Skocz do zawartości
Nerwica.com

ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)


Martka

Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

397 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      242
    • Nie
      118
    • Zaszkodził
      56


Rekomendowane odpowiedzi

Escitalopram, dzień trzeci... Non stop czuję się jak pijana. Głowa boli, kręci się. Zapach ciała się zmienił. Ble :/ Mam nadzieję, że to minie, inaczej nie wiem jaki jest sens brać. Psychiatra sam stwierdził, że szans dużych nie daje ale "spróbujemy farmakologicznie".... Wg niego depresji nie mam (aktualnie). Lęki nakręcała praca, którą ostatecznie rzuciłam. Siedzę w domu -> czuję się okej. Nic już nie rozumiem. Im więcej czytam, tym bardziej to wygląda na zaburzenia osobowości :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Felix :

 

Ja wiem, że są różne działania niepożądane jak prawie przy kazdym tego typu leku. To co pisalem wczesniej to byl cytat z tej stronki :: http://www.mp.pl/warsztaty/psychiatria/artykuly/lek/show.html?id=105538

Ja wiem, ze tak mozna sie dopieprzac i glowkowac i znaleźć tysiąc argumentow zeby jakis lek nie łykać. Jednak są przeprowadzane badania i akurat na temat trazodonu nie ma szczególnie opini, że jest to lek o podwyższonym alercie, tak jak Ty to przedstawiasz... Oczywiście nikogo nie namawiam na ten lek, sam biore inny, ale nie ze wzgledu na dzialania niepożądane trazodonu.

 

http://www.mp.pl/warsztaty/psychiatria/artykuly/depresja/show.html?id=67631 --- tutaj drugi art o tym leku.

 

 

 

"Wnioski

 

Trazodon jest lekiem cechującym się dobrą skutecznością i tolerancją, korzystnym profilem bezpieczeństwa oraz małym ryzykiem istotnych interakcji z innymi lekami. Szereg wiarygodnych badań pozwala uznać ten lek za atrakcyjną alternatywę wobec innych leków przeciwdepresyjnych. Jest on przydatny w leczeniu osób doświadczających rozmaitych objawów depresyjnych, ponadto może być z powodzeniem stosowany w celu zmniejszenia nasilenia działań niepożądanych wywołanych podawaniem innych leków przeciwdepresyjnych. Kolejne obszary przydatności trazodonu to zaburzenia lękowe oraz bezsenność przewlekła. Brak potencjału uzależniającego leku powoduje, że w przypadku zaburzeń snu jest on atrakcyjną alternatywą wobec pochodnych benzodwuazepiny i leków z grupy Z (zopiklon, zolpidem, zaleplon).

 

Idealnym kandydatem do leczenia trazodonem jest chory na depresję lub mieszane zaburzenia depresyjno lękowe, ze współtowarzyszącą bezsennością i bez zaburzeń kardiologicznych w wywiadzie, który obawia się zwiększenia masy ciała oraz wystąpienia zaburzeń seksualnych.

 

Zalecana dawka początkowa trazodonu wynosi 25–50 mg. Należy ją powoli zwiększać przez 2–4 tygodnie aż do wartości docelowej 300 mg (do 600 mg w lecznictwie szpitalnym), stosowanej raz dziennie wieczorem (u pacjentów niewymagających uspokojenia w ciągu dnia) lub w dawkach podzielonych (w przypadkach niepokoju i pobudzenia w ciągu dnia). Lek należy odstawiać stopniowo, gdyż opisywano przypadki wystąpienia zespołu odstawiennego. Najlepiej unikać podawania tego leku osobom z obciążeniami kardiologicznymi.

 

Biorąc pod uwagę powyższe dane dotyczące skuteczności, tolerancji i bezpieczeństwa trazodonu, należy u wybranych chorych rozważać go jako jeden z głównych leków przydatnych w leczeniu chorych cieriących na omawiane zaburzenia."

 

cytat ze stronki podanej wczesniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Esci zamienił mnie w warzywo, apatyczne warzywo bez motywacji, za to z nadmierną sennością, bólami głowy, nienormalnymi snami i dziesiątkami innych objawów.

bo za duza dawka, zmniejsz ją

 

Zmniejszylem i chyba lepiej, zmniejszyla sie intensywnosc męczącyh snów i chyba mam większą motywację - gdyby nie to, że znowu jestem silnie przeziębiony ;( Do tego pojechałem w dół z sulpirydem, z 300 do 100.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem już przy 12 dniu brania 10 mg..

Niestety czuje się aktualnie źle.. Stany lękowe się potęgują. Dzisiaj o 7 się obudziłem wiedząc że zaraz będę ię czegoś bać i będę obie wkręcał.. Boje się już samego strachu.

 

mam nadziej że to przejściowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo proszę Was o podpowiedź.choruje na nerwicę przez 4 miesiące bralam sulpiryd ale musialam odstawić ze wzgledu na podwyższoną prolaktyne.Lekarz przepisał mi 5 mg Elicea.Miesiac po wizycie dobrze się czułam więc zostalam przy dawce 5 mg.pare dni później nagle dostałam ataku paniki.Bylo to dziwne bo było super i nagle dol.Zwiekszano mi dawkę do 10 mg.I znowu dwa tygodnie dobre i znowu gorzej.Teraz zaczęłam 15 mg,trochę boli mnie głowa.w czwartym dniu mialam leki więc wzięłam połowę afobam 0,25.w sumie biorę więc Elicea przez 2 miesiące.Prosze podpowiedzcie ze swojego doświadczenia kiedy się to stabilizuje.mysle,ze lek jest dobry skoro poprawa jest ale skąd te góry i doły.bardzo dziękuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Prosze podpowiedzcie ze swojego doświadczenia kiedy się to stabilizuje.mysle,ze lek jest dobry skoro poprawa jest ale skąd te góry i doły.bardzo dziękuję"

 

Każdy z nas chciałby mieć takie info. Niektórym może już sie nigdy nieustabilizować i zawsze raz z górki raz pod. Ja za pierwszym razem, gdy brałem esci czułęm sie baardzo dobrze. Teraz gdy nawróciło już nie jest tak kolorowo, ale dzięki lekom nie jest też beznadziejnie. Wiem, że dużo też zależy ode mnie jak się prowadze. Czy kapcanieje w domu i czekam na cud-pigułke, czy coś robie. Duzo dają ćwiczenia fizyczne, bieganie itp. Tez czasem się zastanawiam czy kiedykolwiek będę się czuł jak ileś tam lat temu, gdy nie maiłem lęków przed zbiorowiskiem ludzi, w marketach, gdy nie miewałem dołów a jak miewałem to chwilowo i nie destrukcyjnie. Myśle, że każdy zadaje sobie to pytanie. Pozostaje nadzieja, że tak samo jak choroba sie pojawiła tak samo odejdzie, z nienacka, niespodziewanie hen hen daleko i nie wróci. A my wrócimy do życia a nie do wegetacji ;]

 

pozdrówki i zdrówka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

również jadę na Esci .

Żeby przetrwać jakos dzień bez lęków i depresji , niestety często muszę zmieniać ( zmniejszać / zwiekszać) dawki - W dupe takie klocki .

Raz 10 mg , działa mocniej niz innym razem 15mg , a nawet 20 mg . Byc może to wina dodatkowych supli , które wicnam , werapamilu , lit , 5 HTP i benzosów , których jak trzeba nie oszczędzam sobie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Suplement lit?!

tak to- nieco mylnie- nazwałem . Z drugiej strony akurat lit jest pierwiastkiem naturalnie występującym w przyrodzie . Tam , gdzie jest go w glebie , wodzie w duzych ilościach wysyp chorób psychicznych jest mniejszy niż na terenach , gdzie litu jest mało . Amerykańskie badania .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak to- nieco mylnie- nazwałem . Z drugiej strony akurat lit jest pierwiastkiem naturalnie występującym w przyrodzie . Tam , gdzie jest go w glebie , wodzie w duzych ilościach wysyp chorób psychicznych jest mniejszy niż na terenach , gdzie litu jest mało . Amerykańskie badania .

Bierzesz węglan litu? Zapisał Ci go lekarz, czy bierzesz "na własną rękę"? Stosujesz go jako augmentacja antydepresantów? Chorujesz na CHAD? Jak się po nim czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"na własną rękę"?

biore na właśną rękę ( góra pól tabletki, to jest chyba 125 mg ) i tylko wtedy jak mnie nosi i mam nerwówę . Pomaga przetrwać najgorsze ,zupełnie bez uboków . Nie choruje na CHAD .

Węglan litu . Wydaje mi sie subiektywnie ,że optymalizuje i zwiększa antydepresyjną siłę Escitalopramu .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chciałem dopisać apropo tej stabilizacji. Psychiatrzy i psychologowie podkreślają bardzo ważną rzecz, że ludziom chorym na depresje wydaje się, że być zdrowym to być w ciągłym poczuciu szcześcia i stabilizacji. Co jest mylne bo zdrowy człowiek naturalnie miewa dobre dni i złe. To byłoby coś nienaturalnego jakby wiecznie byli szczęsliwi.Więc nie dajmy się złudnym przekonaniom, że nasze szczęście w ciągu dnia definuje nasze zdrowie. Możemy, mamy prawo, a wręcz musimy czasami czuć się gorzej. Ważne jest, żeby wyrobić mechanizmy obronne aby to przetrwać i przejść płynnie w lepszy stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chada,

Ja tez mam z tym problemy...Nawet nie staje na wadze....sporo przytylam.

Po paro moja waga nic sie nie zmueniala,nie mialam problemow z dodatkowymi kg.

Kiedys czytalam wontek o esci i ludzie,tez pisali,ze tyją po tym leku.Niektorzy wlasnie przez tycie,odstawiali lek lub zmieniali na inny...

 

Ja biore juz rok i przytylam okolo 15 kg... masakra jakas... jem tyle ile jadlam, pracuje w ciaglym ruchu, praktycznie nie siadam w ciagu dnia... szafa z ciuchami poszla do wymiany...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chciałem dopisać apropo tej stabilizacji. Psychiatrzy i psychologowie podkreślają bardzo ważną rzecz, że ludziom chorym na depresje wydaje się, że być zdrowym to być w ciągłym poczuciu szcześcia i stabilizacji. Co jest mylne bo zdrowy człowiek naturalnie miewa dobre dni i złe. To byłoby coś nienaturalnego jakby wiecznie byli szczęsliwi.Więc nie dajmy się złudnym przekonaniom, że nasze szczęście w ciągu dnia definuje nasze zdrowie. Możemy, mamy prawo, a wręcz musimy czasami czuć się gorzej. Ważne jest, żeby wyrobić mechanizmy obronne aby to przetrwać i przejść płynnie w lepszy stan.

 

Psychiatrzy w ten sposób tłumaczą swoją nieudolność w leczeniu depresji. Ja nie oczekuję w ogóle szczęścia, a już na pewno nie euforii. Chcę zachowania podstawowych funkcji organizmu: w miarę stabilnego nastroju, braku somatów (bóle głowy), w miarę prawidłowego snu (bez koszmarów i intensywnych snów), braku uniemożliwiającej życie ospałości, zaistnienia pewnego elementu motywacji do działania w miejsce apatii, wycofania i autyzmu. Chcę zwrócić uwagę, że gros z tych objawów, to objawy stricte fizyczne (np. bóle głowy, ospałość) i absolutnie oczekuję, że antydepresanty te symptomy powinny wyeliminować. Niestety one je wręcz indukują.

 

Stare TLPD w świetle moich wspomnień wyrywały depresję z korzeniami. SSRI nawet się do nich nie umywają . Niestety nie wyobrażam sobie łykania np. Anafranilu, bo stałem sie z biegiem lat zbyt wrażliwy na ciężkie skutki uboczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatrzy w ten sposób tłumaczą swoją nieudolność w leczeniu depresji. Ja nie oczekuję w ogóle szczęścia, a już na pewno nie euforii. Chcę zachowania podstawowych funkcji organizmu: w miarę stabilnego nastroju, braku somatów (bóle głowy), w miarę prawidłowego snu (bez koszmarów i intensywnych snów), braku uniemożliwiającej życie ospałości, zaistnienia pewnego elementu motywacji do działania w miejsce apatii, wycofania i autyzmu. Chcę zwrócić uwagę, że gros z tych objawów, to objawy stricte fizyczne (np. bóle głowy, ospałość) i absolutnie oczekuję, że antydepresanty te symptomy powinny wyeliminować. Niestety one je wręcz indukują.

 

Stare TLPD w świetle moich wspomnień wyrywały depresję z korzeniami. SSRI nawet się do nich nie umywają . Niestety nie wyobrażam sobie łykania np. Anafranilu, bo stałem sie z biegiem lat zbyt wrażliwy na ciężkie skutki uboczne.

TCA źle, SSRI źle, NaSSA pewnie też źle (bo tycie i zamuła), ale żarcie na potęgę benzo (później uzależnienie) i to na własną rękę już tak? Moje jeszcze leki powinny znajdować pracę i kupować mieszkanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, taki jest poziom medycyny w XXI wieku, stąd takim zainteresowaniem cieszy się tutejsze forum. Niewiele potraficie zrobić dla chorych, inne dziedziny nauki odnotowują postęp większy o lata świetlne.

 

A co do benzodiazepin - od dealerów nie kupowałem, tylko z przepisu lekarza, i to jednego, który zaszkodził mi poważnie tym, że nie poinformował o zgubnych skutkach łączenia fluwoksaminy i alprazolamu (o czym już wiesz - zwiększenie stężenia benzo o sto procent w takiej kombinacji). Lekarz o tym nie wiedział, a ulotka zawierała nad wyraz skąpą informację jedynie zahaczającą o ten temat. Gdybym zażywał inną benzodiazepinę do fluwoksaminy, miałbym dziś problem o połowę mniejszy.

 

Po gruntownym, wielomiesięcznym przemyśleniu wielu spraw, zgadzam się z Tobą, że brak rezultatów w leczeniu w moim przypadku wynika z ciężkiego uzależnienia od benzodiazepin, ale obok swojej winy dostrzegam też odpowiedzialność lekarzy i po części uważam, że zaserwowano mi schorzenie jatrogenne. Nie kontrolowano tego, ile tych leków zażywam, nie wypytywano mnie, nie zwracano uwagi, a o istnieniu interakcji między fluwoksaminą a alprazolamem NIE MIELI ŻADNEJ WIEDZY. Co więcej, kiedy sam do tej wiedzy doszedłem i ją wyłożyłem, spotkałem się najpierw z mechanizmem zaprzeczenia. Dopiero po pewnym czasie mój lekarz rodzinny przyznał, że mam rację.

 

Teraz niestety jestem ćpunem benzosowym, tolerka rośnie, stan jest coraz gorszy, rodzina na mnie nie może patrzeć, bo tylko leżę, a jak coś chcą, to krzyczę jak wariat. Myślę nad zmianą psychiatry, myślę nad szpitalem, ale nie mam siły.

 

A kiedyś tak nie było. Przyjmowałem Fevarin i Trittico, benzo jedynie doraźnie. Nie miałem anhedonii, pisałem wiersze, blogi, ukończyłem studia, odnosiłem sukcesy, uczyłem się języków obcych. Benzo wszystko zniszczyło. O wódzie nie wspomnę, bo to były ekscesy 2-4 razy w tygodniu i mam już ten etap za sobą.

 

Nie wiem, co mam zrobić, mam myśli samobójcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kiedyś tak nie było. Przyjmowałem Fevarin i Trittico, benzo jedynie doraźnie. Nie miałem anhedonii, pisałem wiersze, blogi, ukończyłem studia, odnosiłem sukcesy, uczyłem się języków obcych. Benzo wszystko zniszczyło. O wódzie nie wspomnę, bo to były ekscesy 2-4 razy w tygodniu i mam już ten etap za sobą.

 

Nie wiem, co mam zrobić, mam myśli samobójcze.

 

Może po prostu choroba postąpiła? Ludzie uważają, że depresja to jest jakiś chemiczny imbalance, który o wzięciu cudownych leków znika i wszystko wraca do normy. Tak niestety nie jest. Potem winny lekarz, to tamto siamto. Jest choroba, trzeba z nią walczyć tak długo jak się da i nie narzekać. Nawet jak zostały popełnione błędy i coś można było zrobić lepiej, trzeba patrzec do przodu.

 

Benzo dobrze zrzuca się tegretolem 200-800mg, gdybyś kiedyś o tym chciał pomyśleć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, chciałbym pomyśleć o tegretolu. Moja psychiatra chyba nigdy nie słyszała o tym leku. Nie zaproponowała nigdy go, ani pregabaliny, ani niczego innego. Powiedziała, żeby sobie powoli we własnym tempie schodzić z benzodiazepin. Żadnego rozpisania schematu, żadnej sugestii, aby zamienić chociaż część alprazolamu na diazepam. Nic. Wręcz powiedziała, aby zostać przy alprazolamie i już nie kombinować z żadną inną benzo. Myślę, żeby zapisać się do kogoś innego.

 

Właśnie wróciłem od lekarza rodzinnego. Poświęcił mi chyba mniej niż pięć minut. Powiedział, żeby przejść na alprazolam SR, co akurat wydaje mi się bardzo sensowne. Potem powiedział, że za jakiś czas warto zmienić na diazepam albo klorazepat. Ja na to, że przecież przelicznik alprazolam/diazepam jest taki, że musiałbym zażywać 14 tabletek Relanium na dobę. On na to, że wcale tak nie jest - że mniejsza ilość Relanium by wystarczyła - "zrobiłby pan sobie taki dwutygodniowy detoks, pił dużo płynów i po 2 tygodniach by było znacznie lepiej". Nie dałem temu wiary, może jestem głupi, ale wydaje mi się to nieprawdopodobne, by kilka tabletek Relanium mogło zastąpić 3 mg alprazolamu. Wspomniałem o tegretolu, odpowiedział, że "to już by pan musiał z psychiatrą". Potem dał mi recepty i tyle.

 

Mówiłem jeszcze, że mnie ciągle boli głowa i nie wiem, czy to od uzależnienia (podejrzewam, że występują wahania dobowe w stężeniu alprazolamu w organizmie, bo choć zażywam go 2 razy na dobę, to, gdy zbliża się godzina przyjęcia dawki, mam wrażenie, że już dopadają mnie objawy odstawienne), czy od escitalopramu. Tę wypowiedź zlekceważył już kompletnie, jako bredzenie nerwicowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]

Teraz niestety jestem ćpunem benzosowym, tolerka rośnie, stan jest coraz gorszy, rodzina na mnie nie może patrzeć, bo tylko leżę, a jak coś chcą, to krzyczę jak wariat. Myślę nad zmianą psychiatry, myślę nad szpitalem, ale nie mam siły.

 

[...]

 

Nie wiem, co mam zrobić, mam myśli samobójcze.

 

Iść do szpitala, odwyk od benzo, zaczęcie terapii. To jest jedyna droga, żeby znaleźć ulgę. Owszem, jest to ogromny wysiłek w depresji, ale ten wysiłek jest niczym w porównaniu z wysiłkiem i cierpieniem, które będziesz ponosił trwając w uzależnieniu i chorobie. Wiem, bo tego doświadczyłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, taki jest poziom medycyny w XXI wieku, stąd takim zainteresowaniem cieszy się tutejsze forum. Niewiele potraficie zrobić dla chorych, inne dziedziny nauki odnotowują postęp większy o lata świetlne.

Depresja, zaburzenia lękowe, to choroby przewlekłe, branie leków nie zawsze powoduje wyleczenie, nierzadko trzeba przyjmować je bardzo długo. Masz bardzo roszczeniową postawę wobec leków i lekarzy, być może nie ma leków, które ci pomogą, czy to wina lekarzy lub firm farmaceutycznych? Na pewno nie. Leczenie depresji to nie tylko zażywanie leków, ale psychoterapia i indywidualna praca nad sobą.

 

A co do benzodiazepin - od dealerów nie kupowałem, tylko z przepisu lekarza, i to jednego, który zaszkodził mi poważnie tym, że nie poinformował o zgubnych skutkach łączenia fluwoksaminy i alprazolamu (o czym już wiesz - zwiększenie stężenia benzo o sto procent w takiej kombinacji). Lekarz o tym nie wiedział, a ulotka zawierała nad wyraz skąpą informację jedynie zahaczającą o ten temat. Gdybym zażywał inną benzodiazepinę do fluwoksaminy, miałbym dziś problem o połowę mniejszy.

Fakt występowania interakcji fluwoksamina-alprazolam, nie jest powodem twojego uzależnienia, powodem jest duża częstotliwości przyjmowania benzo, czyli coś, co było całkowicie zależne od ciebie.

 

Nie kontrolowano tego, ile tych leków zażywam, nie wypytywano mnie, nie zwracano uwagi, a o istnieniu interakcji między fluwoksaminą a alprazolamem NIE MIELI ŻADNEJ WIEDZY. Co więcej, kiedy sam do tej wiedzy doszedłem i ją wyłożyłem, spotkałem się najpierw z mechanizmem zaprzeczenia. Dopiero po pewnym czasie mój lekarz rodzinny przyznał, że mam rację.

Ja również brałem fluwoksaminę i alprazolam jednocześnie i nie uzależniłem się, nie wiedząc wtedy o interakcji.

 

Teraz niestety jestem ćpunem benzosowym, tolerka rośnie, stan jest coraz gorszy, rodzina na mnie nie może patrzeć, bo tylko leżę, a jak coś chcą, to krzyczę jak wariat. Myślę nad zmianą psychiatry, myślę nad szpitalem, ale nie mam siły.

Tobie potrzebny jest przede wszystkim odwyk, najlepiej w szpitalu, przy okazji może uda się wdrożyć skuteczne leczenie przeciwdepresyjne.

 

A kiedyś tak nie było. Przyjmowałem Fevarin i Trittico, benzo jedynie doraźnie.

To dlaczego nie zostałeś przy fluwoksaminie i trazodonie, przyjmując benzo tylko w najgorszych momentach? odnoszę wrażenie, że obwiniasz za swój zły stan zdrowia psychicznego wszystkich wokół (lekarza, firmy farmaceutyczne) tylko nie siebie. Głównym powodem twojej sytuacji jest uzależnienie od benzo, którego, odnoszę wrażenie wcale nie chcesz przerwać (brak decyzji o odwyku, nie zmieszanie dawek).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego jesteś taki niedobry, że chcesz mnie z nerwicą lękową zabrać od mamy i taty i wysłać do szpitala, gdzie są same najgorsze przypadki, straszne warunki i gdzie odstawia się leki w tempie ekspresowym, co musi wywoływać ogromne cierpienie? Nie byłem jeszcze u żadnego innego psychiatry, ani nie próbowałem jeszcze redukować benzo. Może nie trzeba zaczynać od najbardziej drastycznych rozwiązań? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego jesteś taki niedobry, że chcesz mnie z nerwicą lękową zabrać od mamy i taty i wysłać do szpitala, gdzie są same najgorsze przypadki, straszne warunki i gdzie odstawia się leki w tempie ekspresowym, co musi wywoływać ogromne cierpienie? Nie byłem jeszcze u żadnego innego psychiatry, ani nie próbowałem jeszcze redukować benzo. Może nie trzeba zaczynać od najbardziej drastycznych rozwiązań? :(

Teraz już wiem dlaczego trwasz w tym stanie, jest ci po prostu tak wygodnie. Najlepiej nic nie robić i obwiniać lekarzy i leki za ten stan.

A jeżeli już tak bardzo się obawiasz się oddziału zamkniętego, to możesz starać się o przyjęcie na oddział półotwarty lub dzienny (tzw. oddziały nerwicowe).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba dokładnie tak jest. Nie rozumiem, czemu niektórzy tyle czasu, energii trwonią na jęczenie, obwinianie innych, mnożeniu teorii, szukaniu jakiś alternatywnych sposobów itp. itd. Ale niektórzy tak mają, trwają w tym, jednocześnie przedłużając swoje cierpienie.

 

Achino jedynym ratunkiem dla ciebie jest odwyk od benzo. Nigdy nie uzyskasz postępów w leczeniu, jeśli tego nie zrobisz. Wszystko inne co robisz jest absolutnie bezcelowe, bezproduktywne. Nikt ci nie pomoże, sam sobie nie pomożesz, nikt ci nie będzie współczuł, nie ulżysz sobie i będziesz trwał w cierpieniu. Więc albo chcesz sobie pomóc albo nie. Jeśli tak, to wiesz co robić. Jeśli nie to użalaj się dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Kalebx to mówi, że moim problemem nie jest wcale żadne uzależnienie. Mówi to jako osoba, która miała ciągi alkoholowe i która całe swoje życie jedzie na bdz. On nie tylko pisze, że problem uzależnienia jest demonizowany (Jego słowa "Uzależnienie nie trwa całe życie"), ale podkreśla, że to raczej sama nerwica i LĘK niszczy życie i wywołuje objawy chorobowe. Nie zgadzam się z nim, moim zdaniem uzależnienie od bdz niszczy zdrowie (i życie), ale przyznaję mu rację w tym, że kiedy zabrać bdz, pozostaje nierozwiązany problem lęku i wtedy trzeba będzie w niego uderzać tegretolem, pregabaliną, baclofenem czy czymś innym. Innymi słowy, redukcja alprazolamu to za mało, konieczna jest modyfikacja całego leczenia. Dlatego zapisuję się do jakiegoś innego psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×