Skocz do zawartości
Nerwica.com

WENLAFAKSYNA (Alventa, Exyven, Efectin ER, Efevelon SR, Faxigen XL, Faxolet ER, Lafactin, Oriven, Prefaxine, Symfaxin ER, Velaxin ER, Venlafaxine Aurovitas/ Bluefish XL, Venlectine)


Miss Worldwide

Rekomendowane odpowiedzi

Ja przeszedłem z gównianej paroksetyny na wenle.

fobik123 Ty to jesteś kozak, skaczesz z leku na lek ostatnio że ciężko za Tobą zdążyć. Z tego początkowego zestawu z klomi długo schodziłeś, dawałeś szanse do samego końca, coś przebąkiwałeś o moklo, potem miałeś w planach dopiero pod koniec września wejść na paro i pregabe. Aż tu nagle BUM! 60 mg paro, po kilku dniach wenla, chyba 150 teraz już widzę 300 mg. Oczywiście to nie moja sprawa, ale co się zmieniło, że z maksymalnie zachowawczego podejścia stał się z Ciebie taki "wariat" wskakujący na 60 mg paro z dnia na dzień?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja też coś od siebie napiszę. Biorę leki na depre ponad 10 lat zaczynałem od imipraminy i amitryptyliny bo wtedy innych nie było i mam wrażenie że one dawały bardziej długofalowe efekty tzn. miałem po nich dłuższe remisje. Potem przyszły czasy esserajów więc prozak, citalopram i paro, owszem na początku fajna odmiana po ciężkich trójpierścieniowcach i ich ubokach ale rezultaty na dłuższą metę mizerne tzn. szybko się wypalały i remisje króciutkie. No i nadejszła wiekopomna chwiła wenli, wróciła skuteczność trójpierścieniowców do tego dobry napęd i dłuższe remisje wprawdzie uboki na początku i końcu nieprzyjemne ale środek OK. W międzyczasie był jeszcze epizod z klomipraminą działanie trochę silniejsze od wenli zle uboki w trakcie gorsze i utrzymujące się cały czas brania. Po degustacji powyższych cukiereczków stwierdzam z autopsji, że uważam wenlę za lek mający duży potencjał i w zależności od dawek działający na różne dolegliwości. W niższych dawkach działa dobrze na serotoninę i tu elegancko zabija lęki (chociaż na początku je nasila i często dokłada na deser stany depresyjne ale to jest przejściowe). W większych dawkach pobudza i daje dobry napęd chociaż dla lękowców ostrożnie bym doradzał dawki powyżej 225. U mnie niestety lek już się troszkę wypalił biore teraz 300 i nie daje mi takiego dobrego samopoczucia i napędu jak dawniej ale w gorszych momentach można dorzucać mirte albo neurojeba w małej dawce. Nie polecam w początkach dużych dawek albo szybkiego zwiększania, żeby później był jeszcze margines na podnoszenie dawki bo to naprawdę niezły lek i nie warto go zbyt szybko wypalić.

A teraz żeby nie przynudzać dłużej moja osobista opinia nt. deprechy i leków. Wg mnie ( i mojego psychiatry z wieloletnią praktyką w dużym szpitalu psychiatrycznym) leki przeciwdepresyjne nie leczą, one tłumią tylko objawy znieczulając mózg. Ważny jest czas tego znieczulenia żeby mózg był w stanie dojść do równowagi i zniwelował złe wspomnienia, dlatego jeżeli za krótko bierzemy leki depresja szybko wraca, jak bierzemy dłużej remisja jest dłuższa. Prawdziwej depresji lekami ani tym bardziej psychoterapią wyleczyć się nie da, nie łudźcie się, zresztą widać to na forum nawet po dłuższym czasie ludzie wracają znowu do leków. To jest po prostu mechanizm działania naszych mózgów który jest zagatką i na razie nikt jeszcze tego nie odkrył. Jedyne co nam na razie pozostaje to ratować się lekami i czekać aż będą skuteczniejsze sposoby leczenia. Na razie musimy się trzymać razem i wspierać w naszych dolegliwościach bo jesteśmy jednym bractwem jak ludzie chorzy na raka czy cukrzycę. Na koniec mam do was prośbę żebyśmy byli dla siebie wyrozumiali i życzliwi. No dobra starczy tego nudzenia i głowa do góry. :papa:

 

Dodam jeszcze jeśli chodzi o ZOK to jak byłem w szpitalu to za najlepszy lek była uznawana klomipramina, poznałem tam kilkoro "ZOKów" i twierdzili, że jest najskuteczniejsza ale dopiero w dużych dawkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie ( i mojego psychiatry z wieloletnią praktyką w dużym szpitalu psychiatrycznym) leki przeciwdepresyjne nie leczą, one tłumią tylko objawy znieczulając mózg. Ważny jest czas tego znieczulenia żeby mózg był w stanie dojść do równowagi i zniwelował złe wspomnienia, dlatego jeżeli za krótko bierzemy leki depresja szybko wraca, jak bierzemy dłużej remisja jest dłuższa. Prawdziwej depresji lekami ani tym bardziej psychoterapią wyleczyć się nie da, nie łudźcie się, zresztą widać to na forum nawet po dłuższym czasie ludzie wracają znowu do leków. To jest po prostu mechanizm działania naszych mózgów który jest zagatką i na razie nikt jeszcze tego nie odkrył. Jedyne co nam na razie pozostaje to ratować się lekami i czekać aż będą skuteczniejsze sposoby leczenia. Na razie musimy się trzymać razem i wspierać w naszych dolegliwościach bo jesteśmy jednym bractwem jak ludzie chorzy na raka czy cukrzycę. Na koniec mam do was prośbę żebyśmy byli dla siebie wyrozumiali i życzliwi. No dobra starczy tego nudzenia i głowa do góry. :papa:

Dobrze powiedziane. Moim zdaniem, choć pewnie nie jest to żadne odkrycie, wszystkie choroby, nie tylko te psychiczne, biorą się z tej cywilizacji jaką sobie ludzkość świadomie czy mniej świadomie stworzyła. To nie ludzki świat z kompletnie zaburzonymi systemami wartości. Jak to ktoś powiedział "ludzi coraz więcej, ale człowieka coraz mniej."

 

 

Off top: Według kabalistów wchodzimy (jako ludzkość) w decydujący czas i albo nam się uda zrozumieć zamysł stworzenia świata przez Boga (czyli zrozumieć że ego jest niczym, i nastroić się do bardziej altruistycznych dążeń), albo spierdolimy tę kosmiczna grę, a co wtedy będzie to nie wiem. Newton interesował się kabałą i rzekomo jakoś z biblii wyczytał "między wierszami" że koniec świata ma być 2060 roku o ile się nie mylę. Sam mam raczej frywolny stosunek do tego typu rzeczy i traktuję to z przymrożeniem oka, ale muszę przyznać, że bardzo to wszystko interesujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja też coś od siebie napiszę. Biorę leki na depre ponad 10 lat zaczynałem od imipraminy i amitryptyliny bo wtedy innych nie było i mam wrażenie że one dawały bardziej długofalowe efekty tzn. miałem po nich dłuższe remisje. Potem przyszły czasy esserajów więc prozak, citalopram i paro, owszem na początku fajna odmiana po ciężkich trójpierścieniowcach i ich ubokach ale rezultaty na dłuższą metę mizerne tzn. szybko się wypalały i remisje króciutkie.

Dodam jeszcze jeśli chodzi o ZOK to jak byłem w szpitalu to za najlepszy lek była uznawana klomipramina, poznałem tam kilkoro "ZOKów" i twierdzili, że jest najskuteczniejsza ale dopiero w dużych dawkach.

Niestety trójpierścieniówki to bardzo niedoceniane leki, które mogłyby pomóc naprawdę wielu ludziom, którym nie pomagają SSRI(i reszta badziewii: tianeptyna, agomelatyna, trazodon, moklobemid), a lekarze ze względu na skutki uboczne niechętnie je przepisują (z resztą podobnie jest z mirtazapiną). Gdyby mi nie pomogła mirtazapina z małym dodatkiem escytalopramu, to na pewno byłbym na amitryptylinie.

 

Spierać się nie będę, ale mam co do tej tezy duże wątpliwości (w części dotyczącej leków oczywiście).

Jakieś wiarygodne dowody, czy autorska teoria?

Nie mniej jednak masz prawo tak uważać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale przeciez sa ludzie ktorzy wychodza z depresji i zaburzeń lękowych i zyja normalnie..cy nie przesadzacie z tym ze one nie leczą tylko tłumią?? Do tej pory to myslalem ze samo tłumienie to tylko benzo no i leki na schizofrenię,bo to pewne ze nie wyleczalna choroba.o depresji mowi sie ze przewlekłą ale czy to sie równa całkowicie nie wyleczalna? Śmiem wątpić...

 

Tak samo z wenla czy u Was wszystkich wenla po jakims czasie przestaje dzialac? A paro???

 

Ja mam raczej lekka odmianę depry i nie wyobrazam sobie jej nigdy nie pokonac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale przeciez sa ludzie ktorzy wychodza z depresji i zaburzeń lękowych i zyja normalnie..cy nie przesadzacie z tym ze one nie leczą tylko tłumią?? Do tej pory to myslalem ze samo tłumienie to tylko benzo no i leki na schizofrenię,bo to pewne ze nie wyleczalna choroba.o depresji mowi sie ze przewlekłą ale czy to sie równa całkowicie nie wyleczalna? Śmiem wątpić...

Trafiłeś w sedno, takie pojęcia odpowiedź terapeutyczna, remisja, wyleczenie są bardzo indywidualne i zależą od bardzo wielu czynników i nie można ekstrapolować własnego przykładu choroby na każdego i na tej podstawie tworzyć absurdalne teorie psychofarmakologiczne.

Ja też uważam, że depresje można wyleczyć, tylko czasem potrzeba na to bardzo wiele czasu (w tym odpowiednich leków, otoczenia etc.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokanczajac moja wypowiedz to ja powiedziałbym tak:

-dam sobie reke uciąć ze ludzie ktorzy wyleczyli sie z tego paskudztwa raz na zawsze bez nawrotów dawno juz tu nie siedza.ja tez bym tu juz nie wrocil,pomyślcie jak Wy byscie zrobili...kazdy chce jak najszybciej zapomniec.

-jesli ktos ma nawrot choroby to tu wraca a jak nie moze sie wpelni wyleczyć to tu siedzi,tak jak i ja.

 

Jest mi przykro ze musimy tu siedziec i szukac pomocy.ale pomyślcie jaki odsetek stanowimy tych ktorzy chorują lub chorowali.

 

Ktos tu napisal ze psychiatra powiedziala ze to nie jest uleczalne. Mi natomiast profesor psychiatrii i ordynator powiedzial ze wypada sie cieszyc ze to tylko depresja bo ti jak katar przy zapaleniu opon mózgowych w stosunku do schizofrenii... katar mozna wyleczyć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spierać się nie będę, ale mam co do tej tezy duże wątpliwości (w części dotyczącej leków oczywiście).

Jakieś wiarygodne dowody, czy autorska teoria?

Nie mniej jednak masz prawo tak uważać...

 

Teoria autorska oparta na własnych doświadczeniach ale raczej nie odosobniona (jak wskazują poniższe teksty):

Cyt: "W literaturze amerykańskiej można znaleźć twierdzenia, że leki przeciwdepresyjne niszczą nasz mózg – a mianowicie zaburzają równowagę naszego systemu nerwowego. Serotonina jest zaangażowana w tworzenie mózgu poprzez szereg procesów rozwojowych, w tym przez różnicowanie komórek nerwowych: apoptozę (programowaną śmierć neuronów), neurogenezę (powstawanie i wzrost nowych neuronów) i neuroplastyczność. Ze względu na to, że serotonina odgrywa rolę w kształtowaniu mózgu inhibitory zwrotnego wychwytu, czyli serotoniny mogą mieć złożony wpływ na funkcjonowanie neuronów...Tak naprawdę nie jest jasne jak zażywanie przez wiele lat leki przeciwdepresyjne wpłyną na nasz organizm. Skumulowane efekty leków przeciwdepresyjnych na integralność procesów mózgowych i obwodowych mogą obniżyć naszą sprawność intelektualną . Aktualne badania nie są w stanie wykluczyć takiej możliwości."

http://www.depresjaza.pl/skutki-dlugotrwalego-stosowania-lekow-przeciwdepresyjnych

 

Cyt: "Antydepresanty wprawdzie windują ilość serotoniny w ciele, ale problem w tym, że jak tylko nasze ciało zda sobie sprawę z tego, że jest jej aż tyle, to samo ogranicza aktywność układu serotoninergicznego, próbując wrócić z jej ilością do harmonii – mózg wysyła sygnały każące zmniejszyć jej produkcję. Naukowcy odkryli, że w na przestrzeni czasu owe zmiany zachodzące w ciele są bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe, do odwrócenia. Innymi słowy antydepresanty mogą powodować odchylenia od normy przy normalnym biologicznym funkcjonowaniu!"

http://zacznijzyc.net/a057/

 

Cyt: "Leki psychiatryczne oddziałują na szlaki neuroprzekaźników w mózgu, a w odpowiedzi na to oddziaływanie mózg sam stara się dostosować do zmian, celem utrzymania normalnego funkcjonowania tych obwodów. Mówiąc naukowo, mózg próbuje wrócić do „równowagi homeostatycznej.” Fava nazwał tę kompensacyjną reakcję na leki psychiatryczne tolerancją opozycyjną...

Przykładowo, selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI) blokują normalne usuwanie serotoniny z przestrzeni międzysynaptycznej, drobnej szczeliny pomiędzy sąsiadującymi neuronami. Wskutek tego serotonina pozostaje w przestrzeni międzysynaptycznej dłużej. Odpowiednie układy natychmiastowo na to reagują – neurony presynaptyczne zaczynają wykładać mniej tego neuroprzekaźnika niż zwykle, a postsynaptyczne – neurony odbierające przekaz – zmniejszają gęstość receptorów serotoniny. Zatem lek antydepresyjny działa jak akcelerator produkcji neuroprzekaźnika, natomiast mózg reaguje na to wciskając hamulec...

antydepresanty mogą mieć „prodepresyjny efekt”, gdyż „ciągłe stosowanie tych leków może wywołać efekty przeciwne do tego, co oryginalnie założono.” Tak działa właśnie tolerancja opozycyjna, o której pisał Fava. Może „powodować pogorszenie się choroby, która będzie trwała jakiś okres po przerwaniu zażywania, z potencjalnie nieodwracalnym skutkiem.”Tego samego podstawowego mechanizmu – tolerancji opozycyjnej wobec leku psychiatrycznego – używa się do wyjaśnienia dyskinezy późnej, rozwijającej się u części długotrwałych użytkowników leków antypsychotycznych. Dyskinezę późną charakteryzują powtarzające się, bezcelowe ruchy, jak ciągłe polizywanie ust, co jest symptomem uszkodzenia jądra podstawnego przez zażywane środki. Mimo że oferowano wiele wyjaśnień, jedno z nich bierze pod uwagę powodowaną przez leki hiperwrażliwość na dopaminę. Antypsychotyki blokują receptory dopaminy (zwłaszcza ich podtyp – receptor D2), zatem aby to zrekompensować komórki nerwowe mózgu zwiększają gęstość receptorów D2, stając się bardziej wrażliwe na ten neuroprzekaźnik. Może to prowadzić do ciągłej aktywności neuronów kontrolujących motorykę ciała (jak ruchów języka), a objawy dyskinezy późnej utrzymują się często po odstawieniu tabletek, co wskazuje na to, że mózg ma trudności z powrotem do równowagi na szlakach dopaminergicznych...

Podsumowując dotychczasowy przekaz, wedle przeglądu literaury El-Mallakha, jeśli pacjenci zareagują dobrze na antydepresant, a następnie zostaną na nim przez czas nieokreślony, to istnieje spore ryzyko, że wkrótce doświadczą ponownego pojawienia się objawów (nawet podczas trwania leczenia). Jak tylko się to wydarzy, pojawia się kolejne ryzyko – zmiany jednorazowej depresji w przewlekłą. Jednak jeśli pacjent zareaguje dobrze na antydepresant, a następnie przerwie leczenie, to badanie Andrewsa pokazuje, że wówczas ryzyko nawrotu zaburzenia jest wyższe niż gdyby im się polepszyło na samym placebo. Dodatkowo, francuskie badanie wskazuje, że ryzyko nawrotu rośnie w miarę czasu zażywania przed przerwaniem leczenia. I kiedy pacjent rzeczywiście będzie miał nawrót i wróci wtedy do antydepresantu, wówczas wchodzi na ścieżkę, która prowadzi do przewlekłej choroby.może nawet 10% Amerykanów bierze antydepresanty, a naukowcy zaczynają pisać o tolerancji opozycyjnej oraz dysforii późnej,wywołanej przez leki. To zjawisko, które trzeba uważnie śledzić, a jeśliby postawić je w nawet ostrzejszym świetle moralnym, to trzeba nam tylko rozważyć jedno: sporej części młodzieży przepisuje się często antydepresanty, a kiedy rozpoczną branie, ich mózgi uruchomią tolerancję opozycyjną, aby utrzymać równowagę. Jaki procent tych młodych ludzi skończy z dysforią późną wywołaną przez leki i przez to całe ich przyszłe życie zostanie naznaczone przewlekłą depresją?..."

http://zacznijzyc.net/a153/

 

To teksty znalezione tak "na szybko", być może nie do końca wiarygodne ale...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już 5-ty tydzień na efevelonie 75mg SR, który przyjmuję rano. W czwartym tygodniu przyjmowania nie dość, że nie odczuwam poprawy, to pojawiło się silne piszczenie w uszach i napięcie psychiczne, o zwiększonej potliwości i spadku libido nie mówię. Dziś pominąłem poranną dawkę, bo ciężko wytrzymać ten ciągły pisk w uszach. Czy ktoś się spotkał z tym objawem ubocznym i czy to mija ?

 

A drugie pytanie czy jak po 4-ech tygodniach brak odpowiedzi na lek w tej dawce, to czy jest sens podnosić dawkę do 150 mg, bo tak ma mi zamiar podnieść lekarz na kolejnej wizycie za miesiąc.

 

Najchętniej rzuciłbym w cholerę te wszystkie antydepy, bo jak widać też potrafią uzależnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam tak od zwykłego nurofenu ludzie umieraja, takze psychotropy to nic strasznego. Jak ktos uwaza ze mimo ze mu leki pomagaja a nie chce ich brac to niech nie bierze. Cukrzyk jak nie wezmie leku to go strzeli i koniec, astmatyk tez, to tez a ludzie ze musza chodzic z inhalatorami, mierzyc cukier itd, to jak u nas a myslicie ze tacy lekow na depreche nie biora? Wiecie ile jest polaczonych ze soba chorob, mostwo. Ja np mam chora tarczyce a przy tarczycy sa i nerwice i depresje dlatego dla mnie gadanie ze leki to zło to przepraszam Was ale jest smieszne, a iburpomu nie braliscie, a myslicie ze to na nic nie wpływa? To kupcie sobie polecam Wam kapsulki niebieskie ibuprom i rozgryzcie, jak przezyjecie powodzenia :) bo moge sie na 1000%zalozyc ze bedziecie wrzeszczec (wiem cos o tym bo ja wszystkie leki gryze) i dopiero moze niektorym sie oczy otworza.

 

 

Yahoo masz racje :)

 

Inez w tym dziale ja kiedys przytoczyłam badania, zaleca sie unikania paro i fluo, inne ok, chociaz np sa dziewczyny ze brały tam paro i tez nic nie było. W ciazy to nawet i iburpomu brac nie mozna, takze ;) koncerny sie zabezpieczaja.

 

 

Tizziano ja mam bole glowy, itd. do tego objawy depresji i nerwicy. Dlatego to jest okreslane jako depresja maskowana bo na pierwszy plan wysuwa sie somatyzacja. A tak w ogole to w dzisiejszym swiecie nawet Gesslerka bierze Xanax -takie zycie. Co do wenli to zazwyczaj pomaga, czasami jest gorzej ale na pewno lepiej niz jak nie stosowałam wenli.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam tak od zwykłego nurofenu ludzie umieraja, takze psychotropy to nic strasznego.

Tylko, że tu nie chodzi o umieranie a o "rycie mózgu" i zamienianie się w uzależnione warzywo.

 

To kupcie sobie polecam Wam kapsulki niebieskie ibuprom i rozgryzcie, jak przezyjecie powodzenia :) bo moge sie na 1000%zalozyc ze bedziecie wrzeszczec (wiem cos o tym bo ja wszystkie leki gryze) i dopiero moze niektorym sie oczy otworza.

Na co się oczy otworzą, na to że nie wszystkie leki się rozgryza, bo prawidłowo zażyte powinny rozpuścić się w dalszej części przewodu pokarmowego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona100, ja od 4 dni mam ciągły pisk w uszach, stąd postanowiłem pominąć poranną dawkę. Niestety jednostajny pisk nadal się utrzymuje na takim samym poziomie ;)

 

Nie odkładaj leku sam....kazde ssri i snri na poczatkuu pogarszaja samopoczuciepogarszają(z tego co czytam to wenla wyjątkowo mocno),a objawy moga byc rozne,ale u nie ktorych moze nie byc w ogole ubokow.

 

 

Agusia mowimy o bolu glowy takim napieciowym? W jakich miejscach Cie boli? Piszac inne somatyzacje co masz na mysli? Np wewnętrzny niepokój?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona100, Od dawna twierdze, że te leki ryją beret i to konkretnie, za 10-20 lat ssri będą porównywane do lobotomii, niektórzy z nas tych czasów dożyją, chyba. :mrgreen:

Mam wielka nadzieję nie dożyć - nie chcę wiedzieć, że dobrowolnie poddałam się lobotomii :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoria autorska oparta na własnych doświadczeniach ale raczej nie odosobniona (jak wskazują poniższe teksty)

Jeżeli w tej dyskusji chcesz przytaczać takie argumenty jak te wypociny niskich lotów, to ja dziękuję za konwersację, na pewno z antonim macierewiczem by to przeszło... pancerne brzozy itp...

 

Stracona100, Od dawna twierdze, że te leki ryją beret i to konkretnie, za 10-20 lat ssri będą porównywane do lobotomii, niektórzy z nas tych czasów dożyją, chyba. :mrgreen:

Mam wielka nadzieję nie dożyć - nie chcę wiedzieć, że dobrowolnie poddałam się lobotomii :oops:

Bo to jest spisek żydokomunistycznomasońskoiluminackosyjonistycznowolnomurarskoateistycznobilderbergorotschildowykomisjotrójstronny i nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoria autorska oparta na własnych doświadczeniach ale raczej nie odosobniona (jak wskazują poniższe teksty)

Jeżeli w tej dyskusji chcesz przytaczać takie argumenty jak te wypociny niskich lotów, to ja dziękuję za konwersację, na pewno z antonim macierewiczem by to przeszło... pancerne brzozy itp...

Również dziękuję za konwersację z kimś, kto nie rozumie, że szukam tylko potwierdzenia własnych przeżyć.

Napisałam przecież, że to przypadkowo wyszukane teksty i niekoniecznie wiarygodne.

 

Stracona100, Od dawna twierdze, że te leki ryją beret i to konkretnie, za 10-20 lat ssri będą porównywane do lobotomii, niektórzy z nas tych czasów dożyją, chyba. :mrgreen:

Mam wielka nadzieję nie dożyć - nie chcę wiedzieć, że dobrowolnie poddałam się lobotomii :oops:

Bo to jest spisek żydokomunistycznomasońskoiluminackosyjonistycznowolnomurarskoateistycznobilderbergorotschildowykomisjotrójstronny i nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne!!!

Zbyt żenujący poziom wypowiedzi, by komentować :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest aż tak tragicznie z tym długotrwałym braniem leków. Moja ciotka bierze trójpierścieniowce najpierw amitryptylinę później doksepin już ponad 30 lat i żyje czuje się dobrze skończyła studia i pracowała do emerytury w swoim zawodzie. Faktem jest, że poleciały jej zęby bo trójpierścieniowce blokują wydzielanie śliny, kto łykał ten zna suchara w gębie no i z jelitami miała problemy bo długotrwałe branie ami powoduje zaparcia. Ale jeśli chodzi o beret to absolutnie zrytego nie ma i mózgownica dobrze jej pracuje bo rozlicza nam w rodzinie pity i nigdy się nie pomyliła. Więc nie jest aż tak zły wpływ na ten beret, zresztą jak kilkakrotnie leżałem na psychuszce to poznałem mnóstwo ludzi z różnymi chorobami psychicznymi. Nawet ci co brali neurojeby na schizo latami nie byli jakimiś świrami, sporo matematyków i informatyków choruje na schizo, mam nawet kumpla informatyka od 15 lat choruje na schizo, jak ma nawrót idzie na zwolnienie a jak mija wraca do roboty. Facet jest bardzo dobrym programistą i pomimo wieku nie ma problemów z pracą, pracodawca wie, że jest chory i nie robi problemu bo jest dobrym fachowcem.

 

Jeśli chodzi o wyleczenie z depresji to lekarz nie może powiedzieć pacjentowi że się nie da po prostu etyka lekarska mu na to nie pozwala żeby odbierać nadzieję. Ja znam już większość lekarzy z mojego rejonu, ze szpitala znam już wszystkich :D a ten do którego chodzę jest ze mną szczery bo zapoznaliśmy się bliżej w szpitalu (mamy wspólne zainteresowania malarstwem). Po prostu są różne rodzaje depresji, najczęściej te wyleczalne to depresje reaktywne np. po zerwaniu związku, śmierci bliskiej osoby. Takie depresje często przechodzą bez leków po prostu trzeba przeżyć żałobę lub zerwanie zaakceptować i życie toczy się dalej taka jest kolej rzeczy. Często lekarze przepisują leki w takich sytuacjach gdzie wystarczyłby czas lub kilka sesji psychoterapii. Oczywiście są wyjątki jeśli dla kogoś związek lub zmarła osoba była całym życiem to taka sytuacja stawia go na skraju przepaści i taki szok może spowodować istotne zmiany w mózgu. Wtedy wyleczenie takiego stanu będzie bardzo trudne lub po prostu leczenie będzie trwało dożywotnio.

 

Są też depresje, które wynikają z niczego tak jak u mnie, nic się nie wydarzyło tragicznego nie miałem żadnych powodów do wystąpienia depresji a od ok. 15 roku życia to cholerstwo mnie prześladuje. Wg. mojego psycho to jest endogenne, często w wieku dojrzewania dochodzi do jakichś niekorzystnych zmian hormonalnych i z wiekiem to się pogłębia. Dopiero w chwili wystąpienia epizodu depresji zaczyna się prawdziwa choroba w takim przypadku leczenie jest dożywotnie wg. współczesnych procedur medycznych.

 

Generalnie myślę, że jeżeli choroba pozwala jakoś w miarę funkcjonować to nie warto pakować się w leki. Leki nas nie uzdrowią, one tylko dają złudzenie zdrowienia. Często ludzie obiecują sobie po lekach zbyt dużo, że przywrócą im dawne szczęście lub zrobią z nich innego człowieka.

To jest mit, leki pomagają wyciągnąć ludzi z dna na powierzchnię ale do brzegu już musi dopłynąć sam.

Ja po dłuższym braniu leków mam do nich wstręt i je odstawiam chociaż na jakiś czas, potem znowu wracam chociaż przy wenli wchodzenie i schodzenie nie jest przyjemne ale sama świadomość bycia bez leków już mi daje radochę.

O w morde jeża ale się rozpisałem. Wybaczcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×