Skocz do zawartości
Nerwica.com

Makcia

Użytkownik
  • Postów

    295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Makcia

  1. cześć.. A mnie dzisiaj strasznie niefajnie jest,, Wkręcam sie w jakieś tragizmy średnio co 5 minut przez przynajmniej kilka godzin. Ciągle mi sie wydaje że to chyba koniec. Nie wiem gdzie moje pozytywne myślenie uciekło..jakoś tak mi smutno. W zeszłym roku robilam tomografie głowy żeby wykluczyć "cokolwiek" no i wyniki były ok..a teraz siedze i zastanawiam sie czy to możliwe że okres ważności wyników nie przeminął. Biegam do lusterka świece sobie lampą w oczy aby zobaczyć czy mi sie źrenice zwężają, stoje na jednej nodze i dotykam nosa ( to ponoć wyklucza jakiegoś tam guza) no a jak nie trafie równiutko palcem w czubek nosa to umieram ze strachu. Boli mnie głowa..pewnie z przemęczenia. Wszystko mnie dzisiaj denerwuje i boje sie tych najbliższych dni. Znowu czeka mnie hospitacja i dwa konkursy. Nie wiem czy sobie poradze. Tak nie lubie mieć "coś" na głowie..no i jeszcze to zamartwianie sie swoim zdrowiem. Boże czy to na pewno nie zapalenie mozgu..ależ ja głupia jestem. Zamiast cieszyć sie wiosną to ja myśle nad jakimiś objawami. Ale nie chce umierać..i pewnie dlatego tak bardzo sie boje... Przepraszam Was wszystkich za zasmucanie klimatu..
  2. Sebo twoim sukcesem jest chociażby to że napisałeś do nas tu na forum Bardzo sie ciesze że do nas dołączyłeś bo my świetni ludzie jesteśmy Mój mały sukces to hm...spokojne podejście do wczorajszego ataku paniki...co prawda najpierw mnie troche poniosło z tym strachem ale w końcu udało mi sie pokonać to "coś" zakłócające moje spokojne myślenie... Mój wielki sukces to zmobilizowanie sie do prowadzenia aktywnego trybu życia mimo mojego "nie chce mi sie' jak na razie jest świetnie..okazuje sie że nawet robienie czegoś wbrew sobie przynosi pozytywne rezultaty..ucze sie cieszyć z poszczególnych dni mojego życia
  3. Cześć A mój dzisiejszy dzień był udany..Co prawda pokłóciłam sie z mamą i to chyba ze swojej winy...Przyszłam więc do domku i zadzwoniłam do niej z przeprosinami. Jestem z siebie dumna że w przeciwieństwie do niej potrafie przyznać sie do błędu.. Po południu też wybrałam sie na spacer..ha..ćwicze sie w bieganiu bo zglosiłam "moje" przedszkole do olimpiady i oprócz przygotowywania dzieci doczytalam sie w scenariuszu imprezy że panie nauczycielki tez biegają w konkurencji na setke Co prawda nie wiem jak to będzie czy sie nie rozsypie ze starości podczas tego biegania w końcu do najmłodszych istot ludzkich nie należe ale nie poddam sie i z godnością będe reprezentowala barwy mojego przedszkola No a po spacerze starym zwyczajem o 17 się wykapałam, przygotowalam śniadanie na rano, poukładałam ubranka do pracy i czekam na jutro Nie jestem pewna czy wszystko ze mną w porządku z tym zorganizowaniem się..jak tak dalej pójdzie to bede już stała w butach przed pracą dzień wcześniej...musze chyba coś z tym zrobić ...a tymczasem trzymajcie sie ciepło wszyscy pa pa
  4. cześć moje Kochane Miśki Wreszcie odnałzalam droge na forum..troche pobłądziłam ale udało się wrócić Humor mi dopisuje (nawet) chociaż wczoraj jakoś tak sie nastawialam nerwowo. Przed samym spaniem obejrzalam film który śnił mi sie pół nocy. Z trzy godziny latałam z karabinem i szukałam pocisków Boże jak wstalam rano to czułam sie jak po stoczonej wojnie Jutro znowu poniedzialek...jakoś nie lubie poniedziałków ale dam rade No nic ściskam was mocno i ide coś zjeść bo jak zwykle jestem głodna pa pa [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:39 pm ] A tak w ogóle to co u Was słychać? nic sie nie chwalicie..a ja taka ciekawa jestem
  5. Cześć a ja czekam na to aż wróce dzisiaj z pracy Cały czas na coś czekam bo mi sie wydaje że to co ma być będzie ciekawsze niż to co jest teraz troche bez sensu ale właśnie tak myśle Czekam aż Piotr zda mature i w związku z tym zrobi wielką ogólnopolską impreze Czekam na Wiaterka i Atkee (też) bo gdzieś witają wiosne i zapomniały wrócić... Czekam na nadejscie Gusi w me skromne progi i wierze że juz w krótce będzie to mozliwe.. Czekam też na inne rzeczy ale jest ich tak wiele że nie zdołam sobie ich przypomnieć..zostane więc przy tym co napisałam.. A tak w ogóle jak sie dzisiaj macie ?
  6. cześć A ja wczoraj byłam w odwiedzinach u Gusiu i było bardzo fajnie A teraz siedze w domu i czekam na lepsze czasy Pozdrawiam pa pa
  7. Darku to zabierz mnie tam do przenoszenia tego drewna jak można zgubić co nieco Humor mam nawet dobry..a to dopiero pierwszy dzień tak słonecznego i już nadbiegającego lata. Wiecie jacy będziemy szczęśliwi w lipcu? Na pewno bardzo Skoro to słoneczko nas tak dopieszcza to i smutki przepędzi..na pewno..w to wierze..
  8. Darek nawet nie wiesz jak sie ciesze że pokonujesz te ataki lęku Jest mi raźniej bo ostatnio też mam ich sporo..ale siadam spokojnie i mówie sobie że to nic takiego tylko nerwica A całe to myślenie dzięki Wam Kochani Pisioo nie wiem nie znam sie bo nigdy nie brałam tych tabletek ale może to na początku zanim organizm sie przyzwyczai masz takie wahania nastroju..albo ten lek nie działa tak jak powinien. Nie martw sie może jutro będzie już lepiej...trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam Cie serdecznie
  9. Gusiu kochana...prosze cie tylko sie nie zadręczaj... Moim zdaniem dobrze postąpilaś z tym zbuntowaniem się. Zgadzam sie z Atkaą że jest to pierwszy samodzielnu krok. Jeśli ta psychiatra wywołała w Tobie taką reakcje to chyba dobrze...może właśnie Tobie Gusiu potrzebne jest zmotywowanie Cie do tego abyś sama chciała coś zmienić . Być może nawet ten pomysł ze szpitalem był kierowany do ciebie w celu uświadmienia że z tego cholerstwa można wyjść w dwojaki sposób. Jest to albo wola "chcenia" i stawiania na swoim mimo wszystko albo szpital. Gusiu bardzo długo tkwimy w tym g... i szkoda czasu na jakieś myśli które ograniczają tak wiele czynności. Rzeczy które miałybyśmy ochote zrobić. Z drugiej stronu uważam że Twoja decyzja o odstawieniu tabletek była wspaniała. Widać czujesz sie na tyle silna aby stwierdzić że podołasz..no i nie myliłaś sie Zobacz masz za sobą ponad 2 miesiące bez "wzmacniaczy" sama dla siebie jesteś motorem napędowym dla nowo tworzącej sie energii Jeśli chodzi o szpital..Powiem tylko co ja myśle na ten temat więc przepraszam jeśli kogokolwiek uraże....Szpital też jest potrzebny tym którzy mają dośc walki i zamykają sie w sobie i nie szukają ratunku. Agorafobia jest jedną z objawów nerwicy którą trudno sie leczy przez sam fakt że osoba taka ma problemy z dotarciem na miejsce terapii..i tylko o to chodzi. Stąd pewnie pomysł ze szpitalem bo lokując kogoś w takim miejscu mają z nim kontakt i nie narażają go na dodatkoqwe lęki związane z dojazdem. Wiem że pobyt w szpiatlu pomaga. Znałam dziewczyne która po porodze załamała sie totalnie. To był szok poporodowy związany z bardzo silną depresją i nerwicą. Ona nie spała tygodniam wcale a jak chciała zasnąc to moczyła twarz zimną wodą aby za wszelką cene utrzymać świadomość. Męczyła sie bardzo..do czasu aż zdecydował za nią mąz że nie może patrzeć na takie cierpienie. Mimo ogromnego lęku pojechała do szpitala w Szopienicach. Terapia trwała około miesiąca. Po wyjściu jest zupełnie inną osobą. Postawiali ją na nogi i sprawili że uwierzyła w siebie i w to że nie może sie jej nic stać. Gdyby wtedy nie pojechała nie wiem co byłoby teraz. MOże siedziałaby w domu pogrążona w rozpaczy, tkwiąc w lękach i oszukując siebie że nie traci radości jaką niesie za soba każdy dzień.. Gusieńko kochana być może warto pomyślec o takiej pomocy sobie..skoro trwa to tak długo..może lepiej poświęcić miesiąc i zacząć normalnie żyć? A może właśnie ten strach przed szpitalem pobudzi Twoją motywacje i silna wole? Życze Ci jak najlepiej. Sama rozważałam pobyt w szpitalu gdyby miało mi to pomóc. Twój mąż zająłby sie dzieckiem pewnie sam chciałby Cie widzieć radosną.. Bardzo przepraszam jeśli napisałam coś co mogło urazić wasze poglądy..Gusiu prosze nie gniewaj sie na mnie...Wiesz że cokolwiek postanowisz ja będe chciała Ci pomóc..Zawsze możesz na mnie liczyć. Ściskam Cie mocno do zobaczenia
  10. Edi gratuluje i bardzo sie ciesze z twoich sukcesów Moim małym sukcesem jest to że wrciłam do domku na nogach (sama) i nie myslałam o niczym złym. Planowałam wakacje i cieszyłam sie że wkoło jest tak wesoło Moim dużym sukcesem jest to że wymyśliłam sobie kolejną hospitacje do pracy i od poniedziałku zaczynam realizować swój pomysł. Poza tym zdecydowałam sie zabrać dzieci na konkurs i pracuje nad tematem Najbardziej jednak sie ciesze z tego że wreszcie mi sie czegoś chce. Że cieszy mnie wiosna za oknem i ze zbliżających sie wakacji. Z końca tygodnia (przeżyłam cały tydzień - i zakańczam go radosnym nastrojem chociaż w połowie było nie wesoło ). I ogólnie ściskam Was mocno Pochwalcie sie ...na pewno macie wiele różnych rzeczy które dodały wam w tym tygodniu "skrzydeł" To naprawde pomaga...
  11. Cześć Tomku wróce do tego wątku z "cieszenia" sie wszystkim tu na forum. Wydaje mi sie że na początku "tej" drogi każdemu z nas jest ciężko sie przełamać. Każdy szuka jakiegoś sposobu na to aby "zakrzyczeć" siebie i żeby sobie pomóc. Mnie też jest ciężko i często czuje sie tak jakbym nie pasowala do tego świata. Tutaj znalazłam zrozumienie...Wiem też że żartowanie sobie z objawów i z tego co nas trapi - pomaga w pewnym stopniu. Gdy zaczynamy wyśmiewać lęki to znak że 'dojrzeliśmy" do tego żeby wypędzić to świństwo z głowy raz na zawsze. Wsparcie nie polega na siedzeniu i marudzeniu (chociaż czasami to też jest potrzebne ale z umiarem ) tylko na dowartościowywaniu siebie. Odnalezieniu bratnich osób które równiez sie borykają czasami z takimi samymi problemami. Możne też poznać tutaj ludzi którzy wyszli " z tego" i dzięki temu można sie podbudować bo skoro innym sie udało nam na pewno też. I po trzecie - dużo lepiej działa na naszą psychike pozytywne nastawienie. Staram sie cieszyć z najdrobniejszych szczegółów każdego dnia, czasami są to śmieszne rzeczy ale wiem że potrzebne dla mnie bo dodają mi energii do walczenia o swoje racje. Tomku...myśle że powolutku dojdziesz do podobnych wniosków, polubisz forum i tą pozytywną energie z niego płynącą. Można tu znaleźć wszystko - gdy chcesz ponażekać wchodzisz do jęczarni, gdy chcesz sie posmiać zawsze znajdziesz kogoś kto w tym samym momencie też jest radosny, gdy sie czegoś boisz poczytasz o objawach i o tym że "to nie jest takie straszne" A u mnie dzisiaj jest radośnie za oknem, przeniosło sie to chyba na mój nastroj. Nie myśle o lękach chociaż jeszcze kilka godzin temu wkręcałam sobie kolejną "wkrętke" Jednak..wygrałam tym razem ja nie ona Popołudniu jade na zakupy i wreszcie odpoczne w weekend..uwielbiam pospać czasami dłużej tj do 8 (dłużej nie daje rady). A jak Wy sie dzisiaj macie?
  12. cześć Wpadłam na chwilke zobaczyc co robicie, a tu nie ma nikogo wszyscy śpią Dzisiaj mam dobry humor poza tym że obejrzałam swoje odbicie w lusterku po zimowym dożywianiu i umarłam od razu. W ciągu kilkunastu minut skatowałam sie ćwiczeniami podskokami, tańczeniem, ambitnymi planami regularnego zrzucania "nadmiaru ciężaru" no i na końcu...stwierdziłam że po takiej mordędze straciłam tak dużo energii i cukru że musiałam sie podładować. Jestem w punkcie wyjścia.. Moja silna wola gdzieś sobie poszła ciekawe kiedy wróci No a co u Was? też tak pięknie macie za oknem jak ja tutaj? Jest tak ciepło że aż zachciało mi sie gdzieś wyjechać. Niestety jestem uwiązana do lipca ale codziennie odliczam kolejne dni do urlopu. Ok ide dalej sprzatać i podskakiwać...trzymajcie sie MIśki pa pa
  13. cześć Mój dzisiejszy dzień jest udany. Dowiedziałam sie że mam piękną zdrową krtań i guzki zniknęły. Po drugie, popołudniu wybieram sie do jaskini solnej z koleżanką a po trzecie pokłóciłam sie ze swoim lubym ale okazało sie że ja miałam racje i teraz czekam na jakieś extra przeprosiny Poza tym jestem już po pracy i zostały mi tylko dwa dni do weekendu (wam też )
  14. Piotr no to mam współorganizatora Wybierzemy średnią odległości wszystkich "chętnych miast" i spotkamy sie gdzieś na jakimś polu biwakowym Rozbijemy namioty i usiądziemy przy ognisku żeby rozpędzać złe myśli..ale będzie fajnie już sie ciesze i czuje że mi nerwica przeszła Moja 18 niestety była jedynymi urodzinami których nie wyprawiałam, a tak co roku od urodzenia obchodze huczne "nadejścia mnie". Co prawda teraz mniej chętnie bo mi miejsca na torcie brakuje do dmuchania ale i tak sie ciesze
  15. Piotr dziękuje Ci bardzo A za to "bezkonkurencyjna" to już najbardziej..czuje sie teraz jak Pamela Anderson , chyba wskocze w jakis zabójczy kostium bo uwierzyłam w siebie..och...chyba za bardzo Nawet nie wiesz jak pomagają takie słowa otuchy na strapioną dusze. Ciesze sie że tak rozumiesz kobiety Ty i Darek, to szczeście dla waszej przyszłej żony. Nie zmienijcie tego nigdy.
  16. Darku dziękuje Ci bardzo za to co napisałeś Masz całkowitą racje i zgadzam sie z Tobą w 100% ale ja to taka...zbuntowana jestem. Jak wszyscy idą w lewo to ja wale w prawo. Jak wszyscy na imprezie piją tak ja potrafie sie świetnie bawić bez "wzmaniaczy", jak inne kobiety ufają tak ja wciąż jestem na baczności. I wszystko byłoby fajne gdyby nie to że ja nie do końca tak mocno stoje na ziemi aby forsować swoje przekonania jako dobre i przekonywać ludzi do tego że mam prawo do swojego zdania. Czasami nawet wtedy gdy ktoś sprawia mi przykrośc ja nie potrafie sie odezwać..mysle sobie że to koniec i że na pewno usune sie z tej znajomości ale nie walne ripostą w stylu "spadaj". Czasami poprostu moja "inność" mnie przeraża a wiem że powinnam sie z niej cieszyć. To jest to co odróżnia mnie od innych ale mnie jeszcze trudno jest to zrozumieć. Musze sie jeszcze wiele rzeczy nauczyć. Wszystko pewnie przede mną..jednak jak ktoś ma "coś" z czym mu dobrze i może to stracić to boi sie tak bardzo. Nie ufa innym i wciąż wypatruje zagrożenia. Ja już raz straciłam "to" co dla mnie było najważniejsze w życiu, nie chce nigdy aby to sie powtórzyło. I choć czasami nie mam poprostu na to wpływu to jednak nadal brne w te głupie przekonania. Mam nadzieje że z czasem zmądrzeje i zaczne patrzeć "logiczniej" na pewne sprawy a co najważniejsze przestane sie przejmowac i bać o wszystko. Los pozostawie biegowi zdarzeń...
  17. Gusiu może być a ta 16 czy 17 to tyczy sie piątku na przykład? czy czwartku raczej? R moge zabrać jak będzie grzeczny a na razie śpi ...a to ja miałam sie dzisiaj gniewać na niego, a tu nawet nie mam jak bo on poprostu "odjechał w kraine snu"...ach Ci faceci
  18. Ashley ja również sie ciesze że Jesteś na forum Ściskam Cie serdecznie
  19. Gusiu chodzi Ci o ? No dobra zgadzam sie podaj czas i miejsce a zjawie sie na pewno Poczekaj tylko moment bo katar przyslania mi oczy i boje sie że nie trafie Jak fajnie Cie słyszeć Gusiu I w ogóle Was wszystkich też Boże mam nastroje jak kobieta w ciązy..raz mi smutno raz wesoło..nie jestem pewna czy to dobry znak...bądźcie więc wyrozumiali plis dla mnie [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:23 pm ] Ale w ciąży na pewno nie jestem..
  20. Piotrusiu o 1:47 siebie doceniałam a o 16:00 mi przeszlo..szybka jestem nie? No dobra ale nie nudze już..troche sie pożaliłam w naszym "kątku" i dosyć zatrzymywania - ide dalej.. Uwielbiam organizowac imprezy tak więc jeśli mi obiecacie że sie zjawicie to zabieram sie za organizowanie.. kupie balony, szampana Picolo, kilka ciastek i paluszków. Posłuchamy muzyki a potem potańczymy do skocznych kawałków. Nie ma siły nerwy nam puszczą bo będzie tak głośno że nie dopuścimy do "słuchu" jakiś tam smutnych głosów nerwicy i lęków z tym związanych A na dodatek będzie okazja do świętowania bo zdasz mature i impreza musi sie odbyc (jeszcze tylko nie wiem gdzie mam tylko skromne dwa pokoje ale jak obiecacie nie rozbijać sie łokciami to sie skusze i pobalujemy u mnie ) No więc czekam na poważne oferty Pozdrawiam wszystkich serdecznie pa pa
  21. Piotrusiu jak fajnie Cie słyszeć Darku moja mama nigdy nie zauważy tego jak sie dla niej staram. Rywalizuje ze mną o wszystko. Mam czasami wrażenie że gdyby mogła oskubała by mnie z każdej pozytywnej myśli i z każdego sukcesu jaki udało mi sie osiągnąć. Nie udaje że mnie to nie boli ale...zaczynam powtarzać sobie że nie potrzebuje jej...że jeśli ma sprawiać mi wciąż przykrość to może lepiej ograniczyć z nią kontakty do zwykłej wymiany zdań jak to robilam do dzisiaj. Niestety znowu dałam sie wciągnąć w jej gierki i jest mi przykro... W ogóle tak jakos smutnawo mi sie porobiło. Niby w siebie wierze a z drugiej strony nie. Przed chwilą mój mąż mi powiedział że do pracy go dzisiaj podwozila jakaś dziewczyna z firmy którą mało zna. Że mówi mi wszystko zapewne uznał że powinnam wiedzieć..a ja zamiast docenić ten fakt, obraziłam sie jak dziecko i swoje "przykro" zamknęłam gdzieś w sobie. Pewnie jestem głupia ale wszystko kojarzy mi sie ze zdradą i w każdym czynie dopatruje sie jakiś niecnych zamiarow. Wszystkie moje koleżanki pozdradzały swoich mężów, chłopaków. Czasami patrze na swoje małżeństwo przez właśnie taki pryzmat. Czekam aż w koncu "to" sie wydarzy i wypomne to męzowi że mialam racje. Nie znosze gdy...czuje sie zagrożona. Nie potrafie chyba walczyć o względy faceta. Wychodze z założenia że jeśli mnie nie chce na przykład to trudno do widzenia. Nie posunęłabym sie do tego aby o niego walczyć. Stąd moja dzisiajsza postawa - buntownicy. Wystawiłam swoje argumenty że wozi sie z kobitkami po moim osiedlu i zamknęłam sie w sobie. Tak mi przykro..ale nie umiem być inna. Wszystko niszcze... Ale nie smuce wam już Kochani. Ide dalej leżeć..albo coś.. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:08 pm ] A tak w ogóle nie myślcie sobie o mnie że jestem dziwolągiem...chociaz wszystko na to wskazuje że tak jest
  22. Darku ja też sie ciesze że dorwalam sie do komputera po tylu dniach nieobecności. Miałam zepsuty monitor i choć działał komputer to ja i tak nie mogłam nic zobaczyć. Mam nadzieje że wytrzyma teraz dłużej i nie zgaśnie mi w trakcie pisania Przykro mi Darku z powodu zachowania Twoich rodziców. Widzisz, z moją mamą też nie najlepiej mi sie układa. Czasami mam wrażenie że ona jest z "innej bajki". Taka wyluzowana bardziej, jak jakaś koleżanka (której nie lubie zresztą) niż własna mama. Poznała znowu jakiegoś znajomego..a ja...zostalam na szarym końcu. Ona trzyma jego strone a mnie ciągle strofuje jaka to ja jestem zła i pomimo tego że mam 28 lat przejmuje sie tym nadal..najbardziej boli mnie to że nie wiem jak bardzo bym sie starała nigdy nie spełnie jej oczekiwań. Tak to już jest... Jedyne co trzyma mnie przy pozytywnym mysleniu to moja obecna rodzina, ta którą ja współtworzyłam...na którą mam wpływ, która pozwaa mi mieć swoje zdanie i która mnie nie krzywdzi. Darku nie długo ty na pewno tez poznasz kogoś kto zastąpi Ci i wynagrodzi to za czym tęsknisz, ktoś kto da Ci spokój i bezpieczeństwo. A na razie nie daj sobie wmowić że jesteś niedostatecznie dobry...nigdy w to nie wierz...taki wspaniały uczuciowy facet zasługuje na wszystko co dobre i zobaczysz że za niedługo to osiągniesz.. A te ataki na pewno mają związek z tym co sie dzieje u Ciebie w domu. Przeżywasz to wszystko a emocje znajdują ujście w lękach..najważniejsze żebyś pamiętał że największy lęk to tylko chwila słabości, moment w którym tracimy pewność siebie. Trzeba to przeczekać bo panika mija..i znowu jest dobrze... Wierze w Ciebie i w Twoją silną wole. Trzymam kciuki za Twoje powodzenia..trzymaj sie Darku
  23. Mój mały sukces - zaliczylam wtorek w pracy..jeszcze tylko 3 dni do weekendu Mój wielki sukces - odnalazłam w sobie zainteresowania, coś co sprawia mi przyjemność. Zawsze miałam problem z określeniem tego co lubie. Tak więc uwielbiam organizować imprezy, wymyślać inscenizacje do przedszkola, różnych bajek i opowiadań. A wczoraj napisałam wierszyk o chińskim chłopcu ( bo nigdzie nie znalazłam a potrzebowałam taki do pracy na dzisiejsze zajęcia). Jestem z siebie dumna..wiem teraz że do czegoś sie nadaje. Jednak.. A co lubie? Basen, sprawia mi ogromna przyjemnośc pływanie (chociaż pływam poniżej normy..tzn tylko tam gdzie mam zawsze głowe nad wodą i nikt nie robi mi fal..bo jak już są te fale to wtedy musze stanąc i wytrzeć oczy a nie zawsze jest to możliwe ), jednak sprawia mi to przyjemnośc i z tego sie ciesze. To są moje sukcesy i odkrycia z ostatnich dni..teraz Wy piszcie bo na pewno też macie wiele na swoim koncie..
  24. Piotr zgadzam sie z Tobą. Również mam tak że pomagając - radząc innym pomagam też sobie. To co pisze do kogoś płynie ze szczerych moich chęci i pewnych przekonań. Jeśli wierze że komuś uda sie coś pokonać to i mnie potem jest łatwiej uwierzyć że ja też na pewno to potrafie. Ashley nie daj sie smutkom. Są dni gdy jest nam trudniej sie pozbierać ale potem znowu jest dobrze. Jak na karuzeli raz w góre raz w doł..Wytycz sobie jakiś cel do którego będziesz dążyć i na niego czekać. Ja na przykład czekam na weekend majowy i juz odliczam dni...mój kolejny punkt odniesienia. Mój dzisiaiejszy dzień nie jest najlepszy. Tłumacze to sobie przeziębieniem.. Miałam jechać na szkolenie 5 godzinne..nie czuje sie na siłach. Zostałam w domu. Mam troche wyrzuty sumienia z tego powodu ale nic na siłe. Jak miałabym jechać i wpędzać sie w jakieś dołki to dzisiaj zostane w domu a jutro wymyśle cos co mi polepszy humor. Na razie sie położe może poczytam... Trzymajcie sie kochani pa pa
  25. cześć No dobra znaleźliście mnie ale te czarne kominiarki i "bejsbol" mogliście sobie darować Sama bym przyszła... A tak poważnie... Bardzo bardzo sie za wami stęskniłam...Darku i Piotrku ciesze sie że na nas czekacie przyżekam że już nigdy nie uciekne z własnej woli.. Święta przeżyłam w łóżku z katarem i kaszlem..oczywiście złapałam jakieś świństwo. W ogóle trzyma sie mnie jakiś śmieszny humor od kilku dni. Pierwszy raz w niedziele dałam plame gdy przy świątecznym śniadaniu okazało sie że sól w solniczce " święconej" jest czarna. Co prawda nie wymieniałam jej od przeszło roku ( w tej akurat solniczce bo pokrętło sie zacięło) ale myślałam że sól sie nie psuje...Tak więc ją systematycznie doświęcam co roku. No i w tym sie nie udało. Tak więc siedzimy jemy, postukaliśmy sie jajkami i mój mąż pyta sie mnie dlaczego ta sól którą soli jajko jest czarna. Wmawiałam mu ( i sobie chyba też) że wymieszła sie pewnie w koszyku z pieprzem i to dlatego. Ale nie dał za wygraną..poszedł odkręcić koreczek a tu...niespodzianka...całe denko zardzewiało i zjadłam dwa jajka z rdzą ( oczym nie wiedziałam). Na szczęście żyje więc nie jest źle Wczoraj ścielając łóżko mialam atak. Kurcze i to na tyle silny że uwierzyłam że zaraz padne...na szczęście wpadł mój mąż do pokoju i powiedzial że mam sie położyc bo to grypa a nie nerwica i że z choroba trzeba leżeć a nie sprzatać od rana. No i leżałam. Dzisiaj w pracy ledwo siedziałam...odliczałam minuty i sekundy chyba, kiedy będzie 11 i kiedy przyjde do was tu na forum A jak wam święta minęły? Fajnie że tu jesteście...Pewnie wiecie że jesteście fajni i że was bardzo lubie...a jak nie wiecie to tak jest.. No to na razie ide coś porobić bo mnie nosi jakaś siła wewnętrzna pa pa Kochani:)
×