Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A próbowałaś kiedyś gruntownego rozliczenia z przeszłością?

Tak. Ale czy jest możliwy efekt "tabula rasa" w wieku 24 lat?

 

 

Rage Against The Machine mi pomagało

:twisted: jeee :twisted:

za słabe :cry:

Ale idea jest ok :D Lepsze to niż dobijanie się ckliwymi nutami ;)

 

mam już tego dość

oj Blue ja też serdecznie kwa.

 

 

ułożyłem plan w jaki sposub sie zabiję

Tak to jest przerażające. Osobiście od paru miesięcy mam taki plan w głowi dopracowany do perfekcji z paroma opcjami awaryjnymi w razie "W" ale właśnie sam fakt, że coś takiego zrodziła moja głowa przeraża mnie jak widać na tyle skutecznie, że jeszcze żyje :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

E, czepiasz się słówek :D

 

Efekt "tabula rasa" nie bierz dosłownie. Ogólnie lata o to, że jako dziecko łapiemy pewien system wartości i sposób myślenia na bazie czego tworzymy charakter. Jest to zlepek charakterów otaczającego dziecko społeczeństwa.

No właśnie to tyczy się mnie trochę. Z dzieciństwa mam raczej makabryczne wspomnienia. Ale potrafię się z nich śmiać i potrafię znaleźć pozytywy. Ale co mam poradzić, jeśli te wspomnienia ukształtowały w pewien makabryczny sposób również moją psychikę? Na to nic nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm... tabula rasa... wiecie co? mi sie udalo cos takiego zrobic (w pewnym sensie). postanowilam poprostu zaczac nowy rok (2 lata temu) od czytsej kartki w nowej ksiazce mojego zycia... postanowilam zbierac doswiadczenia, uczyc sie... po tamtym roku nie wiem, ale chyba zapisalam wiecej niz jedna ksiazke, co nie znaczy, ze zapomnialam o tym wszystkim co przeszlam... skupilam sie bardziej na tym co moge jeszcze osiagnac i ile ksiag zapisac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh Babeczki, na życie trzeba mieć sposób. Trzeba mieć pewien system wartości. A mój okazał się błędny a karta nadal jest pusta. Jak uda mi się dojść do jakichś przekonań, to zaraz zdarza się coś, co sprawia, że wydają się one być nieobiektywne lub niesłuszne :( I jak zaufać swoim osądom, skoro dotychczasowe okazały się być błędne?

 

Rakken, Słoneczko nie gaśnij mi! Wyrzuć te rzeczy i wyrzuć ten żal z siebie! Nie jesteś sam w tej udręce!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem ostatnio niewarygodne przezycie. Mieszkam w akademiku. Pewnie karzdy wie ze jak jest sie calkiem samemu to najgorzej :( a zalatwilem sie tak ze bylem kompletnie sam, a dziewczyna po tym wydarzeniu wcale nie chce mnie znac, a tak bardzo Ja Kochalem. Jakos daje rade calkiem sam ale nie wiem jak dlugo. A to bylo tak ze sobie wzialem tabletki :/ i to dosyc sporo tabletek bo razem gdzies ok. 100 tyle ze chyba zle, choc bylem przekonany po tym co pisalo z tylu ze zgine i wzialem sobie wszystkie na raz, tyle ze jak to mozliwe ze przezylem ? i nawet kompletnie nic mi nie ma. Tylko przez kilka dni mialem zieloniutki mocz i nie siadalem na wc. Takie przezycie daje do myslenia i jakos nie mam zamiaru juz czegos takiego nigdy zrobic, ale i tak sie boje, boje sie ze jestem sam i to moze byc silniejsze odemnie. Szczegolow nie podaje bo po co. Ale co o tym myslicie? , najlepiej jakis fachowiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja dusza ma bardzo radykalne poglądy na życie... Dzięki temu, że jej nie słucham jeszcze żyje. To ona podpowiedziała mi żeby sie zabić pierwszy... drugi... piąty raz, żeby się okaleczać. Nie ufam jej. Może to się wyda absurdalne, ale ona jest przypadkiem beznadziejnym. Tak jakby nie była moja. Teraz to na pewno uznacie mnie za świra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co takiego 'potwornego' zrobiłaś, że masz tak wielkie poczucie winy i jakąś chorą relację z rodziną? 'bliskich' w rodzinie się nie wybiera, rodzisz się w danej rodzinie i już

 

nie ma co totalnie negować swoich rodziców, w większości przypadków są ok, lub w miarę okay... wyobraź sobie siebie za młodu (męski przykład) - ryczącego i srającego, wypluwającego jedzenie, budzącego płaczem co 2/3 godziny swoich zmaltretowanych rodziców, którzy niewyspani i (...) idą zapieprzać do roboty, żebyś miał co jeść itd

nie jest łatwo być rodzicem, wcale nie jest, są piękne chwile i są złe

 

życie to nie jest sielanka i jak masz dobre serce - musisz mieć twardą dupę :P

w każdym razie nie wymagajmy od naszych rodziców perfekcyjnego wychowania, oni nie są/byli doskonali, ani ja czy ty nie byliśmy wielce utalentowanym dzieckiem (w większości)

 

nie zwalajmy winy na innych, szukając w nich winy za nasze problemy, bo to się stanie jakąś obsesją

będąc dorośli musimy rozwiązywać swoje problemy w dorosły sposób.... taki przykład - znam kogoś, kto mając 30 lat wini swoich rodziców za to, że ma próchnicę zębów "bo oni mu nie wpoili mycia zębów"

 

czaicie? można tak myśleć jak się ma 14 lat itp, ale 30ci ?? może czas się usamodzielnić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi nie mam już siły

Rakken, naklnij mi ale nie dam Ci spokoju. Nie ze złośliwości ale ze zrozumienia. Jestem ciekawa, co to za plan. Napisz mi w pw lub na gg - byle nie tutaj bo jeszcze ktoś skorzysta ;)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:20 pm ]

To nie Twoja dusza. Nie Twoja.

Dżejem, nie Twoja i nie moja wina, że życie nam się poukładało tak a nie inaczej. Śmiem egoistycznie twierdzić, że jeśli już konieczne dla kogoś jest wskazywanie winnych, to są nimi osoby z otoczenia bliższego i dalszego. Za brak serca, za głupotę i za ich słabości mamy my cierpieć? Nie Kochanie. To nie Ty nie radzisz sobie z faktem tego, co przeżyłaś. To oni żyją w zakłamaniu i ułudzie. Jeśli dają Ci odczuć, że jesteś rzepem u ich ogona to należy im tylko współczuć bo ich egzystencja polega wyłącznie na unikach i chowaniu głowy w piasek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leki to w wiekszosci przeciwbolowe gdzies z 60 a reszta to depakine chrono, dziewczynie nie powiedzialem ze wczesniej mialem sklonnosci depresyjne, i zrobilem kilka rzeczy po ktorych uznala ze klamie. Napisalem jej cala prawde a ona mnie zablokowala dzisiaj na gg :( mysli ze sie nabijam, albo odgrywam, juz mi kompletnie nie wierzy. A ja zostalem sam i znowu mam mysli samobojcze :( nie wiem co robic, weekend przedemna a ja jestem sam w 4 scianach pokoju akademickiego ze swoimi dolujacymi i samobojczymi myslami. Nie wiem co mam robic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Czyli inaczej wydorośleć. To chyba autodeklaracja, co? Bo jak się szuka jedynie panienek po to, by je przelecieć, to o dorosłości mowy być nie może. Jak sam dojrzejesz, to wtedy możesz mi kazania prawić."

 

cięty języczek :lol:

ja panienek nie szukam i na pewno wolałbym stałą relację niż z kwiatka na kwiatek, ale nie małżeństwo, ten temat już przerobiłem :) z drugiej strony związek tylko dla seksu nie jest aż taki niedojrzały jeśli obie strony się na to świadomie zgadzają, w końcu nie wszyscy chcą się wiązać, kobiety też

zresztą, nieważne, mówiłem tylko ogólnie na przykładzie (nie Twoim)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z drugiej strony związek tylko dla seksu nie jest aż taki niedojrzały jeśli obie strony się na to świadomie zgadzają, w końcu nie wszyscy chcą się wiązać (...)

 

Dojrzała relacja między dwojgiem ludzi nazywa się związkiem.

Związek to o wiele szersze pojęcie niż seks bez zobowiązań.

A co to ma być? W przypadku pojawienia się dziecka, wychowanie

też ma być bez zobowiązań? Moim zdaniem "bez zobowiązań" zakopuje

sumienie i odpowiedzialność w grobie głupoty i lekkomyślności.:roll:

 

~*~

Moja przestrzeń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podtrzymuję to co twierdzi vegge - musisz popracować nad sobą.

Co do dziewczyny, być może sie przestraszyła. Możliwe, że

cała sytuacja ją przerosła. Spokojnie. Potrzebuje ona trochę czasu

by sobie poukładać wszystko w głowie.

 

Zastanów się przede wszystkim jak sobie możesz pomóc.

Bez tego nie ruszysz dalej.

 

~*~

Moja przestrzeń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. To mój pierwszy post tutaj to na sam przód chciałbym się przywitać wszystkich. Jest to pierwsza tego typu sytuacja, że pisze o swoich problemach, ale już nie daje rady. Liczę, że są osoby, które mnie wysłuchają i(na co liczę najbardziej) dadzą mi jakieś rady. Wprawdzie nie wiem od czego zacząć bo jest tego tyle. Chcę się po prostu wygadać komuś. Planuje wyjście do psychologa ale rodzice mnie wyśmiewają z tego powodu(ale nie wiedzą co mi dolega – nie wiedzą o rzeczach, które tu napisałem, w każdym razie nie o wszystkich) tego powodu i niestety to się przeciąga, dlatego na sam przód postanowiłem napisać to tutaj. Tak więc, mam 18 lat i właśnie idę do trzeciej klasy liceum. Nie wiem czy moje dzieciństwo(o ile nie jestem jeszcze w tym okresie) można nazwać ciężkim, bo nie wątpię, że są osoby z gorszymi przeżyciami, ale były sytuacje które nie wydają mi się do końca sytuacjami, które spotyka się na co dzień. Od małego pamiętam jak ojciec kłócił się bez przerwy z matką i często ją bił. Tak było do momentu kiedy nie przyszedł do domu 3 dni z rzędu i matka telefonując do niego dowiedziała się, że ma kogoś od dwóch lat. Było to gdzieś 8 lat temu. Po tej sytuacji mama zrobiła się agresywna, wybuchowa zaniedbywała swoje obowiązki matczyne. Postanowiła, że się przeprowadzimy nie zwracając na to czy mamy tam kolegów czy nie. Nie przedyskutowała nawet tego z nami. Z dnia na dzień mieliśmy wyjechać. Przeprowadziliśmy się do bloku(wcześniej mieszkaliśmy w jednorodzinnym domu). Trudno stało się. Myślałem, że weźmie się w garść i zacznie wszystko od nowa, ale nie. Zaczęła pić. Byłem wtedy jeszcze mały a mój brat jeszcze młodszy i nie dawaliśmy sobie rady. Była pijana strasznie, że zwalała telewizor, wszystko ze stolika, spala na podłodze. Takich widoków się nie łatwo pozbyć z pamięci. Pamiętam dokładnie jak swoje 13 urodziny spędziłem płacząc u babci, bo runęła na stolik niszcząc wszystko co tam było ... Na szczęście była babcia, która jak do tej pory jest najbardziej wpływową osobą na moje życie. Ojciec jest biznesmenem i jako, że nie mieli papierów rozwodowych to wrócił do nas, bo mama musiała coś podpisać, a że postanowiła iż nie podpisze jeżeli nie wróci do nas. Więc wrócił. Picie matki nie ustało jednak tak szybko. Po 3 miesiącach dopiero, a w tym czasie były bez przerwy wyzwiska, płacz, wydzieranie imienia kochanki ojca itp. Po tym jak przestała pić niby wszystko się ułożyło między nią a ojcem i na jakiś czas był spokój. Jednak ja parę lat już temu odkryłem, że ojciec znowu kogoś ma. Siedział na moim komputerze i raz coś robił na sieci a raz odpisywał na SMS-y z zadowoloną minką, a pora nie wydawała mi się odpowiednia na pisanie SMS-ów, bowiem była 1 w nocy. Upewniłem się czytając jednego...

Trzymałem to jednak w tajemnicy, bo obawiałem się sytuacji jaka miała miejsce sprzed lat. Żyłem cały czas w świadomości, że ojciec ma kogoś innego do momentu jak coś się kolejnego wydarzyło. Okazało się, że ojciec biznesmen narobił tyle długów, oszukał skarb państwa, że grozi mu więzienie(5lat). Wyszło na jaw to dopiero jak zaczęli do naszego mieszkania(na które nie jest zapisany – szukali go u żony) dobijać się gliniarze, jakieś inne typki... Ojciec się wyprowadził pod pretekstem naszego bezpieczeństwa ale jak wiem jak jest naprawdę. Matka traktuje mnie jak w miarę dorosłego wiec poradziłem jej tak, że ustawiłem ją przeciwko ojcu i dzięki temu nie przejmuje się jego odejściem. Ale ja jak widać tak :/ Wprawdzie to ja nigdy nie miałem ojca, bo zawsze jak wracał w nocy, kiedy spałem, ale coś wpłynęło... To w zasadzie tyle jeżeli chodzi o moje dzieciństwo i problemy rodzinne. Nie sądziłem jednak, że tak to widać... Ostatnio znajomi z klasy mi powiedzieli, że się zmieniłem bardzo(od czasu rozprawy ojca). Jestem „przymulony”, zamyślony i milczący(gdy wcześniej byłem bardzo wesołym chłopakiem, żartobliwym itp.) nawet mnie zaczęli podejrzewać o branie narkotyków... Dodam jednak to, że nie biją mnie rodzice i nie bili, mam dużo rzeczy, czego inni mogą mi zazdrościć typu porządny komputer, telewizor, zestaw kina domowego, ale z innej strony dałbym sobie rade i bez tego. Jest jeszcze inna sprawa. Mianowicie problemy osobiste przez które mam myśli samobójcze. Koleżanki mi mówią, że mam zaniżoną samo ocenę, ja sam siebie też nie lubię. Cierpię na nerwice natręctw. Obgryzam paznokcie od małego. Staram się z tym walczyć, ale nie potrafię. Nie skubie już od miesiąca a się paznokcie nie goją... Nie wiem co robić :/ I przez to wszystko czasem się zapominam i „budzę” się z pazurem w gębie. Od małego ojciec mnie zmuszał, żebym chodził na karate. Pewnie myślał, że chce dla mnie dobrze, ale co z tego, jak ja tego nie chciałem a on mnie zmuszał?? Poza tym ćwiczyłem 9 lat i powiem, że to było 9 lat zmarnowane. Nic się nie nauczyłem. Nic. A sukcesy miałem co prawda i to dość spore, ale to co tam robiłem to pokazówka, w życiu realnym jest za przeproszeniem g***o warte. Ponad to mam wrażenie, że przyciągam kłopoty :/ Ile razy to się zdarzyło, że z kolegami gdzieś wyszedłem to akurat mnie jakieś karki o 3 głowy wyżsi musieli mnie zaczepić. Poszedłem do nowej szkoły to na dzień dobry dostałem po pysku, przy wszystkich od jakiś fanów zespołu piłkarskiego za to, że miałem długie włosy. Karate to był właściwie mój jedyny kontakt z ojcem, bo zawsze to się denerwował, przeklinał i nie można było z nim porozmawiać, tym bardziej, że wracał o bardzo później porze. Kompleksy na punkcie wyglądu też mam. Albo mam jakiś samowstręt albo nie wiem co... Mam wrażenie, że jestem bardzo brzydki, jak patrzę w lustro żałuje czasem, że nie mam pistoletu bo bym sobie w łeb strzelił. Bardzo szczupły(w sensie bardzo wąski) W związku z tym dbam o siebie. Nie mam, że tak to ujmę pryszczatej twarzy i chodzę na siłownie. Jestem najstarszy z osiedla a najmniejszy. Co do wzrostu to mam 1,76 cm, znajomy o 3 lata młodszy jest wyższy nawet... Nie wykluczone, że wszystko przez karate. Jakiś znajomy mi mówił, że jak się uprawia tego typu sport to się rośnie maksymalnie do tego wzrostu, a patrząc na gwiazdorów kina akcji to faktycznie są oni tak mali. Mam więc to wszystko za złe ojcu, bo cała moja rodzina jest wysoka. Powiedziałem matce, że chce jakieś hormony wzrostu to ta mnie traktuję jak idiotę w tym momencie i mówi, że chłopak rośnie do 21 roku życia i że urosnę jeszcze. Co prawda, nie rosnę już od dwóch lat... A wiem, że jeżeli nie urosnę do 21roku życia, to nic już mi nie pomoże. Kiedy mówię, że nie urosnę to ze mnie znowu śmieje. Ona odbiera moje wszystkie problemy jak jakiś głupi dowcip... Mam strasznie bladą karnacje i nie raz już słyszałem opinie na swój temat typu „Białas” Parę dni temu kupiłem sobie Beta karoten i mam nadzieje, że coś pomoże. Znajome mi radzą, żebym na solarkę chodził bo strasznie blady jestem. Chodzące zombie(myślę sobie) :/ Jestem bardzo wrażliwy. Bardzo. Ktoś mi coś powie to przeżywam to cały dzień a nawet dłużej. Są wakacje a ja siedzę przed kompem i nudzę się strasznie. Nie mam bowiem do kogo wyjść. Dawni koledzy „dojrzeli” zaczęli brać narkotyki, pić jak dzikie świnie, palić a że ja w tych sprawach w ogóle, bo brać narkotyków nie biorę, palić nie pale a pije tylko okazjonalnie(imprezy, na które zostałem zaproszony po raz pierwszy w tym roku, były to 18 znajomych z klasy). Mam też inne zupełnie zainteresowania. Oni np. lubią się chwalić ile razy wymiotowali przez picie alkoholu a ja kino, sztuka aktorska, na co oni reagują śmiechem, albo gust muzyczny, oni lubią metal, hip hop, rap, a ja np. muzykę filmową, Enrique Iglesiasa, Celine Dion albo jakieś wzruszające, romantyczne kawałki, a oni mnie wyśmiewają... Wprawdzie to wyśmiewanie to takie niby dla żartów, ale z moją psychiką to nie przejdzie, bo jak pisałem wcześniej, że jestem bardzo wrażliwy. Heh pamiętam sytuacje, jak zadzwonili do nie bo chcieli by ze mną pogadać. Myślałem, że fajnie, wywrę się z chaty itp. Jednak sprawa wyglądała tak, że jestem najstarszy i jako jedyny mam dowód i czy nie kupiłbym im alkoholu. Nie umiem odmawiać wiec to zrobiłem. Oni podziękowali i kontakt się urwał. Ja nie mam z nimi na pieńku oni do mnie też nic raczej nie mają jak uda mi się wyjść i ich spotkać to można pogadać ale tak to raczej mnie olewają. Mowa tutaj o podwórkowych znajomych. W szkole to mam raczej nienajgorsze kontakty z ludźmi(do czasu aż lekcje się nie skończą i nie wrócę do domu i znowu ta samotność, podczas gdy inni się spotykają, chodzą ze sobą czy imprezują) Strasznie też się martwe na zapas. Wiem, że umiem na matmę to mimo to się stresuje i denerwuje strasznie. Co prawda jestem kiepskim uczniem. Nie umiem się uczyć, od małego rodzicie mnie faszerowali korkami i teraz nie potrafię sam przysiąść... Nie zwalam na nich winy, ale taka jest prawda. Nie nauczę się bez pomocy korepetycji, a i to czasem też nie wychodzi:/ Albo martwię się co będzie za 2 lata, co za 10 i tak dalej :/ Na początku roku szkolnego już się boje, że obleje rok(nigdy się nie zdarzyło oblać) Jest jednak dwóch takich(podwórkowych) z którymi chodzę na siłownie(zacząłem od licpa) i z którzy rozumieją moje poglądy i nie traktują tego nadzwyczajnie. Bardzo ich cenie i w ogóle ale oni mają dziewczyny i raczej nie mogę z nimi spędzać czasu. No i właśnie. Kolejny problem(i chyba tego mi właśnie brakuje) to dziewczyna. Nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy się nie całowałem i nie wzbudzałem zainteresowania kobiet. A czemu?? Podobno brzydki nie jestem. Gdziekolwiek nie pójdę(czy to na lekcje angielskiego czy poznam nowego kolegę ze szkoły czy koleżankę) to mi mówią, że bardzo przypominam Keanu Reevesa. Na tych osiemnastkach(imprezy) to bardzo dużo dziewczyn, które dopiero poznałem, mi tak powiedziało(właściwie to bardzo mnie to cieszy, bo Keanu to mój idol nad idolami, nie tylko jako aktor ale i człowiek). Klasa wysłała mnie nawet na konkurs na najładniejszego chłopaka ze szkoły i zająłem drugie miejsce. No więc co ze mną nie tak?? Dobre maniery też posiadam(panie przodem, ustępowanie miejsca, otwieranie drzwi itp.), umiem się kulturalnie odnosić do kobiet, staram się przy nich nie przeklinać, no więc?? Mam bardzo duże poczucie humoru. Jak jestem w towarzystwie osób do których jestem bardzo przywiązany to rozśmieszam wszystkich bardzo często, także co ze mną nie tak?? Odnoszę wrażenie, że, że dzisiaj to dziewczyny(bez urazy ale taka jest prawda – nie wszystkie ale duża większość...) wolą tych palących, chlejących, biorących dragi z włoskami na żelik(albo łysych) , chodzących po barach, koksowanych, dresiarzy, niż tych którzy nie palą nie piją itp. Nigdy mi nikt nie powiedział, że jakiejś tam dziewczynie z innej klasy się podobam w przeciwieństwie do wielu osób, które to słyszały(nie jeden mój kolega dowiedział się o tym w mojej obecności od innej dziewczyny)... Ta samotność mnie męczy, Tak więc nie wiem co mi zostaje. Albo mam zostać do końca życia sam albo zmienić się w tego typu kolesia... Czasem jak ide na dyskoteke(te osiemnastki) albo np. z tym zespołem aktorskim to matka gada dla żartów „żebyś komóś dziecka nie zrobił” nie zdaje sobie sprawy ze mi brakuje dziewczyny(i nie chodzi co spraw łóżkowe) to się śmieje jak głupia, bo myśli, że to mnie śmieszy. A ja zamiast się śmiać mam ochotę ja dosłownie zamordować, oczywiście nie okazuje tego ale za to drę się i przeklinam, a ta nadal myśli, że to śmieszne i coś dodaje. Do mnie po prostu rozsadza... Chodzę na zajęcia aktorskie. Rok temu zostałem przeniesiony do grupy z lepszymi, ale wszyscy się już znali itp. a ja nikogo więc się nie zżyłem za bardzo, ale bardzo mnie ucieszyła wieść, że jadę z zespołem za granicę grać przedstawienie. Jednak kiedy przyszedłem na zaplanowany dzień, żeby wszystko ustalić to zamiast tematu „Kiedy się spotykamy”, „Ile kasy brać”, „Co zabrać” był temat „Co chlejemy na obozie” – czyli ile, po ile, w jakich godzinach. Niestety jechać muszę, bo bez mnie nie zagrają, bo gram ważną postać... W dodatku jedna mi powiedziała, że mnie najmniej lubi z grupy prosto w oczy, przy wszystkich a cała reszta wyła ze śmiechu. Pewnie gdybym nie miał marzeń to dawno bym się powiesił... Żyję nadzieją, że uda mi się spełnić marzenia, czyli wyjechać za granicę, zostać aktorem i poznać tych wszystkich wspaniałych znanych ludzi. I nie dlatego, żeby podrywać panienki na sławę, ale dlatego, że chce uciec od siebie samego(w sumie niezbyt oryginalny powód, by zostać aktorem). Problem w tym, że angielskiego się uczę dopiero od liceum... wcześniej niemiecki. Ale wierze w to i to mnie trzyma na nogach na razie. Te wszystkie problemy wywołują we mnie myśli samobójcze, które też są dla mnie udrkęką :/

 

To samo bym powiedział psychologowi, jak ktoś przeczytał do końca to dziękuje, a jak ktoś jeszcze poradzi mi coś to by było mi bardzo miło.

 

UPDATE:

Dodam jeszcze, że straciłem apeyty na jedzenie. Moje posiłki są bardzo ograniczone, nieraz się mi zdazyło, że zjadłem jedynie kanapkę na dzień. Bardzo mało jem. Co prawda nigdy też nie jadłem wiele, ale jest coraz gorzej.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co tutaj piszesz jesteś wspaniałym człowiekiem.

widzisz ten kontrast poziomów? Ludzie bez zainteresowań. Ludzie puści- z podwórka. Ty taki nie jesteś. Masz ambicje, zainteresowania. Jesteś bardzo silny. Z tego co piszesz miałeś ciężkie przeżycia a jednak się nie poddałeś. Nawet nie palisz papierosów. Gdybym była Twoją matką byłabym dumna z takiego syna(:P). Ja też jestem wrażliwa. Właściwie psychoterapeuta nazywa mnie nadzwyczaj nadwrażliwa. Możliwe że muzyka mnie tak rozwala. Ciebie może aktorstwo- to też piękna sztuka. Wrażliwość dla mnie jest piękną cechą. Taki człowiek potrafi się zachwycać światem, widzieć to co piękne, ale łatwo go też zranić. Ja należę do tych nadwrażliwych którzy już tak wszystko przeżywają ze nie radzę sobie ze swoimi emocjami co sprawia że w końcu nie wiedzą kim są. To ta zła strona wrażliwości. Ludzie często zazdroszczą. Widzą, że jakiś człowiek jest wyjątkowy i próbują go zniszczyć. Ty się nie daj.

Co do dziewczyny- czy nie brakuje Ci po prostu śmiałości?

 

Witam na forum :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :) Bardzo dziękuje rady, bardzo zastanawiające i cenne.

 

"Co do dziewczyny- czy nie brakuje Ci po prostu śmiałości?"

Oj też :( Bardzo chciałbym mieć odwagę zaprosić jakąś która mi sie podoba, do kina na spacer czy gdziekolwiek ale pomijając fakt, że są już zajęte przez tych typków, to boje sie porażki. Ale z drugiej strony to też dziewczyny bardziej mnie traktują jako przyjaciela, kumpla, wesołka a nie, że tak to nazwę materiał na swojego faceta.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz mi- nigdy nie zgadniesz, co się dzieje w głowie człowieka. Szukałeś kiedyś w cieniu? Może jest jakaś dziewczyna która jest równie nieśmiała jak Ty, lub jeszcze bardziej.

Tak zrozumiałam, że jesteś typem romantyka. A tacy ludzie często są samotni, pogrążeni we własnym świecie. Poszukaj na uboczu. Może właśnie ta bratnia dusza nie lubi być w centrum zainteresowania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz syndrom DDA (doroslego dziecka alkoholika), poczytaj o tym w sieci, jak sobie z tym radzic ( twoje nerwice, klopty w skupieniu, nauce, kontaktach towarzyskich, niska samoocena calkowice bezpodstawna)

 

co do problemow z dziewczynami to je poprostu oniesmielasz bo jestes przystojny i utalentowany wiec sie nie czuja dostatecznie dobre zeby do ciebie startowac

 

musisz sam sobie wybrac i zdobyc dziewczyne, tylko zmien miejsce poszukiwan, czyli rozgladaj sie tam gdzie spedzasz czas uprawiajac hobby, a nie w szkole ktora jest zbieranina przypadkowych osob

 

ps

z tego co wiem to sylvester stallone ma 176cm i jakos nie narzeka na brak adoratorek:P, ze nie wspomne o tomie cruisie ktory ma 167

 

owszem, dziewczyny patrza bardzo na wzrost, ale przede wszystkim na twarz i tylek jesli chodzi o cialo, a najbardziej liczy sie dla nich osobowosc, wrazliwosc, czulosc ktora im daje mezczyzna, wiec wyzelowane dresy ktorym zazdroscisz moga byc co najwyzej zabawka erotyczna ktora sie szybko znudza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×