U mnie to samo !
Szczególnie objawia się to w środkach komunikacji miejskiej. Boję się jeździć autobusami, tramwajami - ogólnie tam gdzie jest dużo ludzi. Boże, czasem wolałabym umrzeć niż zwymiotować.
Zaczynam się pocić, odczuwać dyskomfort, czuję, że się duszę, robi mi się słabo i muszę natychmiast wyjść.
Dlatego zawsze zajmuję miejsce blisko wyjścia, żeby w razie czego mieć świadomość, że moge wyjść.
Nie mogę sie na niczym skupić. Wyobrażam sobie scenariusze, że np nagle zwymiotuję i wszyscy będa patrzeć, albo stanie się coś innego.
Najgorzej jest w autobusie/tramwaju, bo z niego nie zawsze mogę wysiąść. A już w ogóle panika jest jak autobus stoi w korku lub na długich światłach. Dlatego czasami wole przejść kilka przystanków na piechotę niż jechać.....
Poradził ktoś sobie z tym? Mi to zawsze mijało, najgorzej jest jesienią i wiosną, trwało to zwykle tydzień, dwa, ale teraz objawy mam już miesiąc :/ Codziennie przeżywam katusze, jeżdżę wczesniejszymi autobusami, żeby unikać tłumów/korków. A i tak czasem to nie pomaga.