Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Ta wizyta to był jeden wielki monolog lekarza. Nie powiedziałam nawet połowy rzeczy, które chciałam powiedzieć. Czuję się teraz jeszcze gorzej. Jakbym to sobie wszystko wymyśliła na swój własny użytek, żeby nic nie robić. Zarzucił, że zasłaniam się sytuacją w domu w momencie kiedy powiedziałam, że chcę znaleźć pracę, żeby sie wyprowadzić bo dzieje się tak i tak. Niby nie ocenia, ale..... i tu cały słowotok zaprzeczający temu stwierdzeniu. Nie spodziewałam się, że będzie mnie głaskał po głowie i mnie żałował, bo dużo spraw zawaliłam z własnej winy, ale żeby chociaż mnie wysłuchał, a nie mówił, że inni mają gorzej.

Nie wiem co mam myśleć, może tak powinno być, może dzięki temu węzmę się w garść. ..

Napiszcie co o tym sądziecie. Jakie są Wasze doświadczenia...

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawde tylko Ty możesz poczuć, czy to coś Ci dało czy nie. Nie ma uniwersalnej odpowiedzi. Niektórym pomaga, jak ktoś im da kopa w dupę i przykre wrażenia po psychoterapii czasem pozwalają coś przemyśleć, zrozumieć, zmienić... Ale nie zawsze... Nie umiem Ci odpowiedzieć, czy dobrze się stało. Dojdziesz do tego sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak powiedziała Kretka - tylko Ty możesz stwierdzić czy to coś Ci dało, ale skoro twierdzisz że teraz czujesz się jeszcze gorzej to raczej bardziej Ci to zaszkodziło niż pomogło. Skoro zdajesz sobie sprawę z własnej sytuacji i np. sama doszłaś do wniosku że musisz zmienić coś w swoim życiu: znaleźć pracę, wyprowadzić się itd. to wydaje mi się że nie potrzebujesz "kopa w dupę" lecz wsparcia. Na Twoim miejscu zmieniłabym lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pyzulka, zgadzam sie z Kretką, pwenie facet chcial ci dać kopa ale widocznie to nie metoda na ciebie.nie przejmuj sie za bardzo a już na pewno sie nie obwiniaj.przykro mi, ze czułaś się oceniana, moim zdaniem tak nie powinno być, ale takie uczucie bycia petentem :lol: i do niczego też nie jest mi obce i czasem moze bardziej odnosimy to do siebie niż autor miał na mysli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie nie zmieniaj lekarza,poczekaj ale popros aby pozwolił Ci tez cos powiedzec.Ja dopiero zacząlem terapie i to ja zabieram głownie głos a nie psycholog.Po ostatniej w zasadzie 3 terapii ,czułem sie koszmarnie jak nigdy dotąd,ale tak jest na poczatku i musisz to przetwac,potem bedzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta wizyta to był jeden wielki monolog lekarza. Nie powiedziałam nawet połowy rzeczy, które chciałam powiedzieć. Czuję się teraz jeszcze gorzej. Jakbym to sobie wszystko wymyśliła na swój własny użytek, żeby nic nie robić. Zarzucił, że zasłaniam się sytuacją w domu w momencie kiedy powiedziałam, że chcę znaleźć pracę, żeby sie wyprowadzić bo dzieje się tak i tak. Niby nie ocenia, ale..... i tu cały słowotok zaprzeczający temu stwierdzeniu. Nie spodziewałam się, że będzie mnie głaskał po głowie i mnie żałował, bo dużo spraw zawaliłam z własnej winy, ale żeby chociaż mnie wysłuchał, a nie mówił, że inni mają gorzej.

Nie wiem co mam myśleć, może tak powinno być, może dzięki temu węzmę się w garść. ..

Napiszcie co o tym sądziecie. Jakie są Wasze doświadczenia...

Pozdrawiam

 

Witam...po pierwsze psycholog nie jest lekarzem :roll: ...w dodatku w dzisiejszych czasach ciężko o dobrego pychologa - najlepiej udać się do psychologa klinicznego, ale... Trzeba powiedzieć całą prawdę od A do Z tak żeby zobrazować naszą sytuacje taką, jaką jest naprawdę i nieudawać...no i oczywiście -1- wizyta niewystarczy.Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest specjalista psychiatra - po samej rozmowie z pacjentem będzie mniej więcej kumał, o co chodzi + do tego przepisze leki, które złagodzą stan depresji czy nerwicy wtedy na luzaku możemy udać się do psychologa i powiedzieć to, co chcemy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a dlaczego nikt nie napisał, że właśnie jednym z objawów skutecznego leczenia jest to, że czujemy się gorzej ? Psycholog wyciąga trudne rzeczy i na tym właśnie polega psychoterapia. Nikt nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie. Myślę, że powinnaś powiedzieć psychologowi o Twoim gorszym samopoczuciu. To ma znaczenie, bo opór, który się u Ciebie pojawił jest jednym z kluczowych aspektów terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój przypadek wyglada tak : niedawno zmienilam psychologa ( u poprzedniego leczylam sie ok 4 miesiecy ,raz w tygodniu ale nasza wspolpraca nie do konca mi odpowiadala) . Jak dotad mialam 4 spotkania i za kazdym razem bedac na spotkaniu czuje sie tak jakby "lęk" caly czas siedzial obok mnie i jakby co jakis czas we mnie wchodzil a za chwile wychodzil . Wiem ze trudno to wytlumaczyc. Poza tym czuje sie swietnie, nie mam zadnych lękow ani objawow somatycznych (moze poza szumem w uszach ,do ktorego zreszta sie przyzwyczailam ) ale gdy tylko siadam u pani psycholog i zaczynamy rozmawiac caly czas czuje sie jakbym za chwilke miala miec atak. Psycholog mowi ze to bardzo dobrze wróży dla terapii i ze bardzo dobrze ze tak jest . ale ja sama nie wiem co o tym myslec... i czy to aby na pewno dobrze. nie rozumiem tego. czy ktos z was kochani mial cos takiego??? bardzo prosze o pomoc bo nie wiem czemu tak jest i czy aby nie powinnam w zwiazku z tym przerwac terapii badz zmienic psychologa (znowu :/ ) Dziekuje za kazda rade! Dodam tylko ze poza moimi dziwnymi odczuciami bardzo odpowiada mi ta pani psycholog wiec nie sadze zeby to byla jej wina . zastanawiam sie czy moja podswiadomosc nie probuje mi czegos powiedziec. ale czego...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlik, powiem z perspektywy fachowca, bo sama będę psychologiem już za rok i coś niecoś czytałam o terapii... Podejrzewam (choć oczywiście daleko mi do pewności), że tak manifestuje się twój opór, czyli lęk przed zmianą. Pracując w psychoterapii uświadamiamy sobie wcześniej czy później, że musimy się zmienić. Że po terapii nie będziemy juz tą samą osobą. Bronimy się przed tym podświadomie, bo to bardzo trudne i z jednej strony chcemy tej zmiany, a z drugiej- chcemy jej uniknąć... Uważam, że powinnaś porozmawiać o tym z psychologiem i nie zmieniać go, jeśli jesteś zadowolona. Wasza wspólna praca powinna ten opór stopniowo zlikwidować:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz poważniej myślę o udaniu się do specjalisty bo naprawdę moja nerwica już mnie przerasta i nie jestem w stanie opanowywać jej sama, tak jak dawniej.

 

Byle co wyprowadza mnie z równowagi psychicznej - jakiś drobiazg czy jedna myśl a ja już dostaje dreszczy, czuję takie wewnętrzne napięcie, niepokój. Po chwili zaczynam się tym denerwować dlaczego tak się dzieje i dlaczego mój organizm reaguje w ten sposób i zaczynam intensywnie myśleć i jeszcze bardziej się denerwować. Takie sytuacje zdarzają mi się już co parę dni a nawet codziennie i nie potrafię oderwać od nich myśli.

 

Większość z was uczęszcza na psychoterapię lub bierze leki. Co byście mi zaproponowali: czy powinnam pójść do psychologa i na jakąś psychoterapię czy raczej do psychiatry po jakieś leki? Tak sobie myślę że psychoterapia raczej nie rozwiąże mojego problemu i że raczej potrzebuję leków aby nie dostawać tych ataków paniki :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, że większość osób pyta "to CZY to". A tak naprawdę w większości przypadków wskazane jest i to, i to:-) Leki pomogą stłumić objawy paniki, może całkiem je wyeliminują, ale tylko do czasu, gdy będziesz je brać. Odstawisz i wszystko wróci albo musisz brać do końca życia. Dlatego uważam, że oprócz leków- jak najbardziej psycholog. On pomoże Ci się zmierzyć nie tyle z objawami, co z istotą i przyczyną lęków, pomoże Ci usunąć same lęki, a nie tylko objawy zewnętrzne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście pierwsze kroki skierowałam do psychologa,cho byłam pewnw w zasadzie że na tym sie nie skończy.

Tak jak przypuszczałam,zostałam z miejsca skierowana do psychiatry,leczę się przeszło rok,ale nie widzę wielkich efektów. :(:(:(

 

Niestety mój lekarz do tej pory nie proponował mi psychoterapii :x

 

peace-b,sama więc widzisz,w moim przypadku leki to nie wszystko :cry: ,myślę nad terapią.....chyba trochę za późno ,ale cóż....

 

Pozdrawiam.gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słuchaj mam kolezanke która jak ty wachała sie co ma zrobic bo tez sie zle czuje i sobie z tym nie radzi wiesz co zrobiłam?zapisałam ja do mojego lekarza psychiatry na wizyte,nie kaze jej odrazu brac psychotropów ale rozmowa z lekarzem jej nie zaszkodzi,wiem ze dla niektórych to wstyd isc do psychiatry sama to czułam jak szłam 1 raz ale dzis wiem ze nieporadziłabym sobie sama z problemem

pozdrawaim

 

[ Dodano: Wto Wrz 19, 2006 9:57 pm ]

sorki za błedy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę że psychoterapia raczej nie rozwiąże mojego problemu i że raczej potrzebuję leków aby nie dostawać tych ataków paniki :?

 

Jestem zdania, że właśnie wyłącznie psychoterapia jest w stanie rozwiązać problem. On leży głęboko w Twoim wnętrzu, a leki mogą jedynie redukować tymczasowo objawy i wyciszać nakręcone myślenie/podświadomość gdy jest naprawdę źle. To może się wydawać ogromnie dużo, ale w rzeczywistości nie jest to rozwiązaniem problemu. W sytuacji gdy jest naprawdę źle, dobrze dobrane leki hamują pogłębianie się choroby i umożliwiają skuteczną psychoterapię.

 

Uważam również, że zastosowanie leków bez chęci zrozumienia głębi swoich problemów, własnej inicjatywy oraz dążenia do zmian jest porównywalne (no może prawie) z braniem narkotyków na problemy i liczeniem na to że jeśli same nie miną to przynajmniej się zapomni. Muszę się przyznać, że sam popełniłem kiedyś ten błąd, na szczęście po pewnym czasie przejrzałem na oczy i udałem się na psychoterapię.

 

Moja psychoterapeutka mawiała, że do psychoterapii należy podejść świadomie. Tak naprawdę nawet psycholog może Ci tylko pokazać drogę, dać wskazówki, ale całą pracę odwalasz TY. Dlatego też przede wszystkim liczy się pełna świadomość i cel którego nie wolno nam tracić z oczu, nawet gdy się cofamy...

 

W skrócie: Ty obstawiasz cel i decydujesz się że chcesz coś zmienić, psycholog pokazuje w której części labiryntu jesteś, dostarcza Ci koordynatów i wskazówek jak się wyplątać. Labirynt jest straszny i duży, sama go zbudowałaś, musisz tylko przypomiec sobie jak do tego doszlo by wiedzieć jak stąd wyjść. Na szczęście jeśli chcesz możesz wybrać grupę wsparcia, wkońcu w drużynie zawsze milej. Psychiatra dostarcza środków przeciwbólowych i kredy by się nie cofać jeśli jest naprawdę źle i gdy bardzo się gubisz. Jednak nadal cała pracę i podróż odwalasz Ty ;)

 

Sorrki za teoretyzowanie, ale to cały ja :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za opinie :smile:

 

Mój problem polega na tym że psychologią interesuję się od około 8 lat. W tym czasie przyswoiłam widzę z wielu książek i podręczników bo chciałam lepiej zrozumieć ludzi i przede wszystkim siebie - bo jak możemy rozumiec innych jeśli nie rozumiemy samych siebie? Moja wiedza w tej dziedzinie jest więc rozległa i niejednokrotnie w przeszłości pomogła ludziom z mojego otoczenia. Odkąd więc 4 lata temu zaczęły się moje problemy z depresją i nerwicą z powodzeniem zaczęłam pomagać sobie sama. Zawsze uważałam że jestem dla siebie najlepszym psychoterapeutą bo rozumiem głębię swoich problemów lepiej niż mogłaby obca osoba.

 

Zdaję sobię jednak sprawę iż mogę się mylić bo w końcu sama mogę nie być w stosunku do siebie obiektywna, pomimo że staram się patrzeć na swoje problemy z dystansu. Myślę o psychoterapii choć w zasadzie nie wiem czy będzie ona mozliwa z moim buntowniczym charakterem (skoro od razu przekreślam kompetencje psychologa i nie traktuję go poważnie). Z kolei co do psychiatry i leków to obwiam się nieco że gdy zacznę brać psychotropy to szybko się od nich uzależnię lub że przyniosą mi więcej szkody niż pożytku. Może powinnam jeszcze się wstrzymać i poczekać z tym aż będzie naprawde źle? Z drugiej jednak strony chyba lepiej zapobiegać niż leczyć bo gdy już będzie ze mną źle to wtedy już chyba na psychoterapię będzie troche za późno... :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem polega na tym że psychologią interesuję się od około 8 lat.

 

Być może tu właśnie masz rację. Psychologia to nie nauka ścisła, dlatego za dużo książek i kontradykcyjnych teorii (od których roi się w psychologii) może zaszkodzić. Poza tym trudno być obiektywnym będąc subiektem. Patrzac na kogos widzisz wiecej niż zerkając na siebie, ponieważ w tym ostatnim przypadku część prawdy zostaje zakrzywiona przez własne ego, a pozostałej części czasem ego nawet wcale nie chce ujawnić. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi.

 

 

Zwykle świetnie pomagamy innym, ale jakoś rzadko możemy bez niczyjej pomocy pomóc samym sobie... Psychologowie leczcie się nawzajem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama mogę nie być w stosunku do siebie obiektywna, pomimo że staram się patrzeć na swoje problemy z dystansu.

psycholog nie daje prawdy obiektywnej ale inną perspektywę,inne spojrzenie na nasze problemy, stawia pytania, na które sami musimy sobie odpowiedzieć ale one same nigdy by nam nie przyszły do głowy.też próbowałam złapać dystans ale wydaje mi się to raczej niemożliwe. :D wiedza teoretyczna to jedno a praktyka i zmierzenie sie ze swoimi lękami i mechanizmami obronnymi to drugie.sama jestem psychologiem z wykształcenia a w końcu po walkach ze sobą uznałam swoją słabość i bezsilność i zrozumiałam, że potrzebuję pomocy.to była dobra decyzja.pozdrawiam serdecznie.Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AnnaR

Wybacz, że zapytam, ale jak możesz pomagać innym, skoro sama potrzebujesz pomocy? To tak jakby nałogowy alkoholik mówił i przekonywał jaki to alkohol jest szkodliwy, jak trzeba sobie radzić z nałogiem, itd. Powiem otwarcie : do takiego psychologa w życiu bym nie poszedł.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysztofie, porownanie mi sie podoba, ale nie zgadzam sie z wnioskiem. Znajomy byl anonimowym alkoholikiem i opowiadal na czym to polega. Wydaje mi sie ze doswiadczenie nerwicy albo depresji moze bardzo pomoc psychologowi zrozumiec swoich pacjentow. To ze sam nie zdolal sie wyleczyc (nie do konca wiem co to znaczy w przypadku nerwicy) o niczym nie swiadczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×