Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem tu nowa , czytałam różne fora na ten temat ale to nic nie pomaga.. Odkąd pamiętam dopadały mnie takie lęki..jak byłam mała nie potrafiłam nic jeśc w miejscach publicznych..bo od razu czułam ścisk w gardle że nie dało rady nic przełknąc i strach , potężny strach ze zaraz zwymiotuje jak jeszcze dłużej tam posiedze..Wszystkie stresowe momenty kiedy mialam isc do szkoły w podstawówce reagowałam ze zaraz będe wymiotowac a nigdy tego nie zrobiłam..Jak podrosłam (liceum) nie przypominam sobie żeby mnie takie lęki dopadały, potrafiłam cieszyc się życiem, byłam bardzo aktywna towarzysko wśród znajomych, wypady imprezy nie łapały mnie takie lęki , od czasu do czasu kiedy podróżowałam autobusem sama i np nie miałam ze sobą słuchawek to w mojej głowie padały takie myśli że czuję się jak w zamkniętym pomieszczeniu i nie mogę z niego wysiąsc a jak zaraz zwymiotuje co sobie ludzie pomyślą.. ale potrafiłam nad tym panowac..sama się uspokoic że to w mojej głowie..w późniejszym okresie lęki się nasiliły..jednak również potrafiłam nad nimi panowac , nigdy nie dopusciłam się żeby wpasc w panikę..Z wyjątkiem dni ''przed okresem'' kiedy hormony szalały , bo wtedy to nawet nie mogłam autobusem nigdzie jechac ;/ Aż do niedawna to się zaczyna już dziac codziennie..;/ Do niedawna normalnie mogłam podróżowac autobusem, chodzic tu i tam panowac nad sobą,aż pewnego razu nie wiadomo skąd i czemu dopadł mnie taki potężny lęk jadąc autobusem na trasie gdzie daleko jest do następnego przystanku..i jeszcze te światła po drodze ;/ Nie mogłam zrozumiec co się ze mną dzieje, czułam się jakbym sie dusiła jak w klatce zamknięta , spojrzenia tych ludzi dookoła i lęk że zaraz zwymiotuje tak paniczny że nie mogłam się opanowac i uspokoic od razu wysiadłam jak tylko autobus się zatrzymał..nogi aż mi się trzęsły..jak juz sie uspokoiłam to poszłam na inny autobus bo sądziłam ze to tylko jednorazowa sytuacja..jednak nie była..było jeszcze gorzej..od tamtego momentu jeszcze większy lęk się do mnie przyczepił..nie daje rady się opanowac w autobusie..przez co wydaje kase na taksówki bo wiem ze sobie nie poradze w taksówkach też dopada mnie ten lęk ale umiem nad nim zapanowac bo wmawiam sobie ze zawsze moge otworzyc okno jak zrobi mi sie niedobrze albo poprosze kierowce zeby sie zatrzymał...próbowałam..40 min wytrwałam ostatnio w autobusie..ale jak wysiadłam to się czułam tak zmęczona walką z własnym lękiem że to nie do opisania..Nie wiem co mam robic juz :(( nie radze sobie z tym :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj agatka001 :papa:

 

 

Doskonale Cię rozumiem, bo ja też najgorsze ataki miałam/ mam w autobusach i w ogóle miejscach, z których trudno jest wyjść (sala wykładowa ,teatr). Doszło u mnie do tego, że przejechanie 1 przystanku (dosłownie 4 minuty) było dla mnie niemożliwe. Czułam, że muszę wyjść natychmiast, bo zaraz zwymiotuje. Miękkie nogi, drżenie całego ciała ucisk w klatce piersiowej, a potem zmęczenie jak po 8 godzinnym dniu pracy - bardzo dobrze to znam.

 

Kiedy już doszło do tego, że w ogóle nie mogłam podróżować poszłam do psychiatry. Przez ok. pół roku brałam faxigen. Stopniowo było lepiej. Lęk nie zniknął, ale łatwiej było mi go racjonalizować. Powoli, powoli po 1, 2 przystankach przyzwyczajałam się, że podróż autobusem nie musi wiązać się z lękiem.

Teraz po około 2 latach od odstawienia leków bywa różnie, ale nigdy jeszcze (od pukać) nie zdarzyła mi się powtórka z przewlekłego lęku przed jazdą.

 

Co mi pomaga doraźnie:

* siadanie w autobusie w takim miejscu, w którym mam wrażenie nikt mnie nie widzi.

* miętowa guma/ cukierki

*awaryjnie aviomarin w torebce / sama świadomość, że w razie dużych mdłości możesz go wziąć pomaga./

* słuchanie muzyki, ale jeszcze lepiej działa na mnie słuchanie audiobooków/ lepiej niż muzyka odwracają uwagę od leków/

* czytanie książki

* ogólnie też bardzo pomaga mi ćwiczenie jogi. rozluźnia ciało, a w tym nasz emetofobików wiecznie ściśnięty żołądek :-)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej,

 

ja tez jestem nowa.

Dopiero niedawno dowiedziałam się ze istnieje cos takiego jak emetofobia, zawsze kojarzyłam moje dolegliwości z lękiem napadowym- przed zamkniętymi przestrzeniami. Opowiem po krótce, zaczeło się w liceum, miałam chyba 17 lat - wcześniej w ogole sie nie przejmowałam tym co jem, co pije - nie bałam się, że będę wymiotować, choć zawsze bałam się wymiotujących. Tak mi się akurat ułożyło, że przez dobre 10 lat nie wymiotowałam i nie wiem dlaczego nagle w autobusie zaczęłam o tym myśleć. początkowo przez pijaczków na których zawsze trafiałam i obawiałam się, że narzygają mi na buty a później zaczęłam bać się sama i tego upokorzenia publicznego jeżeli cos sie wydarzy i nie mogłam jezdzic do szkoły a najchetniej siedziałabym w domu. poszłam do psychiatry z przychodzni nfz, dostałam psychotropy. wzięłam tabletkę popiłam oranżadą hoopa i zagryzłam grejpfrutem...już wiecie co się działo? więcej tego leku nie wzięłam poszłam na psychoterapie i pomogło mi na 8 lat, bo od 2 znow borykam sie z tym problemem, teraz jest jeszcze gorzej bo nie dosc ze boje sie wymiotowac to boję się również biegunki i przez to ciagle mnie boli brzuch bo jak dojade samochodem do domu, pewnie nie dotrzymam a nie daj boże ktoś mnie zobaczy wymiotującą. mialam gastroskopie robiona - wyszły helicobaktery, kolonoskopia - czysto. wszystko siedzi w mojej glowie. aktualnie nie wymiotuję od 9 lat. sprawdzam daty waznosci, staram sie nie jesc w restauracjach a jak juz to bezmiesne potrawy, myję ręce ciągle z obawy przed grypą zolądkową mimo, że nigdy jej nie miałam, utrudnia mi to cholernie zycie bo przestalam sie nim cieszyc, wszystko mnie dobija, jestem smutna, zamknieta, wycofana. co prawda jem sporo ale to co sama sobie przyrzadze i jestem pewna ze nic mi nie bedzie. wiem, że powinnam pojsc do psychiatry, ze powinnam brac leki by odciązyc troszkę umysł ale ciągle mi nie po drodze. moze trzeba sie po prostu kolokwialnie rzecz ujmując porzygac w koncu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pula1985, niestety zwymiotowanie nie pomaga.

 

 

Dostałam wypis z oddziału dziennego. Dzisiaj pierwszy raz poszłam do swojej szkoły, po roku nieobecności. Już zdążyłam zrobić widowisko :roll: Byłam przerażona, wychodziłam na co drugiej lekcji, wzięłam 2 dawki hydroksyzyny, raz przy koleżance która zaprowadziła mnie do pielęgniarki :-| Miałam nadzieję, że to będzie trochę lepiej wyglądało, jeśli sytuacja się nie poprawi to wrócę do szkoły przyszpitalnej i zostanę tam do końca liceum :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem, co czujesz bo ja 10 lat temu zamiast na lekcjach siedziałam w toalecie albo blisko toalety, w porównaniu do teraz mam chyba lepszy okres ale same dojazdy do pracy i siedzenie w niej jest dla mnie mega stresujące i tylko skupiam sie na tym co dzieje się w moim żolądku i jelitach, a pracować musze aby miec kase;/ niedlugo mam operację i jak nikt nie moge sie jej doczekac bo przez miesiac co najmniej nie bede musiała nigdzie chodzic bo muszę. co prawda boję się rzygania po narkozie, ale liczę na to, że jak ostatnim razem nic mi nie bylo to teraz tez tak bedzie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zamierzam tak zrobic, natomiast nie wiem jak podejdzie do tego anestezjolog, powiem prawde, że wpadam w panike i jeśli nie chca mnie na psychiatryczny odwiezc to powinni podac ;) zaczełam brać priobiotyki z bakteriami, mam nadzieję, że uchroni mnie to troszkę przed jelitówką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio znowu wróciło z calej siły, do tego stopnia, że unikałam szkoły. Ciągle mi jeździ w żołądku, czasem czuję smak bełtów w ustach i skutkiem tego jazda samochodem czy lekcja wyglada tak, iż trzęsę się, z trudem przełykam ślinę i popadam w ataki paniki. Nie mogłam napisać 3 sprawdzianów przez to ostatnio. Teraz mam wrażenie,że zaraz rzygnę, ale nic się nie dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, kurcze, nie wiem co powiedzieć :(

 

 

Mój żołądek ostatnio świruje, ale jakoś się trzymam.

Wczoraj poszłam z tym do gastrologa, tego samego u którego byłam w maju. Zauważyłam, że w historii choroby jest wielki, podkreślony napis emetofobia. Z tego i z rozmowy wynika, że potraktował to poważnie, jestem pod wrażeniem :smile:

Niestety uznał, że trzeba wykonać kilka badań. Powiedział, że zamiast gastroskopii mogę mieć RTG. Ulżyło mi, ale trochę martwi mnie środek kontrastujący :-| Ktoś z was miał to badanie z kontrastem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety mam ta sama dolegliwosc (tak sadze). Poczatkowo poprostu nie potrafilem zjeść obiadu u kogoś. Bywaly okresy gdy bylo lepiej wtedy nawet zdarzalo sie zjesc i gorzej gdy na sam zapach przychodzily mdlosci. Teraz te objawy nasilily sie w tym stopniu ze utrudniają i zycie. Kiedys chodzilem normalnie na imprezy , do pubu , pozniej chodzilem lecz nie pilem alko ino soki. teraz Ciezko mi wysiedzeć chwile. Jestem budowlancem praca czesto wymaga dojazdow do pracy. Sam strach przed tym ze zemdli mnie w aucie powoduje atak paniki. Nestety zdarzyło mi sie zwymiotowac przez stres lecz po obiedze i to praktycznie przy dziewczynie z ktorą bylem od niedawna. Staram sie przed podroza autem , wyjscem gdzieś nie jesc jednak to tez meczace bo zdarza sie ze mdli mnie z glodu. Nie mam tak jak niektorzy z was ze mdli mnie w nocy, wrecz odwrotnie wieczorami przed snem mam apetyt i jak pojem czuje sie swietnie , jednak wlasnie mdlosci sa od rana. W lepszych okresach przed praca udawalo mi sie zjesc lekke sniadanie nastepnie potem konkretniejsze ok 10 jednak np dzis zjadlem obiad dopiero o 15 wczesniej jakoś nie mogłem sie przemoc. Wczesniej sadzilem ze to problemy fizyczne jednak juz praktycznie mam pewnosc ze to kwestia psychyki, Mam silny charakter i mam nadzieje ze obejde sie bez lekow wiec rosze o porady jakie macie sposoby na opanowanie / przeciwdzialanie temu lekowi. Odzolowac od czynników niestety sie nie da z domu wychodzić Trzeba. Takie fora , czytanie ze nie jest sie jedyny z problemem pomaga. Pozdrawiam Łukasz Ślask

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje dolegliwości trwają bardzo długo odkąd pamiętam...Obecnie mam 18 lat i nadal się borykam z problemem tej cholernej fobii a raczej panicznym lękiem przed wymiotowaniem.

Zaczęło się to w podstawówce kiedy koleżanka zwymiotowoała obok mnie na ławkę ;x to było dla mnie okropne przeżycie jednym słowem.

Jak była I komunia to mama podawała mi napój w butelce bo inaczej jakbym się nie napił to bym niby to zwymiotował (tak odczuwałem)było tak samo również na lekcjach w szkole podstawowej.

Lęk niestety nie przeminął mimo wizyt w poradniach psychologicznych, psychiatrycznych, itp. Najgorsze jest to,że ta fobia odbiera mi wiele przyjemości, nie jem w ogóle praktycznie w barach, pizzeriach, nie pije alkoholu w dużych ilościach, sprawdzam daty ważności, nie mieszam jakiś tam posiłków bo boje się,że rzygnę...

Na dodatek ciągle myję ręcę, owoce,warzywa i wszystko, wietrzę mieszkanie non stop bo boję się żeby grypa żołądkowa mnie nie dopadła. ;x

MASAKRA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PanDiva , czytam co piszesz i... mam tak samo. Identycznie. Obsesja na punkcie dat, świeżości, nie piję wcale, bo można wymiotować, a grypa żołądkowa, to coś co powoduje u mnie paniczny lęk. To, że może mnie dopaść jest chyba najgorsze ze wszystkiego. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja zas mam tak ze zdarza ze zmuszam sie by zwymiotować (na czczo) by lepiej sie poczuć , natomiast ta grypa mogla by mnie nawet uspokoić bo przynajmniej mialbym jakąś wymowke w razie czego. przerazaja mnie sytuacje bez wyjscia. Np w autobusie zazwyczaj nie mam problemów bo wiem ze w kazdej chwil moge wysiaść nawet kosztem spaceru do domu. Gdy mam jechać rano do pracy autem z szefem to jest dramat.. walka z samym sobą. Za to gdy przychodzi gdzies isc pub , to stresuje mnie to. Dodam ze zdarzało sie isc na jakąś impreze i gdy bylem juz troszke pod wplywem zdarzalo sie ze nawet jadlem u kogoś. Alko nie pije juz ok pol roku. Cwicze na silowni jednak gdy mam pusty zoladek automatycznie nie mam motywacji. A gdy odpuszcze trening mam wyrzuty sumienia. Błedne kolo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio jakimś cudem uniknęłam złapania grypy żołądkowej, chociaż wszyscy dookoła na nią cierpieli. Najgorszy był moment kiedy szłam spać - bo ostatnia złapała mnie w środku nocy i trzymała niemal do rana - oraz poranki, kiedy bałam się że złapie mnie w drodze do pracy lub na miejscu :hide: w takich okresach bardziej niż zwykle dbam o to co jem, daty ważności itp. Jakiś czas temu będąc u mojego narzeczonego zjadłam kanapki z chleba, który jak się okazało w jednym miejscu zaczął pleśnieć, chyba nie muszę mówić w jaką panikę wpadłam... mój obłęd dodatkowo objawia się w tym, że po 20:oo NIC, ABSOLUTNIE NIC nie potrafię zjeść, jedynie czystą wodę mineralną, a najlepiej gdyby ostatni posiłek był lekkostrawny, bo w przeciwnym wypadku nie potrafię zasnąć i mam wrażenie, że zwrócę wszystko :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

faktycznie grypa żołądkowa to straszna zmora, ja również obsesyjnie o tym myślę, ciągle myję ręce (aż mam dużo bledsze dłonie od reszty) i codziennie stresuję się w pracy, że mnie dopadnie i jak ja do domu dojadę. Poza tym, z tego stresu ciągle miewam biegunki co powoduje u mnie również rozstrój żołądka wiec zapycham się stoperanem na 2 dni mam spokój i apiać od nowa...Strasznie to utrudnia życie, teraz jest tak, że jak mam wyjść z domu to od razu mnie boli brzuch, jeżeli chodzi o lęki - zaczyna mną trząść jak jest mi niedobrze i tak uważam, że jestem w lepszym stanie niż 10 lat temu bo jeszcze jakoś funkcjonuję - praca. Ale przez ten lęk przed GŻ chodzę w okresie zimowym ciągle w mega stresie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Jakiś czas temu pisywałam tutaj raz na czas.

Codziennie staram się walczyć ze swoim lękiem i wiem, co czujecie na codzień. Prawda jest taka, że pomogło mi odcięcie się od tego wszystkiego co wiąże się z wymiotowaniem. Zdecydowałam się zrezygnować z leków, z terapii, z czytania forum. Najgorsze jest ciągle, obsesyjne myślenie o tym czego się boimi.. w końcu lęk jest tak zaawansowany, że boimy się samego strachu.

 

Wiem, jak to brzmi.. ale faktycznie, każdego dnia walczyłam ze sobą i raz przegrałam, raz wygrałam - jak to w życiu. Wiem, że paniczny lęk dalej jest, ale może odrobinkę bardziej kontrolowany.

 

Obecnie jestem w 9 tygodniu ciąży. Myślałam, że nigdy się na nią nie zdecyduje z powodu wymiotów, mdłości.. Prawda jest taka, że mdłości się pojawiają, ale to akurat dla mnie nic nowego, natomiast (tfu, tfu) udaje się uciec przed wymiotami. To przez to przechodzę obecnie jeszcze rok temu było dla mnie niemożliwe, sama czasami się zastanawiam jak to się stało.

Wpływ na pewno miała nowa praca, nowa wyzwania, szkolenia na które trzeba było jeździć, wyjazd z przyjaciółką we dwie do Rzymu.. z każdym dniem było mniej rzeczy, których się bałam.

 

Wiem, że wam się też uda.

 

Mireille - jeśli chodzi o kontrast, miałam kiedyś, smakowało trochę jak kreda, ale zostało w żołądku na swoim miejscu, więc nie martw się.

 

Powodzenia wszystkim!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moj lęk przed wymiotami powoduje,że najczesciej ostatni posilek jem o 15.00 a jak jest mi niedobrze to ...moze to idiotyczne ale wtedy mam mysli samobojcze,wole umrzec niz wymiotowac. Ten lęk moze mi skomplikowac przyszlosc bo marzę o dzieckuw przyszlosci a jak wiadomo dzieci czesto wymiotują (mam na mysli starsze bo wymioty i ulewanie u niemowlat mnie nie ruszaja) a taki kilkulatek moze zlapac rota wirusa i co wtedy? obawiam sie ,ze nie bedę w stanie pomoc wlasnemu dziecku :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze są nasze fobie...Niestety męczę się z lękiem wymiotowania od czasów podstawówki i do dziś ani psychiatra ani psycholog mi nie pomógł bo prawda jest taka "Jak sobie sam nie pomożesz to nikt Ci nie pomoże" O!

Mimo tego,że jest trudno to jakoś trzeba dać radę, oczywiście moje manie (daty ważności, wstrzymanie przed dużą ilością alkoholu, grypa żołądkowa) utrzymują się nadal, ale ostatnio jakoś staram się o tym nie myśleć i zdarza mi się jeść nawet słodycze na noc czy inne przekąski :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylem u lekarza ogolnego. przepisał mi ipp ,Metoclopramidum Polpharma, oraz pramolan. Stwierdzil ze to raczej wina stresu i na odczepnego wypsal skierowanie do psychologa. Jeszcze tak bym sprawdzil gdzie jest bo ona nie wie. Jak to wyglada na nfz? znalazłem 2 oddzaly w miescie które niby maja kontrakt z nfz (aktualnie nie stac mnie isc prywatnie bo przez to nie pracuje). Na stronie maja podana cene wizyty itp. Co zrobic by isc do nich na nfz.? Zadzwonić i powiedzieć ze interesuje nas wizyta na nfz.? Nigdy nie chodzilem po lekarzach i mam spore zaleglosci których niie koniecznie chce uzupelniać. Ww lek na poczatku chyba pomagaly teraz roznicy nie czuje a pramolan musiałem odstawic bo czułem taki wewnetrzny niepokój, nie mogłem wysiedzieć w miejscu. Dodatkowo męczą mnie intensywne zapachy jedzenia , jak nie zjem to jestem oslabiony i jedyne na co mam ochote to spać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to samo !

Szczególnie objawia się to w środkach komunikacji miejskiej. Boję się jeździć autobusami, tramwajami - ogólnie tam gdzie jest dużo ludzi. Boże, czasem wolałabym umrzeć niż zwymiotować.

 

Zaczynam się pocić, odczuwać dyskomfort, czuję, że się duszę, robi mi się słabo i muszę natychmiast wyjść.

Dlatego zawsze zajmuję miejsce blisko wyjścia, żeby w razie czego mieć świadomość, że moge wyjść.

Nie mogę sie na niczym skupić. Wyobrażam sobie scenariusze, że np nagle zwymiotuję i wszyscy będa patrzeć, albo stanie się coś innego.

Najgorzej jest w autobusie/tramwaju, bo z niego nie zawsze mogę wysiąść. A już w ogóle panika jest jak autobus stoi w korku lub na długich światłach. Dlatego czasami wole przejść kilka przystanków na piechotę niż jechać.....

 

Poradził ktoś sobie z tym? Mi to zawsze mijało, najgorzej jest jesienią i wiosną, trwało to zwykle tydzień, dwa, ale teraz objawy mam już miesiąc :/ Codziennie przeżywam katusze, jeżdżę wczesniejszymi autobusami, żeby unikać tłumów/korków. A i tak czasem to nie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×