Skocz do zawartości
Nerwica.com

Afera

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Afera

  1. Witajcie. Jakiś czas temu pisywałam tutaj raz na czas. Codziennie staram się walczyć ze swoim lękiem i wiem, co czujecie na codzień. Prawda jest taka, że pomogło mi odcięcie się od tego wszystkiego co wiąże się z wymiotowaniem. Zdecydowałam się zrezygnować z leków, z terapii, z czytania forum. Najgorsze jest ciągle, obsesyjne myślenie o tym czego się boimi.. w końcu lęk jest tak zaawansowany, że boimy się samego strachu. Wiem, jak to brzmi.. ale faktycznie, każdego dnia walczyłam ze sobą i raz przegrałam, raz wygrałam - jak to w życiu. Wiem, że paniczny lęk dalej jest, ale może odrobinkę bardziej kontrolowany. Obecnie jestem w 9 tygodniu ciąży. Myślałam, że nigdy się na nią nie zdecyduje z powodu wymiotów, mdłości.. Prawda jest taka, że mdłości się pojawiają, ale to akurat dla mnie nic nowego, natomiast (tfu, tfu) udaje się uciec przed wymiotami. To przez to przechodzę obecnie jeszcze rok temu było dla mnie niemożliwe, sama czasami się zastanawiam jak to się stało. Wpływ na pewno miała nowa praca, nowa wyzwania, szkolenia na które trzeba było jeździć, wyjazd z przyjaciółką we dwie do Rzymu.. z każdym dniem było mniej rzeczy, których się bałam. Wiem, że wam się też uda. Mireille - jeśli chodzi o kontrast, miałam kiedyś, smakowało trochę jak kreda, ale zostało w żołądku na swoim miejscu, więc nie martw się. Powodzenia wszystkim!
  2. Zioła Eligliusza Kozłowskiego. Piję zestaw 29 na nerwicę żołądka, mieszając z innymi zestawami - na żołądek czy na stany lękowe. Polecam poczytać.
  3. Dziewczyny, co do piwa.. powiem Wam, że też nie piję redsów, żadnych cytrynowo-lemonowych badziewi. Lekarz też mi powiedział, że lepiej wypić klasyczne piwko - najlepiej niepasteryzowane.. gdyż nie zawiera tyle chemii.. U mnie często przed wyjazdem/imprezą.. gdzieś gdzie trzeba będzie coś wypić - na początku jest maxymalny stress... Pierwsze piwo często "męczę", ale już wypiję, to przestawia mi się coś w głowie i wracam do normalności. Co do sikania - też tak mam i lekarka powiedziała mi kiedyś, że to klasyczny obiaw stresu. W dalszym ciągu wszystkim "boli mnie żołądek" polecam ziółka na nerwicę żołądkową, do picia przed jedzeniem. Serio, może to psychicznie, może nie - ale pomagają.
  4. Zabela, pamiętaj, że każdemu z nas zdarza się gorszy dzień. To o niczym nie świadczy! :)
  5. Dzięki Psychotropka, Faktycznie tak było, wyjazd był mega - nawet z hardcorowym okresem MartaKo, rozumiem na jakim etapie się znajdujesz. Miałam tak samo po operacji, kiedy narkoza dawała mi w kość i z odruchem wymiotnym wisiałam nad plastikową miską. Nic się nie stało, ale odwaga pozostała.. Trzymam kciuki, żeby Twoja została już na zawsze. W moim przypadku niestety, czasem o niej zapominam. Mireille, Tylko mój mąż widzi, poza tym - nie wiem jak to robię, ale jestem mega aktorką i nic po mnie nie widać.
  6. Widzę, że jakoś wszyscy żyjecie. Chwała. Okres faktycznie fatalny, wszyscy na coś chorzy, ciągle można coś złapać. Też dzisiaj doszła do mnie gorączka, narazie tylko ból głowy jakby mi ktoś siekierą przyłożył, ale o dziwo -apetyt wzmożony. Ostatnio było u mnie mega różnie. W czwartek rano wyjeżdzam na kilka dni na szkolenie. Normalnie jestem przerażona. Chyba nie tym, że będzie mi niedobrze, no bo w sumie co za różnica gdzie.. Bardziej martwi mnie, że ludzie z nowej pracy, mają mnie za spontaniczną, wesołą istotę, którą pewnie i bym była, gdyby nie głupia fobia. Szykuje się wielkie wyjście, a mnie ostatnio paraliżuje alkohol. Nie chcę odmówić, bo oczywiście od tygodni słyszę " w czwartek w końcu się z Tobą zabawimy". Uśmiecham się i kiwam głową, ale jestem pełna obaw. Obce miejsce, brak możliwości szybkiej ucieczki do domu.. Olaboga. Głupia fobia. Gdyby nie ona, pewnie nie mogłabym się doczekać. Nie mniej jednak, życzę Wam wszystkim dużo spokoju i wszelkiej odporności na rotawirusy. A i jeszcze pytanie do pań, nie jest Wam przypadkiem gorzej (względem mdłości) przed okresem ? Ja jakoś tak się przyzwyczaiłam do tego, że teraz cholera patrzę na kalendarz i zaczynam się nastawiać niepotrzebnie.
  7. Hej wszystkim, przechodzę kurację na lamblie - truje mi to organizm nieziemsko, co oczywiście oznacza, że ciągle mi niedobrze. Muszę codziennie wstać o 6.00 i wyjść do cholernej pracy ( już zatęskniłam za studiami, gdybym dalej się edukowała, na bank robiłabym sobie częściej wolne). Za dwa tygodnie muszę jechać do wawy na szkolenie, za miesiąc wyjazd integracyjny z całą firmą.. jedziemy autokarem, a dodam, że już od dobrych 2 lat nie wsiadałam w żadnen autobus. Matko, jestem przerażona, że z tych nerwów i mdłości dam plamę przed wszystkimi z pracy. Szok. Miejmy nadzieję, że może antybiotyki wytrują to cholerstwo i już za dwa tygodnie będę się czuła wzorowo. Zabela, pewnie na Twoim miejscu wyskoczyłabym przez okno
  8. Psychotropka, 3 gastroskopie za sobą. Jedna normalna, dwie w znieczuleniu ogólnym. Normalną da się przeżyć, choć nie bedę ukrywać, nie jest to coś o czym się marzy. Nie wiem, nie byłam nigdy na przeznosowej, ale jeżeli masz możliwość- zbieraj. Osobiście polecam w znieczuleniu, ja za swoją zapłaciłam 300 zł, wydaje mi się, że to najlepiej wydane pieniądze ever. Mireille, współczuję szpitala. Kiedyś przeszłam coś podobnego, więc wiem o czym mówisz. Myśl sobie, że jeżeli to przeżyłaś, to przeżyjesz wszystko. Przed dentystą też proponuje dla spokojności aviomarin i pusty żołądek :) U mnie święta przeszły nawet w porządku, mam nadzieję, że i u Was dało się przeżyć to ciągłe jedzenie.
  9. Widzę, dobre czasy nastaly, wszystkie czujemy się trochę lepiej. U mnie w nowej pracy na począku było trochę straszno, ale żadnej mocnej paniki nie było już dawno (tfu tfu).. Dzisiaj pojawiła się jedynie jakaś głupia myśl, po zjedzeniu śniadania i nie chce się odczepić.. Ale walczę ! Keji, rzeczywiście hardcorowiec z Ciebie Zabela zupełnie się nie przejmuj. Ja jak zdecydowalam się przestać brać cokolwiek ( w sensie leczenie regularne), na początku z dużą pobłażliwością traktowałam wszelkie inne leki .. chyba w formie trochę nagrody.. ( " Nie bierzesz leków codziennie, to nic się nie stanie jak wsuniesz jeden aviomarin"). Obecnie noszę go oczywiście w torebce, ale nie pamiętam kiedy ostatni raz sięgnęłam. A i polecam Wam zioła Eligiusza Kozłowskiego, piję zestaw 29 na nerwicę przewodu pokarmowego. Nie wiem czy faktycznie działa czy moja psychika cieszy się, że cokolwiek biorę, ale jakiś progres jest. Zrezygnowałam nawet ze wszelkich imbirowych wspomagaczy. Pozdrawiam dziewczyny !
  10. Keji, serio Ci współczuję. Jakbym widziała siebie w autobusie, dlatego chwała, że już nie muszę z nich korzystać. Nie wiem co jest w nich takiego, że normalnie jak tylko człowiek wsiada to od razu żyć sie odechciewa. U mnie ostatnio całkiem okey, dostałam nawet nową pracę. Już sobie wyobrażam jak pierwszego dnia stres da wkość mi, mojemu żołądkowi i tej głupiej fobi.
  11. Afera

    [Białystok]

    gwiazdeczka79, zadzwoniłam do meandy, pierwsze spotkanie z psychiatrą miałam już tydzień później ( jest obowiązkowe). Skierowała mnie od razu na terapię, którą miałam znów tydzień później. Wszystko z nfz. Teraz co prawda sesje są co 2 tygodnie, no i zaproponowano mi tą terapię grupową, ale dostałam nową pracę i niestety odpadam. Wiem, że nowa grupa rusza od 21 stycznia, wiec jak ktoś ma ochotę, to mają jeszcze wolne miejsca. Ale niestety tak, trzeba być od 8 do 15, 16.. przez 12 tygodni i z tego co pamiętam co jakiś czas masz też wyjście z grupą gdzieś poza ośrodek. A co do terapii płatnych, to chodziłam na kilka spotkań na warszawską, ale babka na każdej sesji przypominała mi, że jeżeli nie przyjdę na umówione spotkanie i tak będę musiała płacić, to było wkurzające.. jakbym za pierwszym razem niezrozumiała.
  12. Zabela, widzisz ja też po ciągłych gastroskopiach ciągle leczyłam się przeciwzapalnie, ale jedyne co dostawałam zawsze to głupi controloc. A tu proszę, są jeszcze jakieś cuda.
  13. alex20, podobno najskuteczniejszy jest aviomarin jednak, bo też uspokaja .. Moja koleżanka, która ma mocną chorobę lokomocyjną, tylko on pomaga.. imbir i cała reszta odpada.
  14. Witaj Zabela, tak jak napisała Mireille wszyscy wiemy co przechodzisz. Ja w czasie ataków także staram się zająć czymś głowę. Ostatnio są to gry logiczne, na komputerze w domu czy na telefonie gdzieś poza nim. Czasami pomagają, czasami nie. Ogólnie coś miętowego koniecznie, niestety aviomarin w torebce (swoją drogą co jest w tym leku tak cudownego, że prawie zawsze pomaga?), próba skupienia myśli na czymś czego pragnę.. Miałam strasznie stresujący weekend, ale jakoś przetrwałam. Chyba mogę być z siebie zadowolona
  15. Mireille, rozumiem zatem Twoją postawę. Aczkolwiek mam nadzieję, że Twoje nastawienie do ciąży jeszcze się zmieni :)
  16. Dzięki andaluzja123, bedę walczyć w takim razie. Mnie myśli dręczą często, nie muszę od razu wpadać w panikę. Dzisiaj w pracy temat dnia: płukanie żołądka. Ledwo przeżyłam. U mnie to już raczej jest tak,że jak zaczynam myśleć o wymiotowaniu, to robie się cholernie wściekła. Nie umiem przez tyle lat zaakceptować,że boję się właśnie takiej rzeczy. Im bardziej się wściekam, tym robi mi się gorzej.. i to taki kołowrotek. Mireille, czemu nie możesz czytać o ciąży?
  17. Oj nawet nie wiesz jak Cie rozumiem! I podziwiam, że nauczyłaś się spokoju wewnętrznego. Mój mąż jest już ze mną w tym tak długo, że jeszcze nie umiem oddzielić się od tego i np. nie powiedzieć mu co tam się u mnie w środku dzieje. Zresztą, wystarczy moja mina i znów wraca ten cholerny temat. Podziwiam Cie też za starania o dziecko. Też bardzo o tym marzę.. ale on niestety boi się chyba bardziej ode mnie, tego że nie będę umiała opanować tego lęku. I tak jedzenie staje się dla mnie coraz większym tematem tabu, boję się że w ciąży, szczególnie w pierwszych miesiącach, widmo losu niektórych ciężarnych, wpłynie na mnie paraliżująco. I tak wciąż się boję, nie mając ku temu racjonalnych podstaw. Nie martw się, napewno wkońcu coś zaskoczy i nim się obejrzysz, będziesz już w ciązy. Może jednak gdzieś tam w Twojej głowie czai się jakaś blokada i wpływa na rozwój sytuacji. Co do Twojego wcześniejszego pytania o codzienność, to aktualnie pracuję w agencji pracy na 3/4 etatu. Na początku bałam się, że nie poradzę sobie przez tą głupią sytuację. Okazuje się, że w pracy czuję się najlepiej. Jest tyle obowiązków, ludzi, zadań, telefonów, że nie ma kiedy się nad sobą rozczulać. Mam nadzieję, że i ja niedługo będę w stanie się przełamać i może uda się nam powiększyć rodzinkę Tymczasem, znacie może jakieś skuteczne sposoby na bezsenność? Kurcze, do wszystkich zmartwień dochodzi to dziadostwo, chyba myśli tak świdrują mi w głowie, że wpływają na brak snu. Melisa już nie wyrabia.
  18. Mercii, dzięki za odpowiedź.. chyba właśnie tego potrzebowałam. Fakt jest faktem, że właśnie tego się obawiam.. że będę wkręcać sobie coraz to więcej obcych fobii. Powiem szczerze, że przez wiele lat byłam przekonana,że moje samopoczucie jest wynikiem problemów fizjologicznych nie psychicznych. Niestety od kiedy upewniłam się, że to to drugie, czuje się zdecydowanie gorzej. W każdej sytuacji, która jest dla mnie stresująca tłumaczę sobie, że skoro to nerwy, to na bank zaraz zrobi mi się niedobrze. Z psychologii na którą uwielbiałam uczęszczać na studiach, wiem, że nazywa się to "samospełniającym się proroctwem" i nic dziwnego, że skoro nasłuchuje i czekam, dostaje to czego się tak boję. Kurczę, tak czytam Twoją wypowiedź. Twój facet nie wie z czym się zmagasz? I tak, zdecydowanie pójdę na basen !
  19. Afera

    [Białystok]

    Witam wszystkich, zaproponowano mi terapię grupową w Meandrze. Podobno trwa 12 tygodnii.. Czy ktoś z Was może brał w niej udział? Czy pomogła? Nie chciałabym mieć problemów w pracy, jeżeli leczenie jest nieskuteczne. Jeżeli ktoś był, proszę o podzielenie się doświadczeniem
  20. A ja byłam dziś na terapii.. Kobieta zaproponowała mi udział w terapii grupowej, która trwa 12 tygodnii i trzeba być w ośrodku od 8.00 do 14.00 codziennie od pn do pt. W tym czasie prowadzone są zajęcia, wykłady, arteterapie, muzykoterapie i inne. Moje pytanie ? Czy ktoś może brał udział w takiej intensywnej terapii ? A jak nie czy byście się zdecydowały ? Nie wiem co z pracą w tym okresie czasu, podobno wystawiają zwolnienia i w ogóle.. Ale czy jest sens?
  21. Hehe, w ziewaniu jestem mistrzem. Kiedyś wyczytałam, że dotleniając organizm w ten sposób można unikąć wymiotów. Ponadto sikam jak najęta. Zupełnie nie mogę przestać. Psychiatra powiedział, że to naturalne, ale cholernie wkurzające. Odbijanie także. Dziwne jest to życie. Analizując cały czas swoją sytuację widzę, że zawsze bałam się wymiotować, ale było się na kilku imprezach i pamiętam, że niejednokrotnie komuś zdarzało się za dużo wypić. Ale nie bałam się tego aż tak. Dziś mam 25 lat kurcze, i boję się znacznie bardziej życia, wszystkiego. Czasami wydaje mi się, że już najbardziej boje się tego całego strachu. Mercii, wysiłek fizyczny serio Ci pomaga? Tyle czasu przymierzam się wreszcie do siłownii i basenu, bo bardzo lubie pływać. Ale potem nadchodzi to uczucie i ostatnią rzeczą o jakiej myślę jest jakiś sport. Może potrzebuję większej motywacji ?
  22. Mercii, u mnie też rozkręciło się jak miałam może z 6-7 lat. Rodzice rzadko wychodzili na imprezy, a ja wtedy zostawalam z 8 lat starszą siostrą. Niestety, alkohol im niesłużył i jak wracali, zaczynało się ich kursowanie do łazienki w wiadomych celach. Moja siostra przybiegała wtedy do mojego pokoju i zatykała mi uszy. Chciała dobrze, w rezultacie byłam przekonana, że dzieje się coś strasznego. I tak mi zostało. Potem pojawienie się z dnia na dzień dolegliwości ze strony żołądka i życie w ciągłym stresie. Dzisiaj jestem pewna, że fizycznie jest ok, ale głowa nadal produkuje to okropne uczucie. Ja leczyłam się Pramolanem, pomagał mi przede wszystkim w problemach ze snem, które nieustannie dawały mi w kość ( ciągłe oczekiwanie na wymioty). Teraz nie biorę nic, z powodu chęci posiadania dziecka. Niestety, z każdym dniem uważam, że jestem coraz dalej do osiągniecia mojego celu. Po 7 latach już za każdym razem kiedy pojawia się to uczucie jestem WŚCIEKŁA, już nie smutna... Wściekłość nasila odczucia i wpadam w jakąś pułapkę, niczym chomik na karuzeli. A pomyśleć, że przez dwa lata umiałam żyć bez tej fobii, z dnia na dzień ją pokonałam i żyłam dwa lata jak normalni ludzie. Matko, jak ja to zrobiłam? Dzisiaj idę na terapię. Ostatnio usłyszałam, że Pani ma dla mnie rozwiązanie, którego ma nadzieje podejmę się szybciej niż mi się wydaje. Już jestem przerażona co takiego wymyśliła... Życzę wszystkim spokojnego dnia
  23. andaluzja123, Gastrolit z tego co wiem przeważnie stosuje się w zatruciach, grypach żołądkowych, biegunkach dla uzupełnienia elektrolitów. Na ogół jest dobrze tolerowany, ma za zadanie pomagać w rewolucjach a nie je powodować, więc chyba nie musisz się martwić (wiem łatwo powiedzieć) ulotką. Może to głupie o co zapytam. Ale czy myślicie, że udzielanie się na takim forum.. pisanie o tym i czytanie sprawia, że czujemy się lepiej ? Na terapii, z której zrezygnowałam jakiś czas temu kobiecina w ogóle nie chciała rozmawiać ze mną o wymiotowaniu (chociaż moim zdaniem omawianie relacji z matką, nie pomagało mi w codziennej panice). Uważała, że ciągłe mówienie o tym, jeszcze bardziej pogarsza ten lęk. Dzisiaj oczywiście po jedzeniu, jest mi źle i od razu jak uzależniona siadam do kompa i czytam jak innym jest źle. Czasami wydaje mi się, że bardziej się wtedy nakręcam. Z drugiej strony- cudownie jest wiedzieć, że nie tylko ja jestem taka (przepraszam wszystkich) ekhm.. nazwijmy to "skomplikowana", że boję się takiego naturalnego odruchu organizmu. Byłam ostatnio świadkiem, jak mój 4letni chłopiec zwymiotował i nawet się przejął bo był tak zajęty zabawą, że wytarł buzię i nawet nie przerwał budowy z kloców. Matko, jak ja mu pozazdrościłam. Oczywiście ja mało nie zeszłam, dwie noce nie przespane z powodu wyczekiwania ataku rotawirusów.. Na szczęście - bezpostawne.
  24. Mireille, może to znak, że to nie byłby odpowiedni moment. andaluzja123, mogę wiedzieć co za cudo ?
  25. To fakt, pamiętam, że byłam na weselu szwagierki, cała rodzina męża, ja byłam nowym nabytkiem i ta cała cholerna presja. Ledwo przetrwałam kościół, mdłości miałam jeszcze przed wyjściem z domu. Myślałam, że może wino pomoże, niestety z minutny na minutę było coraz gorzej. Potem uroiłam sobie, że to na bank już od tego wina i zaraz zwymiotuje na oczach wszystkich. Byłam już po tylu latach taka wściekła na to wszystko, tak było mi szkoda mojego biednego męża, który ciągle się mną zajmował zamiast spędzać czas z rodziną, że wybrałam się na "wywoływanie" wymiotów. Nie dałam sobie rady. Ciągle jak pojawiał się odruch, odruchowo wyciągałam rękę. Z czasem udawało mi się nie wyjmować jej przez dłuższy moment, ale i tak w rezultacie ciągle ją wycofywałam. Rezultat był taki, że żołądek był już tak zmęczony, że jeszcze następnego dnia czułam skutki swojej głupoty. Nie wiem jak się przemóc.
×