Skocz do zawartości
Nerwica.com

matisse

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia matisse

  1. witaj. bardzo dobrze Cie rozumiem. tez mam 20 lat i tez mam depresje i nerwicje lekowa. wiem, ciezko sie z tym zyje. jedyne "dobre" momenty sa wtedy gdy idzie sie wsrod ludzi i trzeba udawac i zmuszac sie do tego by byc "normalnym", wtedy na chwile mozna oszukac samego siebie. za mna tez to sie juz ciagnie pare lat. tez mialam plany. i nagle... zniknely. robie wszystko bo musze. ale co tam opisywac, pewnie i tak wszystko to wiecie. nabawilam sie nadcisnienia, choc juz przestalam co chwile sprawdzac tetno. lecze sie lekkimi antydepresantami. jest lepiej niz przed 2 miesiacami gdy bylam w stanie tylko ryczec i sie bac. juz z powrotem moge sama jezdzic samochodem i siedziec na zajeciach choc ciagle nie czuje sie do konca komfortowo. leki pomagaja o tyle, ze czasem potrafie "odbijac" to co nie chcialo odejsc jakis czas temu i jako tako brnac dalej, choc tak wlasciwie wegetowac. pozdrawiam cieplo i w 2007roku kazdemu z Was zycze poprawy i poradzenia sobie
  2. matisse

    Depresja objawy

    tak,tylko wszyscy mowia ze trzeba isc do psychologa. a jesli ktos nie ma pieniedzy? lub mieszka pod miastem? ja teraz wierze,ze same leki mi pomoga. wierze,wiec juz jest lepiej. nie mam sily pracowac nad soba, choc robie to co musze i nie wylaczam sie z zycia. czesto mam jak zostalo w pierwszym poscie napisane, brak odczucia doslownie rzeczywistosci ktora mnie otacza. tak jakby ktos mnie wrzucil do jakiegos filmu bo nie znajduje sie tam w "calosci". nie wiem, w sumie bzdury pisze, kazdy to wie. ale jesli Tobie jest zle, chcesz zeby ktos lub cos zwrocil Ci szczescie, to tak na prawde nikt tego za Ciebie nie zrobi. szukasz pomocy wszedzie, wchodzisz tu, pytasz, idziesz do lekarza, bierzesz leki, ale tak na prawde nikt inny "obcy" nie wyleczy tego co dzieje sie w Tobie.
  3. mnie czasem tez dopadala ta mysl "chyba go nie kocham", ale za chwile orientowalam sie ze to dlatego,ze w tej danej chwili nic nie czulam. ostatnio sie na tym czesto lapie. wiec przypominam sobie o kazdej innej chwili gdy wiem i czuje ze kocham go bardzo. bo czas w ktorym wystepuje ta pustka emocjonalna z czasem mija. przynajmniej mi, choc wpadam pozniej w lekka panike . to nie oznacza ze sie tej drugiej osoby nie kocha
  4. teraz to juz wiem...:/ a doszlo nowe zmartwienie,bo ginekolog zabronil mi brac pigulek przy wysokim cisnieniu. mam nadzieje,ze to sie wszystko jakos odkreci. na razie sie lecze. a tu zimno i ciemnosci za oknem, az cche sie walczyc:/
  5. mi ostatnio dokuczaly szumy. bylam i u lekarza zwyklego i u laryngologa, ktory stwierdzil, ze to wlasnie nie spowodu uszkodzen czy zapalenia a z powodu wysokiego jak na mloda dziewczyne cisnienia. no i szumy przeszly po 3 dniach ale pojawil sie lek... lek ze mi sie cos stanie od tego wysokiego cisnienia. lekarka powiedziala, ze to nerwica i jesienne stany depresyjne i pewnie przez to wysokie cisnienie i szum.
  6. matisse

    Nerwica a ciśnienie

    mam to samo. w niedziele zaczelo szumiec mi w uszach wiec mama poradzila mi bym zmierzyla cisnienie. no i jak na oje 20 lat 150/100 itp to za duzo, wiec dostalam skierowania na rozne badania i teraz zaczelam sie bac wychodzic z domu, jezdzic samochodem na uczelnie. tak mi ciezko... to nie chodzi tylko o cisnieniomierz. jak ja mam sie pozbnyc tego irracjonalnego leku niewiadomo przed czym.
  7. dzieki. kiedys juz bralam leki... tez metoda kroczkow najpierw zaczelam i polowkami i cwiartkami odkladalam. teraz jestem zla na siebie. wlasnie wrocilam od mechanika i jak prowadzilam samochod zaczely mi sie pokazywac takie "zaluzje" jakbym patrzyla przez nie na mocne swiatlo. zaczelam sie wsciekac na siebie, ze to tylko moja glowa, ze to do cholery tylko ja. i co? i na zmiane zaluzje i normalne widzenie. to juz przesada, bo prowadzic auto musze. nie moge sobie tego zrobic, nie moge pozwolic na czeste leki w samochodzie. i co z tego ze ja to wszystko wiem?!
  8. czy myslicie, ze nie da sie wyjsc z tego bez lekow? pytam, bo mam obawy przed ich braniem. znam kilku ludzi ze stanami depresyjnymi i przerzucaja sie z jednego leku na drugi po jakims czasie... czasem nie pomaga. a ja sie po prostu boje lekow /jeden z moich lekow/. co do tego ze jestem mloda, ze moze to hormony lub jesienne deszcze. to nie stalo sie teraz a juz pare lat temu. w wieku 17 lat bralam psychotropy, bo na niczym nie moglam sie skupic i chodzilam jak w transie, z reszta nie chce tego opisywac. nie chce, zebyscie mysleli ze sie nad soba uzalam, bo tego najbardziej sie boje, ze tak ktos pomysli. wlasciwie to tylko tu o tym pisze. znam kogos dosc dobrze, kto ma ciagle zawroty glowy, boi sie zostac samemu, nie jezdzi juz samochodem, ma ataki paniki, leczy sie, juz nawet nie chce mi sie wymieniac i wiem, ze moj problem to pikus przy tym, ale jest mi z tym zle i jestem bardzo zmeczona. dziwne jest to, ze choc nie wierze w zmiany, wierze ze mi przejdzie. jesli skads "przylecialo" to dokads odleci, ale chyba sie myle.
  9. witam. jak widze, choc wiele z nas myslal, ze za sekunde zemdleje, nie zdaza sie to czesto. wlasnie w momentach gdy mysle, ze zaraz zemdleje, staram sie siebie uspakajac tym, ze przeciez jeszcze nigdy nie zemdlalam i za pare minut mi przechodzi. pozdrawiam
  10. "Na dodatek jeszcze jakies otepienie i smutek z niewiadomych powodow. Tak na przemian. Zgroza!!! " to mi wlasnie dolega. na domiar zlego boje sie brac leki, bo boje sie jak bede na nie reagowac. wzielam kiedys calms bo mi lekarz poradzil i bylam tak otepiala i "opozniona", ze juz pozniej balam sie to wziac, bo nie moge jako kierowca pozwolic sobie na opoznienia i otepienia. chodze smutna, choc nie sadze zeby bylo widac to po mnie. chcialabym miec marzenia, chcialabym sie nie bac by moc je spelniac, mam w koncu dopiero 20 lat.......
  11. juz raz nawet prawie poszlam na ten koncert. i co? w ciagu dnia wszystko bylo dobrze, a tu nagle... dostalam 38st. goraczki, czulam sie jak przy ostrej grypie... nie pojechalam. najgorsze jest juz wlasnie to jak psyche zaczyna dzialac na cialo. weszlam na to forum i uswiadomilam sobie, ze ciagle nie wierze ze mam nerwice, staram sie to bagatelizowac, a w rezultacie mam napady depresyjne gdy mysle, ze jestem taka beznadziejna. ze kiedys bylam inna. ze kiedys chodzilam na te wszystkie "spedy" pilam, palilam i niczego sie nie balam. teraz jestem slaba. nic mnie nie cieszy, pojscie do kina, spotkanie z przyjaciolmi. brakuje mi tych emocji, tych malych radosci. teraz moje emocje to w wiekszosci zal do siebie samej ze marnuje siebie sama. ciesze sie ze tu weszlam. ciesze sie, choc moze to glupio brzmi ze sie ciesze, ze ta choroba laczy ludzi, a przez to lepiej zyc ze swiadomoscia ze nie jest sie zadnym wariatem, ze sa ludzie ktorzy walcza z ta choroba. jak wszyscy,tak i ja juz jestem tym bardzo zmeczona. mysle, ze jest to choroba inteligentnych i wrazliwych ludzi. smieszne, ale czasem wolalabym byc prostrza i patrze na moje kolezanki uczelniane i czasem im zazdroszcze... zazdroszcze ze nie maja irracjonalnych lekow, zazdroszcze gdy widze gdy sie na cos ciesza. a zazdrosc jest przeciez taka ohydna:/
  12. witam. dostalam ten link od siostry /poniekad rowniez ciepiacej na nerwice/. mam 20 lat. troszke wczesnie jak na nerwice. czasem nawet mysle sobie, ze ludzie mnie wysmieja jesli przyznam iz posiadam ta przypadlosc. ale z tego co tu piszecie... no coz. mysle, ze moze jeszcze nie mam tak silnej, ale... stwierdzilam ze to chyba dobry pomysl sie tu wygadac, wsrod ludzi, ktorzy mnie zrozumieja i na pewno nie wysmieja. na samym poczatku, czyli jakies 3 lata temu, po prostu robilo mi sie slabo, nogi jak z waty, coraz fale goraca. nie umialam wysiedziec na lekcji. balam sie zamyslec choc na chwile, bo balam sie tracic kontakt z rzeczywistoscia. nadal sie tego boje, wiec nie biore nawet lyka alkoholu. ataki w autobusach, mysle, ze to dosc czeste przypadki. kiedys zle sie poczulam, myslalam "tyle tu ludzi, obcych, nikt mi nie pomoze, jestem calkiem sama". myslalam wtyedy ze zemdleje, wszystko tak dziwnie wirowalo i falowalo. pozniej, przez jakis czas bylo lepiej. teraz natomiast, jestem studentka drugiego roku. dojezdzam sama spod warszawy na uczelnie i...juz sie boje jazdy w zimie po lodzie/czasami robi mi sie slabo w samochodzie, gdy pomysle, ze jestem w nim sama, ze musze gdzies dojechac, ze np. w tym miejscu nie moge sie zatrzymac i zawrocic, wlacza mi sie wtedy rozpaczliwa chec ucieczki/. teraz gdy zaraz rozpoczecie roku, boje sie ze zle sie poczuje na cwiczeniach /zdazylo mi sie nie raz, fale goraca, krecenie sie w glowie/. boje sie ze sie zaczne bac i to jest takie bledne kolo. wszystko rozgrywa sie jakby w mojej podswiadomosci. wchodze do dusznego pomieszczenia i juz jakis sygnal w mojej glowie "oho, tu jest duszno, pewnie zaraz poczuje sie zle". to nawet na codzien mi tak nie przeszkadza, bo nie trwa caly czas, a jedynie w danych chwilach. mam juz troche tego dosc. mam 20 lat, chce cieszyc sie zyciem, czerpac z niego, a nie ciagle miec wrazenie, ze mi ono ucieka, ze nie wykorzystuje go, bo sie czegos boje. ani razu nie bylam na koncercie mojego chlopaka, bo sie boje, ze zaslabne w tlumie. boje sie tlumu, boje sie ludzi i tego co o mnie mysla. czuje sie stara i nie mam marzen, a przeciez mam takie piekne zycie, w ktorym wlasciwie niczego mi nie brakuje. pozdrawiam i mam nadzieje, ze wszystkim sie nam uda:)
×