Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. U mnie terapia odpada. Próbowałam już. Terapeutów traktuję jak wrogów, denerwują mnie. Jednego wykończyłam chyba nerwowo, bo widziałam jak się wkurzał jak mu dogryzałam. Nie wiem dlaczego tak robię. Próbuję ich tak zdenerwować by wiedzieli, że nie ma dla mnie ratunku. I że mi nie są w stanie pomóc. Też mam zaburzenia osobowości. U mnie w dzieciństwie rodzice zabraniali mi się denerwować. Więc zaczęłam wyładowywać emocje waląc się z głowę albo rysując do krwi sobie ręce. Do tej pory tak mam. Wystarczy drobna sprzeczność, coś z czym się nie zgadzam, coś co nie jest po mojej myśli i zaczynam ryczeć z rozpaczy tak że się trzęsę a potem mam takie napięcie,że walę się po głowie. Dopiero wtedy mi przechodzi. Dostałam na takie ataki relanium 10 mg ale przestało działać i nie wiem czy mogę zwiększyć do 15 mg. Poza tym biorę Wellbutrin ale dopiero 10 dni więc trudno cokolwiek powiedzieć. Jestem przewrażliwiona. Jestem zła jak coś nie po mojej myśli pójdzie i cierpię z tego powodu, zamykam się w sobie. Nie wiem jak to zmienić. Próbowałam czytać książki, ale chyba nie potrafię się zmienić.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się gdyby przy zaburzeniach osobowości wystarczyła tylko chęć zmiany to nie było by tego problemu. Mi sama chęć i próby nic nie dały. Rozmowy z kimś też nie. Moja psychika tak działa. Dzieje się coś nie tak i następuje atak szału i nic nie może go powstrzymać. Dziwię się tylko, że chodzę do psychiatry i nie dostaję nic dobrego na to, czegoś co by mnie powaliło i uspokoiło. Na prawdę żle mi z tym. W takich sytuacjach mogłabym zrobić sobie coś złego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i wymyśliłam. Pomogła mi rozmowa z kimś ważnym.

Wiem, co dalej. Tzn. co będzie teraz. Boję się trochę, ale trzeba stawić czoła trudnościom.

 

Basiu, dasz radę, cokolwiek postanowiłaś, ja w Ciebie wierzę.

 

JA TEŻ. !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu wrócę do domu...

mogę całą sytuację traktować dwojako : jako porażkę, albo jako nowe doświadczenie.

przynajmniej nie będę żałować, że tego NIE zrobiłam.

musiałam to dobrze przemyśleć i nie było łatwo.

mam nadzieję, że atmosfera w domu będzie trochę inna, bo jeśli nie to chyba pójdę do psychiatryka w Żurawicy :roll:

pewnie będą pretensje i kręcenie głową... na pewno będą. ale ja już dłużej tak nie mogę ciągnąć, a w domu czeka na mnie pokój i wielkie własne łóżko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Basiu, każde zdarzenie w naszym życiu staje się dla nas nowym doświadczeniem i jakoś nas wzbogaca, czegoś nas uczy choć na początku często tego nie dostrzegamy. Nie rób sobie wyrzutów, nie warto się dobijać, i tak wystarczająco dręczysz swoje ciało... Próbowałaś innych sposobów rozładowania napięcia? Np. krzyku ze wszystkich sił? Albo walenia poduszką w materac jak najmocniej potrafisz? Ostatnio coś takiego proponowała mi terapeutka, bo nie mogę już znieść napięcia, a moja kontrola jest tak silna, że nie pozwalam sobie się kaleczyć w żaden sposób jak robiłam to kiedyś... Ale napięcie przez to coraz bardzie narasta, nie ma ujścia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., ale masz tatę,prawda?A Asia w ogole nie ma,od początku..

 

no nie mam, i mi go za Chiny nie brakuje, ani troszeczkę. :bezradny: tylko mamy mi kochającej brak.

 

No to nawet lepiej, podwójny ból byłby jeszcze trudniejszy...

 

Basia

 

A gdzie wcześniej mieszkałaś ?

Najważniejsze są próby, nie ważne co się osiąga, a rodzice i inni ludzie raczej nie wiedzą do przeżywamy więc może trochę pogadają i się uspokoją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu, jeszcze się zobaczymy na pewno przed wyjazdem, zwłaszcza że jeszcze nie wiem kiedy wyjeżdżam. Brat nie odebrał telefonu więc jeszcze nie wie.

Boję się tego wszystkiego, boję się bardziej niż tamtego wyjazdu. Czuję, że zawiodłam, że znowu jestem gorsza... I co będzie jeśli tam nie znajdę pracy? Będzie mnie brat utrzymywał? :shock: Tego bym nie zniosła.. :?

Asiu, mój dotychczasowy i jedyny sposób na rozładowanie emocji to okaleczanie się. Innego nie znam. Co najwyżej mogłabym teraz postukać łbem o ścianę. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, ja też nie znam innego sposobu :(

 

Napewno znajdziesz, taka mądra dziewczyna znajdzie a jak nie znajdziesz to widocznie jej nie ma.

 

Najwyżej przez jakiś czas będzie tak jak mówisz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, ja nie uważam, że zawiodłaś. wykazałaś się wielką odwagą przyjeżdżając tu. mimo wszystko trochę rzeczy Ci się udało... zawarłaś parę fajnych znajomości, znalazłaś tu pracę, poszłaś na terapię (to podjęcie wielkiego kroku, samo pójście, niezależnie od tego, co dalej), spójrz na to od tej strony. życie nie zawsze jest różowe, daje nam popalić, tak zdobywamy doświadczenia. czego doświadczyłaś, to Twoje. może wypłyną z tego wnioski, które Ci pomogą w przyszłości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., ale masz tatę,prawda?A Asia w ogole nie ma,od początku..

 

no nie mam, i mi go za Chiny nie brakuje, ani troszeczkę. :bezradny: tylko mamy mi kochającej brak.

 

No to nawet lepiej, podwójny ból byłby jeszcze trudniejszy...

 

ja też tak myślę, ale moja terapeutka uważa inaczej. :pirate:

 

-asia-, ostatnio to przerabiałam z terapeutką - walenie pięściami w poduszkę. krzyczenie na kogoś na kogo jestem zła - w trakcie terapii. przyznam, że trochę pomogło.

 

to bardzo dobry znak Kasiu!!! ja nie potrafię wykrzyczeć emocji... już lepiej mi idzie walenie poduszką. :pirate:

 

Asiu, mój dotychczasowy i jedyny sposób na rozładowanie emocji to okaleczanie się. Innego nie znam. Co najwyżej mogłabym teraz postukać łbem o ścianę. :roll:

 

To może spróbuj... - pokrzyczeć, nabazgrać emocje, walić poduszką o ścianę bądź łóżko, biec tak szyko jak potrafisz, żeby się bardzo zmęczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z braku świeżych żyletek,poszarpalam sie trochę starą,a nie znajdując w tym ukojenia wbilam w udo widelec,na tyle głęboko bym mogla z nim biegac po mieszkaniu.Pakuję się.Mam dość.Zwiewam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z braku świeżych żyletek,poszarpalam sie trochę starą,a nie znajdując w tym ukojenia wbilam w udo widelec,na tyle głęboko bym mogla z nim biegac po mieszkaniu.Pakuję się.Mam dość.Zwiewam.

 

Haniu, o co chodzi, co Ty mówisz, co się dzieje??!! :shock::shock::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hania, nie opuszczaj mnie i nie rób głupstw...

 

[Dodane po edycji:]

 

paradoksy, ja nie uważam, że zawiodłaś. wykazałaś się wielką odwagą przyjeżdżając tu. mimo wszystko trochę rzeczy Ci się udało... zawarłaś parę fajnych znajomości, znalazłaś tu pracę, poszłaś na terapię (to podjęcie wielkiego kroku, samo pójście, niezależnie od tego, co dalej), spójrz na to od tej strony. życie nie zawsze jest różowe, daje nam popalić, tak zdobywamy doświadczenia. czego doświadczyłaś, to Twoje. może wypłyną z tego wnioski, które Ci pomogą w przyszłości...

niby tak, ale poczucie własnej beznadziejności tak łatwo ani szybko mnie nie opuści...

rozmawiałam z bratem, poryczałam się.

podobno mój ojciec powiedział, że mnie nie wpuści do domu....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×