Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem nowa. Ale to bardzo ciekawe że w większości przypadków nie dochodzi jednak do omdlenia tylko jesteśmy na granicy- kręci się w głowie, nogi robią się jak z waty- jazda na maxa. Chmm, muszę wypróbować te przysiady- na myśl by mi to nie przszło. Możecie się śmiać ale te wszystki sytuacje zdarzają mi się zazwyczaj wtedy jak idę pieszo gdzies do miasta ale nigdy gdy jade rowerem ;-) Na rowerze czuję się bezpieczniej; hihi, może dlatego że mam świadomość że jakby co to szybciej wrócę do domu??? :smile: Żatry żartami ale ciężko się z tym żyje. Planuję wyjazd za granicę i chciałabym się z tym uporać nim wyjadę. Ciekawe czy mam szansę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

a jak ktos ma drętwienie rąk aż takie, że zaciska dłonie, wykrzywia palce, ma przykurcze i nie może nad tym zapanować, potem się dusi, ma bóle w brzuchu, zawroty głowy, i w końcu mdleje? Stwierdzono tu nerwicę, jednak ta osoba (24 lata) jest przekonana, że coś jej jest (badania wychodzą ok- diagnoza o nerwicy wegetatywnej zapadła). Jak ją przekonać do psychologa? Osoba ta jest (nie wiem jak to opisać) "agresywna", tzn. jak tylko pojawi się słowo psycholog reaguje paniką i się wydziera, że jest chora ale nie psychicznie (jest to dosyć niedojrzała dziewczyna). Rodzina rozkłada ręce. Co z tym zrobić, aby ktoś chciał się leczyć?

I czy to ma wpływ, że zawsze się to dzieje po imprezach (tzn. na kacu)?

Pogotowie jest u niej 1-2 razy na tydzień, zawsze kręcą głową i dają zastrzyk rozkurczowy.

Poradźcie coś proszę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Jaa!

mi wlasnie raz cos takiego sie zdarzylo!wykrecilo mi palce u dloni,nie moglam oddychac i czarno przed oczami,zwiajnie sie w pol na krzesle w poczekalni na pogotowiu.i to bylo dokladnie po hardcorowym imprezowaniu weekendowym(bez narkotykow chce dodac!).od tamtej pory nic tak powaznego sie nie powtorzylo,ale nadal miewam mniejsze ataki.i zawsze na kacu...po zakrapianej imprezce serce wali mi jak oszalale i juz wiem ze nastepna noc lub dwie mam nieprzespane.mam 24 lata a czuje sie jak staruszka,tak marze o normalnym snie,a z drugiej strony jestem na tyle glupia ze nadal imprezki,no bo w koncu sa wakacje i kazdy tak robi.tylko ze nie kazdy tak potem cierpi.i tez bylam u psychiatry ktory mi tlumaczyl ze mam zerwac z takim stylem zycia.ja bylam oczywiscie madrzejsza az do dzisiaj.jest 6 rano a ja oka nie zmruzylam-noc spedzilam czytajac na necie info o atakach serca i zawalach bo bylam pewna ze to mi sie walsnei dzieje i ze zaraz umre.oczywsicie po weekendowych bibkach...i to mnie przerazilo.przestaje pic.nie przekonasz kogos kto sam od siebie nie chce.ta osoba o ktorej piszesz musi sama zrozumiec ze potzrebna jej pomoc.nie jest wstydem pojscie do psychiatry czy psychologa,skad takie podejscie ;)

to co napisales (-las) tak bardzo przypomina moja historie i taka dokladnosc opisu u sytuacji,ze przez chwile bylam pewna ze to moja mama pisala:) i to tylko mnie utwierdza w przekonaniu ze musze zrobic cos ze swoim zdrowiem!

powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich nerwicowców.Moje objawy są straszne boję się siedzieć sama w domu boję się zniego wyjść.Dziś od rana mam udeżenia gorąca i poty i robi mi się tak dziwnie jak bym miała zasłabnąć.Czasem wydaje mi się że serce steje a potem zaczyna walić jak oszalałe.Czuję się z tym bardzo samotna :cry: Nęką mnie to od 2003 roku.Chyba jak by to była poważna choroba to myślę że dawno bym już umarła.Wszystkie badania mam dobre.Echo serca robię raz w roku mam niedomykalność jakiejś zastawki ale kardiolog twierdzi że połowa ludzkości to ma.Na holteże wyszły dodatkowe bobudzenia komorowe i nadkomorowe.Czy ktoś ma coś takiego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc ma pytanie:

Właśnie niedawno znalazłam to forum.Fajnie,ze można poznać ludzi z podobnymi problemami

 

mam pytanie:Czy Wy również macie lęk zwiazny np.z wejście np.na stołówkę?(kołatanie serca,drżenie rąk)Jak wy sobie z tym poradziliście?Bo ja już walcze z tym kilka lat i nic z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez czasami miałam takie leki. Dotyczyło to nie samego wejscia na stołówke czy do restauracji ale samego spozywania posiłu w otoczeniu innych ludzi. Drzały mi rece i bałam sie podniesc widelec do ust zeby ktos nie zobaczył ze trzesa mi sie rece. Staram sie unikac takich sytuacji. Niestety nie znam rady na tego typu przypadłosc. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Dzieki za odpowiedz.

 

Właśnie u mnie jest dokładnie takie same zachowanie na stołówce.Najbardziej obawiam się reakcji ludzi,z którymi będę na wycieczce(to jest wycieczka szkolna ).Boję się,że będą się śmiali.To wstyd,że będąc nauczycielem mam takie problemy i nie potrafię sobie z tym poradzić.

Ale to czasem mnie po prostu przerasta.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę,że macie taki sam problem jak ja.

Również gdy jem w towarzystwie innych ludziczuję lęk,ręce mi się trzęsą,czuję szybsze bicie serca,głowa robi się ciężśza itd.

Czasami udaje mi się to pokonać wyobrażając sobie,że jem sam i nikt na mnie nie patrzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może ten temat już był, ale chciałabym się dowiedzieć jak radzicie soobie z atakami, ktore trafiaja wam sie w najmniej odpowiednich momentach.

 

moj lek polega na tym, ze boje sie ze zwymiotuje w miejscu publicznym, wsrod ludzi a co gorsza, ze bede zle sie czula przy znajomych i zrobie im klopot. pojawia sie wtedy cisnienie w glowie, uczucie pelnego zoladka, rosnie mi jezyk w buzi i naprawde mam wrazenie ze zaraz zwymiotuje. jednak ani razu od kiedy mam takie leki nigdy nic takiego mi sie nie stalo.

przez te obawy boje sie jezdzic autobusami, tramwajami, a metro to juz wogole katastrofa. polega to tez na tym, ze bardzo dobrze kojarze miejsca i sytuacje w jakich mialam ktorys z atakow. np kiedys niedobrze zrobilo mi sie w metrze, kiedy jechalm z przyjaciolka do domu (po wypiciu kawy) - od tego czasu nie wsiadlam do metra, boje sie pic kawe i spotykac z przyjaciolka

 

ale teraz moj sposob:

- torebka papierowa - trzeba szczelnie przylozyc ja do ust i nosa i poprostu oddychac w nia - sprawia to ze oddychay powietrzem coraz bardziej nasycajacym sie co2 przez co do mozgu dociera ograniczona ilosc tlenu, co spowalnia i hamuje takie reakcje

 

- proste wmawianie sobie - przeciez nic ci sie nie stanie, nic ci nie bedzie, zachowujesz sie jak wariatka, co moze ci sie stac w tramwaju? przeciez zawsze mozesz z niego wysiasc!

 

i to by bylo na tyle... jakie są wasze techniki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Mam bardzo podobne objawy, tak samo boję się zasłabnąć czy zwymiotować w miejscu publicznym. Niestety, nie mogłam poradzić sobie z tym sama, im bardziej próbowałam siłą woli i myślami pokonać nerwicę, tym ona bardziej mnie dręczyła. Biorę teraz tabletki przeciwlękowe i ten strach jest coraz mniejszy. Chciała bym nauczyć się opanowywać ataki samodzielnie, jednak na razie nie potrafię, chociaż wiele razy próbowałam. Jedynym wyjściem dla mnie był szybki powrót do domu i rezygnacja z rozmaitych wyjść. Mam nadzieję, że po odstawieniu leków (za jakieś pół roku) będę zdrowa, chociaż wiem też, że sama muszę nad tym pracować, a nie zwalać całą robotę na tabletki :) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ekstremalnych sytuacjach tabletka przeciwlekowa, ale jest to działanie trochę bez sensu, bo ona zaczyna działać po ok. 30 minutach, czyli w czasie, gdy normalny atak paniki zdąży juz przejść sam. Dlatego zdarza mi się łyknąć coś na uspokojenie zawczasu, np. pół godziny przed wyjściem, jak wiem, że będę mieć atak (zdarza mi sie to zawsze jak wychodzę sama). Mniej inwazyjne sposoby, to oddychanie przez torebke, ale znam je tylko z teorii, nie próbowałam tego robić. Koncentracja na czymkolwiek- liczenie samochodów czy własnych oddechów. Ustabilizowanie oddechu przez dyktowanie sobie "wdech- wydech". Tłumaczenie sobie, ze to tylko nerwy i nic w rzeczywistości mi nie grozi. Czytanie książki w tramwaju lub słuchanie muzyki. Pisanie smsów lub zadzwonienie do kogoś. Najważniejsze to spróbować skoncentrować się na czyms innym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie jak ja sbie radze jak mam atak --- GOTUJE

tak tak

jak czuje ze nerwiczka zaczymna sie do mnie dobierac

to zaiwaniam do kuchni i zaczynam gotowac

efekt

albo przejedzenie moich domownikow albo duze zpasy w lodówce

mozna jeszcze sprzatac odkurzac

ale napewno nie siedzie i sie nakrecac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale napewno nie siedzie i sie nakrecac

 

To podstawa. Zawsze trzeba czymś zająć umysł i ciało. W moim przypadku objawy nerwicy nasiliły się gdy stałem się apatyczny i przesiadując w domu nic nie robiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jestem nowym uczestnikiem forum

Pocieszyłam sie troche widzac, że nie tylko ja mam takie prblemy z wychodzeniem z domu.

Od jakiegoś czasu próbuje z tym walczyc, ale bezskutecznie, a lęki się pogłebiają.

Mieszkam z chlopakiem który nic o tym nie wie, nawet chyba sie nie domnyśla i wolałabym żeby tak zostało.

Mam lęki przed wyjściem z domu, nie jeżdze autobusami, tramwwajami.

W samochodzie czuje sie troche bezpieczniej, na rowerze też.

Przeżywam wszystko to samo co wy.

W domu czułam sie do niedawna bezpiecznie, ąz do chwili kiedy mój chłopak wyjechał.

W nocy budziłam sie z lękiem , że zaraz umre, miałam dreszcze, kołatanie serca, poty, chciałam wzywać pogotowie.

Postanowiłam iść do psychiatry.

Przepisał mi Asentre i doraźnie Alprox, ale boje sie ich brać.

Po przeczytaniu tych wszystkich informacji o tym leku troc he sie nakręc iłam.

Spóbuje małymi krokami z tym walczyć sama, bo kiedy poczuje, ze jakiś lek mi pomaga może nie bede potrafiła później z niego zrezygnować.

Czy próbowaliście bez leków walczyć z tymi lękami.

opiszcie

please, piszcie nawet na maila

ja myśle żeby robić sobie coraz dłuższe spacery, pójśc gdzieś dalej

nie wiem

ale może jeszcze spotkam sie z psychologiem na terapii.

pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobny problem, sam sobie próbowałem pomóc i jakos z tym walczyć. Swierdziłem ,ze to jednak złe rozwiązanie poszedłem do lekarza dostałem leki seroxat i elenium + chodze na terapie, lek juz powoli zaczyna działac czuje się lepiej! Uważam,że w taki sposób sama męczysz siebie,chodujesz to wszystko w sobie naprawde to złe rowiązanie, leków nie bój się brać! czasem te objawy uboczne wogóle nie występują, ja tez sie z poczatku bałem ale teraz sie troche z tego smieje, chociaz na początku moze byc troche cięzko mimo to takie myslenia nie ma sesnu,dalej rusz do przodu zrób cos z tym bo nie ma sesnu sie meczyć uwierz mi.

 

psychoterapia koniecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj:) Nie brałam leków bo bałam sie uzależnienie i skutków ubocznych. Bałam sie wychodzić z domu czułam sie dziwnie zagubiona i bałam sie "napadów lęku". Szkoda że nie chcesz podzielić sie tym co czujesz ze swoim chłopakiem mógłby ci pomóc. Może nie będzie potrafił "poczuć" tego co Ty ale wesprze to z czym starasz sie walczyć. Mnie pomagała myśl że mam przy sobie telefon i gdy "to sie stanie' bede mogła zadzwonić do kogoś bliskiego kto będzie mógł w każdej chwili do mnie przyjechać. Tą osobą jest mój mąż..wie o mojej chorobie i jest gdy go potrzebuje. Stara sie mnie wspierać chociaż jak twierdzi nie rozumie mnie wcale. Bliskośc drugiej osoby jest skuteczna w walce z tym "paskudztwem" Życze powodzenia. Na pewno pokonasz ten lęk..mnie sie udało..a do odważnych nie należe..to tylko kwestia czasu:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DZIEKI ZA ODPOWIEDZ

UMAWIAM SIE JUŻ TERAZ NA PSYCHOTERPAIE

JESZCZE POROZMAWIAM Z PSYCHOLOGIEM O LEKACH

MOZE NIE BĘDA KONIECZNE

A MYŚLE ŻE JAK CHŁOPAK WRÓCI TO POWIEM MU OTYM

MOŻE BEDZIE MI ŁATWIEJ

TYLKO NIE WIEM, CZY ON TO ZROZUMIE,

JEŻELI NAPRAWDE MNIE KOCHA TO ZROZUMIE

POZDRAWIAM WSZYSTKICH I ZYCZE POWROTU DO ZDROWIA

BEDE TU WPADAĆ CZASAMI I OPISYWAĆ JAK MI IDZIE

TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI

PA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×