Skocz do zawartości
Nerwica.com

pula1985

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pula1985

  1. faktycznie grypa żołądkowa to straszna zmora, ja również obsesyjnie o tym myślę, ciągle myję ręce (aż mam dużo bledsze dłonie od reszty) i codziennie stresuję się w pracy, że mnie dopadnie i jak ja do domu dojadę. Poza tym, z tego stresu ciągle miewam biegunki co powoduje u mnie również rozstrój żołądka wiec zapycham się stoperanem na 2 dni mam spokój i apiać od nowa...Strasznie to utrudnia życie, teraz jest tak, że jak mam wyjść z domu to od razu mnie boli brzuch, jeżeli chodzi o lęki - zaczyna mną trząść jak jest mi niedobrze i tak uważam, że jestem w lepszym stanie niż 10 lat temu bo jeszcze jakoś funkcjonuję - praca. Ale przez ten lęk przed GŻ chodzę w okresie zimowym ciągle w mega stresie.
  2. nie piszesz jak niemyślący upośledzony umysłowo, nie pasuje mi tutaj cos:)
  3. zamierzam tak zrobic, natomiast nie wiem jak podejdzie do tego anestezjolog, powiem prawde, że wpadam w panike i jeśli nie chca mnie na psychiatryczny odwiezc to powinni podac zaczełam brać priobiotyki z bakteriami, mam nadzieję, że uchroni mnie to troszkę przed jelitówką...
  4. wiem, co czujesz bo ja 10 lat temu zamiast na lekcjach siedziałam w toalecie albo blisko toalety, w porównaniu do teraz mam chyba lepszy okres ale same dojazdy do pracy i siedzenie w niej jest dla mnie mega stresujące i tylko skupiam sie na tym co dzieje się w moim żolądku i jelitach, a pracować musze aby miec kase;/ niedlugo mam operację i jak nikt nie moge sie jej doczekac bo przez miesiac co najmniej nie bede musiała nigdzie chodzic bo muszę. co prawda boję się rzygania po narkozie, ale liczę na to, że jak ostatnim razem nic mi nie bylo to teraz tez tak bedzie
  5. hej, ja tez jestem nowa. Dopiero niedawno dowiedziałam się ze istnieje cos takiego jak emetofobia, zawsze kojarzyłam moje dolegliwości z lękiem napadowym- przed zamkniętymi przestrzeniami. Opowiem po krótce, zaczeło się w liceum, miałam chyba 17 lat - wcześniej w ogole sie nie przejmowałam tym co jem, co pije - nie bałam się, że będę wymiotować, choć zawsze bałam się wymiotujących. Tak mi się akurat ułożyło, że przez dobre 10 lat nie wymiotowałam i nie wiem dlaczego nagle w autobusie zaczęłam o tym myśleć. początkowo przez pijaczków na których zawsze trafiałam i obawiałam się, że narzygają mi na buty a później zaczęłam bać się sama i tego upokorzenia publicznego jeżeli cos sie wydarzy i nie mogłam jezdzic do szkoły a najchetniej siedziałabym w domu. poszłam do psychiatry z przychodzni nfz, dostałam psychotropy. wzięłam tabletkę popiłam oranżadą hoopa i zagryzłam grejpfrutem...już wiecie co się działo? więcej tego leku nie wzięłam poszłam na psychoterapie i pomogło mi na 8 lat, bo od 2 znow borykam sie z tym problemem, teraz jest jeszcze gorzej bo nie dosc ze boje sie wymiotowac to boję się również biegunki i przez to ciagle mnie boli brzuch bo jak dojade samochodem do domu, pewnie nie dotrzymam a nie daj boże ktoś mnie zobaczy wymiotującą. mialam gastroskopie robiona - wyszły helicobaktery, kolonoskopia - czysto. wszystko siedzi w mojej glowie. aktualnie nie wymiotuję od 9 lat. sprawdzam daty waznosci, staram sie nie jesc w restauracjach a jak juz to bezmiesne potrawy, myję ręce ciągle z obawy przed grypą zolądkową mimo, że nigdy jej nie miałam, utrudnia mi to cholernie zycie bo przestalam sie nim cieszyc, wszystko mnie dobija, jestem smutna, zamknieta, wycofana. co prawda jem sporo ale to co sama sobie przyrzadze i jestem pewna ze nic mi nie bedzie. wiem, że powinnam pojsc do psychiatry, ze powinnam brac leki by odciązyc troszkę umysł ale ciągle mi nie po drodze. moze trzeba sie po prostu kolokwialnie rzecz ujmując porzygac w koncu?
×