Skocz do zawartości
Nerwica.com

maargooo

Użytkownik
  • Postów

    158
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia maargooo

  1. Hej Ludziska! Ktoś się wypowie jak u niego przebiega ChAD, gdy normalnie bierze leki i pozwoli sobie na jakieś %? I to nie incydentalnie raz za czas, a jakoś tak przez kilka dni... Chodzi mi o normalne branie dropsów i jakieś piwka przy tym. Dodam że mój aktualny zestaw to Lamotrygina rano i wieczorem, Sertralina rano i Olanzapina wieczór. W tamtym roku byłam 2 miechy bez leków zupełnie i było twarde lądowanie, mam ostry i wielopostaciowy epizod psychotyczny za sobą i generalnie przed rozpoznaniem go były grube jazdy bez trzymanki, już sobie otwierałam wieko od trumny. Ogarnięte to zostało i dlaej w miarę ustawiane leki pode mnie. W tym pozwoliłam sobie wzeszłym miechu pogazować trochę piwkami przez 2 tygodnie i włączyła się ta sama jazda, tzn. że nikt kogo mam wokół siebie nie jest przypadkowy, że moi bliscy znają moje przewinienia i myśli i robią mi nazłość, knują przeciwko mnie za plecami, że imiona ludzi których znam powielają się, bo to taki eksperyment czy zorientuję się, kto jest tym złym a kto dobrym i generalnie towarzyszą temu omamy słuchowe, i bardzo silne myśli s... Z konsultacji z medykiem wynika że to alkohol indukuje takie zachowania po przez interakcje z lekami i generalnie %%% nie sprzyjają neuroleptykom takim jak Ketrel który brałam przed olanzą. Niby wszystko wiem, muszę uważać ale jestem ciekawa czy ktoś z Was miał podobnie?? Bo mi to trochę zakrawa o jazdy schizofreniczne i tak się zastanawiam na ile te 2 choroby mają wspólne płaszczyzny objawów. Dodam, że aktualnie ogarniam i jest dobrze i uprzedzę że mam gdzieś Wasze ewentualne słowa krytyki Czekam na odpowiedzi tych którzy mają jakieś podobne sytuacje za sobą, nic więcej. Tymczasem ziomki
  2. Warning - być może dla Ciebie to faktycznie zbyt duża dawka, choć powiem Ci że 100mg lomo to wcale nie jest jakiś szał. A może po prostu Tobie ona nie służy lub też branie jej wraz z innymi lekami podkręca działanie, trudno powiedzieć. Najlepiej skonsultuj to z lekarzem. Monster6 - niepokojące to co się z Tobą dzieje... Albo tak trafnie dobierasz słowa przejaskrawiając dramatyzm sytuacji ALBO, CO WYDAJE MI SIĘ BYĆ BARDZIEJ PRAWDOPODOBNE - jesteś chłopie w tak rozkręconej i silnej hipomanii (może już manii?), że dziwię się Twojemu uporczywemu zamykaniu na leki. Moja dobra rada, jeśli chcesz odetchnąć wreszcie i nie napytać sobie biedy to leć do lekarza i spacyfikuj się czymś. Nawet jeśli nie odpieprzysz nic, bo się pohamujesz, to dostaniesz prędzej czy później w dupę somatycznie (od strony ciała), a nie wspomnę już o tym całym galimatiasie, który masz w głowie... Mówię to wszystko z ogromnym zrozumieniem, uwierz mi, bo wiem doskonale jak smakuje zarówno hipo, jak i rozszalała mania. Ja po kontroli u Psyche-podjęliśmy wspólnie, że narazie bez radykalnych zmian, zostaje na 1 wiodącym dropsie, ale zwiększona dawka ( Kweta o wydłużonym uwalnianiu ), by ustabilizować się po ostatnich sinusoidach epizodów chorobowych. Zobaczymy co dalej, narazie daję radę. Pozdrawiam wszystkich i nikogo (niepotrzebne skreślić).
  3. Warning, moja drobna sugestia byś jeśli masz taką możliwość - większą część całkowitej dawki brała na noc, a mniej rano. Daj szansę lamotryginie, bo to naprawdę w mojej ocenie - jeden z najdelikatniejszych stabilizatorów i leków na ChAD... Nie wiem jak u mnie się sytuacja potoczy z farmaterapią, ale przetestowałam już kilka substancji i w moim wypadku wygląda to tak, że jak już dobiorę odpowiedni lek to jest znośnie jakiś czas i potem bęc - ostry epizod depresyjny... No ale teraz mniejsza o to, ustabilizowałam się, a lada dzień kontrola, więc się okaże co dalej.
  4. PAMIĘTAJMY, ŻE KAŻDY, ABSOLUTNIE KAŻDY LEK NA RÓŻNE OSOBY MOŻE I NAJCZĘŚCIEJ TAK JEST- DZIAŁA INACZEJ!!! Jeśli o mnie chodzi mogę Ci zasugerować cierpliwość, bo zaczynałam leczenie po diagnozie właśnie od lamotryginy i rzeczywiście początkowo byłam senna i trochę spowolniona. Po jakiś 2 tygodniach znacznie to osłabło i spokojnie mogłam pozostać na stałe przy dawce podzielonej na rano i wieczór. Niestety lub stety mój ówczesny zestaw leków zawierał także oprócz lamotryginy niewielką dawkę SSRI jedynie rano. Finalnie przyjmowałam lamotryginę jako wiodącą w dobowej dawce 200 mg (100 - 0 - 100) oraz 50mg sertraliny rano. Mogę jednak śmiało powiedzieć, iż uważam lamotryginę za naprawdę dobrą i dość życzliwą dla organizmu substancję. Dość szybko wyprowadziła mnie z głębokiej depresji, a także uchroniła przed kolejnymi epizodami manii. Nie powiem złego słowa poza lekkim drżeniem rąk i delikatną suchością w jamie ustnej, które u mnie powodował ten lek, co jednak w ogolnym rozrachunku było tak mało znaczącę, że nie stanowiło podstawy do zmian. Mimo tego, że po 1,5 roku przestał na mnie działać i musiałam się z nim pożegnać, to i tak uważam, że warto dać mu szansę, a więc Warning- cierpliwości i samoobserwacji!
  5. A u mnie trochę szerzej, ciut smutniej... Zaplanowane od dawna, wynikające z przymusu sytuacji, odstawienie leków na pełną dobę skutkowało wewnętrznym przygaszeniem "światła optymizmu", które w sobie pielęgnowałam ostatnio. Przytępienie bystrego umysłu i wygładzenie ostrego jak brzytwa spojrzenia na życie odbieram jak brutalny strzał z liścia w gębę, ale nie klasyfikuję tego jako jakiś 'zjazd' czy załamanie, na szczęście... Można więc rzecz, iż dalej w miarę stabilnie, choć trudno przewidzieć co się może wydarzyć i jak zacznie się nowy tydzień, czas pokaże, dziś grzeczny powrót do chemii i plan by się wyspać trochę. Spokoju w miarę możliwości z przebłyskami zdrowia życzę Wam Wszystkim... I to nie ironia czy cynizm!
  6. maargooo, i tak trzymaj. to chyba najważniejsze, żeby się nauczyć samokontroli emocji (chociaż trochę). Życzę wszystkiego co najlepsze i jak najmniej wahań nastroju Dzięki Dryagan za życzenia, na razie samokontrola jest na tak wysokim poziomie, że sama się sobie dziwię, ale to dobrze. Obiektywizm i samokrytycyzm oraz wykładanie innym ludziom tzw. "kawy na ławę" również póki co przynosi zamierzone skutki. Oby tak dalej... Tobie również wszystkiego dobrego i by choroba była łaskawa.
  7. Witajcie Ludziska! Nie zaglądałam tu baaaardzoo długo (myślę, że lekko ponad rok) i właściwie nie wiem co mnie skłoniło do zmian, hmmm... Powiedzmy, że ciekawość - ilu starych znajomków jeszcze tu spotkam (?) Nie jestem w stanie ocenić tego nazwijmy to "szerokokątnie", bo musiałabym drugie tyle spędzić na czytaniu postów. Przeczytałam tylko ostatnie 5 stron i to wystarczy, by wirtualnie uścisnąć dłoń poniższym: Intel, Dryagan, Zdiagnozowana, _Jack_, Carica - widzę, że się trzymacie "starzy wyjadacze" Miło po tak długiej przerwie zobaczyć tu Wasze nicki... U mnie jak zwykle się dzieje- zarówno w życiu, jak i w przebiegu choroby. Oceniając krótko ten drugi aspekt- od września 2016 ciągnęła się umiarkowana depresja, która w okresie Bożego Narodzenia została zastąpiona lekką i kontrolowaną, przyjemną hipomanią. Potem w sylwestra w wyniku silnego stresu i negatywnego bodźca od osób trzecich- nagły zjazd w dół, który skutkował nawrotem depry i W CIĄGU JEDNEJ DOBY! otarciem o... trumienne wieko. Następnie po kilku dniach wyciszania lęków wywaliło mnie płynnie w hipo, które było jeszcze bardziej kontrolowane... Można powiedzieć, że od tamtej pory jest w miarę spokojnie. Wszystko to przyczyniło się do pewnych decyzji i zmian w życiu osobistym (których nie żałuję!), ale przeszłam przez ten sajgon bez żadnej pomocy specjalisty. Czuję, że jestem totalnie rozregulowana, być może znowu minął czas skuteczności leku wiodącego i po prostu nic mnie nie zabezpiecza. Po ostatnich akcjach uczę się sama mieć władzę nad wszelkimi emocjami i na razie doskonale mi to wychodzi. Ogromny dystans do wszystkiego, delikatny "wyj*bizm", nie stawianie sobie zbyt wielu zadań i obowiązków, tolerancja wobec niespełnionych oczekiwań względem zarówno samej siebie, jak i osoby, z którą żyję, oraz ogromne pielęgnowanie poczucia humoru i cynizmu- to najskuteczniejsze dla mnie witaminy odsuwające chorobę na drugi plan! I mimo, że ostatnie epizody chad miały wyjątkowo ostry przebieg, a w dalszym ciągu następuje szybka zamiana faz na kształt typu 'rapid cycling', to w ogólnym rozrachunku czuję się przyzwoicie i jednego jestem PEWNA- ten syf mnie nie pokona tak łatwo! Cieszę się ogromnie, że mam wsparcie w jednym wyjątkowym Człowieku, który (mimo, że na odległość) pomógł mi cholernie w tych najtrudniejszych chwilach dzięki temu, że sam zmaga się z tym zaburzeniem. Jak do tego dołożę fakt, że nadajemy na podobnych falach i rozumiemy się bez słów, to na dzień dzisiejszy twierdzę, że jesteśmy jak 2-osobowa "mafia", ale nie do zaj*bania!!! Złą stroną medalu jest potwierdzająca się teza tandetnego powiedzenia "Nie da Ci tego ojciec, nie da Ci tego matka, co może dać Ci dzisiaj sąsiadka", a w moim przypadku- Kumpel oddalony o 300 km... Z tego miejsca pozdrawiam Najbratniejszą Duszyczkę: " J " dziękuję! A podsumowując na dziś temat choroby- kilka lat zmagań z nią nauczyło mnie wielu ważnych rzeczy, z których mogę być dumna i tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Wszystkich- tych znanych i zupełnie obcych współcierpiących! Uszy do góry, trzymajcie się życia jak przyklejeni! Mimo wszystko...
  8. Hej Ludziska Drogie. Widzę, że prawie u każdego jakieś zawahania. Kurcze mnie też dziś ścięło z nóg z samego rana nagły atak nieprzyjemnych lęków, które uniemożliwiły wyjście z domu Przeraziło mnie to konkretnie, bo dawno nie miałam tak niespodziewanego zjazdu i z tak wyraźnym telepaniem wewnętrznym. Zażyłam 1/2 mojego "awaryjnego tabsa" i dospałam trochę. Teraz jest nieco lepiej i mam ogromne wyrzuty sumienia, że dziś choroba zaskoczyła na tyle, że zmarnowałam dzień i przegrałam z objawami... Carica, trzymaj się dzielnie!
  9. U mnie po niedzielnej chandrze, wczoraj zapewniłam sobie relaks od rana i rozluźnienie i już byłam bliska myśleć, że dążę ku względnej stabilności. Niestety się nie udało, bo wczoraj wieczorem dostałam kolejny kopniak w dupę od życia, który był zupełnie niezależny ode mnie i nie miałam na niego wpływy przez co mój nastrój znacznie podupadł, powiedziałabym nawet runął... Nie chcę rozwijać tematu, bo to osobiste, nowe i trudne dla mnie Można trochę to podpiąć pod kolejną przewlekłą chorobę, deficyt, niedobór organizmu, z którym być może nigdy się nie uporam... Cholera! Jak to jest, że jednym żyje się gładko dzień za dniem, a drudzy, gdy tylko wynurzą się na powierzchnię dostają kolejny cios by spaść na dno??! Nie chcę się nad sobą użalać, bo nie w tym rzecz, ale kur*wsko mnie denerwuję, że wszystkie pieprzone plagi egipskie tego świata muszą spadać właśnie na mnie... Bo co?! Bo mam większą wrażliwość oraz przejmuję się każdą pierdołą po 100kroć bardziej niż przeciętniak który je, sra, chodzi do pracy i śpi w najlepszych i stałych dla siebie godzinach? Ktoś chce sprawdzić ile jeszcze wytrzymam??! Cały czas walczę, nadal próbuję się nie poddać, nie wpuszczam depresji do swojego życia, ale boję się, że już niewiele tej cierpliwości i siły do walki mi pozostało... Próbuję ustawić się na prywatną wizytę do psycholog, do której chodziłam prawie 5 lat temu przed diagnozą, bo miło ją wspominam..., może ona trochę mnie wyciszy i naprostuje. Podjęłam decyzję, że nie będę obarczać swoimi problemami rodziny i przyjaciół, bo ta pierwsza i tak ma mnie gdzieś i nie zrozumie, a tych drugich mi szkoda, więc niech sobie żyją swoim życiem... Uciekam do szarej codzienności i obowiązków. Joaszka, trzymaj się dzielnie, wspieram myślami i poniekąd chyba nawet zazdroszczę Ci tego szpitala, bo może i mnie by się przydał...
  10. Hello Ludziska Jak tam po tych 3 dniach się czujecie?? Jak nastroje? U mnie całkiem galancie, święta też minęły w miarę- dużo się piło, było miło, więc z wyboru zawalałam noce, choć nie odstawiałam kwety. Umiarkowanie w żarciu, niestety dziś pierwszy raz się przejadłam i źle się czuję... Ale to minie, ważniejsze, że nastrój póki co się unormował, choć w remisję w moim wypadku nie wierzę, ale to co jest teraz można by podpiąć pod normalność... 3majcie się dzielnie, nie dajcie się huśtawkom...
  11. WolfMan, w tej sytuacji żadne słowa nie są tak naprawdę na miejscu i stosowne niestety... Wiem, co mówię, zmierzyłam się bezpośrednio z dramatem raka mózgu u Najukochańszego mężczyzny w moim życiu... Niestety ze skutkiem tragicznym i jedyne co się nasuwa w odniesieniu do nowotworu złośliwego to myśl, że na to ścierwo nie ma mocnych i to jest niestety bardzo przykre... Trzymaj się kumplu, masz w sobie dużo siły i zdrowego spojrzenia na życie... Pozdrawiam!
  12. Dzięki Marwil, hipo jest tak delikatna, a hamulce jak na razie moooocnooo zaciśnięte, największa korzyść jest taka, że mam szansę sporo zrobić jeszcze na te pieprzone święta, o ile sama nie będę się rozpraszać. Podziwiam Twoją "czystość od dropsów", u mnie to jeszcze nie ten etap, próbowałam już wielokrotnie i to nawet na miesiąc odstawić wszystko w pi*du, ale niestety za każdy razem kończyło się tragicznie... Być może kiedyś przyjdzie odpowiedni i dla mnie moment na kolejną próbę, zobaczymy. Trzymaj się!
  13. Domyślam się, ale masz rację- trzymaj się, trzymaj!!! U mnie też zapieprz przedświąteczny i dni lecą jak opętane, a problemów jak u Ciebie- nie ubywa... życie... Pozdrowionka i ciągłej siły do walki z codziennością
  14. Witaj Joaszka, fakt nie znamy się jeszcze (pewnie się mijałyśmy tu, ja też miewałam przerwy), ale nic nie stoi na przeszkodzie. Mnie również miło Cię poznać A co do stanów, które opisałaś w dalszym poście, ja chyba nie pomogę, raczej tak nie miałam
  15. A jeśli o mnie chodzi, hipo się utrzymuje i przestaje mnie to bawić powolutku... Niby jest fajnie, przyjemnie, entuzjazm, bystry i lotny umysł, ALE moje aktualne: gadulstwo, wielowątkowość pourywany myśli, łatwość w nawiązywaniu nowych kontaktów, godziny wiszenia na tel. i dziesiątki wysłanych dobowe sms'ów oraz nad wyraz wysokie libido... - to wszystko doprowadza mnie powoli na skraj wyczerpania psycho-fizycznego. Na szczęście śpię normalnie na moim leku i wspieram się czasem Hydro jak mnie rzuca za mocno w nocy. Co nie zmienia faktu, że mimo pozornej radości, że to akurat w tą stronę "się pała przegięła", mam pewne obawy, czy długo tak jeszcze pociągnę?? A jak tam u Was?? Marwil, Wolfman, Carica Milica... ?? Pozdro for ALL...
×