Skocz do zawartości
Nerwica.com

carlik

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez carlik

  1. a mnie jak szumialo tak szumi. raz ciszej raz glosniej. w ciagu dnia juz tego nie slysze a przed zasnieciem tylko jak sie na tym skupie. takze juz sie przyzwyczailam. troche sie wystraszylam tym zniszczeniem nerwow przez za wysokie cisnienie ale jak znowu powiem rodzicom ze chce sie badac to sie zalamia. juz i tak sie smieja ze jestem przebadana jak kosmonauta :) chyba mi wygodniej jak mysle ze to nerwica :) sluch mam dobry wiec nie wiem sama czy znowu zaczac szperac. jeszcze sie doszperam... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:28 pm ] vitold jakie badanie nalezy wykonac by stwierdzic czy to uszkodzenie komorek sluchu??? ps. sorki ze nie w jednym poscie
  2. sluchajcie ja tez mam silne zawroty glowy ktore zostaly zdiagnozowane ze sa od kręgoslupa. mam "zniesiona lordoze w odcinku szyjnym " . to podobno moze dawac silne zawroty glowy i ... SZUMY W USZACH ... to tak na marginesie bo czasem moze nam dolegac nerwicowcom cos co nie jest nerwica...
  3. nie wiem co sie ze mna dzieje ale ciagle jestem wsciekla . wszystko mnie denerwuje , nie potrafie sie z niczego cieszyc tylko ciagle sie wkurzam na wszystko i wszystkich . juz nie wiem co robic bo moje otoczenie powoli zaczyna ode mnie uciekac:(((
  4. kochani ja tez juz jestem "specjalistka" od szumu w uszach. z tego powodu wydalam mnostwo pieniedzy na wszelkie mozliwe badania (np. tomografia) , przeszlam operacje przegrody nosa , wyrwalam wszystkie ósemki , mialam serie zabiegów na kregoslup, lykalam betaserc i tanakan , i jak pojawily sie 8 miesiecy temu tak sa nadal. chodze na psychoterapie i oprocz szumu wlasciwie nie mam juz zadnyc objawow nerwicy ( a mialam ich caly wachlarz). sama juz nie wiem czy to nerwica czy mi kosmici jakiegos wszczepa dokonali (((
  5. Mój przypadek wyglada tak : niedawno zmienilam psychologa ( u poprzedniego leczylam sie ok 4 miesiecy ,raz w tygodniu ale nasza wspolpraca nie do konca mi odpowiadala) . Jak dotad mialam 4 spotkania i za kazdym razem bedac na spotkaniu czuje sie tak jakby "lęk" caly czas siedzial obok mnie i jakby co jakis czas we mnie wchodzil a za chwile wychodzil . Wiem ze trudno to wytlumaczyc. Poza tym czuje sie swietnie, nie mam zadnych lękow ani objawow somatycznych (moze poza szumem w uszach ,do ktorego zreszta sie przyzwyczailam ) ale gdy tylko siadam u pani psycholog i zaczynamy rozmawiac caly czas czuje sie jakbym za chwilke miala miec atak. Psycholog mowi ze to bardzo dobrze wróży dla terapii i ze bardzo dobrze ze tak jest . ale ja sama nie wiem co o tym myslec... i czy to aby na pewno dobrze. nie rozumiem tego. czy ktos z was kochani mial cos takiego??? bardzo prosze o pomoc bo nie wiem czemu tak jest i czy aby nie powinnam w zwiazku z tym przerwac terapii badz zmienic psychologa (znowu :/ ) Dziekuje za kazda rade! Dodam tylko ze poza moimi dziwnymi odczuciami bardzo odpowiada mi ta pani psycholog wiec nie sadze zeby to byla jej wina . zastanawiam sie czy moja podswiadomosc nie probuje mi czegos powiedziec. ale czego...?
  6. bylam wczoraj u psychologa i pod wplywem naszej rozmowy strasznie sie poplakalam ... bylo mi glupio ale przyznam szczerze ze poczulam sie lepiej . myslalam ze jak wstane to szumyw uszach mina (jest to moj glowny problem zwiazany z nerwica) a tu nic jak sa tak byly. wiec co jest ? myslalam ze jak "spuszcze napiecie " to przejdzie . a tu nie (
  7. oj tam :) nad morzem bardziej wieje :) albo slaby ze mnie analizator wiatru (chyba nie ma czegos takiego :)
  8. nie wieje prawie wcale . i widoki przepiekne. warto sie tak meczyc. tylko straszna kolejka do zejscia po tych lancuchach-po kazdy idzie wolniutko jak zółwik :)
  9. bardzo sie balam bo serce kolatalo jak szalone , pare razy spojrzenie na przestrzen dookola powodowalo silne zawroty glowy ale sie nie dalam wkrecic!! mowie wam wszystko jest mozliwe !! gdyby jeszcze tylko w tych uszkach przestalo szumiec ... ((((
  10. to dla mnie bardzo wazne czy ktos moglby dac mi namiary na jakiegos dobrego psychologa w łodzi bo ja niestety nie moge trafic na "bratnia dusze" z gory bardzo dziekuje!!!
  11. gratulacje!!!!! jestem pelna podziwu!!! u mnie byl spokoj przez ok 5 miesiecy (wtedy tez robilam wszystko ,bylam calkowicie wolna) ale teraz niestety wrocilo (((( nie rozumiem mechanizmu tej calej nerwicy - moze dlatego ze choruje "dopiero" od stycznia b.r
  12. ja jezdze konno. to jest naprawde rewelacyjna terapia. po pierwsze zmecze sie fizycznie -wiec nie mam za duzo energii na chore rozmyslania ,a po drugie relaksuje mnie to i odpreza-po jezdzie poprostu czuje sie szczesliwa, a tego odkad mam nerwice najbardziej mi brakuje. jezeli tylko macie taka mozliwosc to goraco polecam!!
  13. mirabelka ja tez! poza tym przestalam pic alkohol, zdrowo sie odzywiam i uprawiam duzo sportu ( zeby oderwac sie na chwile i nie wsluchiwac w siebie) -to na pewno sa plusy.
  14. no nic . myslalam ze jakos podniose atmosfere kretka ja jak juz mialam bardzo silna niedowage pilam pare razy dziennie takie shake'i dla osob ktore sie odchudzaja i ktore zastepuja tym osobom posilek. troche pomoglo-tzn nie straszylam .
  15. a teraz cos na poprawienie humorku- napiszcie czy i co nerwica zrobila dla was dobrego. bo o tym co zrobila zlego jest tu bardzo duzo. dzisiaj mam dobry humorek wiec inicjuje post w tym nastroju :) u mnie nerwiczka dba o linie. gdy mam okresy remisji obzeram sie do woli, a potem wracaja lęki i momentalnie robie sie szczuplakiem . zawsze cus.... :) buziaki dla was . sama swiadomosc ze jestescie mi pomaga!
  16. agapla oczywiscie wiem ze powinnam powiedziec ale jak narazie to boje sie do niego isc ta nerwica to jakas enigma , 5 miesiecy sie czulam dobrze, chodzilam na basen, silownie,jezdzilam konno,zaliczylam sesje na studiach a nawet przeszlam dosc powazna operacje (ktora mnie przerazala) i wszystko bylo dobrze a teraz kiedy mam wakacje,nie mam stresow i wszystko powinno byc oki czuje ze to wraca. jestem podlamana bo myslalam ze juz jestem zdrowa.
  17. sluchajcie kochani ale u mnie jest jeszcze troche inaczej niz u was. ja jestem osoba bardzo ekstrawertyczna i otwarta i nigdy nie mam i nie mialam problemu z opowiadaniem o sobie (czasami wręcz zadreczalam najblizszych swoimi problemami). i u psychologa tez potrafie gadac jak najeta tylko gdy zaczynam gadac o "lękach", "nerwicy i jej symptomach" to zaczynam sie czuc tak jakbym miala miec za chwile atak paniki czyli- kręci mi sie w glowie, zaczyna bolec mnie brzuch, robi mi sie gorąco,drżą mi nogi i zaczynam sie czuc tak jakbym byla w jakims innym swiecie.-depersonifikacja (tak to sie chyba nazywa) nie jest tak zawsze ale dwa spotkania (na dwa u tego konkretnego psychologa-moj drugi ) tak mialam ((((((((((
  18. betty masz sporo racji . tez gdy sie nad tym zastanawialam to doszlam do wniosku ze powiedzenie komus o tym ze sie zle czuje powoduje ze sie w pewien sposob rozluzniam i przestaje byc zwarta i gotowa by sie temu przeciwstawic . ale moj problem dotyczy glownie osoby psychologa . chodze tam zeby sobie pomoc i uporac z lękami a tu pojawia sie paradoks bo to wlasnie u niego czuje sie najgorzej ... groteska... nie wiem co dalej. czy chodzic dalej ale powiedziec o tym psychologowi , czy udawac ze jest oki i sie starac nie nakręcac czy poprostu unikac sytuacji ktora powoduje u mnie lęki (czyli nie chodzic) H.E.L.P
  19. witam . mam do was bardzo ważne dla mnie pytanie. czy zaobserwowaliscie moze ze ilekroc opowiadacie komus o czyms zwiazanym z nerwica badz mowicie ze zaczynacie sie czuc coraz gorzej i mozliwe ze zbliza sie "atak paniki" to wam sie pogarsza. ja mam tak ze jak powiem ze zaczyna sie atak to juz nie jestem w stanie go opanowac , a gdy staram sie to ukryc i udaje ze wszystko jest oki to jakos to zduszam w zarodku????? bardzo zalezy mi na szczerych odpowiedziach... ostatnio zdecydowalam sie na wizyte u psychologa . jednakze ilekroc u niego jestem i rozmawiamy sama nie wiem czemu ale zaczynam sie "wkrecac" i prawie wariuje (mialam 2 wizyty i za kazdym razem bylo tak samo - bylam na skraju ataku, ledwo dotrwalam do konca wizyty). nie powiedzialam nic psychologowi bo balam sie ze sie rozkręce juz na dobre a tak to jakos to opanowalam . nie wiem co robic. czy zrezygnowac z psychoterapii???? dodam iz od ok 5 miesiecy nie mialam zadnego ataku i czuje sie oki pomijajac te 2 razy u psychologa. blagam was o jakas pomoc bo nie wiem co robic...ps. nie biore i nigdy nie bralam zadnych lekow na nerwice
  20. ja wiem ze psycholog w leczeniu nerwic jest najlepsza opcja ale ten na ktorego trafilam spowodowal tylko to ze zaczelam nienawidzic swojego ojca ktory nota bene jest jedna z najwazniejszych osob w moim zyciu i nie moge go winic za cale zlo bo on byl dla mnie (ogolnie biorac ) dobry , wiadomo byly sytuacje ze duzo ode mnie wymagal i takie tam ale zawsze moglam na niego liczyc . zrezygnowalam z psychoterapii jak zauwazylam ze zaczynam go nienawidzic a to jest zle bo wydaje mi sie ze musi chodzic o cos innego jak tylko o ambicje jakie ojciec mial wobec mnie . tylko ja wlasnie nie wiem o co chodzi to jest moja najwieksza bolączką . poprostu tego wszystkiego nie rozumiem . ja zawsze sie wszystkim bardzo przejmowalam , bardzo mi zawsze zalezalo na opinii innych , jestem pedantka i staram sie byc perfekcjonistka ale to chyba nie jest od razu powod zeby miec nerwice nie wiem co dalej ze soba robic. najgorsze jest to ze przez te lęki jestem juz inna osobą . i wiem ze juz nigdy nie bede taka jak wczesniej. i to mnie najbardziej smuci . ta nerwica mi odebrala radosc z zycia. [ Dodano: Pią Sie 11, 2006 10:20 am ] bardzo mi milo ze sa na tym forum ludzie ktorzy staraja sie pomoc . to jest budujące :) :) :)
  21. wlasnie odkrylam to forum . od jakiegos czasu tulam sie po internecie w poszukiwaniu info o tzw. nerwicy lękowej ktora mnie zlapala i stwierdzam ze najlepiej zasiegnac info od osob ktore tez tego doswiadczyly. mialam ok 5 napadow lęku . pierwszy w lutym b.r . nie biore lekow ale chodzilam na psychoterapie . lęki ustapily ale powstal szum w glowie ktory jest juz od jakis 5 miesiecy. nie wiem za bardzo co dalej. musze dodac ze z nerwica u mnie wiaze sie takze z hipochondria. jestm przebadana wzdluz i wszez a szumy jak byly tak sa. nie wiem czy wracac na psychoterapie bo ona chyba nic nie dala. lekarz zalozyl ze przyczyna jest konflikt z ojcem i takie tam . ale moj dom jest naprawde dobrym domem . niegdy nie bylam bita, maltretowana , wykorzystywana, zawsze dostawalam wszystko czago chcialam , nie mam problemow z rowiesnikami, ucze sie bardzo dobrze, mam kochajacego chlopaka,nie mam problemow z pieniedzmi, mam 2 ukochane przyjaciolki wiec ja tego wszystkiego NIE ROZUMIEM!!! co jest przyczyna?? co we mnie siedzi??? ja tego nie wiem !!!! nie wiem skad to!!!!!! gdzie szukac przyczyny??? bardzo bym byla wdzieczna za jakies sugestie. odpowiem na wszelkie pytania pomocnicze!
×