Skocz do zawartości
Nerwica.com

Makcia

Użytkownik
  • Postów

    295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Makcia

  1. No i jestem...a Wy? Tak Piotr dla Ciebie będe ministrem Edukacji ale ty musisz być prezydentem a z Atkii zrobimy ministra finansów (co by nam imprezy miał kto sponsorować ) Atkaa jak to widzisz? Co robicie w piątkowy wieczor?
  2. Dziękuje Wam bardzo Kochani Na Was zawsze moge liczyć..czuje sie dużo lepiej..wiem że macie racje..ale nie lubie takich rozmów..czasami poprostu trace wątek i sie najzwyczajniej gubie...Musze jednak stanąc twardo na ziemi i nie dać sie zastraszać...Jesteście Kochani...bardzo...
  3. Poza tym bardzo szanuje jego żone..jest wspanialą kobietą..może zbyt ugodową i stąd "wyzwolone" pomysły jej męża. Nie chce aby wiedziala co sie dzieje bo sprawiłoby jej to ogromną przykrość...z drugiej strony jak zerwać kontakt co jej powiedzieć że nie chcemy sie widywać..nie można przecież przestać odzywać sie do kogoś bez powodu..Boje sie że jak to rusze to wszystko sie przewróci jak domek z kart. Najważniejsze jest zaufanie..a nie wiem czy taka sytuacja nie podważa tego uczucia...głupia jestem że od razu nie zerwalam znajomości ale ja jestem taka że wszystko chce pogodzić i nikogo nie chce ranić a potem to ja dostaje po tyłku...siedze i płacze bo cała wina przelewa sie na mnie...bardzo boje sie że tak samo będzie tym razem [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:16 pm ] No tak ale czy nie poczuje sie oszukany jak powiem mu że pseudo "przyjaciel" potrafił być tak nielojalny wobec niego? Nie poczuje sie zdradzony przez najbliższych? zależy mi na uczuciach mojego męża bo to wspaniały człowiek i podobnie jak ja bardzo uczuciowy...sytuacja bardzo bardzo przykra...
  4. Dziękuje Różo i Iwko za słowa wsparcia dla mnie... Jestem przerażona tą sytuacją bo nie wiem jak zachowa sie mój mąż. Boje sie że strace jego zaufanie pomimo tego że naprawde nic nie zrobiłam..może wlaśnie tego sie boje że pomyśli sobie że zamiast powiedzieć mu od razu to próbowalam sobie sama z tym poradzić..że zarzuci mu że mu nie ufam, że będzie mnie podejrzewał o jakieś tajemnice Bradzo sie boje bo nie jestem w stanie przewidzieć jego reakcji..Z drugiej strony nie wiem jak reagować na zaczepki z "tamtej" strony. Myślałam że jak przemilcze temat to wszystko "rozejdzie sie po kościach" a jednak myliłam sie...i to bardzo...Wykańczam sie nerwowo...
  5. Przyszlam troche pojęczeć..troche mi przykro..a nie lubie tego uczucia bardzo W wakacje poznaliśmy z mężem fajną pare i sie z nimi zaprzyjaźniliśmy...i tak sie złożyło bez sensu że mąż koleżanki zaczął sie za bardzo spouchwalać..Mieszkają daleko więc kontakt jest ograniczony (dzięki Bogu), i od jakiegoś czasu znajomy zaczął przeginać. Najpierw dzwonił potem pisał smsy potem znowu dzwonił na domowy bo nie odbieralam już komórki wyznając jakieś uczucia wobec mnie. Polubiłam sie z jego żoną bo jest świetną i bardzo spokojną kobietą...bardzo rozsądną. Zaczęło mnie to męćzyć bo z jednej strony nie mogłam powiedzieć tego mężowi ani jego żonie bo...to byłby koniec znajomości a z drugiej strony ja dobroduszna matka miłosierdzia przeżywałam wszystko i brałam to do siebie. Przeraziłam sie nie na żarty jak postanowili do nas przyjechać i zostać na 2 dni..sama myśl bycia pod jednym dachem dobiłaby mnie psychicznie...Naprawde nie potrafie sie bronić, nie umiem krzywdzić ludzi a tu sytuacja że cokolwiek nie zrobie będzie źle. Moja nerwica z jednej strony i nielojalnośc z drugiej z trzeciej z kolei moje zasady i szacunek do samej siebie. Zbieralo sie i zbieralo aż dzisiaj powiedzialam mu że nie chce tej znajomości, że nie chce aby przyjeżdżali i w ogóle mam dość. Przykro mi bo mój mąż i ta żona nie wiedzą o co chodzi...Spotkalam sie z jego strony z chamskimi odzywkami w stosunku do mnie..i nie wiem co dalej Nie wiem co mam robić..boje sie że wymyśli jakieś głupoty i nagada mojemu męzowi ...nie wiem czy przyznać sie że "tamten" przekroczył granice...Czuje sie bezsilna głupia i na dodatek nie wiem co dalej... Przepraszam za to smucenie ale to jedyne miejsce gdzie moge powiedzieć jak jest..nie chce tłamsić w sobie dłużej wyrzutow sumienia..
  6. No cześc wam Miśki Kochane Atkaa pod wodą nie wiem czy jest cicho bo ja pływam tylko po powierzchni..a jak mnie woda zalewa to mi sie rytm pływania gubi..musze stanąć i wytrzeć oczy a na 3,5 metra to nie mozliwe więc pływam z lekkim obciążeniem psychicznym.."co będzie gdy.." Ech ja też sie ciesze z weekendu bardzo...jak jest już czwartek popołudniu to mnie sie uśmiech pojawia bo myśl że piątek i laba dodaje mi skrzydeł Piotr fajnie masz że sobie okienka robisz..no..czasami trzeba...żeby sie nie przemęczyć tą intensywną nauka i tak jest jej za dużo w podręcznikach..mogliby coś okroić.. A mnie najbardziej cieszy myśl że już kwiecień za pasem i za 3 miesiące mam wakacje..co prawda z dyżurem wakacyjnym ale jednak..odpoczne to wiem Atkaadzięki za ten pomysł z sosem czosnkowym do placków...od 3 dni właćza mi sie wielkie A jak apetyt moglabym połknąć słonia czy tam konia z kopytami (albo i bez) ..no nic mykam do kuchni bo placki mnie wołaja...a wy imprezujcie dalej..tylko wolajcie mnie jak coś...
  7. Dzięki Piotr Jutro w takim razie robie placki ...już czuje ich zapach (ciekawe jak teraz usne? ) Właśnie przeczytałam "to" co mnie ominęło w jednym z tematów...Piotr,Atkaa gratuluje wam zdrowego podejścia do sprawy..jak najbardziej zgadzam sie z waszą teorią na temat leków...a "ewenementami" się nie martwcie..zawsze znajdzie sie ktoś kto ma problem z utrzymaniem "właściwego" poziomu..więc Atkaa prosze mi sie nie przejmować i przepraszam że do tego wrócilam ale musialam A co teraz robicie? Bo was nie widze ..pochwalcie sie więc..bo mnie tu tak troche smutnawo samej
  8. Wiecie co nie było mnie tu raptem 3 godziny a już wypadłam z tematu..ale macie tempo Co do naleśników to z jogurtem jeszcze ich nie jadłam na pewno spróbuje ..ja jem tradycyjnie z dżemem.. A co powiecie o plackach ziemniaczanych? Nie moge sie nigdy zdecydować z czym je jeść więc w ogóle ich nie robie.. cukier oklepany, sól słona..sos dobry ale też oklepany macie jakiś nowy pomysł? Wiecie że chodze na basen??? Jestem tak szczęśliwa jak nigdy a to dlatego że wreszcie pokonalam newrice w formie "ej stara nic ci sie nie chce połóż sie na kanapce" no i dzisiaj sie zmusiłam aby iść i coś zrobić. Popływałam i jak sie okazalo nie ucieklam czego sie bałam a i zmęczenie mi gdzieś zniknęło..teraz mam tyle energii że moglabym ha..góry przenosić..i takie błogie poczucie wygranej..dzisiaj mi sie udało Toast za to Kochani Stawiam wszystkim szampana
  9. Nie wiem co napisać Darku...fajnie że masz tyle siły że idziesz do przodu. Najlepiej nie oglądać sie za siebie..Ja czasami też szukam oparcia w mamie..może teraz po tylu przejściach zmienila sie w stosunku do mnie ale..nadal mam poczucie że rywalizuje ze mną jak z wrogiem o wszystko. Czuje sie gorsza od niej a nie wiem czy to dobre uczucia... Żli są rodzicie którzy nie są odpowiedzialni i nie wiedzą jak pokazać dzieciom że sie je szanuje i kocha...jedyne co pozostaje nam to wspierać sie myślą że my nie będziemy tacy dla naszych dzieci. Uczymy sie tej dojrzałości której brakuje naszym rodzicom. Czasami jest ciężko ale wszystko można pokonać..pomyślcie za to jakie szczęśliwe będą nasze maluchy U mnie troche pochmurno za oknem..za kilka godzin jade na jakieś szkolenie kilku godzinne...oczywiście myśle czy dam rade bo to tak daleko...a miałam iść na basen..wszystkiego dzisiaj nie pogodze..ale byle sie nie załamywać ..jutro też jest dzień
  10. To teraz ja wam powiem historie mojego przedszkola Opowiadam dzieciom wymyśloną przez siebie bajke i czekam na zakończenie. Moje ostatnie zdanie brzmiało "No jak myślicie dzieci dlaczego królewicz był zly na królewne?" a uslyszałam "Bo nie chciała sie z nim kochać" A w zeszłym tygodniu opowiadałam o psach i ich zasługach...na przykład pies opiekun promaga niewidomym...a Patryk pyta mnie "a kto to jest niewidom?".. ..sytuacji różnych jest sporo..powinnam je zapisywać czasami poprawia mi sie humor jak przebywam w gronie takich "luzaków"..jednak jak jest "komplet" prawie 30 to modle sie o koniec dniówki i z tęsknotą czekam na gong do domu Piotrdzięki za miejsce..przyniosłam paluszki więc sie poczęstuj za tą gościnnośc Atkaamasz fajną impreze..od dzisiaj siedze tu cały czas aż do zamknięcia macie tu jakieś godziny?
  11. No tak a wy tu..i dlatego tak pusto na forum.. Wszyscy u Atkii na imrezie a mnie nikt nie powiedział..czuje sie zawiedziona Koło kogo wolne miejsce bo mnie już nogi bolą od stania
  12. Pierniko jeśli nie miałes złych intencji z tymi "psycholami" to również przepraszam Cie z mojej strony za nagły nieprzyjemny odzew. Faktycznie poczułam sie lekko "dotknięta" tym określeniem ponieważ wszyscy tutaj w jakimś stopniu mamy zaniżone poczucie wartości...używając takiego słowa tylko jedna rzecz przychodzi do głowy..tymbardziej że wielu z nas wspiera sie pomocną radą psychoterapeutów..a jak dobrze wiemy większośc ludzi "zdrowych" nie jest wyrozumiała dla tego typu "pomocy" być może dlatego że nie są jeszcze "uświadamiani" że każdy dla swojego lepszego samopoczucia powinien mieć co jakiś czas kontakt z kimś kto rozumie problem od tej dobrej strony. Jeśli więc nie miałeś nic złego na myśli to ok..mam nadzieje że również cie nie uraziłam.. Po drugie..stąd myśl że to nie odpowiednie miejsce na tego typu ogłoszenia bo..sporo z nas ma mniejsze lub większe problemy z pokonaniem różnych barier..dotyczy to lęku w różnych sferach. Być może dlatego tak znikome zainteresowanie Twoją propozycją..i nie dlatego że nie chcemy ale czasami poprostu trudno jest...przełamać sie i zmobilizować do takiego działania. Gdyby to było możliwe połowa z nas nie byłaby tutaj..Chyba że chodzi Ci o osoby które "stoją" już pewnie na nogach, dysponują wolnym czasem być może zdecydują sie na taką forme odpoczynku jaki proponujesz.. W każdym razie fajnie że pomyslałeś o "odskoczni" dla forumowiczów Pozdrawiam serdecznie
  13. Cześć wam dzisiaj Wróciłam właśnie do domku...jakoś tak niemrawo sie dzisiaj mam ale..nie najgorzej...Wczoraj byłam na basenie i przepłynęłam chyba z 30 razy basen..w tą i z powrotem (ze zbyt ambitną koleżanką poszłam w tej dziedzinie i nie chciałam odstawać ). Piotr co ty masz za przedmioty?? za "moich" czasów to był polski matma i jakieś kilka innych nieciekawych rzeczy a Ty takimi tematami tutaj "rzucasz' że aż mi głupio Ale fajnie że sie tego uczysz kiedyś mi opowiesz co to w ogóle jest Atkaa u mnie w pracy nie ma obiadów przymieram głodem ale te kilka godzin jakoś wytrzymuje Ale głos mi siada i przejmuje sie tym nie na żarty ..ech..i ponarzekać sobie musze No nic ide gotować obiad..pozdrawiam wszystkich pa pa
  14. Atkaa no to ciesze sie bardzo że łączy nas tak wiele Widze że poza rajdowymi wojażami, jazdą na łyżwach i leniuchowaniu w tropikach mialybyśmy o czym pogadać Ale wiesz co? też masz tak że w pracy zapominasz o wszystkim? jak mnie zakrzykuje 30 dzieci to zapominam jak sie nazywam tylko jakiś "błysk" każe mi sie denerować ale i to nie trwa długo.. Dlatego lubie tą prace bo nie pozwala skupić sie za długo na sobie ..ale cii to tajemnica Piotr masz fajny i ciekawy temat...ja nie wiem jakby to ze mną było gdybym musiala teraz zdawać cokolwiek..(chociaż w sierpniu mam egzamin)..ale o mniejszym zakresie materiału (tak sobie to tłumacze ) No ale jak trzeba zdać to trzeba..uhh..za to potem dwu miesięczne balowanie po sukcesie..tego Ci życze
  15. Atkaa pracuje w przedszkolu ty też?
  16. Również jestem zadowolona z tego forum...dzięki ludziom których tu spotkałam czuje sie o niebo lepiej. Mam poczucie że wreszcie gdzieś przynależe i że nie jestem "śmieszna" ze swoimi problemami..moge liczyć na dobre słowo i "doładowanie" energii dzięki
  17. Atkaa chyba pracujesz też z dziciakami tak? Ja też... Widzisz zamiast na łyżwy to powinnyśmy sie wybrać do brykolandu Tego drinka, przystojniaka i wachlarz zamieniłabym na leżaczek, plaże i kukurydze w kolbie ...o czegoś takiego potrzebuje...
  18. Bardzo chciałabym opanować sztuke wyciszenia sie w taki sposób...bywa jednak w moim przypadku tak że mam wtedy za dużo czasu do myślenia i zastanawiania sie nad sobą i zamiast sie wyciszać to ja intensywnie sie nakręcam. Myśle jednak że warto spróbować Moim sukcesem dzisiaj było opracowanie sobie zajęc które będą hospitowane(nawiedzone) przed dyrektorke mojego przedszkola. Okazały sie fajne i pomysłowe..jestem bardzo szczęśliwa bo wszystko wymysliłam sama Co prawda zostaje mi jeszcze przeprowadzić te zajęcia w jej obecności i wtedy chyba znikne z nerwów ale tym sie bede martwić potem..najważniejsze że je mam Lece Miski kochane do zobaczenia potem
  19. Cześć Mój dzisiejszy dzień zaliczam do udanych (chociaż jest dopiero 13). W pracy mialam kilka wkrętek typu "zemdleje" i takie tam ale dałam rade. Po wyjściu z pracy na przekór sobie pojechałam na drugi koniec miasta żeby udowodnić sobie że sie nie boje A za niedługo wybieram sie na spacerek..mam nadzieje że nic mnie nie wyprowadzi z równowagi bo nie chce sie dzisiaj martwić Magoszo26 trzymam za Ciebie kciuki na pewno sobie poradzisz Hej Piotrek co u Ciebie? jak nauka Ci idzie w te słoneczne letnie dni? Mam nadzieje że dobrze..napisz jak sie masz Atkaa kiedy idziemy na basen lub łyżwy? Ja sie wybieram jutro a już dzisiaj wcinam tylko jogurciki...wczoraj mąż mi zrobił zdjęcie na spacerku i dostałam szoku..teraz wisi na barku ze słodyczami i gdy mam chęć to sie widze i chęć mija...Nie jest tak źle ale ja jestem zwolenniczką zrobienia z siebie "patyczka" ...no i zabieram sie ostro do pracy Wiaterku jesteś już?? daj znać...
  20. W hiperach też byłam wczoraj..latałam za butami.. jeszcze rok temu też miałam agorafobie a teraz..jestem tak przejęta tym co mam kupić i szczęsliwa zarazem że już nie myśle..wtedy nic mi nie jest..da sie o tym zapomnieć naprawde...Co do gotowania Atkaa to mam podobnie..wole sobie wcześniej wszystko przygotować..A już jak ide do pracy na drugi dzień to mam same rytuały..i nawet sobie wsypuje płatki na talerz żeby "mieć spokojną głowe"..ale śmieje sie z tego i myśle "taki mam urok"
  21. Różyczko pusto będzie tu bez ciebie..ale ciesze sie że poczulaś sie na tyle pewnie aby zdecydować o tym że nie potrzebujesz już pomocy forum i idziesz dalej..naprawde bardzo sie ciesze i gratuluje ci z całego serca Zgadzam sie też z tym że wolnośc jest na wyciągnięcie ręki..najważniejsze żeby to sobie uświadomić...Są dni gdy czuje sie naprawde dobrze jednak znalazlam tu tyle wsparcia i "bratnich dusz" że nie moge sie stąd ruszyć Forum sprowadziłam do roli przyjaciela do którego wracam dzielić sie sukcesami ale i też czasami żeby posmucić troche. Takie jest życie..zmienne. Wierze w to że wszyscy poradzą sobie z nerwicą, dołkami i innymi przykrościami..to kolejny etap życia z którym każdy musi sie zmierzyć. Ci którzy wracają to na pewno z sentymentu i sympatii do forumowiczów, niektórzy nowi którzy "smucą" to dlatego bo dopiero zaczynają pojmowac o co chodzi w walce z samym sobą, no i tacy jak ja którzy nie mogą sie zdecydowac jak im jest lepiej Atkaa na lodowisko musimy sie wybrać (byłam w Silesi - jednak ale nie było najgorzej). Jak dolecze zakwasy to dam znać A wiesz co najgorsze było to że wszyscy śmigali sobie koło mnie a ja posuwalam sie jak żółw... ale powiedzialam sobie "A co mi tam" no i "szusowałam" dalej. Fajnie było....teraz chce iśc na basen
  22. Bethi Piotrek ma racje...przestań krzyczeć i zainwestuj w siebie..nie Ty jesteś beznadziejna tylko ludzie którzy potrafią ranić innych, ktorzy nie szanują ich odmienności i obnoszą się swoją siłą. Jesteś wspaniałą kobietą nie pozwól aby inni wmówili Ci że jest inaczej. Czasami każdy czuje bezradnośc i lęk bo to jedyne uczucia którymi czlowiek próbuje sie zasłonić. Zobaczysz jutro na pewno będzie lepiej..spojrzysz na to bardziej obiektywnie i stwierdzisz że świat wcale nie jest taki straszny...te gorsze dni sprawiają że czujemy sie tak odrzuceni przez wszystko...I nie robisz nic źle...kiedy sie z kimś blisko żyje to z czasem wszystko zaczyna przeszakadzać i męczyć..niekiedy w nerwach ludzie mówią rzeczy o których nie myślą i chociaż nie jest to tłumaczenie to czasami ten ktoś kto nas obraża potrzebuje więcej pomocy i zainteresowania nie potrafi tylko o nią poprosić a wyżywa sie na innych..Życze Ci dużo siły Bethi milego dnia
  23. Mój dzisiejszy dzień Wlaśnie gotuje obiad od 8 rano żeby iśc na spacer z czystym sumieniem że jak wrócie to wszystko będzie na mnie czekało ( jestem troche padentką i lubie mieć wszystko zorganizowane i posprzątane ). Wczoraj też byłam na spacerku..to mój cel na ten tydzień..dotlenianie sie. Co prawda mój spacerek skończył sie wczoraj względnie wcześniej bo..mieszkam blisko stadionu i przyjechali kibice z innego mista..zrobiło sie troche niebezpiecznie no i zwinęlam swoją nerwice pod pache i przyszłyśmy do domu Moim dzisiajeszym sukcesem będzie niemyślenie o przykrościach i nie analizowanie siebie a wczoraj był...dzień dobroci dla domowników pozdr
  24. Wróciłam tu po dwu dniowej nieobecności już mi sie tęskniło za wami Co do wypoczynku na świeżym powietrzu całkowicie podzielam zdanie Róży...Tak jak mówilam wybralam sie na lodowisko.. Pierwszy raz mialam łyżwy na nogach..początkowo trzymałam sie bandy i nie wyglądało wcale na to że sie jej puszcze ale po kilkunastu minutach (albo godzinach ) Udalo mi sie puścić i wiecie co? nauczyłam sie jeździć...ciesze sie bardzo, nie myślałam wcale o nerwach bo skupialam sie na tym żeby sie nie wywrócić. No nie udało mi sie to do końca..hm..zaliczyłam upadek (do dziś mam kłopot z siedzeniem) ale czuje sie o wiele szczęsliwsza (bolą mnie nawet mięśnie karku jestem cała połamana, ale zdrowo połamana ) Pogoda sprzyja naszym spacerom i słoneczko sprawi że przestaniemy myśleć o smutnych rzeczach..w to wierze Pozdrawiam was serdecznie pa pa
  25. No z tymi facetami tak to już jest czasami autko to świętość...Czasami też mam problem z dopchaniem sie do samochodu tak jak i do komputera Moje prawo jazdy zrobiłam też dlatego że teraz mam wymówke..tzn..nie pije..nie lubie a właściwie to boje sie pić więc jak gdzieś jedziemy ja zawsze jestem kierowcą..Mam wytłumaczenie przynajmniej..ech z tą nerwicą to ucze sie tylko kombinowania ale trudno dobrze że mam wyobraźnie i jeszcze sporo pomyslów w zanadrzu
×