Skocz do zawartości
Nerwica.com

Powitanie

Znaleziono 6 wyników

  1. piglet

    Cześć

    Cześć, dopiero zapisałam się na forum. Jak na razie przeglądam posty itd. Mam zdiagnozowane zaburzenie lękowe z objawami lęku (lęk paniczny). Byłam na oddziale dziennym psychiatrycznym 3 m-c. Teraz muszę sobie radzić sama. Często jest mi ciężko i nie umiem pogodzić się z chorobą. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni na lepsze. Pozdrawiam
  2. Witam użytkowników, tułałem się po różnych forach o podobnej tematyce jedne biernie czytałem z drugich wybyłem gdy nie byłem tam mile widziany o tym zakątku czytałem parę razy aż postanowiłem się zarejestrować. Czasem brakuje kontaktu z podobnymi sobie. Wymiany spostrzeżeń itp. Krótko o mnie trzeźwy alkoholik po Terapi i odwyku. Zapijalem lęki, fobie społeczna i depresje właśnie w tej kolejności. Leczę się od kilku miesięcy i przerabiam przeważnie SSRI i neuroleptyki aktualnie Parogen przed tem escitolpram. Mój lekarz na przekór przy początkach każdego ssri nie chce mi dodawać "asekuracji lekowej" coś doraźnie na ataki paniki i lęki które ssri w początku leczenia ma zwyczaj podkręcać. Jedynie hydroksyzyne ehh ostatnio nawet pramolanu mi odmówił a żebyście nie myśleli o leki z grupy benzodiazepiny nawet nie pytam. No opowiedział pożalił jeszcze raz Hej!
  3. cichy_gość

    Cześć.

    Cześć, Nie wiem od czego zacząć, właściwie ponoć nic mi nie dolega - uczęszczam na spotkania do psychologa od jakiegoś pół roku, nie wiem w sumie czy to jakaś psychoterapia czy po prostu spotkania - coś tam dają, wygadam się i tyle - diagnoza jako taka, nie została postawiona. Jestem 32 letnim facetem, mam ogromne problemy z poczuciem własnej wartości i wiarą w swoje możliwości, od lat nastoletnich funkcjonuję w miarę poprawnie, ale z wiecznie obniżonym nastrojem i raczej na uboczu życia. Pochodzę z biednej rodziny, ojciec sporo popijał, mam do tego niepełnosprawną siostrę. Wciąż mieszkam z rodzicami, dużo im pomagałem, mimo iż mam już tego dosyć i kombinuję jak się w końcu odciąć bo toksyczność mojego najbliższego otoczenia jest dla mnie coraz bardziej frustrująca, to lata zaniedbań oraz brak wiary w siebie spowodowały, że mimo skończonych studiów i jakichśtam kwalifikacji w obszarach logistyki jestem i byłem raczej słabo wynagradzany i zwyczajnie mnie na to nie stać - w dodatku ostatnio porzuciłem pracę (działania mojego bezpośredniego przełożonego w stosunku do mnie ocierały się mocno o mobbing - miałem tego dosyć i odszedłem). Odłożone mam nieco kasy i chciałem się przekwalifikować w kierunku UI i UX (trochę się to wiąże z moimi pasjami), ale wewnątrz czuję tak ogromną pustkę, rozkojarzenie oraz zniechęcenia, że obawiam się, że zmarnuję zarówno czas jak i odłożone pieniądze. Mam również olbrzymie braki i "opóźnienie" w relacjach społecznych oraz uczuciowych. Do wielu rzeczy w swoim życiu zmuszam się, mimo, że wewnątrz spalam się ze stresu. Boję się bycia ocenianym przez innych. Często powoduje to, że robię z siebie idiotę albo dziwnie się zachowuję, co wkurza mnie, jak później o tym myślę. Przez to właściwie całe życie byłem sam, moja niepewność, stres oraz brak "jaj" skutecznie zniechęcał potencjalne kandydatki w młodości, teraz w kombinacji z brakiem sukcesów zawodowo-finansowych jest to jeszcze bardziej zniechęcające - jakiś czas temu poznałem jednak trochę młodszą ode mnie kobietę i pierwszy raz poczułem, że ktoś mnie pragnie i i interesuje się moją osobą - w dodatku miała bardzo luźne podejście do wielu spraw i dzięki temu przeżyliśmy sporo chwil, które ludzie zwykle przeżywają w wieku 15-20 lat, a równolatkowie słysząc o tym popukali by się w czoło - niestety, zepsułem tą relację, chociaż bardzo cieszę się, że mogłem to przeżyć. Miałem w przeszłości problemy z używkami, alko i jaraniem, byłem mocno uzależniony od porno. Z porno zdarzają się nawroty, ale walczę, tak poza tym to staram się dużo ruszać i prowadzić zdrowy tryb życia. Mimo tego tkwię w swoim marazmie i nie potrafię wykorzystywać potencjału (byłem bardzo zdolnym dzieckiem), pojawiąją się jakieś dziwne momenty zniechęcenia na przemian z motywacją, momenty wręcz "szału" gdy rozumiem, jak wiele czasu zmarnowałem, jak dużo muszę zrobić i wtedy mam ochotę po prostu to wszystko zakończyć. Żyję gdzieś w swojej głowie, ani teraz, ani kiedyś, ani jutro. Oczekuję nie wiadomo czego i natychmiast, mam duże ambicje i do tego mam problem z oczekiwaniem na gratyfikację. Zdarza mi się podejmować różne decyzję w tych emocjach. Do tego mam olbrzymie problemy z koncentracją, czuję się czasami po prostu głupi, co nie sprzyja w realizacji moich celów i mocno mnie frustruje - próbuję uważności by to ogarnąć, z mizernym skutkiem. Męczy mnie też zmęczenie i senność w ciągu dnia, dużo czasu marnuję na rozmyślania i analizy jakichś zdarzeń, które mogą nigdy nie nastąpić, albo nie mają już znaczenia. Z powyższego wyłania się Wam zapewne jakiśtam obraz mojej osoby - na co dzień, wobec garstki znajomych czy osób z którymi zmuszony jestem do interakcji zakładam po prostu maskę. Staram się nie odkrywać swoich słabości i trochę koloryzuję swoją rzeczywistość, żeby nie wyszło jak słaby, niepewny siebie i nieudolny w realizacji swoich celów i planów jestem, ale ludzie i tak zapewne swoje wiedzą. To też mnie wkurza, to udawanie - to nie jestem ja. W ogóle mam wrażenie, że większość ludzi widzi moje wady i traktuje mnie przez ich pryzmat (jak ofiarę) - jest mi cholernie wstyd, że tak to wszystko wygląda, że wciąż mieszkam z rodzicami, że nie mam dobrej pracy i nie potrafię jej znaleźć bo zaniedbałem tyle kwestii z tym związanych - często przez to jestem bardzo zdystansowany, wycofany i obawiam się otwierać. Nawet jak mam powiedzieć o kilku pozytywnych rzeczach ze swojego życia, to czuję się jakoś niepewnie i potem to też jakoś komicznie wychodzi i dziwnie - nie umiem nawet opowiedzieć o swoich pasjach, mam wrażenie, że się przechwalam albo że to przecież nic niesamowitego etc. Boję się, że przez to wszystko powyżej stracę jeszcze więcej czasu i nie będzie już wyjścia poza sznurkiem, nie zniosę dłużej takiego życia, które będę uważał za zmarnowane. Sorry za przydługi wpis, bardzo potrzebowałem gdzieś to z siebie wyrzucić - jeśli ktoś ma ochotę napisać parę słów (nawet gorzkich) albo zadzwonić po śmieciarkę to zapraszam Zostanę tu z Wami, może też się komuś na coś przydam. Pozdrawiam
  4. Gondolier

    Witam

    Witam Cierpię od ponad 12 lat na fobię społeczną. Mam nadzieję wtrącić na forum jakieś cenne uwagi od czasu do czasu.
  5. odludkowa.

    Cześć.

    Cześć Wszystkim!
  6. Lion1991

    Hej wszystkim

    Hej wszystkim. To mój pierwszy post, więc postanowiłem, że napiszę go tutaj. Mam na imię Rafał i mam 32lata. Z zawodu jestem nikim i niestety nie jest to użalanie nad sobą (choć potrafię robić to doskonałe), jest to po prostu prawda. Nie będę jednak tego tutaj rozwijał, może kiedyś w innym poście. Na co dzień zajmuje się zamartwianiem i szeroko rozumianą stagnacją pomieszaną z resztkami naiwnej nadziej, że kiedyś będzie lepiej. Nie wiem co mi jest i nie wiem gdzie szukać pomocy. Czuję się samotny na tym świecie nie tylko między ludźmi, których wokół siebie mam tyle co kot napłakał, ale także z powodu braku pomysłu na własne życie, braku wiary w jakiegokolwiek Boga, braku filozofii dającej poczucie sensu w życiu i tym podobnym. Im dłużej żyje tym mniej wiem i mam coraz większy mętlik w głowie, o sklerozie nie wspominając. Diagnozuje u siebie wszystko jak leci, i sam nie wierzę, że można żyć z takim "kombosem". Postanowiłem, że spróbuję poszukać pomocy tutaj gdyż w realnym świecie u psychiatry czy psychologa, robiłem sobie tylko "dwójkę" w papiery. Nie chcę tego powtarzać. Wybaczcie tą smętną narrację w swoją stronę, ale tak właśnie myślę na co dzień, i mimo poczucia, że tym postem zdradzam dużo o sobie, to myślę że na tym forum zostanie to zrozumiane. Mam nadzieję, że znajdę tu coś dobrego dla siebie, a może i mnie uda się komuś pomóc. Kto wie? Witam jeszcze raz i pozdrawiam.
×