Skocz do zawartości
Nerwica.com

Makcia

Użytkownik
  • Postów

    295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Makcia

  1. Makcia

    Wielki "come back

    Dziękuje Wam wszystkim bardzo serdecznie za odpowiedź Miło mi jest gdy wiem że ktoś mnie czyta bo wtedy nie czuję się samotna:) Dzisiaj jest lepiej. Najważniejsze żeby się zdystansować żeby z boku zobaczyć czy te obawy faktycznie są takie "straszne" Mój codzienny dzień to wewnętrzna rozmowa z sama sobą. To tak jakbym miała sama siebie przekonać że wszystko co robię i myślę ma sens. Usłyszałam kiedys od bliskiej osoby że działam na siebie jak destruktorka. Nawet gdy jest mi dobrze to wmawiam sobie że to nie prawda bo przecież to nie możliwe. Zabieram sobie prawo do szcześcia i radości. Macie racje że muszę walczyć ale uwierzcie że jestem już tym zmęczona. Tęsknie za odrobiną luksusu życia w niestrachu. Człowieku nerwico miło mi Cię tu słyszeć. Gdy jakiś czas temun tu pisałam Ty się pojawileś, cieszy mnie to że jesteś już na tyle pewny aby wspierać innych. To poważny krok w przód.. lekopaweł rozumiem twoje ucieczki bo ta nerwica właśnie na tym polega że wciąz przed czymś uciekamy. Widzę po sobie że czymbardziej ktoś lub coś mnie zmusza do "pionu" wtedy włącza mi się mechanizm ucieczki. Myslałam że nie znajde nigdy żadnej pracy bo nic nie sprawiało mi przyjemności a wszystko mnie przerażało. Jednak się myliłam i jest coś w czym czuję się dobrze. Najważniejsze żeby się nie zmuszać bo nasze własne poczucie winy wtedy się wzmaga. Lepiej coś "rzucić" żeby znaleźć coś nam przeznaczonego. Jednak lepiej takie sprawy załatwiac patrząc w oczy. Nie każdemu wszystko się podoba ale patrząc szefowi w oczy pokazuje się i jemu i sobie że nie przegraliśmy bo jesteśmy słabi ale jesteśmy na tyle mocni żeby się przyznać do swoich słabości i szukać nowych rozwiążań. Tobie też się uda..jak nam wszystkim potrzebny jest tylko czas. No nic nie zanudzam Was. Zmykam chwilowo.. Pozdrawiam serdecznie was wszystkich
  2. Come back ...tak zatytułowałam swój post nie bez powodu. Z góry przepraszam tych których zanudzę tkwię obecnie w stanie przepraszania wszystkich za wszystko i dławię się poczuciem własnej bezsilności. To dla mnie wielki wyczyn pisać tu gdy kilkoro z was może to czytać. Ale mnie to pomaga. Gdy wiem że ktoś wie - jak mnie jest nieciekawie i być może ten ktoś będzie w stanie mi pomóc. Jeszcze tak nie dawno poradziłam sobie ze wszystkim. Odnalazłam poczucie własnej wartości i pewności siebie. Bo w całej tej nerwicy głównie o to chodzi by wiedzieć ile jest się wartym i aby czuć to piękno samego siebie. Nie wiem jak ale mnie się to "chwilowo" udało. NAWET TA CZARNA MYŚL MNIE NIE PRZERAŻAŁA BO WIEDZIALAM że ze wszystkim sobie poradzę. Ale wtedy gdy zaczęłam się pławić w swojej wolności uczuć nagle załamka. Jeden słabszy moment i trach...pokręciłam kołem wygrywając główną nagrodę - nerwicę. Cały ten okres gdy walczyłam i wygrałam nagle stracił sens w ponownym poczuciu że oto znowu stoje na linii startu. Czemu tak jest? jak trwale uwierzyć w to że jest się piękną Dodą a nie zasmolonym Kopciuchem z kompleksami? Znowu rozpoczynam swoją wędrówke po krainie rozczarowań, strachu i wiecznych tłumaczeń "Nic Ci nie jest"... Mam nadzieję że nie zawracam Wam głowy...nie chcę się znowu czuć samotną..najważniejsze jest odnaleźć przyjaciół w walce o samą siebie. Pokonałam wszystkie objawy po to aby mierzyć się z nimi od nowa. Znowu boję się przełykać, oddychać, nie widzę, zbyt dużo słyszę, kontroluje cały organizm. Nie daj Boże gdy coś nie jest tak jak powinno...masakruje się myslami że to koniec. W tym dole własnym zastanawiam się czy jest sens w ogóle walczyć jak i tak się wraca w to samo miejsce. Jestem wrażliwą babką i zawsze taką będe nawet wtedy gdy chwilowo uwierzę w to że jestem najlepsza. Napiszcie proszę jak sobie radzicie jak kochacie siebie..bo ja mam siebie poprostu dosyć..
  3. Witam Was wszystkich serdecznie. Dawno nie pisalam na forum, wydawało mi się nawet że to już nie będzie konieczne. Poznałam tu mnóstwo fantastycznych osób z którymi utrzymuje kontakt ale mialam nadzieje że nerwica została gdzieś poza mną. Od pewnego czasu znowu wróciłam do "dawnego życia" pełnego obaw i rozterek. Zastanawiam się nad tym czy nic mi nie jest i czy te badania które robiłam jakiś czas temu na pewno są aktualne. Nakręcam się coraz bardziej a czym dłużej się nad tym zastanawiam tym gorzej czuje się sama ze sobą. Moim nowym "wynalazkiem" są oczy. Tego jeszcze nie przerabiałam. Nie wiem nawet czy to na pewno nerwica ale..skoro okulista stwierdził że jest ok a 3 lata temu mialam robione badanie tomografii komputerowej mózgu i też było ok...chyba powinnam sobie wytłumaczyć że to tylko ja sama wpędzam się w ten stan totalnej paniki. Boje się że jestem chora..za każdym razem żegnam się ze wszystkimi jakby to faktycznie był koniec świata. Nic mnie nie cieszy i wszystko przygnębia. Jeszcze kilka miesięcy temu podniosłam się na tyle "wysoko" aby zapomnieć o tym co mnie boli i przeraża. Napiszcie prosze jak wrócic do dawnej formy i jak zapomnieć o starchu. Wszyscy mamy ten sam problem ale może ktos wie..jak pomóc wrócić do normalnego życia i przestać bać się śmierci.
  4. cześć jak miło Was słyszeć Wiecie co mi sie dzisiaj przytrafilo? Właśnie próbowałam sie zalogować i zapomniałam hasła. Siedzialam chyba z 10 minut i kombinuje co ja sobie wymyśliłam jakie hasło i skąd w mojej głowie ta czarna dziura...No nic po 20 próbach znowu jestem tu z Wami Atkaa nie widze innej opcji jak taką że powinnaś nam tu jak najbardziej pomarudzić. Jesteśmy kólkiem cierpiętniczym więc wymianiamy czynnie swoje "Boże jak mi źle", mnie też jest nie najlepiej ale jakoś ciągne ten wózek z kompleksami choć nie powiem zaczyna mnie gnieść już drążek w ręke..chyba puszcze go.... Piotruś fajnie że Jesteś..odhaczyłam już Ciebie na liście obecności..a gdzie inni?? śpią czy jak? Zima dawno sie skończyła ..czas na powrót tutaj..prawda?? Ściskam Was mocno moi Kochani i do usłyszenia paa
  5. cześć To teraz moja kolej na chwalipięctwo W sobote na weselu koleżanki przetańczyłam całą noc...caluteńką i nie narzekałam na nic. Bawiłam sie tak jak gdybym nigdy nie miala żadnych nerwiczek...To mój wielki sukces.. A ten mniejszy to....hmm....nie zjadłam dzisiaj żadnego ciastka (tylko dwa cukierki) dla mnie to sukces..bo jestem łakomczuszką.. Pozdrawiam wszystkich pa pa
  6. Makcia

    Przytulanki w offtopie.

    A ja też Was przytulam... tak prosto od serca...wszyyystkich
  7. cześć a co tu sie tak pusto zrobiło? Gdzie wszystkich wywiało? Ja dzisiaj zdecydowalam sie do Was zaglądnąć, troche sie podlamałam jak wiele rozmów mnie opuściło w innych tematach...teraz nie moge sie odnaleźć (help). A tak poza tym u mnie w porządku. Nadal tocze walke z samą sobą i raz wygrywam a dwa przegrywam...ale trwam i to najważniejsze A Wy jak sie macie..hm..? Dajcie znać że nie jestem tu sama..
  8. Piotr jesteś pewnie w szoku pomaturalnym i stąd ta dezorganizacja...To tak jest..nic sie więc nie martw póki co odpoczywaj żeby zebrać siłe do kolejnej walki o stołek Naprawde bardzo sie ciesze że dobrze Ci poszło...ale przyznam nieskromnie że wiedziałam żę tak będzie A u mnie też nijak. teraz właśnie zrobiłam sobie przerwe w pogoni za komarem..wpadł wielki koń i musze go jakoś unicestwić. jak na razie jemu 9komarow) sie to skuteczniej udaje bo jak go widze to nie moge sie zdecydować czy go klepnąc czy uciekać. ech tak to ja już mam z tymi "zwierzątkami" No nic ide dalej go ścigać.. pozdrawiam Was wszystkich i dobrej nocki życze pa pa
  9. Cześć Kochani.. Pewnie już zapomnieliście o mnie...a ja...zniknęłam na jakiś czas. Musiałam sobie wszystko poukładać. W pracy kocioł w życiu podobny..i tak mija dzień po dniu. Stracilam wene do pisania i stwierdziłam że nie będe was katować jakimiś nieprzemyslanymi domysłami. Na razie jest dobrze chociaż mogłoby byc lepiej Piotr gratuluje tego że tak dobrze Ci poszło, naprawde bardzo sie ciesze i życze Ci dalszych sukcesów..no bo kto jak kto ale ty na nie jak najbardziej zasługujesz Atkaa a co u Ciebie słychać? Jak sie w ogóle macie Kochani? Ściskam Was mocno do usłyszenia..
  10. Piotruś, Darku, Ashley, Tygrysko, Maiev, Wiaterku Bardzo bardzo Wam dziękuje.. Tak naprawde nawet gdybym nie potrafila wcale nic to dzięki Wam czlowiek czuje sie tak (ja) jak gdyby mógł góry przenosić. Teraz tak sobie myśle żę ta jazda to bułka z masłem i to wszystko dzięki Waszej wierze w moje mozliwości Problem z koleżanką rozwiązal sie w ten sposób żę mąz wrócil z pracy i uświadomił mnie żę autko jest nie za bardzo sprawne jak na tak długie trasy i że mimo chęci może poprostu stanąc gdzieś..co przysporzyłoby mi na pewno wiele kłopotów i że radzi mi nie jechać ze względu bezpieczeństwa. tak więc chwyciłam za sluchawke i szczerze ją przeprosilam mając powod (chyba sie bardzo z tego ucieszyłam ) sprawa wyjaśniona a ja niepotrzebnie zjadałam paznokcie z nerwów czy przeżyje ...bo przecież chciałabym No i mam lepszy humor..a może też i dlatego że w piątek kupuje działke ..tak sie ciesze...No niby to totalna ruina a cale są tylko drzewa na niej ale można ją kupić za bezcen a już na samą myśl plewienia i byczenia się na kocyku podskakuje na krześle z radości. Życie wcale nie jest takie okrutne Darku z tym pobudzeniem to możę..hm...no nie znam sie za bardzo..ale to efekt jakiś tabletek które akurat łykasz..lub poprostu wiosna ..i burza hormonów a Ty niepotrzebnie sie stresujesz Co do smaków to też nic strasznego. Masz możliwość "poprobowania i wąchania" wszystkiego od innej strony Ciesz się więc a nie smuć wcale bo na pewno wszystko wróci do normy i co najważniejsze na pewno nie jest to nic złego ani poważnwego..możesz być spokojny.. Ashley ciesze się że psycholog pomogla Ci odnależć jakieś nowe rozwiązania które Cie podbudowywują..każdy wasz sukces cieszy mnie tak samo mocno jak mój własny Tygrysko z tymi facetami to już chyba tak jest ..że jak tylko sie zaczynamy "martwić" dopytując co i jak to oni wszystko rozumieją na opak i zawsze dopatrują się jakiś podejrzeń zamiast sobie to prosto wytlumaczyć..a poza tym czasami kłotnia też jest potrzebna bo daje powód do tego aby sie miło pogodzić Na pewno będzie ok..Twój luby na pewno ceni takiego skarbka jak Ty Maiev a jak Ty sie masz? mam nadzieje że dobrze...nie wiem czy dobrze pamiętam...a te chrabąszcze to nadal tak latają? ja dzisiaj zaznajamiałam się z pająkami balkonowymi..szorowalam podłoge przechodząc z nimi na Ty mam nadzieje żę odpuszczą sobie już wchodzenie do mieszkania i zostaną tam gdzie są tzn na barierkach..a jak nie to będe musiala być okrutna No..a na razie ide robić kolacje..coś zgłodnialam troche... Pozdrawiam Was Kochani..i myśle o was
  11. Cześć ..a ja nie mam dzisiaj dobrego humoru. Jakoś ze mnie uszedł optymizm i te inne pozytywne rzeczy. Nie no niby wszystko jest ok..ale nie chce mi sie śmiać. Pierwszy raz w życiu zaspałam do pracy. Lecialam biegiem a budziłam sie w trakcie drogi. ,...tak naprawde świadomośc chwyciłam jak minęła godzina A teraz wróciłam do domku...ech...koleżanka poprosiła mnie żebym ją zawiozła na lotnisko do Balic..kawał drogi ode mnie...straszie sie boje...bo nie jeżdże poza obręb miasta a jak już to po wielokrotnym przejechaniu tej drogi...Ale nie umiem jej odmówić..zawsze ja mogłam na nią liczyć ..więc...też nie moge jej zawieźć..ale czuje że to jest ponad moje siły...nie umiem z tego wybrnąc [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:55 pm ] Piotr trzymam za Ciebie kciuki ...za ten polski..na pewno dobrze Ci pójdzie jestem tego pewna..ale wiem..stresik na pewno jest...pamiętaj dasz rade Gusiu bardzo sie ciesze że udałaś sie porwać znajomym i że przy tym sie świetnie bawiałaś. Nie rób sobie wyrzutow bo następnym razem będziesz sie pilnować a nie o to chodzi...super że oderwałaś sie od problemów i skupiłaś na czymś co lubisz. Potrafisz cieszyć się życiem więc rób to częściej Maiev a tym niedoszłym szfagrem sie nie przejmuj. Niestety są ludzie którzy czerpią przyjemność na skupianiu sie na czyiś słabościach i wykorzystywaniu tego. Nie dziwie sie że nie zjadłaś tego co zamówiłaś a następnym razem olej go i pomóż mu sobie wyobrazić z czego jemu przyrządają jadełko.. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
  12. Cinnamon i Piotr wielkie dzięki sama sie dziwie jak to sie stało że jednak odnalazła się we mnie cząstka "racjonalności" Ale wiecie co? Ja już to zaobserowawalam u siebie..jak wiem że nie moge sobie pozwolić na jakieś "wyskoki" to nic mi nie jest, nerwica mnie najczęściej atakuje gdy wiem że ktoś jest w pobliżu ( i mi pomoże) lub jestem na tyle blisko że moge uciec. Natomiast gdy jestem przyciśnięta do muru panikuje zanim musze "to" zrobić a gdy sie zdecyduje (bo nie mam innego wyjścia) to naprawde aż sama sie dziwie bo nic mi się nie dzieje. Tak naprawde miałam taką sytuacje już kilka razy i po każdym takim wydarzeniu przekonuje się że ta nerwica i te lęki to naprawde nic strasznego. Troszke adrenalinki i tyle (tak sobie to tłumacze ) Buziak dla wszystkich dzisiaj..pa pa
  13. Ulo (nie jestem pewna czy dobrze odmieniam twoje imię... Jest mi bardzo bardzo miło że napisałaś ten post powyżej. Taka świadomość że robiąc coś kto inny to docenia podbudowywuje mnie i motywuje do dalszego działania. Dziękuje Ci bardzo za wsparcie Mój mały sukces to ..hm...wczorajszy chwilowy atak paniki w windzie (bo sie zacięła skubana), pierwszą reakcją był strach a potem zaczęła boleć mnie głowa. Dalej to już tylko "produkowałam" swoje "Boże to koniec". W pewnym momencie powiedzialam sobie "dośc tego" nic mi nie jest przecież to znowu ta głupia nerwica. Bałam się chyba z 30 minut - jazda na pełnych obrotach...ale powoli zaczęło mi przechodzić. W momencie gdy powiedziałam sobie że to "tylko" nerwica....i tym razem sie udało Mój duży sukces to...jazda na 10 centymetrowych obcasach (zapomnialam że ja wracam z imrezy), w aucie wyładowanym 6 ludzi przez centrum miasta No i dojechałam ale było ciężko bo ciągle zastanawiałam sie że jade na wyczucie nic nie czując A jak Wy sie dzisiaj macie?
  14. Cześć Miśki Kochane Mam dzisiaj taki dzień że aż sobie chyba podskocze z radości Po pierwsze dowiedziałam sie że będe pracować we wrześniu w zerówce po drugie dostałam podwyżke po trzecie w przyszłym tygodniu ide do pracy tylko w środe. Co za radość mnie dzisiaj zniewala A teraz siedze i szykuje sie do znajomych na urodzinki .. Tomku dziękuje Ci za rady..jednak powiedziałam sobie kiedyś że postaram sie na tyle na ile potrafie poradzić sobie sama ze swoimi dolegliwościami i lękami. Ucze sie poznawać siebie, żyć ze sobą. Moje ataki są w różnych sytuacjach czasami poprostu od tak sobie. Jeśli chodzi o sny są jednakowe boje sie że sie udusze..przeraża mnie to ale staram sie myślec o tym jak o małym kłopocie którego pokonam. Nie zabije mnie strach..sama sie zabijam myśląc o rzeczach które istnieją w mojej głowie. Jeśli sama sobie nie uświadomie pewnych rzeczy nikt tego za mnie nie zrobi. Potrzebuje Was jednak..do walki...żeby nie czuć sie samotna..żeby wiedzieć że mnie wspieracie. Pewnego dnia powiem Wam że "jej" nie ma...będziecie pierwsi którzy sie o tym dowiedzą Atkaa nie zjadaj tylu pyłków jeśli one tak na Ciebie działają Zostaw niech sobie latają w spokoju a Ty od razu musisz sie nimi "upijać" Maiev ja też sie boje chrabąszczy jednak o 18 jestem w piżamie i nawet nie zauważyłam że już zaczęły latać Darek wiedziałam że pokonasz ten atak..ciesze sie że tak świetnie sobie radzisz... Codziennie powtarzam sobie dzisiaj będzie lepiej..i jest..Bywają dni gdy wątpie ale staram sie zbierać..jestem to Wam winna Pa Kochani..
  15. Atkaa no to jak znajdziesz cume to daj znać z miejsca Chciałabym pojechać a gatki już spakowałam i nawet są w miare modne bo to frotkowy róż Bajerancki.. No to ja czekam już a Ty daj znać co i jak ...
  16. Piotrek a pewnie że Cie zabierzemy na 4 Beata miło Cie poznać Maiev fajnie że dzisiaj pospacerowalaś..ja też sie wybrałam popłudniu na zakupki do sklepu. Nie chciało mi sie bardzo ale jutro idziemy do znajomej na urodziny i trza coś zanieść miło kojarzącego się Tak więc z wielkim ociąganiem zniosłam się z łóżka. Teraz siedze już w piżamie (standard) i czekam na jutro Do usłyszenia
  17. Ok Termin ostateczny odwiedzin ustalam na 30 czerwiec Macie wszyscy 2 miesiące aby pozbyć sie nerwic piotr a Ty to już na pewno sie nie wymigasz tymbardziej że mialeś tu być juz ostatnim razem No ale rozumiem matura..potem nie będzie już usprawiedliwień
  18. Tomku... Znowu musze troszke sporostować jeśli pozwolisz Po pierwsze nigdy nie zostawiam swoich przyjaciół gdy są w potrzebie. To nie tak jak myślisz. Czasami poprostu bywają w życiu takie sytuacje na które człowiek nie ma wpływu. Poznajesz swoich "przyjaciół" od innej strony albo dojrzewasz...czasami innym poprostu odbija.. Uwierz mi prosze mam bardzo silnie rozwinięte poczucie empatii wobec innych. Każdy problem każdą niewyjaśnioną porażke, sytuacje innych przeżywam jakby to była moja własna klęska. I może właśnie zbyt mocno.. Widzisz..żyje dla swoich własnych wypracowanych wartości tzn..dla mnie bardzo liczy sie dobro dzieci. Nie dam skrzywdzić żadnej istoty bez względu kim ona jest. Jeśli przyjaźnie sie z dziewczyną ktora nie szanuje swoich dzieci, ubliża im i poniża je, jeśli nie szanuje ona mnie okradając e gdy tylko sie odwróce ( co miało miejsce) i nie licząc sie z uczuciami innych...Jak można być dobrym przyjacielem? Czasami człowiek stara sie pomóc ale inny ktoś tego nie docenia...nie moge całe życie sie "podkładać" Bywa że z wiekiem "mijają" się poglądy, wartości i punkt widzenia na wiele spraw. Taka przyjaźń sama wygasa. Nie jesteś w stanie przewidzieć czy twój obecny przyjaciel będzie dobrym mężem który nie uderzy swojej żony czy ojcem który nie będzie maltretował swojego dziecka. Czy będziesz w stanie przyjaźnić sie z kimś kto tak brutalnie krzywdzi innych? Tłumacze każdego ale czasami jest tego za wiele. Za dużą cene zapłaciłam za pomaganie komuś kto tej pomocy nie chce. Przyjaźń jeśli prawdziwa to przeczeka nawet najtrudniejsze chwile..takie jest moje zdanie. Może odbiegłam troche od tematu ale Tomku uwierz mi naprawde cenie ludzi i potrafie ich wytłumaczyć w trudnych sytuacjach. Nie moge tylko patrzeć na to że ktoś nie chce, nie stara sie ...i przede wszystkim wykorzystuje innych - to nie jest dobry przyjaciel. To że mały Wojtuś był moim wielkim przyjaciele gdy chodziliśmy do przedszkola i milo spędzaliśmy czas - nie znaczy że zostanie dobrym uczciwym Wojtkiem w przyszlości a Ty nie będziesz przy nim trwał tylko dlatego że..jeśli on sam tego nie chce.. Przepraszam wszystkich za te słowa ale troche mnie przerosła ta sytuacja... Tomku mam nadzieje że Cie nie uraziłam... Justynko ciesze sie że napisałaś o tym że chętnie czytasz takie posty jak ten mój powyżej. To jest naprawde bardzo bardzo miłe..wypływa prosto z mojego serca. Pisze czasami głupotki ale nigdy ich nie kasuje stąd jest mi miło gdy komuś miło sie je czyta . Pozdrawiam Cie serdecznie pa pa [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:16 pm ] Piotrusiu Twój parking jest tak...uwaga opisuje.. W kwadracie...przy samym wjeździe po lewej stronie stoi szara syrenka a za nią bordowy fiat potem długo długo nic..znowu drzewo (chyba dąb) a potem znowu nic i jakieś auto. Ja zawsze stoje pod tym sklepem ze słodyczami A twoje okna maja piękną firanke w groszki tyle tylko że nie wyglądasz przez to okno...a my od wołania Ciebie mamy z Atkąą guzki na strunach Ale sobie to odbijemy po maturze nic sie nie martw
  19. Możemy sobie pojeździć palcem po mapie...ech... Mam nadzieje że może w wakacje uda sie coś wykombinowac z wyjazdem i zwiedzaniem...uwielbiam zamki.. Darek jak to nie możesz??? Pewnie że możesz to zależy tylko od Ciebie...powiedz sobie że jeśli tylko będziesz miał ochote to właśnie że dasz rade...wszystko zależy od nas samych Kiedyś was zaprosze do Sosnowca żebyście mnie odwiedzili i zobaczyli jak my sie tu mamy.. z Gusią...i nie biore pod uwage żadnych "nie chce mi sie lub nie moge" Pozdrawiam Was serdecznie pa pa
  20. Atkaa nie byłam w górach niskich ale chętnie bym je zobaczyła A kto jedzie? Bo może skusiłabym sie jednak Bardzo chciałabym wyjechać gdzieś na majówke tymbardziej że tak ładnie ma być..a tu u nas niby fajnie w Sosnowcu ale jakoś tak troche betonowo..pobiegałabym po łące z rozwianym warkoczem
  21. Maiev oj takie dzeciątko to może gadać i gadać wiem to z 'doświadczenia" Co do tych pól rzepaku to masz fajnie..Chętnie pospacerowałabym po takich odludnych terenach wdychając świerze powietrze. Doceń Maiev że inni dużo by oddali za taki spokój natury..ja z kolei jak wyjrze przez okno to widze wkoło same blokowiska...beton..i kilka krzaczków imitujących park...przykre to..ale staram sie nie myśleć że tu tak nieciekawie jest Pozdrawiam Cie serdecznie pa pa
  22. Nitko Myśle że sama powinnaś ocenić czy poradzisz sobie sama z tymi lękami i natręctwami czy dobrze byłoby gdyby ktoś troszke Ci w tym pomógł. Z tego co słyszałam psychoterapie pomogły wielu osobom z tego forum, niestety nie moge nic powiedzieć na ten temat bo nigdy w takich spotkaniach nie uczestniczyłam. Od lat próbuje sama sobie dać rade i być może gdyby mi ktoś pomógł - jakis specjalista dużo szybciej osiągnęłabym sukcesy. Bardzo fajnie że chcesz wrócić na uczelnie bo to będą kolejne ważne momenty w twoim życiu. Na pewno nie raz dadzą Ci powody do radości i większej wiary w siebie w to że tak dużo potrafisz. Samodzielny dojazd na uczelnie lub zdany egzamin to rzeczy które dają wiele satysfakcji i więcej pewności siebie. I chociaż może zdarzyć sie czasami taki dzień że pomyślisz sobie "Nie dam rady" to na pewno następnego dnia pokonasz te lęki. Ważna jest mobilizacja i cel, szkoła teraz może być twoim celem i to że chcesz ją ukończyć. Skupisz sie na tym że studiujesz to będzie twoja droga do pokonania a wierze że na pewno ci sie to uda Ciesze sie że utyłaś..ja też utylam tyle tylko że mniej sie z tego ciesze Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i życze wileu sukcesów [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:32 pm ] Mój dzisiejszy wielki sukces to dobrze przeprowadzone zajęcia z dyrekcią przedszkola Mój mniejszy sukces to to że zapomniałam kluczy i musiałam dzwonić do męża żeby sie urwał z pracy i mi je jakoś dostarczył bo kwitłam przed blokiem. Ale..co najważniejsze nie zmieniło mi to humoru i nie miałam paniki ani poczucia że coś zawaliłam. Usiadłam sobie na ławce i jadłam cukierki Było miło
  23. I jeszcze raz ja Tomku zazdrościć można komuś - czegoś, co samemu chciałoby sie mieć lub robić. Nie zazdroszcze nikomu frywolnego trybu życia bo sama nie mam ciągątek do jego prowadzenia. To taka złota myśl Poza tym nie widze nic pozytywnego w zdradzie jestem raczej zwolenniczką monogamii i szczerości w związku...to na pewno korzystniej wpływa na stan nerwicy. ..a przynajmniej w moim przypadku ...no i tyle... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:14 pm ] Każdy ma prawo chodzić na psychoterpie jeśli odczuwa taką potrzebe. Niestety trzeba sie uodpornić na opinie niektórych lekarzy...To tak jak ze stwierdzeniem 'zdrowy chorego nie zrozumie" Ktoś kto nie ma problemów z emocjami wydaje mu sie że to takie proste poprostu wziąść się w garść...nie słuchaj ludzi którym brakuje współczucia. Pozdrawiam
  24. Cześć Moi Kochani Dzisiaj mam świetny humor i dzień..a to dlatego że od dzisiaj mam wakacje..hurra. To znaczy do pracy nadal chodze ale składam ostateczne papiery do awansu. Dzisiaj zaliczyłam ostatnią hospitacje i mam z głowy. Opanowałam nerwice do tego stopnia że nie musialam dzisiaj wypijać już butelki melissy tylko sama o "zdrowych trzeźwych" zmysłach poprowadziałam zajęcia Jestem z siebie dumna. Jednak sie da Ściskam Was mocno wszystkich a popołudniu lece na basen. Uwielbiam jak sie dobrze czuje...mam nadzieje żę was pogoda też tak pozytywne nastraja...pa pa kochani.. ps. wybaczcie mi to wielkie cofanie sie w tył z ostatnich dni, zamierzam to nadrobić Piszcie co u was.. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:04 pm ] Do Tomka Śpiesze z szybkim odezwem z mojej strony. Po pierwsze wcale sie nie gniewam za to co napisałeś na temat tego co ja "o sobie i innych myśle" Każdy ma jak najbardziej prawo do wyrażenia swoich uczuć i doceniam to że powiedzialeś je w taki właśnie sposób. Ale do rzeczy. Myśle Tomku że mnie nie zrozumiałeś. Nie jestem zazdrosna o znajomych i w ogóle nie w tym rzecz. Nie wiem co jest do "zazdroszczenia" oszukującym się i rozchodzącym związkom albo takim którzy właśnie stoją na skraju rozpadu związku. Mysle że sama atmosfera przebywania wśród ludzi którzy są nieszczęsliwi ze sobą i którzy nie potrafią rozwiązać swoich problemów stronią od towarzystwa przyjaciół i znajomych. To nie problem w zazdrości ale raczej w otwartości intencji i "czystości" atmosfery podczas spotkania. Powiedz sam czy przyjemnie spędza Ci sie czas wśród ludzi - pary która nie potrafi utrzymać swoich emocji na wodzy i wyciąga wszystkie rodzinne brudy podczas spotkania a co gorsza wciąga cie w swój własny konflikt? Pisząc że znajomi nam sie wykryszyli znaczy to tyle że pogrążeni we własnej niedoli izolują się od przyjemności i dlatego jest mi przykro. Że spośród ludzi których ceniłam za wiele rzeczy teraz to osoby które najczęściej nie liczą się z nikim poza sobą. To moje wynurzenia. Jestem raczej otwartą osobą i uwielbiam nawiazywać nowe znajomości i nigdy nikomu niczego nie zazdrościła raczej ciesze sie z sukcesów ludzi a nie z ich porażek. Czasami tylko czuje sie samotna i chciałabym mieć zgraną paczke ale to chyba nic złego prawda? Przepraszam jeśli zbyt impulsywnie sie wyraziłam mam jednak nadzieje że nie masz mi tego za zle Maiev i Piotruś dziękuje wam za to że mi odpisaliście, jesteście kochani i doceniam to że mam w was tak duże wsparcie Jak sie macie? Maiev nie wiem gdzie mieszkasz ale może z Atkąą wykombinujemy jakiś wypad w twoje strony w końcu do Piotrka sie wybrałyśmy już Tyle tylko że on sie cały czas uczy i nie wygląda przez okna przez co nie widzi że my od tygodnia okupujemy jego parking Prawda Atkaa? No nic ide sprzątać bo starym zwyczajem uważam że jest brudno pa pa
  25. cześć.. Darku tą psycholog sie nie martw bo może faktycznie nie jest warta tego żeby do niej chodzić. Skoro wysuwa wnioski na podstawie wieku a nie po przeprowadzonej rozmowie z Tobą i chociażby "wstępnym" zbadaniu to chyba lepiej że nie ma czasu...Na pewno znajdziesz kogoś godnego swojego zawodu, z tego co słyszalam są naprawde fajni psychologowie do których warto chodzić. Maiev i Piotruś dziękuje wam za słowa otuchy..na Was zawsze można liczyć no i na moją niezawodną Gusie dzięki Wam, jesteście Kochani A ja dzisiaj czuje sie nieco lepiej niż wczoraj ale też nie zaspecjalnie. Mam jakis spadek humoru, wczoraj osiągnęłam chyba apogeum bo siedzialam i wyłam jak bóbr tak naprawde nie wiedząc o co. Czułam sie jeszcze gorzej bo jak zaczynałam sie zastanawiać czemu mi smutno to nie wiedziałam. Popołudniu nawet skłonna byłam stwierdzić że chyba zwariowałam. Tak wszystko biore sobie do serca i przejmuje sie wszystkim nawet tym na co nie mam wpływu. Oczywiście popołudniu chyba 'wmówilam" sobie kolejne objawy które "straszyły" mnie jeszcze bardziej. Gotowa byłam sie żegnać ze wszystkimi bo to przecież koniec. Nienawidze siebie takiej..takiej słabej,niemądrej i nielogicznie myślącej. Czemu mnie to dopada tak nagle? Wszystko jest ok a tu nagle trach i zaczynam sie cofać..nie odkryłam dlaczego to robie Dzisiaj zastanawiam sie wciąż co mnie boli, nawet złapałam doła że nie mam zgranej paczki z moim mężem. Wszyscy nasi znajomi albo sie zdradzają albo rozwodzą albo przynajmniej myslą o innych będąc w jakimś związku..wszystko sie rozsypało. Spośród fajnej grupki ludzi nie ma sie z kim spotkać. W pracy koleżanki opowiadają żę nadchodzi długi weekend i robią grile na ogródku, wyjeżdżają gdzieś paczkami lub robią domowe posiadowy. A my z mężem ciągle razem. Nie mówie że to nie fajne na pewno tak ale trzeba sie gdzieś wyrwać a tu nie ma nawet jak i gdzie...ech może przesadzam ale boli mnie to że z rozrywkowych ludzi zrobiliśmy sie dwójką gnuśniejących dziadków za niedługo kiwających sie na balkonie... A tak poza tym mam nadzieje że jutro będzie ok..bo mam dość tego swojego nastroju i zamartwiania sie. Skoro sie takiej nie lubie to musze to zmienić..uwaga...zaczynam.. Zobacze co z tego wyjdzie..relacja na bieżąco
×