Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Chce zostać aktorem, chce grać w filmach

Piękne, oryginalne marzenie i uważam, że wcale nie jest takie nierealne. W Polsce też są szkoły aktorskie. To świetnie, że chodzisz na kursy i sam pracujesz w tym kierunku. Uważam, że robisz wiele. Poszukaj na necie - na pewno są jakieś stronki promujące lub zajmujące się tym tematem! Wiele można tam zyskać z wiedzy i w dodatku można polapać kontakty! Odkładaj sobie już powolutku na ten wyjazd. Jak na obecną sytuację (liceum, matura) to robisz naprawdę wiele chłopie. A może jakiś teatr amatorsko? Na początek. Masz wieele możliwości. Jeśli tego naprawdę pragniesz - a wydaje mi się, że tak - to jesteś na dobrej drodze! A może jakieś rólki drugoplanowe czy cuś w tym rodzaju? Co szkodzi już wybierać się na castingi ot choćby dla zobaczenia jak to jest. W trakcie zawsze można się coś poduczyć :D

 

Co do sytuacji, no tak jak myślałam, mój kolega ma podobnie. Zawsze mu powtarzam, żeby niepotrzebnie się nie pienił. Są pewne sytuacje w życiu, w których warto ustąpić. Na pewno nie warto plątać się w bijatykę. Po tym może zostać nie tylko ślad na ciele ale i w papierach ;)

Ustępując takiemu palantowi nie umiejszasz siebie. Każdy, kto Cię zna i na czyjej opinii Ci zależy Cię zrozumie i poprze. Nienawidzę typów tego rodzaju. Jak na te sytuacje reagują Twoi znajomi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bakus rzeczywiście są osoby, które ściągają problemy bez wyraźnego powodu, mają w sobie coś takiego, co prowokuje ludzi i Ty chyba to masz :? . Ogólnie nieprzyjemna sprawa.

 

bethi mylisz się. Nie można ciągle schodzić ludziom z drogi. Która kobieta zechce faceta, którym wszyscy pomiatają i który nie potrafi się postawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza sytuacja, to było tak, że pierwszego dnia to mne na korytazu dowrali szkolnym i pełno osób to widziało a potem przed całą klasą byłem upokorzony... bo konczyliscmy lekcje a drowali mnie na dworzu. Ale było minęło i nikt mi tego nie wypomina. Właściwie to nawet z kolesiem, który mi wlał się potem dogadałem bo kibel zaliczył i chodził przez 2 miechy ze mna do klasy. Cóż za szczęście... akurat do mojej klasy na 8 musiał dojsc.

Znajomi zapomnieli o tym, ale uraz we mnie został bo to jedna z wielu takich sytuacji.

 

Kolejne sprawy te na mieście, to jak jestem z kimś właśnie to nie trace głowy, nie owijam sie w kłębek i pokazuje, że sie boje tylko nie zwracam na nich uwagi. Ale jakby przyszło co do czego(czego sie właśnie boje) nie dałbym rady pokonac takich kolesi... i wtedy by było nie za wesoło. Ale też takie unikanie i pozwalanie sobie na gnojenie mi nie podoba sie :/

 

Znajomi?? No właśnie nie widzą we mnie jakiegoś bojkowatego frajera, ale odbieraja mnie jak delikatnego chłopczyka, który nie da sobie rady w życiu. Przynajmniej na początku. Teraz już może mniej, bo sie buntować zacząłem od połowy drugiej klasy... Ale moim najlepszym kumplem ze szkoly jest właśnie koles ktory ma 170cm i on nie przyciąga kłopotów, ale zdaje sobie sprawę z tego, że on tez by nic nie zrobił w takiej sytuacji wiec mnie rozumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi mylisz się. Nie można ciągle schodzić ludziom z drogi. Która kobieta zechce faceta, którym wszyscy pomiatają i który nie potrafi się postawić.

 

top, znowu wszystko podciagasz do jednego. a moze warto by robic cos dla siebie, a nie myslec "co by zrobila moja laska, pewnie pomyslalabym, ze jestem frajerem". na prawde to troche obsesyjne zaczyna byc.

moj facet mnie nie oklamal, od poczatku wiedzialam co i jak i wcale nei uwazalabym go za bieudacznika, bo nie spal z zadna laska. zrozum, ja nie postrzegam ludzi przez taki pryzmat.

 

bakus eh, niestety sa ludzie i ludzie... takim łysym sie nudzi, nic w zyciu zapewne nie osiagneli badz nieosiagna, wiec trzeba sie jakos podbudowac, np. komus wlac. jakie to puste.

musisz jakos uwierzyc w siebie, pracowac nad tym. malymi krokami mpodchodzic do ludzi. musisz zrozumiec, ze wcale nie jestes taki jakim widza cie inni czyli malym, wrazliwym chlopczykiem.

twoja pasja, aktorstwo to super sprawa. nawet tym moglbys kogos zainteresowac. nie ma w twoim miescie jakichs warsztatow teatralnych? tam moglbys sie spelniac i od razu poczulbys sie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie to nawet z kolesiem, który mi wlał się potem dogadałem bo kibel zaliczył i chodził przez 2 miechy ze mna do klasy. Cóż za szczęście... akurat do mojej klasy na 8 musiał dojsc.

Jak to się mówi: każda krzywda się wróci, prędzej czy później! :lol:

 

ak jestem z kimś właśnie to nie trace głowy, nie owijam sie w kłębek i pokazuje, że sie boje tylko nie zwracam na nich uwagi. Ale jakby przyszło co do czego(czego sie właśnie boje) nie dałbym rady pokonac takich kolesi... i wtedy by było nie za wesoło. Ale też takie unikanie i pozwalanie sobie na gnojenie mi nie podoba sie :/

Myślę, że masz już takie doświadczenie w tych sprawach, że potrafisz stosownie wyczuć sytuację: czy można/warto się stawiać. Nie wiem szczerze, co Ci doradzić - konkretnie. Myślę, że trzeba po prostu mieć głowę na karku i racjonalnie oceniać sytuację. Fakt, pozostaje uraz i nieprzyjemne uczucie upokorzenia (?), ale sam powiedz, czy możesz zrobić coś więcej?

 

No właśnie nie widzą we mnie jakiegoś bojkowatego frajera, ale odbieraja mnie jak delikatnego chłopczyka, który nie da sobie rady w życiu.

No i tu ich błąd. Dlaczego miałbyś niby nie dać sobie w życiu rady? Uważam, że wręcz przeciwnie. Zaleczy kto co bardziej ceni :?

 

Być może oni widzą, że nie jesteś pewny siebie. Może siłownia pomogłaby na odczepne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie na odświeżenie tematu, bo nawet na naszym forum pojawił się żywy przykład na słuszność naszych teorii(naszych tzn. m.in. mojej i bakusa): http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=9776&postdays=0&postorder=asc&start=0

 

I tak to właśnie wygląda. Porządni, inteligentni, czuli faceci kończą tak jak narzeczony autorki tamtego tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie prawda - kończą tworząc teorie Twoje i Bakusa i użalając się nad sobą (mówię bez złośliwości, sam to znam). Uświadom sobie, że zakochujecie się w nieodpowiednich dla siebie kobietach - nie twierdzę, że głupich czy ''złych'', tylko po prostu. Nie tych. Gnacie, chcecie na siłę i każdej chwytacie się, jakby była tą jedyną. (święcie w to wierząc) A najwygodniej sobie tłumaczyć jak Ty w topicu obok, że chodzi tylko o seks. Tak jakby Ci coś ujmowało, że nie pasujecie do siebie 'wnętrzem''.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę jak dziewczyny patrzą na wysokich, przystojnych, pewnych siebie facetów a jak patrzą na takich goci ajk ja, czyli niewysokich, o przeciętnej urodzie, nieśmiałych. Różnica jest gigantyczna i żadne wnętrze w tej sytuacji nie pomoże. Z takimi cechami jak moje zdobyć może i można atrakcyjną kobietę, ale i tak po pewnym czasie odejdzie do kogoś atrakcyjniejszego, bardziej męskiego.

Znam też pary, w których zarówno facet jak i kobieta byli bardzo atrakcyjni, jednak i w takich parach często dochodzi do zdrady, gdyż po pewnym czasie już nie są dla siebie tak atrakcyjni, nie ma już takiej chemii. Wogóle zastanawiam się, czy w dzisiejszych czasach dłuższe związki mają jakikolwiek sens. Kiedyś zdecydowana większość małżeństw była zawierana na całe życie, a teraz jest całe mnóstwo rozwodów, a jeśli nie rozwodów, to zdrad nie brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę jak dziewczyny patrzą na wysokich, przystojnych, pewnych siebie facetów a jak patrzą na takich goci ajk ja, czyli niewysokich, o przeciętnej urodzie, nieśmiałych. Różnica jest gigantyczna i żadne wnętrze w tej sytuacji nie pomoże. Z takimi cechami jak moje zdobyć może i można atrakcyjną kobietę, ale i tak po pewnym czasie odejdzie do kogoś atrakcyjniejszego, bardziej męskiego.

 

Pierniczenie i sam sobie z tego zdajesz sprawę ;) Mam nadzieję, że zdajesz, bo jeśli to teoria, którą sobie utkałeś i w którą święcie wierzysz, to gorzej dla Ciebie.

 

Kiedyś zdecydowana większość małżeństw była zawierana na całe życie, a teraz jest całe mnóstwo rozwodów, a jeśli nie rozwodów, to zdrad nie brakuje.

 

Bo kiedyś ludzie byli głupi i ciemni jak tabaka w rogu i trwali w małżeństwach bez miłości. Dziś co najwyżej często poddają się idiotycznej presji ''ustatkowanego życia' i biorą ślub za szybko/bez pewności/z wygodnictwa.

 

W ogóle, IMO porąbał Ci się całkowicie sens. Ja nie wyobrażam sobie związku, z którym wpierw nie bylibyśmy najlepszymi Przyjaciółmi, a nawet więcej. To podstawa, całkowite rozumienie siebie nawzajem, pełna szczerość - nie wymuszona, tylko z poczucia, że można tej osobie całkiem bezpiecznie powiedzieć wszystko i z chęci, by to zrobić. To przyjaźń, a związek to jeszcze więcej.

 

IMO Twój problem polega na tym, że chciałeś kogoś na siłę już-teraz-na-tamten-tychmiast, mając w głębokim poważaniu, że głębokość Waszej znajomości w rzeczywistości była raczej mizerna. A teraz dopisujesz sobie ideologię, która pozornie Ci ułatwia, przez ten ''melodramatyczny'' wydźwięk. Ah, jak m kochamy dopisywać o swojego życia książkowe/filmowe scenariusze.

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

Ja widzę jak dziewczyny patrzą na wysokich, przystojnych, pewnych siebie facetów a jak patrzą na takich goci ajk ja, czyli niewysokich, o przeciętnej urodzie, nieśmiałych.

 

Jakie dziewczyny, chłopie, jakie... Śmiem twierdzić, że częściej tyczy się to facetów, którzy oglądają się za "tępymi laskami", miast prawdziwych, wartościowych kobiet. Słuchaj, skoro takie rzeczy wypisujesz, to może jesteś jednym z nich i stąd Twoje ''mentalne'' zawody? W końcu, skoro przykładasz taką miarę, przyłóż ją i do siebie. Mówiąc łopatologicznie, gdy mówisz ''ludzie robią tak i tak" zastanów sie, ty czy tak robisz, a jak nie robisz, to nie piernicz bzdur ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty masz swoją teorię a ja swoją tylko zauważ, że kobieta z nieatrakcyjnym fizycznie dla niej facetem do łóżka nie pójdzie nawet jakby się super dogadywali, a będą co najwyżej przyjaciółmi natomiast bardzo często się zdarza, że po kilku chwilach znajomości bez zbędnych słów kobieta zrobi to z z jakimś przystojniakiem. To jest właśnie potwierdzenie mojej teorii, że pociąg fizyczny to podstawa związku, a nie tam żadna przyjaźń, zrozumienie czy inne takie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty masz swoją teorię a ja swoją tylko zauważ, że kobieta z nieatrakcyjnym fizycznie dla niej facetem do łóżka nie pójdzie nawet jakby się super dogadywali, a będą co najwyżej przyjaciółmi

 

Nie wiem z jakiego wygodnictwa wbiłeś sobie do głowy taki bzdury - nie wiem, kto Ci w ogóle wbił do głowy ''kanon'' atrakcyjności fizycznej, filmy hollywoodzkie czy okładki kolorowych czasopism?

 

To jest właśnie potwierdzenie mojej teorii, że pociąg fizyczny to podstawa związku, a nie tam żadna przyjaźń, zrozumienie czy inne takie.

 

A jak Ci z tym wygodnie, to tak to sobie tłumacz, czy ja bronię albo przekonuję na siłę? Wierz sobie w co chcesz? IMO Twoja teoria może potwierdzać tylko jedno - że każdą kobietę oceniasz TYLKO po jej (często pozornej) atrakcyjności fizycznej, a Twoje fascynacje są jedynie seksualne. Wszak punkt widzenia zależy od punktu widzenia, skoro nie mieści Ci się w głowie, że kobiety mogą NIE myśleć w ten sposób, to znaczy, że sam tak oceniasz ludzi, albo masz się za lepszego.

 

W każdym razie, absolutnie się nie dziwie, że nie masz ''szczęścia'' do kobiet - ktoś kto nawet nie tyle już sam cierpiętniczy w pozach ukrzyżowanego, ale jeszcze pluje z tego krzyża szowinizmem... Nieźle musiałaby być zaślepiona dziewczyna, która chciałaby być z kimś, kto w taki sposób kobiet nie szanuje,dla podtrzymania własnego, nadwyrężonego ego.

 

Ty masz swoją teorię a ja swoją

 

W każdym razie, oczywiście, siedź sobie w swoich teoriach - w sumie są całkiem pocieszne, jak Ci z nimi wygodnie, czemu nie?... Mylisz się tu... Dla odmiany ;) ale tylko z powodu technicznego - po prostu ja nie mam żadnych teorii, ani w ogóle nie muszę się nad tym zastanawiać, to naturalne bardziej niż oddychanie i picie wody :lol:

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh. Witam ponownie. Wczoraj wrócilem z podrozy. Było minęło... tragedii co prawda nie było, ale oczywiscie polska grupa nie rozmawiała z innymi obcokrajowcami za bardzo a piła i paliła razem z sobą podczas gdy inni sie integrowali, poprzez rozmowy i inne takie tam. Teraz może skomentuje pare wpisów tutaj...

 

Twilight, top23 źle to nazwał. To nie jest teoria. Bo prawda jest taka, że ta jego(czy nasza) teoria nie zawsze sie sprawdza, ale barrrddzzzooo często. Także zastępując wyraz "teoria" słowem "fakt"(mam na myśli to, że kobiety patrzą głównie na wygląd fizyczny a nie na osobowość - nie wszystkie ale bardzo duża większość) mamy całą prawde jak na talezu.

 

Nie wiem co to mialo znaczyć "użalanie sie nad sobą"... Wezme się "w garść" nabiore pewności siebie i nic to nie zmieni...

A tak na prawdę ja sie boje wychodzic do ludzi. Nie umiem podtrzymywać rozmów, gadam czasem takie bzdety, że zal... nie umiem zagadać do dziewczyny bo sie boje porażki, tego ze nie dam jej tego czego oczekuje, nie obronie jej jak bedzie własciwa pora i tym samym potwierdzi sie to, że jestem nieudacznikiem. A najgorsze jest to, że przez tą samotność z którą walczyć nie potrafie bez przerwy mam te myśli samobójcze. Jak widze jakieś młode pary na ulicy to jeszcze bardziej mnie to dobija.

 

A teraz pojawił sie inny problem. Bo byłem u psychologa i poradziła mi teriapie na ten syndrom DDA. Jednak matka nie chce mnie tam wysłać bo mówi, że nie mam tego, obraża mnie mówiąc iż ja obrażam ją, twierdząc, że to przez nią mam ten syndrom. Że tam pracują ludzie, którzy ją znają, ma do mnie pretensje nawet teraz, ze poszedłem do psychologa. I w ogóle darła sie na mnie, że jestem chamem, niewdziecznym itp... Odpowiedziała mi, że mam artystyczną dusze i ze zawsze będe popychadłem dla innych i dodaje jeszcze, że tak samo jak ona. Kiedy jej mówie, że nie chce być popychadłem to drze sie jakoś "To wypierdalaj z tego domu. Pepek świata sie znalazł. Idz na terapie i zakapuj matke"

Nie wiem co mam robić... to mnie już przerasta mam dość. Samobójcze myśli mam bez przerwy.

 

Tak apropo, to chciałbym jeszcze powiedzieć, że nie tylko dziewczyna to mój problem. Ma ktoś może porady na te inne(co napisałem w temacie)??

Dziękuje z góry.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I Odjechał... Juz nie ma adrianka.. ja mieszkam na mazurach on kolo krakowa.. juz nie ma jeo cieplych dloni, usmiechu, ramion ciplych slow i smiechu..... mam ochote odebrec sobie zycie.. nawet nie mam sie komu wygadac.... mam zalamanie... ree mi drza i zastanawiam sie czy sie ni zabic... znow czekac rok i rok plakac znow... blagam niechktos do mnie napisze... zadzowni cokolwiek... ;( boje sie sama siebie.....

 

GG: 2268321

Koma : 517687666

 

Zegnajcie kochani

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podstawowe pytanie, czy nie możecie sie kontaktowac? Telefon, internet, listy?? To też dużo o ile kntakt jest regularny.

Drogi Dzwoneczku chyba az tak nie jestes zdesperowana zeby sie zabic?? prawda? to tylko takie chwilowe emocje! mów sobie to w kółko! Pomoże! Napewno masz jakies pamiątki związane z wami obojga czy samym Adrianem. Jeśli 'bonusowo' nie spotkacie sie w ciagu roku to musi ci wystarczyc nie ma inneg wyjscia. Nieczarujmy sie. Gdybys naprawde chciala to zrobic zachowalabys sie jak egoistka. Chcesz tego? A zastanowilas sie co czulby Adrian?? Chyba nie.. Zastanów sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzwoneczek, nie zrozum mnie źle, nie wyzłośliwiam sie ani nie naśmiewam - piszę to naprawdę serdecznie - ale muszę Ci to napisać ''prosto w profil (forumowy)" - czy ty z tych ciągłych 'decyzji samobójczych'' nie zrobiłaś sobie sposobu na życie? Który to już raz? Zdajesz sobie sprawę, że to kolejny unik? Jest Ci źle, ani nic w swoim życiu nie zmieniasz. Potrzebujesz pomocy, ale nie chce Ci się pójść tam, gdzie mogą Ci jej udzielić.

 

Robisz unik za unikiem, kompletnie nie przejmując się, że inni mogą naprawdę poważnie traktować Te twoje ucieczki w ''decyzje o końcu'' - śmiem twierdzić, że poważniej niż Ty. Nie fair.

 

Oczywiście, co zrobisz, to Twoja decyzja, ale zastanów się, czy chcesz dalej tkwić w tych ciągłych unikach, czy w końcu zrobić coś ze swoim życiem.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewałem właśnie, że masz też inne problemy. Mając słaby charakter człowiek niemal zawsze ma ciężkie życie, bo inni to wykorzystują. Myśli samobójcze też mam, jednak choćby nie wiem co się działo, to póki rodzice żyją nie mogę popełnić samobójstwa, po prostu nie mógłbym im tego zrobić. Główny powód moich myśli samobójczych to oczywiście brak mojego życia prywatnego, ale są też inne powody. Ogólnie jakoś nie pasuję do tego świata, wszystko dla mnie jest bez sensu. Ludzie uważają że ktoś jest lepszy jak ma więcej pieniędzy albo że lepiej wygląda i niemal tylko na tej podstawie oceniają się wzajemnie. Póki rodzice żyją to ja też, ale jak oni umrą to ja niedługo po nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry guys, ale słabego charakteru się nie ma, tylko sie go wybiera. Najczęściej z opacznie pojętego "wygodnictwa".

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

No i trochę ręce mi opadają, jak po raz 50 czytam slogany ''dziewczyny patrzą tak i tak", "a przynajmniej duża większość". A polacy to ''duża większość'' pijacy, ruscy kradną, białorusiny to rolnicy, włosi makaroniarze,m a marsjanie mają czułki. A w każdym razie, ''duża większość''. Wygodnictwo przejawia się i w sloganach.

 

Ps. 2

 

W takich chwilach zawsze przypomina mi sie, ekhem, ''relacja'' pisana pewnego żołnierza francuskiego, (trafiła do kronik) jak to w kraju nad Wisłą żyję ludzie obrośnięci włosiem na całym ciele, żyją na drzewach i zjadają się nawzajem. A w każdym razie, ''duża większość'. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słabego charakteru się nie ma, tylko sie go wybiera

No dobrze ale jak wytłumaczysz fakt,że chociaż z całej siły jaką posiadam przez kilka lat staram się zmienić mój charakter i mi to nie wychodzi?i tu z charaktrem już nawet nie chodzi o to że mam zły obraz siebie,bo również staralem się zmienić mój charakter kiedy myślałem,że w sumie jestem spoko tylko że musze być bardziej odważniejszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mam być całkiem szczery? Oczywiście, nie znam sytuacji w 100%, ale jak tak sobie czytam, to Ty chcesz i nie chcesz naraz IMO - jakbyś w końcu coś zrobił, to straciłbyś pozorny grunt narzekania na to, czemu Ci wszystko nie wychodzi i takie tam. Do ''jęczenia'' też można przywyknąć ;)

 

IMO, mniej lub bardziej świadomie markujesz to staranie się, trochę to widać podczas rozmów, ludzie piszą Ci różne rzeczy, a szkaradnie skracając Twoje odpowiedzi, można je sprowadzić do ''tak, ale''.

 

Mniej czy bardziej świadomie, ale zależy to od Ciebie - ta odrobina niezbędnej odwagi na zmiany i NIE wracania na umoszczone legowisko ''jest źle i w sumie jest mi z tym dobrze, bo to znam''.

 

To oczywiście tylko moje zdanie i nie myśl, że Cię oceniam czy krytykuje - nie wartościuje "dobrze czy źle'', staram się opisać co widzę.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:lol::lol::lol: z niewiadomych przyczyn, cholernie mnie to bawi :lol::lol::lol: Prawie do poziomu głupawki. Może być sobie potwierdzone i (meta)fizycznie, co nie zmienia faktu, że cholernie wygodnie tak to sobie tłumaczyć :lol:

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

Chyba wiem czemu mnie to tak cholernie bawi - to, znam to z doświadczenia. Ale u mnie to już daleka przeszłość, wręcz niebyła ;) A co Wy z tym zrobicie, zależy tylko od Was, zawsze możecie szukać psychologicznych/fizycznych/matematycznych potwierdzeń ;)

 

Ps. 2

 

Niedawno pewien profesor z poznania matematycznie potwierdził sobie istnienie Trójcy Świętej. Oraz, że 'Bóg katolików jest matematycznie prawdziwszy od Boga Islamistów". (sorka, za ''Boga Islamistów", cytuje jak jest) Nie chce mi sie tu oceniać tego potwierdzenia. Ale na pewno nie mniej mu z tym wygodnie, niż Wam :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×