczej. Próbuję odkupić swoje winy, bo uważam że byłam złym dzieckiem, złą córką. Rodzice chcieli żebym się zmieniła - nie akceptowali mnie jaka byłam, przez co stałam się bardziej kłótliwa i "zbuntowana". I teraz za to płacę. Płacę za to, że ktoś mnie nie akceptował, a akurat chyba powinien - nienawidzę siebie, okaleczam się. Powielam schemat życiowy mojej mamy, tak bardzo chcę się podświadomie wplasować w jej rolę. To samo nieświadomie przenoszę na związki - chcę kogoś zmieniać na lepszą osobę, pokazać, że potrafię.

Ogólnie to dość ciężki dla mnie temat, ale w tej chwili nie widzę innego wyjścia... Czuję, że jestem już jedną nogą w domu, jednocześnie chcąc tam wrócić i tęskniąc, ale wiedząc, że nie będzie mi tam dobrze... To takie chore błędne koło, a nie mogę też całe życie uciekać.

Musi się w końcu coś zmienić.

 

Asiulko, ściskam... Widzę, ze wszystkie ostatnio sobie tutaj nie radzimy, to chyba jakieś apogeum samookaleczania się.

Ty masz chyba problemy z kontrolą... :?: MUSISZ wręcz panować nad sytuacją, a kiedy ona się wymyka spod kontroli (nie potrafisz opanować napięcia) czujesz straszną złość... i tę złość kierujesz na siebie, takie błędne koło...

 

Nikt z "poza" nie rozumie dlaczego ktoś się okalecza. Dzisiaj moja koleżanka zobaczyła i powiedziała "Boże! Po co to robisz...?" i nie wiedziałam, co odpowiedzieć. No bo co odpowiedzieć? Że tak bardzo siebie nienawidzę, że nie potrafię się zabić, tylko niszczę siebie powolutku swoimi masochistycznymi zapędami...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt z "poza" nie rozumie dlaczego ktoś się okalecza. Dzisiaj moja koleżanka zobaczyła i powiedziała "Boże! Po co to robisz...?" i nie wiedziałam, co odpowiedzieć. No bo co odpowiedzieć? Że tak bardzo siebie nienawidzę, że nie potrafię się zabić, tylko niszczę siebie powolutku swoimi masochistycznymi zapędami...?

 

dziś odwiedziła mnie przyjaciółka z Wrocławia i zadała to samo pytanie. confusing....

a ja mam już ochotę się cała poszatkować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem beznadziejna. Mam ochotę wyszarpać sobie całe włosy z głowy, pociąć całe swoje ciało, pokłócić się ze wszystkimi osobami, które mnie lubią, podrzeć wszystkie swoje ubrania, bić się po twarzy. NIENAWIDZĘ SIEBIE .... AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu, nic nie masz przejzroczystego. Jesteś WAŻNA. Pamiętaj o tym.

 

Tenuis, kochana, uspokój się jakoś... Siedź tu, pisz, przelej żale przez klawiaturę.

PS. jak masz na imię, bo w zasadzie wszystkie tu mówimy sobie po imieniu...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu, nic nie masz przejzroczystego. Jesteś WAŻNA. Pamiętaj o tym.

 

Dokladnie tak, jestes bardzo wazna Kasiu!!! ja w sumie dzis w ogole jestem oderwana, caly dzien tu nie zagladalam, teraz dopiero czytam...

 

Basiu, to prawda, mam bzika na punkcie kotroli, za bardzo sie kontroluje, tlumie napiecie az w koncu nie moge wytrzymac i bachhh! a gdy jest po wszystkim to czuje do siebie jeszcze wieksza nienawisc. no ale sie uspokajam.

 

Agnieszko, co sie dzieje????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 i 11 kwietnia nikt mi jeszcze nie umarł. terminy są wolne.

 

:-|

 

Zamarłam.

 

Ja też.

Jestem przesiąknięta goryczą. Mroczną goryczą.

Wszyscy mi umierają, albo odchodzą. I to w nietuzinkowy sposób. Ileż można tego oglądać??????

Dzisiaj zatrwożyła mnie myśl, że kiedyś Bessi umrze.

 

Jak można jednocześnie tak nienawidzić śmierci (umierania) i tak bardzo jej pragnąć?

 

Dziewczyny, dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można jednocześnie tak nienawidzić śmierci (umierania) i tak bardzo jej pragnąć?

 

Nie wiem... Nie wiem.

 

Zaraz mnie rozsadzi, zasrane napięcie.. już doprawdy nie wiem co mam z nim począć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się tak ignorowany w wątku "Mój dzisiejszy Dzień", ze może tu mi odpiszecie.

Nie czytacie moich odpowiedzi czy po prostu nie chce wam się odpowiadać- oczywiście do tych, którzy rozmawiają ze mną a później nie odpowiadają.

 

Mam kupić Claire drugą szczurkę ?

Czy w nowej klatce się zmieści ?

http://allegro.pl/show_item.php?item=1308498832

 

W mój dzisiejszy dzień opisałem swoją wizytę u weterynarz, gdyby mi ktoś na to odpowiedział to byłbym wdzięczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., wydaje mi się, że Hania z Tobą rozmawiała na ten temat wczoraj... :roll:

 

mnie często również się wydaje, że moje posty są ignorowane, ale głównie wtedy gdy piszę, że chcę umrzeć albo się tnę itp.

wtedy bywa to naprawdę przykre.

 

wybacz, ale ten wątek nie jest dobrym miejscem na gadanie o szczurkach. może napisz w wątku, gdzie piszemy o swoich zwierzątkach?

w "Mój dzisiejszy dzień" pojawia się dziennie bardzo dużo postów. czasem niektóre pozostają bez odpowiedzi, bez czyjejkolwiek złej intencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzis mi jeszcze gorzej niz wczoraj. :( wczorajsza sesja przywolala zbyt wiele wspomnien o bliskich mi osobach, ktore stracilam. gdybym poplakala przy terapeutce to byloby mi lzej. ale ja NIE POTRAFIE!!! i dramat zaczyna sie, gdy zostaje sama. co ja mam zrobic, zeby moc sie przy niej szczerze rozplakac? naprawde bardzo tego potrzebuje, bo jak nawet ona sama powiedziala placz w samotnosci nie przynosi takiej ulgi jak przy kims bliskim, ale ja nie umiem... przy kims zawsze swietnie sie trzymam. jak automat. a potem... tragedia... nie moge ze soba wytrzymac. czekam z niecierpliwoscia na piatkowa sesje, zeby wyjasnic wiele swoich watpliwosci i porozmawiac o moim wczorajszym zachowaniu. dzis czuje sie przytloczona, bezradna, wszystko mnie przerasta, wydaje mi sie, ze nie skoncze tych moich studiow w terminie, ze za wolno wszystko robie, ze nawet glupich lektur nie potrafie znalezc, stresuje sie czwartkowym spotkaniem z wykladowca na dyzurze, wsciekam na mojego laptopa, ktory znow sie zepsul, wciaz mnie ciagnie do mojej piety, ktora mimo iz bardzo boli po zerwaniu skory to prosi sie o jeszcze... w ogole wszystko jest dzis do dupy. koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, :((

 

Za dużo tego, wiem jak to jest, miałem tak 2 tygodnie temu...

Teraz jest lepiej, terapeutka mi powiedziała, że moim zadaniem jest to wytrzymać, więc twoje pewnie też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., wydaje mi się, że Hania z Tobą rozmawiała na ten temat wczoraj... :roll:

 

mnie często również się wydaje, że moje posty są ignorowane, ale głównie wtedy gdy piszę, że chcę umrzeć albo się tnę itp.

wtedy bywa to naprawdę przykre.

 

wybacz, ale ten wątek nie jest dobrym miejscem na gadanie o szczurkach. może napisz w wątku, gdzie piszemy o swoich zwierzątkach?

w "Mój dzisiejszy dzień" pojawia się dziennie bardzo dużo postów. czasem niektóre pozostają bez odpowiedzi, bez czyjejkolwiek złej intencji.

 

No właśnie Kasiu, poruszyłaś "ten" temat.

Ja Tobie powiem tak: czytam Twoje wszystkie posty, WSZYSTKIE, te , w których opisujesz,że robisz sobie krzywdę także czytam. I powiem Tobie,że serce krwawi gdy dowiauję się o tym co przeżywasz, mam chęć napisać,żebyś przestała,żebyś się powstrzymała, ale poprostu nie wiem jak możesz zareagować. Przecież możesz odebrać to różnorako np. z moich ust wirtualnych. Nie chciałabym też,żebyś sobie pomyślała,że Cię uświadamiam wtedy, teraz wiem,że potrzebujesz wsparcia gdy jest Ci źle, tak jak każdy z nas.

Dla mnie "ten" temat to temat ze sfery "delikatnych", nie wiem dlaczego go tak traktuję. Czuję się wtedy naprawdę bezradna, nie wiem co napisać, co powiedzieć, jak zareagować. A jestem impulsywna osobą. Czasami mam ochotę napisać co tak naprawdę czuję,myślę w związku z jakąś sytuacją, wypowiedzia kogoś...... tak prosto z mostu, ale mogłabym wylecieć z tego forum, więc czasem powstrzymuję się.

Kasiu, myślę,ze poruszyłaś bardzo ważny temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, sama też napisałaś, że musisz się w jakiś sposób oduczyć zwracania na siebie uwagi, ze musisz nad tym pracować. Wiem, że nieraz Cię to boli, staram się odpisywać kiedy tylko mogę i naprawdę wiem, co przeżywasz i co czujesz... Ale sama widzisz - chcesz nad tym pracować i staram Ci się w pewnym stopniu pomagać.

 

Na pewno więcej by dało gdybyś pisała na bieżąco o swoich emocjach, że coś w sobie dusisz, że jest źle i chce Ci się rzygać, chcesz się ciąć i wejść do wanny... Takie mówienie wprost o tym co się czuje wymaga trochę odwagi i zaufania, ja sama długo nad tym pracowałam ale to RZECZYWIŚCIE pomaga...

 

ed:

 

z drugiej strony - nawet głupio mi Cię opieprzyć za okaleczanie się, bo sama nie jestem lepsza.. wiesz jak to działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×