Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Święta minęły na leku przeciw nudnościom i wymiotom. :roll: Najgorzej nie było ale idealnie też nie...

 

Oj ja wiem czego się boję. Tego momentu "wyrzucania", gąrąca, kwasów w buzi, tego że się dławię, nie panuję nad tym. OBRZYDLIWE. :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, też nienawidzę tego momentu :roll: wydaje mi się, że problem ten męczy mnie od dziecka, pamiętam jak wtedy bałam się położyć spać, bo może się TO zdarzyć, a co jeśli zadławię się we śnie? Jako dziecko uczulona byłam na gluten, więc o strucie i różne skutki uboczne nie było trudno, a wiadomo że w tym wieku nie miałam świadomości co mi szkodzi, a co nie.

Mnie mdłości i myśli o tym, że mogę zwymiotować w miejscu publicznym zdarzają się sporadycznie, jednak wystarczy, że ktoś przy mnie wspomni o gorszym samopoczuciu to już zaczynam panikować :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mnie właśnie teraz wzięło.. leżałam na łozku i nagle poczułam, że mi ' podchodzi ' do garrdła.. wiec od razu wstałam, lek na uspokojenie. kropelki... pije wode gazowana cały czas zeby mi było lzej, ale juz czuje jak mi gorąco w srodku... jak byłam w toalecie to sobie pomyslałam czy brac miske ale stwierdziłam ze najwyzej bede zwracac do kosza na smieci u mnie w pokoju.. co za mysli :( jakie to jest okropne, jak ja sie boje :((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosunia91, spokojnie... Włącz tv, otwórz okno, oddychaj głeboko, popijaj wodę pomalutku... Na pewno wszystko się tak w żołądku ułoży. Mnie świeże powietrze bardzo pomaga i dodatkowo "bezpieczna pozycja", tzn. siadam na łóżku, mocno przylegając plecami do ściany <żeby być jak najbardziej pionowo>, nóżki podkulam i oddycham głęboko starając się oglądać tv. Chwilę się przemęcze i robi się lepiej. Pozycja leżąca u mnie pogarsza panikę. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja tez nie lubie lezec w takich momentach... ojej jak nienawidze tego stanu :( otworzyłam okno powietrze tez mi bardzo pomaga... są momenty ze jakos mysle racjonalnie i nawet mowie do rodziców ze musze sama to przezwyciężyc i jakos dac rade, że nie ma sie czego bac, ale jak tylko do mnie to przychodzi to logiczne myslenie znika...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosunia91, wiem, wiem... Też tak mam... :-| Ale to minie i przejdzie, to są tylko i wyłącznie nerwy, Twoja głowa. Powinnaś spróbować odwrócić myśli od tego. Może to obrzydliwe co powiem ale mnie też pomaga... wybekanie. :oops: Czuję wtedy ulgę, odpowietrzenie i zazwyczaj czuję wtedy, że odbija mi się pusto, niczym, czyli nic mi nie zaszkodziło, czyli nie będę zwracać, czyli mogę być spokojna. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

Długo mnie tu nie było. W międzyczasie bywało różne chyba z przewagą na lepiej.

Leciałam samolotem było fantastycznie! Choć w drodze powrotnej trochę świrowałam, ale na szczęście udało mi się zdusić atak w zarodku. Miałam też jedną sytuację, z której jestem dumna. Byłam na imprezie, nagle mojej koleżance zrobiło się niedobrze, wymiotowała :why:. I muszę wam powiedzieć, że co prawda nie przy samym wymiotowaniu jej nie byłam w stanie towarzyszyć, ALE byłam bardzo spokojna, nie miałam ataku, nie brzydziłam się koleżanki/ wiem że to idiotyczne, ale tak miałam z wymiotującymi :oops: /, nie miałam poczucia, że zaraz ja zwymiotuje, nie miałam ochoty uciec. Stwierdziłam ze spokojem, że za dużo wypiła, że to normalne, każdemu się może zdarzyć.

W ogóle zauważyłam, że bardziej boję się wymiotów w miejscu publicznym, kompromitacji, tego, że nad sobą nie panuję. Gdy jestem poza domem to najmniejszy skurcz, burczenie brzucha, czy nawet niesmak wprowadza mnie w panikę. W domu zdecydowanie łatwiej mi nad tym zapanować, zracjonalizować.

I jeszcze szczerze chciałabym wam polecić jogę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wieczorem znowu miałam małe kłopoty żołądkowe i przez pół nocy bałam się, że to grypa żołądkowa. Uspokoiłam się po 3 :roll:

 

Zabela, gratuluję :great:

 

Mi jakiś czas temu udało się nie uciec od koleżanki która dzień wcześniej wymiotowała z niewyjaśnionych przyczyn :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak Zabela napisała, lęk zmniejsza się a nawet odchodzi gdy człowiek, który czegoś się boi (w tym wypadku wymiotów) widzi to na własne oczy i nie jest w stanie "uciec" od tego.

Tylko ta fobia w moim przypadku objawia się wieczorem...

 

A poza tym ja mam sprawdzony sposób na radzenie sobie z tą przypadłością niekiedy jest to pomocne, zawsze korzystam z tego sposobu.

 

Czas trawienia wszystkich posiłków w zależności od jedzenia to 30 minut - 5 godzin maksymalnie. Jeżeli poczuję że żołądek mam pełny odkładam jedzenie i nie jem do czasu aż nie poczuje się lepiej. Tylko w nocy najbardziej się boje wymiotowania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Zabela, mi się okres właśnie kończy ale w 1. dniu była tragedia. Ból i mega atak paniki. Mama się wystraszyła i zadzwoniła do znajomego lekarza. Wczoraj poprzepisywał mi leki, masę leków. Nie wiem jak to przyjmę ale powiedział, że muszę mu zaufać i je brać. Ale tego jest tak dużo... :why:

Rano-Prazol, Multivitaminum hec Forte i Pramolan, po południu hudroxyzinum, a na spanie Sanval. Doraźnie jak by coś się z żołądkiem działo, to Famogast mogę zażyć. Gastroskopia stwierdził, że nie jest potrzebna. A jak ja zobaczyłam tą ilość leków, ulotek i działań ubocznych, to od razu poczułam się "lepiej" i mam ochotę wyrzucić te laki za okno. :hide:

 

Zna któraś z Was te leki?

 

Wytrzymaj jakoś kochana... we wtorek przeżywałam prawdziwy koszmar i dopiero dziś puścił mi ból brzucha. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zabela, dasz radę nawet nie mogę czytać tego wątku od paru miesiecy koszmar

żyć się odechciewa :bezradny:Psychotropka`89, hudroxyzinum,pramolan przerabiałam niby coś ale prawie nic nie pomogło z resztą na mnie prawie nic nie działa .Trzymajcie się jakoś dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wsparcie. Jakoś się trzymam.

 

Psychotropka`89, Myślę, że lekarz przepisał Ci rozsądnie te leki. Brałam pramolan i hydroxizinum. To są stosunkowo słabe leki, więc na pewno Cię nie zamulą, a mogą pomóc. Co do tych żołądkowych to też je brałam famogast jest troszkę silniejszy niż prazol. Oba mi naprawdę pomogły, nie wywołując żadnych skutków ubocznych.

Rozumiem Cię z nakręcaniem się ulotką bo sama przeszłam przez taką fazę, ale odpuściłam, bo ulotka to głównie ubezpieczanie się producenta. Nawet witamina C ma szaloną ulotkę.

Spróbuj zaufać lekarzowi i wziąć te leki przecież jeśli cokolwiek będzie nie tak możesz je w każdej chwili odstawić. Będzie dobrze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten dzień był koszmarny... Panikowałam od samego rana. Czułam się tak źle, że na społeczność w ogóle nie poszłam. Zostałam w świetlicy i walczyłam z żołądkiem. W pewnym momencie już myślałam, że nie dam rady, ale jakoś przetrzymałam najgorsze. Po prawie 3 godzinach poczułam się trochę lepiej, ale spokój nie trwał długo. Nic nie jadłam, więc w połowie lekcji dopadły mnie okropne nudności... Na przerwie spróbowałam zjeść małą bułkę, ale oczywiście nie zdążyłam. Na szczęście nauczyciel pozwolił mi dokończyć, kiedy wyjaśniłam sprawę. Męczyłam się całą lekcję, ale dałam radę. Pomogło na godzinę, następna fala mdłości dopadła mnie w czasie terapii. Nie mogłam jeść, ani pić, więc to była masakra, uratował mnie miętowy cukierek. Dobrze, że po terapii mogłam wrócić do domu, bo dłużej bym tam nie wytrzymała... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak się macie ??? ja neistety od wczoraj mam jakies problemy z zołądkiem, oczywiscie od razu załączyl sie lęk i ledwo zyje ogólnie... gotuje siemie lniane bo ponoc barzo ddobre na zołądek jest ..:(

 

Taa... Jak ja wypiłem siemie lniane to od razu miałem odruch wymiotny, gdy spróbowałem. Na wymioty dobre są leki przeciwhistaminowe. Cieszę się, że nie tylko ja jestem z tym problemem. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym siemieniem jest tak, że gdybym w razie nudności wypiła tego glucika, to zapewne zrobiłoby mi się gorzej. Ta konsystencja sprawiała mi na początku problem ale później zaczęłam je słodzić łyżeczką cukru i nawet mi smakuje. Piję je od kilku miesięcy, rano, przed śniadaniem i na serio są rezultaty. Wcześniej miałam okropne problemy z zaparciami, bólami brzucha, miewałam biegunki . Len mielony idealnie mi to wyregulował, ale wiadomo, nie od razu, a i do jego smaku/konsystencji musiałam się przyzwyczaić. ;)

Polecam Wam ten specyfik. Wcale nie jest taki obrzydliwy jak się wydaje na 1. rzut oka. Kwestia nastawienia. :P

 

Mnie na mdłości pomagał aviomarin, hydroksyzyna, a ostatnio metoclopramidum.

 

Ogólnie chyba ciut lepiej ze mną po tych nowo dobranych lekach ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, zwłaszcza, że nadal mam dziwne schizy. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałam kilka waszych postów. W większości z nich czułam się jakbym czytała o sobie. Od kilkunastu lat choruję na tą chorobę. Teraz ta fobia mi się przerzuciła na sprawy religijne. Nie myślę w ogóle o wymiotowaniu, ale o tym, czy dobrze się wyspowiadałam. Wracając jednak do emetofobii-przez tą wredną chorobę miałam problemy w chodzeniu do szkoły. Pamiętam ile razy się zwalniałam lub nie szłam na lekcje, bo wydawało mi się, że na pewno zaraz zwymiotuję. Psychiatra przepisywała mi leki, ale nie powiedziałam jej, ze boję się wymiotować, tylko że boję się działań niepożądanych, a chyba nie muszę mówić, że każdy lek może wywołać dolegliwości żołądkowe. Trochę(całkowicie niestety nie) pomogło mi przełamywanie się, odwrócenie uwagi i moje hobby. Poza tym wymyślałam sobie znajomych, którzy mają problem i... wymiotują, a ja im pomagam. To trochę pomogło mi oswoić się z fobią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pomarancza44, witaj.

 

Moim zdaniem za dużo myślisz i się za bardzo nakręcasz. Póki nie widzisz swego ciała w charakterystyczny dla anorektyczki sposób , dopóki Twoja waga mieści się w granicach normy, nie odchudzasz się, nie masz obsesji na punkcie kalorii, to nie masz się za bardzo czym martwić.

 

Ja też mam problemy gastryczne, kłopoty z niską wagą, ciągłe lęki, boję się jeść, ograniczam to co jem, żeby było "lekko". Ale nie ze względu na kalorie, tylko na "strawność" danego posiłku. Popadłam w paranoję ale cóż... czekam na konsultację psychiatryczną. Mimo tych wszystkich jazd nie uważam, żebym miała anoreksję . Mam zaburzenia odżywiana spowodowane fobią ale nie anoreksję. Wyluzuj...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pomarancza44, nie ma za co. Zawsze do usług. :smile:

 

Nie przejmuj się tak bardzo tymi myślami. Ja mam myśli okropne czasem ale nauczyłam się trochę do nich dystansować. Musimy nad tym panować, bo zwariujemy i popadniemy w coraz to nowe fobie.

 

Gratuluję idealnej wagi. :great: Ja niestety nadal mam niedowagę ale trudno. Cudów nie zdziałam, a jak będę się nakręcać i ważyć 2 razy dziennie, to znów dostanę biegunki i 2 kilo nad którymi będę pracować pójdą w kibel...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, przy moich obserwacjach "nowotwór, refluks, wrzody, pasożyty" dla mnie to pestka. Dla mnie najgorszą przypadłością są wymioty.Choroby nie można wyśmiać, gdy zwymiotujesz wśród rówieśników mogą Cię wyśmiać, jak już nieraz byłem tego świadkiem. Od tej chwili wymioty to dla mnie udręka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jeżdżiłaś a nie masz choroby lokomocyjnej nie mogłaś wymiotować.

A tak poza tym przez to oswajasz się z życiem i właśnie o to chodzi.

Ja też oswajam się z życiem, ale ten lęk powraca po każdym spożytym posiłku i nawet wiedząc, że nie będę wymiotować to nie mogę przestać myśleć o wymiotowaniu.

Ostatnio przez te dni wszystko zaczęło się zaczynać na noc. Jem normalnie, ale później mam wyrzuty, że zjadłem. Boje się że to co zjadłem może skutkować wyrzutem pokarmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×