Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Mieliscie kiedyś takie doznania podczas CHAD, (chyba fizyczne) , że coś gorącego wylewa się na plecy, ręce, ogólnie na ciało?

 

 

Ja osobiście takich objawów nie miałem. Depresja może wywoływać różne dolegliwości.

 

-- 04 sty 2013, 16:31 --

 

Ja łaski nie potrzebuję. Tak się zahartowałem , że nawet w piekle się poukładam :D Będziecie mieli dzięki mnie "blaty" w Hadesie

 

Na czad nie można się zahartować. Wiem to z doświadczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha-ja nie twierdzę że "zachartowałem się na chad" . Zachartowałem się na wszystko inne-nie wyobrażam sobie, że cokolwiek może dać bardziej w dupsko niż ta, lub podobna choroba. Tak więc "dzięki" chad mało co mnie już wzrusza, przeraża. Gdy słyszę jęki typu

-boli mnie to, czy tamto

-nie lubią mnie w pracy, szkole

-rzuciła mnie kobieta

-dziecko wagaruje i przeklina

-malo zarabiam, nie mam za co żyć

-ukradli mi samochód

-złamalem ręke-co ja teraz zrobię

-nie staje mi

itd......to mnie mdli. To są problemy , ktorymi martwi się większośc populacji, a ktore mnie kompletnie nie wzruszają. Bo my mame takie same problemy jak "oni" z tym , że zwielokrotnione pryzmatem i niemożnością wynikającą z choroby psychicznej.

Tak więc jestem zahartowany. Śmierć mnie absolutnie nie wzrusza, podobnie jak "groźba męk piekielnych"

Kolokwialnie rzecz ujmując - mam to w dupie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh no ja mam 24 lata a podobnie jak u Ciebie. Nie tylko problemy psychiczne mnie zmienily/zmienialy ale i inne sprawy np..przebyte zatrucie jadem kielbasianym. Osobiscie nie wyobrazam sobie zeby czlowiek mogl zachorowac na cos gorszego. Po prostu nie jestem w stanie wyobrazic sobie wiekszego cierpienia. Ale co ja tu bede sie rozwodzil nad tym tematem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Intel

 

Świetna wypowiedź ;-) I może paradoksalne jest w tym wszystkim to, że ta choroba CHAD, mimo ,że czasami nas wyklucza z aktywności życiowej i doprowadza do zera, jest najlepszą terapią na wyzbycie się wszelkich egzystencjalnych problemów które Intel opisał powyżej. Po doznaniu tego piekielnego bytu, już nigdy nie spojrzymy na świat, jak wczesniej ,i już mało rzeczy wyda nam się nie do przejścia. To jest chyba jedyny plus tej choroby, choć chyba wszyscy woleli byśmy , jednak mieć problemy dnia codziennego typu :" nie mam się w co ubrać" , niż doświadczać kompletnej degradacji umysłu....

 

 

 

I doszłam jeszcze do jednego wniosku. Człowieka duszą, charakterem, sposobem bycia decydują jedynie neuroprzekaźniki, substancje chemiczne zgromadzone w mózgu oraz w gruczole tarczycy. Możemy idealnie sterować swoim nastrojem, możemy nawet wyłączyć swoją świadomość, jak u niektórych pacjentów to widać na oddzialach zamkniętych, gdzie są wyjęci totalnie z rzeczywistości....-tzw. projekt Zombii ;-)

A Wy jak uważacie mamy duszę , czy jesteśmy tylko zlepkiem związków chemicznych lub ich brakiem w niektórych organach ;-]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychologia psychodynamiczna (a raczej fusy psychodynamiczne) to jest stek bzdur, których nie da się zbadać (sprawdzić), bo jak zbadać kompleks Edypa? Dlaczego psychologia psychodynamiczna się utrzymuje? Ponieważ jest modna i przynosi psychologom (żeby być terapeutą, nie trzeba być psychologiem) wiele korzyści majątkowych. Istnieje mnóstwo Towarzystw zrzeszających tego typu psychologów, ale jedna cecha jest wspólna. Towarzystwa te zwalczają się nawzajem, chodzi tylko o pieniądze. Istnieją badania, które pokazują jakie są rezultaty terapii pscyhcodynamicznej, taka terapia robi więcej złego niż dobrego

 

od razu zaznaczę, że jestem zdecydowanym zwolennikiem beh.-pozn. - ale ten wpis o terapii psychodynamicznej to jest wprowadzanie ludzi w błąd - proszę może o jakieś linki do badań o jej szkodliwości?

 

w Pubmedzie (gromadzącym jak najbardziej naukowe badania) jest całkiem sporo badań, wyniki są dla psychodynamicznej umiarkowanie pozytywne i w ogromnej mierze zależą od typu zaburzeń

 

wg mnie dobry terapeuta raczej nie zamyka się w ramach jednej szkoły - terapeutka, która kilku moich znajomych wyciągnęła jest ze szkoły psychodynamicznej, ale stosuje dużo technik beh.-pozn.; znam też ludzi, którym beh.-pozn. nie pomogło, a psychodynamiczna tak

 

raczej na pewno nie jest to terapia dla mnie (i wiele jej aspektów mi się nie podoba) - ale takie jej glanowanie jest nieuzasadnione

 

 

Mam nadzieje, że masz dostęp do pełnych publikacji na PubMedzie, na którym można znaleźć artykuły potwierdzające praktycznie wszystko. Nie wiem, czy zauważyłeś, że najważniejsza jest ocena krytyczna badania, pod względem metodologicznym uwzględniając rzetelność autora jak i wielkość próby oraz wiele wiele innych czynników.

 

Nie mam czasu dziś siedzieć i grzebać w abstraktach. Na razie polecam do poczytania artykuł pt: "Is cognitive-behavioral therapy more effective than other therapies? A meta-analytic review."

Warto też przeczytać: "Psychoeducation and cognitive-behavioral therapy for patients with refractory bipolar disorder: A 5-year controlled clinical trial."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do duszy to mam poglądy ambiwalentne ( zmienne)

Gdy byłem w areszcie to zacząłem na to inaczej patrzeć " Jak trwoga to do Boga "

Teraz znów jest inaczej. Nie wstydze się tej zmienności. Kto nie zaliczył takiego bagna i zagrożenia bytu samobójstwem jak ja w areszcie-może nie zrozumieć.

Posiadanie duszy jest w moim przypadku zbędnym balastem. W trosce o Nią musiałbym z pokora przyjąc wszystko to co zgotuje mi najbliższa przyszłośc, a to jest postawa dla mnie nie do przyjęcia. Być może będę zmuszony przedsiewziąc środki, które z pokorą nie mają nic wspólnego, a które skażą moją hipotetyczną duszę na wieczne męki piekielne.

Myślę że skutecznie już zabiłem w sobie "duszową " mżonkę , tak realnie zaszczepioną w dzieciństwie ( religia, babcia, kościół, komunia , niebo, piekło, anioły i diabły )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a to dusza musi być zakorzeniona w katolicyzmie?

nie można jej oderwać od tej bajki?

 

Ja patrzę na duszę jak inni serce, wrażliwą część mnie. Te 21 gramów, energia życiowa, która szuka, błądzi, odnajduje, czuje i cierpi oraz się raduje... wiecie o co kaman...

 

Ranyyy czuję się na maxa naćpana, za dużo prochów antygrypowych a ja mam skłonności do przesady, w nocy wychlałam prawie pół butelki acodinu i oczywiście 1/5 nocy tylko przespałam. Wyjebali mnie z pracy, do tego ktoś, kto mi przysięgał miłość traktuje mnie jak powietrze, najbliższy przyjaciel się nie odzywa, a kumplowi nie chce się wpaść bo "za daleko mieszkam". Fuck. jak tu nie popaść w dół?

Ale wiecie co? czuje się ok. widocznie mam zajebisty zestaw leków, skoro tak jest. Mimo grypy, i tego wszystkiego powyższego. Owszem, miałam dwutygodniowy dół, ale sytuacyjny.

tylko czemu mam ochotę wziąć jakiś porządny karabinek (ukochany H&K) i wybić te wszystkie głupie mordy? ;/

Włączyć sobie jakieś ostre brzmienie (albo po co ostre brzmienie, ostre słowa, najlepiej coś, co rozwala psyche) i zrobić tra ta ta ta...

O_o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuje AUG STYER

Lekki i bajecznie, jak na pistolet maszynowy celny-lufa biegnie praktycznie przez caly karabinek, dzięki temu, że zamek jest w kolbie[videoyoutube=4RjqlWdvw4Y][/videoyoutube]

1080786-steyr_aug_a3.jpg.6f055382e447b620109180a0241bcc59.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaaaasne :D

ja lubię widzieć do czego strzelam, a nie tak po prostu szarpać byle gdzie...

jeszcze tylko ze snajperki nie strzelałam, coś czuję, że mi się spodoba...

 

Ale te wszystkie karabinki, strzelby itd... strasznie ciężkie są...

pamiętam jak pierwszy raz z kałacha strzelałam, to myślałam, że zdechną mi ramiona, ale ten karabin to czysta stal, co to za łopate może robić...

(a jak admin przyjdzie to mi osta wrzuci za offtopowanie... albo i nie, bo sam lubi strzelanie) :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to kubeł zimnej wody na rozpalone głowy. Kilku z Was napisało, że po ciężkich przeżyciach w czadzie uodpornili się na prawie wszystko i wszystko im jedno jaka przyszłość ich czeka.

Nic bardziej błędnego. Istotą naszej choroby jest to, że np. na wszelkiego rodzaju niepowodzenia, które dla zdrowych są nic nie znaczącym incydentem, nas mogą wprowadzić w spiralę depresji prowadzącą do dna.

Po prostu nasze mózgi inaczej reagują na pewne fakty. Ile razy rozpamiętywaliście niekorzystne fakty z Waszego życia nie mogąc ich dniami, a nawet tygodniami wyrzucić z pamięci?

To istota naszej choroby. Ja wyobrażam to sobie jako wagę. Jeżeli pozytywnych faktów i doznań jest za dużo to szala z tymi doznaniami leci w dół i my wpadamy w manię.

Jeżeli doznań złych mamy przewagę to zaczyna się depresja.

Istota naszej choroby (moim skromnym zdaniem) nie polega tylko i wyłącznie na czysto chemicznej pracy naszego mózgu.

Przyczyną jest to,że mózg nie potrafi się zatrzymać w odpowiednim momencie tak jak u zdrowych ludzi.

Jeżeli nastrój z jakiegoś uzasadnionego powodu spada nam to u zdrowych ludzi do jakiegoś poziomu, a póżniej odbija. U nas nie potrafi się zatrzymać, co może doprowadzić nawet do samobójstwa z byle powodu. Podobnie reaguje nasz mózg z pozytywnymi doznaniami. Lecimy i nie zatrzymujemy się, tym razem w drugą stronę.

Dlatego twierdzę już od bardzo dawna, że stan psychiczny czadowców zależy w dużej mierze od powodzenia w życiu.

Ja mam przewagę depresji i moje niby manie są niezauważalne, dlatego nikt nie zwrócił na nie uwagi. Jestem wtedy duszą towarzystwa itp.

Twierdzę, że nasze zmiany faz mają podłoże w zwykłych codziennych problemach. To efekt kuli śnieżnej, która z małego problemu robi się olbrzymia.

Na czad nie można sę uodpornić.

Przepraszam za zbyt długi wywód - też próbowałem się uodpornić, nie dałem rady. Mam jedno duże osiągnięcie - kończę 61 lat. Wiem o tej chorobie bardzo dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka

ja cały czas bujam się w dołku

parę chwil jest ok

a potem znowu beznadzieja

racjonalnie

jeżeli moje zycie jest cierpienie i minusy przeważają nad plusami i to znacznie

+ każdy umiera

= lepiej szybciej umrzeć

 

ma ktos kontrargumety

bardzo się przydadzą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ma ktos kontrargumety

bardzo się przydadzą

 

1) Jak sama piszesz jestes w dolku. W depresji odbieramy swiat czarno-bialo a co najwazniejsze nie postrzegamy go takiego jak w rzeczywistosci

2) Jestes w dolku bo nadal mozesz miec niedobrane leki

3) Mozesz miec niedobrane leki bo u miektorych to trwa dlugo

4) To ze trwa to dlugo to specyfika Twojego chad na co nie mozesz miec do konca wplywu

5) Masz prawo miec tego wszystkiego dosyc ale przypadki tutaj na forum pokazuja, ze po ciezkich chwilach przychodzi polepszenie

6) Pomimo, ze kazdy z nas to wszystko wie czesto nas to przygniata i nie nalezy z tym walczyc-mozna tylko poczekac, kiedy dol minie.

 

Podsumowujac, wiem po sobie, ze w dolku malo co nas przekonuje do wiary w poprawe itp.

Nie pocieszam, raczej poklepuje po plecach bo wiem, ze predzej czy pozniej bedzie z Toba lepiej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens doskonale Cię rozumiem. U mnie jest podobnie i to już od długiego czasu. Aktualnie jestem na pograniczu między dołkiem, a obojętnością. Bardzo ciężko z aktywnością i dzień za dniem zlatują "bezbarwnie". A najgorsze jest to, że ja nie mam pomysłu na to co mogłabym robić- to jest przerażające!. Do tego zbyt dużo śpię. Czuję przy tym wewnętrzny lęk, że tak to wszystko wygląda... Ewidentnie potrzebuję jakiegoś "powera", czegoś, co by mi zwiększyło obroty i zmniejszyło potrzebę snu...

Przestaje wierzyć w leki i w to, że kiedykolwiek będę zdolna wziąć się w garść...

 

Pozdrawiam serdecznie Wszystkich,a za Ciebie sens- nadal nie puszczam kciuków ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozwolę sobie zmodyfikować stary dowcip z amerykańskiego forum:

 

Masz ChAD jeśli:

 

1) uważasz, że Usain Bolt biega za wolno

2) kupujesz płytę Marii Peszek i wyrzucasz przed przesłuchaniem, bo tak

3) wypoczywasz, jeśli położysz się do łóżka w poniedziałek a wstaniesz w piątek

4) zaprzeczasz, że jesteś zmęczony - miałeś tylko trzy orgazmy!

5) nie pamiętasz, jaki był punkt 4.

6) znasz nazwy co najmniej trzech antydepresantów i piętnastu stabilizatorów nastroju

7) masz psa i kota, pies nazywa się Kay a kot Jamison

8) przychodzisz do psychiatry z własną diagnozą i wydrukami z sieci

9) myślisz, że ze Szczecina do Przemyśla da się przejechać w sześć godzin

10) nad ranem zrozumiałeś wszystkie sekrety wszechświata, a teraz zastanawiasz się, czy najpierw zjeść kanapkę z dżemem czy z szynką

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×