Skocz do zawartości
Nerwica.com

Makcia

Użytkownik
  • Postów

    295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Makcia

  1. Piotruś dzięki za wsparcie..jutro jest mój dzień sądny. Nie wiem czym sie przejmuje bo wszystko mam przygotowane ale na samą myśl że musi to wyjśc jak najlepiej umieram z nerwów..do jutra to chyba jajko zniose. Chodze po mieszkaniu od jakiś 2 godzin i w kólko mówie całe zajęcia począwszy od "dzień dobry dzieci dzisiaj..." aż do końca czyli "dowidzenia" Czuje sie jak troche nie za bardzo mądra (żeby nie powiedzieć inaczej) bo jak zaczynam wydziwiać żeby było "elokwentnie" to głupie myśl przewodnią i nie wiem o czym mówie. Trema mnie zjada od środka. I co ja zrobie jak zapomne co ja w ogóle tam robie naśrodku? ze mną wszystko jest możliwe. No nic ide powtarzać dalej..już wiem że dzisiajsza noc będzie "siedząca"..Trzymajcie sie cieplutko kochani pa pa
  2. Ashley mam nadzieje że dzisiaj czujesz sie lepiej..i nie masz powodów do głębszych zmartwień Moim zdaniem twoje skoki nastroju mogą być związane z okresowym, przejściowym stanem - ducha lub pogody. Sama wiesz jak czujesz sie najlepiej. Myśle jednak że może lepiej gdybyś wybrała sie do psychologa bo on mógłby z Tobą skutecznie popracować nad rozwiązaniem pewnych problemów które w danej chwili cie przerastają. Psychiatra jest raczej od przepisywania leków, dla mnie jest ostatecznością (nie chce nikogo urazić to mój sposób na radzenie sobie z tym " co dalej" ). Psychiatra przepisuje leki ale one nie rozwiązują problemów, raczej je ztłumiają i prowadzą do względnej stabilności, do przeczekania na "lepszy, pewniejszy okres" dla siebie. Czytając Twoje posty widać że bardzo sie starasz i że wychodzi Ci to a potknięcia zdarzają się nawet tym ktorzy tą walkę mają za sobą. Moim zdaniem jesteś silną dziewczyną która już jest na drodze do tego aby zacząć wędrować dalej.. Nie wiem poprostu czy jest sens cofać się do tyłu. Bo ja to tak sobie widze..najpierw są tabletki (na ten najtrudniejszy okres gdy człowiek czuje sie na tyle zagubiony i emocjonalnie wyczerpany że jest to konieczne aby powrócić go do świata żywych). Gdy ktoś to osiągnie to idzie do psychologa który pomaga zrozumieć siebie i problemy z jakimi sie boryka. W między czasie rezygnuje z tabletek bo jeśli wierzy już że będzie ok i nie widzi siebie i świata w tak smutnuch kolorach to po co tabletki? Wcześniej czy później wszystko sprowadza sie do tego aby zacząć normalnie żyć. Tylko od nas zależy na jakim etapie jesteśmy i jaką wybieramy droge. Że ja jestem bardzo niecierpliwa to wybieram zawsze droge "na skróty" Pomimo tego że sie bardzo boje lub mam doły ide dalej bo wybralam świadomie to co dla mnie najlepsze chociaż tak jak mówie samą mnie dopadają bardzo smutne i złe nastroje..Ashley pomyśl co Tobie najbardziej pomoże. Pozdrawiam Cie serdecznie pa pa Wiaterku jak sie dzisiaj masz? wszystko ok? Darek chętnie bym Ci pomogła z tym kompem ale moje zdolności są ulokowane w innej dziedzinie..wole raczej humanistyczne kierunki a informatyka leży u mnie odłogiem. Mój mąż jest informatykiem moge go więc popytać co i jak zrobić ..i jakoś na odległośc będziemy w stanie Ci pomóc..jeśli oczywiście chcesz. Pozdrawiam was wszystkich serdecznie. Milego dzionka
  3. Cześć właśnie sie dopchałam do kompa Piotrek to Ci gratuluje że tak szybko sie wyrobileś z tą historią. To jak to teraz jest? Tak szybko zaliczacie a potem na koniec zostają tylko przedmioty do zdawania? Bo wiesz ja jestem pedagogiem ale młodszej generacji Atkaa jestem przerażona hospitacją i to głównie dlatego że mam komplet dzieci (wszyscy zwyzdrowieli po chorobie) w czym dwoje jest poprostu "poza zasięgiem". Zaczęłam staż od września ubiegłego roku więc w sierpniu czeka mnie egzamin. Pracuje teraz w drugim przedszkolu..tamto było prywatne i było całkowitym niewypałem dla wszystkich (Boże nie wiem czy tak moge pisać, nie wydajcie mnie plis). Teraz pracuje w państwówce i jest bardzo fajnie, bez porównania. Podoba mi sie bardzo. W tym roku mam 5 latki a w zeszłym walczyłam z zerówką. Boje sie każdej kolejnej hospitacji a oczy ze strachu wychodzą mi z orbit nie mówiąc o pamięci która jest bardzo zawodna. Dyrekcja jest bardzo fajna i wyrozumiała ale ja chce zawsze wypaść dobrze a moja nerwiczka czasami płata mi figle ogromne. Zajęcia wymyśliłam sobie sama są dosyc ciekawe (tak sobie to tłumacze..haha) no ale zobaczymy jak wyjdzie. Ponudze Ci o temacie przez gg bo wszyscy nam uciekną z imprezy, a nie chcemy tego nie? No a poza tym byłam na basenie dzisiaj i omało sie nie utopiłam z własnej głupoty. Zapisałam synka na basen i chodzimy razem. Zostało nam jakieś kilka minut do końca więc podpłynęlam do niego i mówie " No to ja sobie popływam na głębokiej a ty idź sobie pociupciaj na płytkiej wodzie ( miało byc pociapciaj) zaczęlam sie smiać sama z własnej głupoty i szybko odpłynęłam a w między czasie doostałam czkawke ze smiechu i nie moglam dopłynąc do brzegu. Na szczęście moje dziecko jest na tyle "małe" że nie zrozumialo o co mi chodziło..albo raczej zrozumiało bardziej niż ja No nic to na tyle relacji z dnia dzisiejszego..acha pająka już nie ma..został zdjęty z parapetu i teraz mknie gdzieś muszlą ku lepszym wodom Przemszy (to taka rzeka ściekowa u nas u was też? ) pa pa śpijcie dobrze Kochani
  4. Nie moge odejśc od kompa bo z każdym razem jak biore zamach żeby się oddalić to Ty odpisujesz gdzieś na forum i ja "latam" i czytam.. Zapomnialam nawet o tej coli ale właśnie mi przypomniałeś.. więc chyba lece Mówisz że jasnowidzką jestem? To przestan podjadać te chipsy i zabieraj sie za historie bo widze że leży obok fizyki (dobra jestem? )
  5. Piotr widze że sie mijamy dzisiaj pisze tu a jak wychodze z tego postu to Ty odpisujesz w następnym do którego ja zaglądam Ciesze sie że też tak masz jak ja..nie czuje sie samotna Bardzo ładnie to ująłeś Ashley Piotr ma racje..jesteś bardzo wartościową osobą...
  6. Dzięki Piotr Już znalazłam i bardzo sie z tego ciesze chyba nie jest ze mną tak źle Nie chodzi mi o mojego maila bo nawet jeśli ktoś ma do mnie ochote napisac to prosze bardzo..na pewno sie uciesze...pytałam raczej z ciekawości na przyszłość gdybym chciała coś zmienić..a teraz już wiem..dzięki Piotr Milego dnia
  7. Ashley przeszłość jest nieważna..i nie myśl o tym co było..skup sie na tym co teraz możesz zrobić i tego sie trzymaj. Jesteś kimś ważnym przez chociażby samo to że sie nad tym zastanawiasz...głupi człowiek zawsze uważa że dobrze robi i że nigdy sie nie myli..Uśmiechnij sie prosze..na pewno nie jest tak bardzo źle. Nie wiem co spowodowało twoje samopoczucie ale cokolwiek to jest nie warte jest tego abyś sie zamartwiała..jutro na pewno będzie lepiej. Trzymam za Ciebie kciuki
  8. Ula twoje obrazki są naprawde świetne co napisałam Ci w mailu (mam nadzieje że doszedł ) Piotr wiem że może nie zabrzmi to zbyt inteligentnie ale gdzie mam szukać tego krzyżyka? Ulo nie myśl o przykrych rzeczach..tak ładnie jest za oknem że smutki same gdzieś umykają Jeśli spacer Ci pomgaga to jak najczęściej wychodź z domku. A to że masz "wyrzuty sumienia" że nie myslisz o nerwach i lękach to początek twoich zmian..znaczy to że nerwiczka upomina sie o swoje..ale przegadaj ją na pewno umiesz Pozdrawiam wszystkich pa pa
  9. Piotr super ta myśl..też bym chciała żeby mi sie tak chciało jak nie chce..tyle że ja musze a już nie moge..
  10. To ja Wiaterku az mi sie miło na serduszku zrobiło to Ty o mnie pamiętasz? Bardzo sie ciesze...Powiem Ci że padam z nóg, obskoczyłam właśnie całe mieszkanie ze sprzątaniem (poza oknem z pająkiem) i pomyslałam sobie zanim sie ułoże albo raczej padne na kanape to zajrze na moje forum..a tu jest..napisaliście do mnie..teraz to aż kłaść mi sie nie chce Wiaterku a na ten ślub moge cie zabrać, tylko prosze obiecaj mi że zatańczymy kankana jak rzuce te cukierachy to moge i nogi pokazywać a czemu nie a bawić sie lubie..uwielbiam tańczyć.. Piotr no to teraz to mi smaka narobiłeś tą colą..a ja jak małe dziecko jak usłysze to zaraz mi sie chce. I teraz będe płakać z braku coli i cukierków..tyle łez to za dużo.. No i musze sie ubrać taka padnięta i lecieć na dół do sklepu..albo prościej podziel sie ..pliss..oddam Ci całą butle No a poza tym u mnie nic...idę po ta cole bo coś czuje że Piotr swoją już wypił
  11. Wszyscy mamy nauke widze a pogoda taka ładna. Ja z kolei w czwartek mam zajęcia z dyrektorką i mam strasznego stresa. Ech nie wiem jak to przeżyje. Za to samopoczucie mi dopisuje i z tego sie ciesze śpiewam sobie, sprzątam i czuje wiosne...trzymajcie sie
  12. Cześć Miśki A ja właśnie nie dawno wróciłam do domku z wielkimi planami że myję okna. Zabrałam sie do pracy i rozłożyłam wszystkie klamoty...do momentu aż z framugi nie wypadł wielki tłusto- kosmiczny pająk..no i koniec robota stanęła. Teraz siedze na komputerze na półgwizdka..zaraz spadne z krzesła ale tuż za mną na parapecie leżą podsuszone zwłoki tego pająka. Nie oglądam sie nawet do tyłu ale mam taką jazde że szok. Wiem że nie żyje ale obracam sie co chwilke aby sprawdzić czy cudownie nie zmartwychwstał. Nienawidze takich paskudztw. I po robocie..teraz musze czekać aż ktoś przyjdzie do domu i ściągnie go z zasięgu mojego wzroku..ech. A tak w ogóle to mam wiosne za oknem...i popołudniu wybieram sie na basen już nie moge sie doczekać.. Atkaa fajnie że idziesz na wesele na pewno nie musisz chudnąć bo wyglądasz ok..ja też sie wybieram na slub koleżanki a sukienki na razie nie wkładam bo raczej też nie pasuje na razie ćwicze silną wole i rzucam słodycze..codziennie...Mówie wam to chyba nałog..cały czas myśle o czymś słodkim a w ramach wielkiego kryzysu nawet łzy do oczu mi podchodzą...i język mi wisi do pasa..no ale jak nie moge to nie..tak sobie powiedziałam i tego sie trzymam No a co u Was? Piotr jak tam nauka? przepraszam że Ci przypominam ale sama już sie denerwuje tą twoją maturą..zarażliwe to jest chyba Wiaterku a Ty jak sie masz? Wiejesz coś czy spokojnie odpoczywasz gdzieś w cieniu? No dobra a ja ide sie przenieśc gdzieś do innego pomieszczenia święta tuż tuż a ja..no cóż..jakoś ich nie czuje...
  13. Ja też sie wybieram na spacerek bo nawet u mnie dzisiaj słoneczko zaświeciło Piotr mnie tam troche ta melissa uspokaja ale chyba bardziej podświadomie. Nosze przy sobie buteleczke melissy na spirytusie "melissana closterfrau" czy coś takiego..i jak mam stresa to dolewam sobie do herbaty. ostatnio w pracy mnie coś "podbierało" więc wyjęłam sobie z torebki i starym zwyczajem dolewam do picia. Moim koleżankom wypadły oczy bo myślały że ja mam tam coś innego..ale najlepsze to jest to że uspokajam sie jak ją trzymam w rękach..tak wierze w jej moc Piotr jeśli nie pomagają Ci takie "wzmacniacze" to proponuje skakanie na skakance (poskacze sobie serie2 x po 75 i leże do góry nogami a jak to nie pomaga to licze barany (to bardziej humanitarne ) No nic ide więc dalej jak wróce to będe pa pa [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:02 am ] A tak w ogle to dziele się swoją energią z Tobą..tylko mi jej nie zmarnuj to pożyczka bezzwrotna ale zobowiązująca do podzielenia się wrażeniami co ta energia Ci dzisiaj dała
  14. Kasować postów jeszcze nie umiem ale poprosze moderatora żeby mi pomógł Piotr o Tobie mówie Uwaga dla zaintereowanych mój mail *****@.pl Tylko jak mi przyślecie świństwa to nie usne a i nerwica mi się pogłębi miejcie to na uwadze dobrzy ludzie
  15. Piotr gdybym wiedziala jeszcze jak zrobić tą tapetke to pewnie bym sie za to zabrała..ale powiem Ci ..mam taką jedną maleńką wade że jak mi coś nie wychodzi to zaczynam sie złościć, robie sie czerwona i ziaje ogniem A że wieczór za oknem milutki więc daruje dzisiaj sąsiadom płomiennych doznań i pójde spać a energie ulokuje najlepiej w kubku z melissą (czemu ona tak śmierdzi? chyba żeby zapomnieć o nerwach )
  16. Piotr nie smiej sie ze mnie to naga prawda jest A może też mi coś prześlesz Piotr? Masz jakieś uzdolnienia to ja je popodziwiam..moje zdolności jeszcze śpią ale niebawem je odkryje ..
  17. Piotr no to ładnie teraz masz nową ksywke Anioł Stróż A i myśle że jednak te chociaż 20 godzin na dobe to jesteś, zostawiam Ci 2 na spanie, 15 minut na jedzenie 15 minut na potrzeby "łazienkowe" i 1,5 godziny na szkołe Mam nadzieje prześle Ci maila na pv...
  18. Pozdrowie go na pewno, właśnie mu przeczytałam kilka naszych ostatnich zdań i się uśmiechnął Może faktycznie mnie jeszcze troche kocha...
  19. Mam nadzieje chyba przeczytam męzowi twój ostatni post żeby mu przypomnieć o tej dumie ze mnie Nie jestem silna i nigdy nie byłam. Własnie wszystkim sie przejmuje i wszystko sobie biore do serca..ale ciesze sie że Cie poznałam..Twoje słowa Nadziejo dodają mi jeszcze większej wiary... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:10 pm ] A na te zdjęcia się jak najbardziej pisze i czekam na nie z utęsknieniem
  20. Mam nadzieje pewnie zabrzmi to głupio ale nikt mi nie pomógł. Nie chodziłam do lekarzy (byłam tylko raz i po lekach czułam sie okropnie stwierdzilam że tego nie potrzebuje i więcej nie połknęlam żadnej tabletki na lęki chyba że ziołowe). Od zawsze miałam bardzo mocny kontakt z tatą i tylko z nim. Jestem jedynaczką wychowywaną właściwie tylko przez tate. Z mamą nie miałam zażylości, zawsze mnie porównywala do innych i nie okazywala mi uczuć. Gdy mialam 18 lat zmarł mi tata i wtedy osiągnęłam apogeum nerwicy. Zamknęlam sie w pokoju i cały czas płakałam. Przestałam chodzić do szkoły ( a za rok miałam mature). Myślałam że dla mnie życie sie już skonczyło. Marzyłam żeby być z tatą i widziałam tylko jeden sposób ale nie miałam "odwagi" aby sie przełamać i iśc do niego. To była jedyna osoba która mnie kochała i akceptowała taką jaką jestem. Gdy umierał przez 9 miesięcy patrzyłam każdego dnia jak cierpiał i nie potrafiłam mu pomóc. Najbardziej bałam sie tego że zwariuje przez te myśli, bałam sie że jak zaczne płakać to nie będe potrafiła przestać..czasami trwało to tak długo że nie potrafiłam oddychać i traciłam głos. Słuchałam wkółko Vangelisa i Enyi a myśl o tym że mam wyjśc na przedpokój napawała mnie takim lękiem że nie potrafiłam sie ruszyć. Chciałam aby ktoś przy mnie był..ale byłam sama. Obiecałam sobie wtedy że nigdy nikogo nie pokocham bo nie chce bo boje sie już cierpieć. Pewnego dnia gdy lezalam tak patrząc sie w sufit pomyślałam sobie że jak sie nie rusze i czegoś nie zrobie to umre na tej kanapie. Pomyślałam sobie że tata nie chciałby mnie widzieć w takim stanie. Podniosłam sie i zaczęłam powoli robić cokolwiek. Wszystko co mi sie udało "dedykowałam" tacie. Gdy zdałam mature pojechalam na cmetarz aby mu o tym powiedzieć. Zawsze chciał abym miala prawo jazdy..teraz gdy jade autem myśle sobie że mnie widzi i że jest szczęsliwy że tak wiele udało mi sie osiągnąć. Poznałam mojego obecnego i jedynego męża w pół roku po tym jak tata zmarł. Powiedzialam mu że ja nie chce nikogo ale on nie odpuścił. Czasami siedzial jak ja plakalam i trzymał mnie za reke a ja coraz bardziej sie przekonywałam do niego i przestawałam sie bać. Nadal bałam sie wielu rzeczy, nigdzie nie wychodzilam a w sklepie dostawalam ataku paniki, w domu gdy byliśmy razem ja zaczynałam nagle płakać i błagalam go aby mi pomógł. Sama nie wiedziałam skąd sie brał ten lęk. Widzialam jednak bezradnośc w oczach mojego męża a potem nachodził mnie wstyd że nie chce aby patrzył na taką mnie. Mówił że mnie nie poznaje i że nie wie co ma robić. I tak samo jak kilka lat wcześniej powiedziałam sobie że musze wstać z łóżka tak wtedy powiedziałam sobie że nie chce aby mnie zostawił tylko dlatego że ja do tego dąże swoją bezradnością. Przecież chce żyć normalnie chce być kobietą zaradną chce żyć jak moje koleżanki. Nie od razu było mi dobrze...nadal nie jest tak jak powinno. Nadal budze sie z płaczem w nocy bo wydaje mi sie że sie dusze. Ale sie nie poddaje, wiem że nie jestem sama i wiem też że tak samo jak wstałam za pierwszym razem moge tak robić za każdym kolejnym. Musze tylko chcieć ...leżąc popada sie w nicość z której ciężko sie wyrwać. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:49 pm ] Mam nadzieje ciesze sie że poprawilam Ci humor nie smutam sie Fajnie że lubisz rysowac, mnie niestey nie za bardzo to wychodzi ale lubie patrzeć jak inni mają osiągnięcia w tej dziedzinie..jesli więc namalujesz coś ..pokaż prosze.. A co do muzyki to najlepsza jest ta "niedołująca" czyli Vangelis i Enya leża w szufladzie i na moje specjalne okazje do płaczu wyciągam je i słucham ale łzy staram sie mieć pod kontrolą ... Teraz słucham radia eska bo tam graja takie "radosne' kawałki które wpadają w ucho..Pozdrawiam Cie serdecznie dobra koleżanko
  21. Na pewno nie jest to łatwe zrozumieć siebie. Sama mam z tym często kłopoty, wszystkim sie przejmuje a potem jestem na siebie zła że mogłam zrobić coś inaczej a ja siedze i nawet poskładać myśli nie potrafie.. A człowiek lubi stwarzać sobie problemy bo wszystko dookoła sie do tego dokłada. Na każdym kroku trzeba podejmować jakieś wybory które niekoniecznie są dobre. Brak kasy, pracy, mieszkania itd..ale zawsze może być gorzej...i chociaż w trudnych chwilach cięzko tak mysleć..to warto to sobie przypomnieć.
  22. Mam nadzieje dziękuje Ci..to jedna z najmilszych rzeczy jakie usłyszałam na swój temat Mam ogromne lęki widze jednak że odkąd zmieniłam podejście do tego co sie we mnie dzieje jestem spokojniejsza i wierze że to kiedyś minie to czego sie boje. Mam nerwice lękową ponad 10 lat, bywały chwile że bałam sie jeść, spać, wychodzic z domu, bałam sie ludzi i tego że jestem sama, że nikt mnie nie rozumie i że do niczego sie nie nadaje. Uwierz że wszystko to co dzisiaj czuje jak sie zachowuje osiągnęłam dzięki temu że uświadomiłam sobie że wcale nie jestem inna, gorsza czy "nie z tej ziemi". Mam takie samo prawo do lęków jak sukcesów które moge odnieśc jeśli tylko będe tego chciała. Chce wierzyć że wyjde z tego błędnego myślenia na dobre..już sie nie boje..każdy cel który przed sobą stawiam i który powoli realizuje dodaje mi odwagi do dalszego działania. Gdy bałam sie wychodzić z domu postanowiłam sobie że każdego dnia ide dalej aż w końcu przestane sie bać. I przede wszystkim musze zająć czymś umysł..idąc nie myśle o tym że sie boje lub że coś mi sie stanie, staram sie wyłączyć na problemy i probuje sie skupić na tym jak będzie fajnie na wakacjach, wymieniam osoby które znam i ktore lubie ze wzajemnością, przypominam sobie co mi sie ostatnio udało zrobić, lub pisze na kartce w kółko "Magda to zaraz minie czujesz sie świetnie bo nic Ci sie nie może stać poprostu nie może" po kilkakrotnym przeczytaniu tego naprawde przestaje sie bać. Poza tym mam zawsze przy sobie telefon i wiem że moge zadzwonić do kogoś kogo lubie i moge z nim pogadać o czymkolwiek wtedy też sie odrywam od natrętnych myśli. A spać też lubie i właśnie należy sie wysypiać aby czasami przespać problemy i złe nastroje. Czasami psychiatrzy przepisują leki które "zobojętniają" na tyle że ludzie robią sie senni..świetnie że śpisz, wielu forumowiczów chciałoby mieć taka mozliwość "odizolowania się" od wszystkiego. Pomyśl co lubisz robić..i rób to..ja na przykład uwielbiam słuchać muzyki potrafie sie wyłączyć właśnie w ten sposób. Mozliwości jest wiele ale najważniejsze są chęci zmiany i sposobu myślenia. Gdy kładziesz sie spać powiedz sobie kilka razy "Gdy rano wstane wszystko będzie ok a ja poczuje sie lepiej, jutro jest nowy dzień i nowe możliwości a ja to wykorzystam bo jestem silna bo potrafie to zrobić" Pozdrawiam Cie serdecznie i trzymam kciuki na pewno Ci sie uda..wszystkim sie kiedyś uda pokonać lęki...bo one tak naprawde nie istnieją...czasami nie chce nam sie tylko tego zmieniać..na mówieniu sie nie powinno poprzestawać należy wziąść życie w swoje ręce i pokierować nim tak abyśmy byli jak najczęściej szcześliwi..
  23. Wiaterku miło mi było Ciebie gościć Następnym razem prosze Cie tylko żebyś została dłużej bo nie zdążyłaś wypić herbaty a to wieeelki błąd bo podobno robie dobrą (tak mówią ci co chcą mi sie podlizać ) Piotr z tą fizyką to nie dziwie Ci sie że jesteś tylko na "oficjalnym tonie" ..ja niecierpie obliczeń i jakiś zjawisk które są poza moją wyobraźnią (chociaż mam bogatą). A ja właśnie zrobiłam kolacje a teraz siedze i Was czytam...zrobiłabym coś ciekawego bo mnie nosi ale nie mam pomysłów..ech...musze coś wykombinować bo energia we mnie aż buzuje jak szampan..i oby nie poszła w strone nerwicy bo och trudno byłoby mi ją złapać za wodze ..
  24. Mam nadzieje dobrze to napisałaś i powiem Ci jeszcze że nie może ale na pewno lekiem na wszystko jest pozytywne myślenie Jeśli widzisz to że cieszysz sie z drobnych sukcesów to świetnie...nie jesteś więc totalnie zagłębiona w złym postrzeganiu wszystkiego. Zawsze jak Ci źle wchodź na forum, samo przebywanie z ludźmi otwiera oczy na wiele problemów i sprawia że nie czujemy sie samotni. Piotr ma tutaj dyżur 24h i jest naszym aniołem stróżem , dlatego też sama postanowiłam sobie że właśnie dlatego że tak wielu z was angażuje sie w moje problemy to musze wam udowodnić że warto, że zaczne mysleć inaczej chociażby dlatego żebyście nie myśleli że tracicie na mnie swój czas. Jestem to wam winna a najbardziej winna sobie za to że tak wiele lat straciłam na irracjonalne smutki i lęki. Uświadomilam sobie że 90% moich obaw jest nierealnych albo takich na które nie mam wpływu. Po co więc sie nimi martwić?..najważniejszy jest cel i konsekwentne dążenie do jego zrealizowania. Myśle że sama powinnaś określić czy potrzebujesz specjalisty czy nie...jeśli czujesz sie na tyle mocna aby powiedzieć sobie "dość" dasz rade i ja Ci to obiecuje Pozdrawiam Cie serdecznie i Was wszystkich pa pa
  25. Mam nadzieje po pierwsze fajnie że napisałaś Witamy Cie na forum.. To co czujesz to są normalne uczucia na które powinien sobie pozwolić każdy człowiek. Jeśli te negatywnie odbierane przez nas emocje (lęk, strach, bezradnośc itd) przybierają rozmiary "nie doopanowania" wtedy zaczynamy sie gubić i popadamy w załamanie. Najważniejsze żeby sobie uświadomić że to nie konieć świata. Mamy prawo do gorszego samopoczucia..ono minie tak samo jak przyszlo...Jest dzień gdy nie wiadomo skąd mamy siłe do walki, cieszymy sie z drobnych sukcesów i chce nam sie tak wiele robić...po takiej dawce optymizmu przeważnie dla rownowagi dochodzą te gorsze negatywne nastroje. Twoja mama ma racje..naucz sie z tego śmiać..według mnie nerwica nie jest chorobą..to tylko zachwianie emocjonalne na ktore największy wpływ ma nasza świadomość. To od nas zależy jak dalece zabrniemy w tym co czujemy. Czasami potrzebny jest psycholog lub psychiatra ale według mnie wtedy gdy nie dajemy sobie rady sami...gdy pomimo wielu prób trudno nam stanąc na nogach. Taka pomoc jest dobra bo toruje nam droge do samowyleczenia się. Zycze Ci dużo siły i samozaparcia...zawsze możesz tu pisać..nie jesteś sama..jest nas naprawde bardzo dużo...mamy serce, uczucia..przejmujemy sie losem innych i swoim własnym. Posiadamy tą wrażliwośc której innym brakuje..ale dzięki temu możemy sie poszczycić tym że potrafimy być ludzcy.. Pozdrawiam Cie serdecznie
×