Skocz do zawartości
Nerwica.com

Makcia

Użytkownik
  • Postów

    295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Makcia

  1. Cześć Lena Pozdrawiam cie serdecznie i witam na forum
  2. Makcia

    Samotność...

    Witaj Bedlambloke:)..Mój optymizm jest 'wypracowany";)..zdarzają mi sie też gorsze dni...ale staram sie walczyć. Nie lubie u siebie "słabości' jestem zła że nie mam nad sobą kontroli. Wtedy chce mi sie "chcieć" robić więcej i więcej aby to pokonać. Mam nadzieje że nie strace zapału...że starczy mi odwagi i sił..w końcu musi mi sie kiedyś udać..pozdrawiam Cie serdecznie..
  3. Witaj:)..To co piszesz Toshiro jest niezwykle ważne przynajmniej dla mnie w tym stadium nerwicy na którym zatrzymałam sie obecnie. Widzisz ja naprawde wierze w to że dam rade 'bez tabletek"..pracuje nad sobą kilkanaście lat..trwa to długo..ale sama sobie uświadamiam że to tylko nerwica. Czasami pod wpływem chwili załamuje sie ten mój optymizm i wtedy "szukam" wsparcia w innych. Zwrócenie sie do ciebie "pomóż mi" oznacza "prosze daj mi wsparcie w tej chwili". Nie wiem czy dobrze się wyraziłam sie ...mam nadzieje że tak. Dla mnie "tabletki" są ostatecznoćią..może to głupie..ale zostawiam sobie "wyjście awaryjne' właśnie w takiej postaci. Póki mam siłe (jeszcze) próbuje sie podnieść. Nie chce brać tabletek ponieważ uważam że to "ostatecznośc" od której należy sie odbić. Ja sie odbiłam chce tylko popłynąć dalej. Zdarza sie jednak że gdy jestem "na powierzchni" czasami "podtapiam" sie i wtedy trace tą pewność siebie że mi sie uda. Wystarczy mnie lekko "wyłowić"..a czuje sie lepiej..i znowu mam tą siłe. Toshiro dziękuje za odpisanie i za wyrażenie tego jak Ty postrzegasz walke z tym "ograniczeniem". Na pewno będe brała pod uwage Twoje słowa w swoim dalszym dążeniu do wolności..to co mówisz jest bardzo mądre...dzięki kolego;)..pozdrawiam
  4. Makcia

    Samotność...

    Witaj Agathy :) Nie, abslolutnie nie myśle o "samozniszczeniu' :)..Podpisałam sie pod tekstem Bedlamblok'a raczej zgadzając sie z powyższymi "opisami' niż tylko z ostatnim zdaniem. Dopóki żyje będe walczyć ...nie chce powiedzieć nigdy że pokonało mnie "coś" co sama sobie wymyśliłam:)..pozdrawiam
  5. Witaj Toshiro..dzięki wielkie za wyczerpującą odpowiedź. Jest sporo racji w tym co piszesz...nie porównuj jednak mojej 'prośby" o pomoc o osobiste zwrócenie sie do ciebie w tej kwestii. Napisałam tak pod wpływem chwili bez dostatecznego przemyślenia. Wiem oczywiście że "lekarstwo' leży we mnie musze tylko do tego dojśc jak je skutecznie wykorzystać :) Jeśli chodzi o wylecznie sie samemu miałam na myśli "bez tabletek". Rozmowa z God's Top przebiegała na zupełnie innej płaszczyźnie...:)..pozdrawiam serdecznie
  6. Hej God's nie strasz mnie nawet że nie będziemy mieli śniegu:)..Powinieneś tu przyjechać i zobaczyć jaki mamy stok..ogromny..:) samo pokonanie go na sankach daje chyba wiare we własne mozliwości na kolejny rok do kolejnej zimy;). zapraszam wszystkich na "wspólny zjazd"...obyśmy tylko tego stoku "nie zarwali"..haha
  7. Makcia

    Samotność...

    Witajcie Kochani. Gusiu wiem że Ty wiesz co o Tobie myśle (piątku nie moge sie już doczekać)...Agathy mój mąz wszystko już wie..dlatego nie chce go "dobijać" tym co już zna. Widze jego bezradność w oczach i strach...że zostanie sam z dwójką maleńkich dzieci a ja wyląduje "tam" gdzie oni nie bedą mogli być ze mną. Mój mąż jest bardzo dobrym człowiekiem..czasami myśle sobie że nie "zasłużył" na to wszystko. Pytał mnie kiedyś dlaczego wciąz powracam do tego samego "problemu" który już "przerabialiśmy"..i jak ja mam mu wytłumaczyć że to nie "ja" wracam?...Coraz częściej widze tą różnice między kimś "zdrowym" a kimś kto miota sie pomiędzy chorobą a "normalnym życiem". Najgorsze jest to że sama nie wiem co mi pomaga w tych moich "napadach" nie słucham nikogo i nawet wtedy gdy on chce mnie przytulić..ja nie chce..bo nie mam czasu:(...wole sie nakręcać dalej nić to przerwać. Dzięki forum odkrywam siebie...mąż powiedział że jest mu przykro tylko dlatego bo on chciałby mi dawać to wsparcie które otrzymuje od was...ale on przecież mnie nie rozumie...wstydze sie siebie za to że nie daje rady...Bedlambloke to co napisałeś jest naprawde ładne..i smutne. Oddaje chyba zarys tego co przechodzi każdy z nas...dziękuje Wam bardzo za zainteresowanie moim "tematem":)..pozdrawiam Was serdecznie..
  8. Zimą najlepsza jest gorąca herbatka, ciepłe "bambosze" na nogach i ktos obok kto rozgrzeje zmarznięte dłonie;)..i nie pozwoli myśleć o "sposobach na zime";)
  9. Witaj Toshiro..mam chwilową załamke:(..czy wierzysz że uda mi sie pokonać to 'świństwo" własnymi siłami? Próbuje i wiesz co udaje mi sie...tak długo czasami mam spokój...ale potem znowu wraca...czemu tak jest?..czemu nie moge sie uwolnić..i zachłysnąć sie "wolnością"..tak mało potrzebuje do szczęścia..jak moge sobie pomóc?..nie chce lekarstw....chce uwierzyć w siebie...pomóż mi..
  10. Makcia

    Samotność...

    Witaj Agathy:)..jeszcze nie dawno dzisiaj sie z Tobą witałam a teraz mam okazje cie "osobiście" spotkać na "moim" poście:)..dzięki;)..Widzisz Agathy..zrozumienie jakiego potrzebuje daje mi głównie to forum. Wiem że powinnam to wsparcie otrzymywać głównie od mojego męza..i do nie dawna tak było..przestał mnie tak nagle rozumieć..nie wiem czy przeraził sie widokiem mnie w tych napadach lęku. Kiedyś tak stwierdził że boi sie wtedy...najbardziej tego że nie ma ze mną kontaktu... w moim "ataku" tak bardzo zamykam sie w swoim świecie...nie potrafi mi pomóc i martwi sie że do niego nie 'wróce". "Uciekam" od wszystkich..bo uznałam iż za dużo moge stracić "ujawianijąc" się z tym jak bardzo jestem nieszczęsliwa. Teraz od kilku dni "dobijam' sie myślą że nikt mnie tu nie lubi:(..ech..to chyba kolejna moja natrętna myśl która ze wszelką cene chce abym poczuła sie znowu źle ..wtedy gdy próbuje właśnie stanąć na nogi. U mnie to wszystko jest jak w kalejdoskopie. Kilka dni jest dobrze..wierze w siebie..następnie pojawia sie "załamka' i wtedy dobijam sie negatywnym myśleniem. Jestem już zmęczona tą walką która tak długo trwa. Gdybym wiedziała jak długo jeszcze..zanim osiągnę sukces..zanim spojrze sobie w oczy i pomyśle "jestem wolna'..wciąż czekam..pozdrawiam Cie serdecznie:)
  11. Makcia

    Jestem wśród swoich :)

    Witam Cie serdecznie Agathy
  12. Makcia

    Siemanko ludki !!!

    Witaj wśród nas;)..
  13. Gratuluje Toshiro...Próbuje sama sobie pomóc..udało mi sie to zrobić kilkakrotnie jednak w "gorszych" chwilach mojego życia lęki wracają. Chciałabym wreszcie powiedzieć "Jestem zdrowa" ...wierze że wylecze sie z tego na zawsze. Ciesze sie że Tobie to sie udało. Pozdrawiam
  14. Witaj Kamilu. Natrętne myśli które powracają jak bumerang to najgorsze co może być w zwalczaniu złego samopoczucia. Pewnie większośc osób z tego forum doradziłaby ci abyś poszedł do lekarza. Z pewnością powinieneś to rozważyć ja jednak walcze sama..trwa to bardzo długo ale postawiłam sobie za cel że wcześniej czy później osiągne swój sukces. Najprościej byłoby Ci powiedzieć teraz abyś sie nie przejmował..wiem jednak że czym częściej słyszy sie takie słowa tym bardziej człowiek się zamyka w sobie. Ciesze sie że trafileś na to forum ponieważ możesz spotkać tutaj bardzo serdecznych ludzi którzy zawsze Cie wysłuchają i doradzą gdy będzie Ci źle. Środek do zwalczenia wszystkich problemów leży w tobie..musisz tylko uwierzyć w to że potrafisz..sie nie bać i nie myśleć o najgorszym. To kwestia czasu..czasami taka "wewnętrzna" terapia trwa latami myśle jednak że przynosi sukces. Wszyscy w to wierzymy dlatego tu jesteśmy:)..Myśle że tabletki "uciszają" problem ale go nie rozwiązują. Wcześniej czy później należy "sięgnąć" do wnętrza swoich problemów. Lekarz może pomóc gdy naprawde jest to konieczne..jest fundamentem do wyciszenia lęku...jednak "stanąć" na nogach musimy samodzielnie. Sam oceń co Ci pomoże Kamilu w twoim "stadium" nerwicy. Pozdrawiam cie serdecznie...i mówie WITAJ:))
  15. Witaj...na "naszym' forum. Dobrze że tutaj trafiłes ponieważ uzyskasz tutaj wsparcie którego potrzebuje każdy kto zmierzył sie z podobnymi problemami. Wiem że pisząc 'nie martw sie' nie wiele wniose pocieszenia w twoje życie. Zgadzam sie ze stwierdzeniem iż powinieneś powiedzieć swojej dziewczynie lub komuś bliskiemu o swoim problemie. Dopóki tego nie zrobisz wszyscy będą myśleć że celowo unikasz odpowiedzialności związanych z pracą. Musisz ocenić czy jesteś w stanie sam sobie poradzić z tym co Cie ogranicza. Osobiście unikam lekarzy nadal wierze że walka z nerwicą tkwi we własnym umyśle i najlepszym 'lekarstwem' jest uświadomienie sobie tego co nas ogranicza. Walcze z nerwicą już kilkanaście lat..jest lepiej teraz (pomimo tego iż przybiera ona rózne formy) dlatego lepiej ponieważ wiem że to "ona" ,Ucze sie z nią żyć, chce ją zaakceptować jako część mojego życia. Czasami brakuje mi sił do dalszej walki ale myśle sobie o tych lepszych dniach w których udało mi sie ją pokonać. Wierze że tobie również sie to uda. Życie jest bardzo skomplikowane..wielu ludzi ma problemy z "trzeźwym" staniem na własnych nogach. Jeśli przy swojej dziewczynie czujesz sie na tyle pewnie że nie masz żadnych lęków..to wykorzystaj to. Powiedz jej o Twoim problemie..może razem będziecie chodzić na rozmowy kwalifikacyjne? sama myśl że ona jest blisko ( za drzwiami) doda Ci odwagi. Pokonasz to..zobaczysz...nie poddawaj sie tylko. Pozdrawiam
  16. Makcia

    Mam ochotę ...

    Cześć LIZ...dobrze że nie chcesz "uwalniać" sie od tych wszystkich problemów w ten do niczego nie prowadzący sposób. Mnie nerwica wykańcza róznymi sposobami..Nigdy jednak nie myśle o "końcu" Własnie wtedy tak bardzo zaczyna mi zależeć na życiu że w trosce o nie do tych wszystkich objawów dołącza sie panika. Ech .. u mnie to zmienne jest..już kilkakrotnie udawało mi sie z tego wyjść..jednak po jakimś czasie chyba tak bardzo tęsknie za koleżanką nerwicą iż "pragnę" jej ponownie poświęcać kolejny etap mojego życia. Chyba musze sie z nią zaprzyjaźnić skoro nie moge sie jej pozbyć..pozdrawiam.
  17. Makcia

    Mam ochotę ...

    Cześć..uwolnić od myśli można sie tylko wtedy jeśli sie żyje zgodnie z własną wolą..."nasza" codzienna walka nie polega na poddaniu sie...wszyscy żyjemy i uczujemy sie raz lepiej raz gorzej..ale wierzymy...Tabletki nie pozwolą Ci spojrzeć na swój problem od tej strony od jakiej mogłabyś go rozwiązać..jutro będzie lepiej...wytrzymaj...pozdrawiam
  18. Cześc dołączam sie do stwierdzenia że to "forum jest świetne' ale to wam już mówiłam..Gusia nie martw sie...Dzięki wam pokonuje trudności dnia codziennego...coraz częściej myśle o tym że jednak 'przeżyje":)..pozdrawiam
  19. Makcia

    hej

    Cześć a ja oprócz mówienia sobie że jest "ok" to jeszcze pisze całe poematy na kartce:)..no i kiedyś zapomniałam zabrać takiej karteluszki z pracy...ale nikt nic nie widział..Nauczyłam sie jedynie aby być "oszczędniejszą" w słowach;)..w każdym razie mnie pomaga. Pozdrawiam..
  20. Witaj Basiu miło Cie poznać:)
  21. Cześć:) Toshiro moja zażyłość z God'sem wypłynęła prawdopodobnie z tego że nikt inny nie "chciał mnie słuchać":) już ja sie wam przypomne nic sie nie martwcie. Teraz jak przyjęliście mnie "do swego grona" to bede sie udzielać Atrucha dzięki za słowa wsparcia szczególnie po mojej dzisiejszej niewyspanej nocy;).. do usłyszenia Kochani...
  22. Witajcie:) Dzięki serdeczne od razu mi lepiej aż spadł mi kamień z serca że jednak ktoś mnie tu troszke lubi:)...a tak poważnie ciesze sie że was poznałam:)..pozdrawiam serdecznie
  23. Makcia

    Samotność...

    Witaj:) oczywiście że wybaczam Ci te 11 dni spóźnienia w ogóle ciesze sie że napisałaś Maja...dzięki za zainteresowanie się moim problemem. Pozdrawiam Cie serdecznie i do usłyszenia
×