Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica mija!


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

L:), Cieszę się niezmiernie, pamiętam Twój opłakany stan.

Terapia pomogła?

Oj nadal jest koszmar i piekło w domu, nawet skrajne - przykładowo dzisiaj jestem na głodówce z kaprysu tyranów i wprowadzili mnie w taki stan, że aż ciśnienie mi niebezpiecznie poleciało do góry. Ale psychicznie się już przełamałem z pewnego koszmaru. demonów które w mojej głowie siedziały i nawet gdy było teoretycznie okey mnie wykańczało coś od wewnątrz. Od dwóch dni czuję "normalny" stan. czyli jalby powrotu do rzeczywistości.

 

Terapia? Terapia którą miałem ponad rok temu jedynie pozwoliła pokazać problem (który oczywiście jest w rodzinie) oraz samemu doprowadzić mnie do pewnych kroków które przez kolejne miesiące czyniłem, jednak sama w sobie nie pomogła mi za wiele. To raczej ogromny ładunek agresji, wrażliwości, determinacji, marzeń i nienawiści razem połączony w pewnym momencie z pogłębiania mojego stanu zaczął po mału po mału coś we mnie budzić, aż w końcu wybuchł. (ciężko mi opisać własne emocje, takie przenośnie chodzą mi po głowie). Pomogło mi własne "studowanie" psychologii i ludzkiej natury - również emiprycznie (a właściwie to dało najlepsze efekty) : )

 

Zmieniło się, zmieniło i to dużo. Nie jestem już niewolnikiem innych, jestem na razie wciąż za słabą, ale własną niezależna jednostką, która przestała się bać strachu wykańczajągo przez lata. Tego już nikt nie zatrzyma, mimo że ciągle walczę z patologicznym otoczeniem, sytuacją życiową i psychiką (choć ten pierwszy krok już za mną), to jednak staję się coraz silniejszy. Te ostatnie trzy lata zmieniły mój charakter i światopogląd na zawsze, choć pewnie one ewoluują to będą szły już własnym torem, torem zgodnym z moją naturą i doświadczeniem.

"Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" - podpisuję się obiema rękami pod tymi słowami :smile:

 

Teraz trzeba załatwić część kwesti życiowych, oraz za tym ostatecznie z otoczeniem i iść do przodu. Czas leczy rany, ale nienawiść do pewnych ludzie zostanie do końca życia, choć chciałbym po prostu zapomnieć o tym wszystkim kiedyś.

 

Dobrze jest być wreszcie sobą, odzyskać chociaż częśc energii i wygonić część tego paskudztwa z głowy, czego życzę wszystkim tutaj :smile:

 

L:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... dziś mogę to powiedzieć :) Jeden zero dla mnie w walce z NN :) odstawiam leki, biorę już ćwierć tabletki na dobę (5mg paroksetyny) i czuję się dobrze, chociaż.... zaczynam myśleć. A raczej coś chce żebym myślała, traciła nastój itp. itd. Ale ja się nie dam! O nie! bo doszłam do wniosku, że prawdziwa ja, ta sprzed nerwicy, to ja uśmiechnięta, stąpajaca mocno po ziemi, idąca ciągle na przód. Zaczynam od nowa. Lubię siebie sprzed nerwicy i wiem że znowu mogę taka być :) Mogę siebie w pełni zaakceptować. PRzez te lata bladziłam, najpierw zatraciłam prawdziwą "ja", potem próbowałam ja odnaleźć , ale nn mi w tym przeszkadzała. Teraz zrobię wszystko żeby już nie przeszkodziłą. Czuję że z czynnościami przymusowymi dam sobie radę, bo po co mam sprawdzać kilka razy gaz czy zakręcony, skoro sprawdziłam raz i jest ok, to czemu mam sobie zarzucać żę za pierwszym razem żle sprawdziłam? Już wiem że z czynnościami dam sobie radę :) BO znowu ufam swoim zmysłom i chcę znowu ufać sobie. SKoro wyłączyłam gaz to znaczy ze tak jest. I tak będę postępowć w każdej sytuacji. Jak bedzie z myślami.... nie wiem ale nastawiona jestem bojowo. Bo prawdziwa Ania nie musi rozmyślać, analizować i rozkładać na czynniki pierwsze zdarzeń z przeszłości i doszukiwać się w nich czegoś nie tak, o co mogłaby siebie oskarżłyć. BO jezeli nawet popelniłam jakis błąd, to kto ich nie popełnia ? I to jest jedno z najważniejszych postanowień moich. Otóż ta Ania sprzed nerwicy będzie teraz ale nie taka sama. Bo będzie umiała sobie wybaczać :) Już wiem że nie muszę być idealna, zę mogę coś schrzanić. Przecież jestem tylko człowiekiem :) i uczę się sobie wybaczać bo czuję że właśnie ta umiejętność przyniesie mi zdrowie. Poluzuję też troche swoją osobowość anakastyczną. Wiele czasu zajęło mi doście do tego wniosku, ale jestem prawie pewna jakie czynniki osobowościowe są składową mojej nerwicy i zamierzam dać sobie trochę luzu :)

 

trzymam kciuki za Wszysktich - zdrowiejmy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974 czesc Monika. mysle ze nasza historia z nerwica zaczela sie juz w dziecinstwie, wychowywala nas tylko mama, wiec przywiazalismy sie do niej bardzo mocno i sami balismy sie cokolwiek zrobic..pojsc gdzies..czy cos powiedziec..nasz ojciec tez ma nerwice lekowa..ale z tego co mi wiadomo nie musimy miec jej po nim mogly na to wplywac inne czynniki srodowisko..niska samoocena..lek ze zostaniemy kiedys sami. Jak to mowi moja siostra kazdy ma od zycia jakis dodatek...ja od malego bylam osoba wraliwa lecz czasami potrafilam pokazac na co mnie stac..lęk okazal sie silniejszy...mam nadzieje ze uda sie z tego wyjsc, moze to chodzi o to zeby zrozumiec siebie swoje slabosci swoj strach, moj brat zachorowal takze w dziecinstwie bylo naprawde zle..ja chociaz wiem co mi jest on nie wiedzial..w tej chwili jak zaczol sie leczyc jest naprawde dobrze sam jezdzi samochodem kiedys to bylo nie mozliwe, mowi ze to trezba zrozumiec potem jest coraz lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika pisałaś kiedyś że dopiero po 1,5 roku terapii poczułaś efekty. Możesz opisać jakie to były efekty oraz czy to było związane z jakąś pracą terapeutyczną? Czy może to nagle zaczęło się samo dziać? Pytam ponieważ ja chodziłem na terapię rok i efektów specjalnych nie widziałem, ale z tego co wiem to rok to mało. I może faktycznie uzdrowienie dzieje się "poza umysłem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rad, Powiem Ci nawet, że terapia na początku spowodowała, że czułam się jeszcze gorzej.

Takie zderzenie z rzeczywistymi uświadomionymi faktami z życia powaliło mnie na kolana. I tak zbierałam się i zbieram do dzisiaj. Ale jest już o tyle lepiej, że nie traktuję tej terapii w formie "Pani terapeutko! Proszę mi pomóc, błagam!"jak to było na początku.

Efekty...dużo by można o nich pisać, na prawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście walczę z nerwicą już jakieś 3 lata sam próbując jakoś sobie poradzić. A to leki ziołowe a to próba ignorowania i jakiegoś życia. Niestety próby zazwyczaj nić nie pomagają niezależnie od tego co robię. Pewnie jak wszyscy szukałem sposobów w internecie i znalazłem myślę dobry. Generalnie chodzi o to żeby myśleć pozytywnie. Wszystko co sobie założymy za prawdziwe umysł prędzej czy później realizuje nie zadając sobie pytani czy to co właśnie myślimy jest prawdą czy nie. Sztuką wiec jest pozytywne myślenie i nakierowywanie swojego umysły na prawidłowy tor czyli - TOR JESTEM ZDROWY. Konkretnie przeczytałem a raczej przesłuchałem książkę SZTUKA BYCIA ZDROWYM ( dla zinteresowanych link http://ksiazkiswiata.nextore.pl/audiobooki/sztuka_bycia_zdrowym_p13414.xml ) która bardzo fajnie to przedstawia a co lepsze nie trzeba czytać tylko słuchać ( MP3 do sciągnięcia ). Druga naprawdę super książka, która polecam to Joseph Murphy - POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI ( tego niestety nie udało mi się znaleźć w internecie ale na pewno można to dostać w jakiś lepszych księgarniach). Jeżeli komuś z was zdarzyło się przeczytać lub ma zamiar przczytać któaś z książek proszę o podzielenie się opinią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem"Potęgę podświadomości"mam nadzieje ze zrozumieniem..dobra książka.."sekret" Rhondy Byrne polecam przeczytać wdrożyć w życie i po bólu:) żeby to było takie proste,ale wiele dobrego ta książka mi daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, od 3 miesiecy jestem bez leków. Lęków nie mam, dobrze spie, dobrze jem, sa jakies plany na przyszlosc, lecz brakuje mi poczucia milosci z mojej strony, moich bliskich czesto traktuje jak obce osoby, nie wiem czemu, tak samo ze znajomymi, brakuje mi emocji. Czy to normalne? Jesli nie ten dzial, to prosze przeniesc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, od 3 miesiecy jestem bez leków. Lęków nie mam, dobrze spie, dobrze jem, sa jakies plany na przyszlosc, lecz brakuje mi poczucia milosci z mojej strony, moich bliskich czesto traktuje jak obce osoby, nie wiem czemu, tak samo ze znajomymi, brakuje mi emocji. Czy to normalne? Jesli nie ten dzial, to prosze przeniesc..

Dlaczego bliskich tak traktujesz? Co chciałbyś do nich czuć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowilam sie czyms podzielic z Wami nawet jesli nikt nie przeczyta. Lecze sie od 1,5 roku farmakologicznie, ale chora jestem chyba "od urodzenia". Jakies pol roku temu zmienilam leki i co nastapiło... Zawsze uwazalam sie za nudziare i domatorke, a teraz szaleje na imprezach, na domowkach, w klubach, bylam w kinie, na kreglach, na bilardzie, w knajpach, na randce. Wychodze kilka razy w tygodniu z domu w celach rozrywkowych. To wszytsko po raz pierwszy raz w zyciu!!! Wczesniej bylam kompletnie aspoleczna. Co wiecej... Dostałam propozycje zeby pojechac na spontanie na wyjazd w gory i .... zgodzilam sie, jade :) po raz pierwszy w zyciu oddale sie z mojego miejsca zamieszkania tak daleko. I nie boje sie, nic mnie nie sciska za gardlo. Wrecz przeciwnie jestem szczesliwa i podniecona, ze jade :)) Szok!! Czy to wyszedl moj prawdziwy charakter a poprzednio bylam przygaszona przez chorobe?? Oprocz tego zmienilam sie fizycznie - zmienilam drastycznie kolor wlosow, zrobilam sobie dziare, piercing miejsc intymnych.

Co do minusus w moim zyciu.... sa nadal. Mimo mojego niemłodego juz wieku nadal nie zaznalam prawdziwej milosci, nie mialam na powaznie chlopaka. Tak bardzo chcialabym zeby mnie ktos pokochal... to sie nie zmienilo, nadal jestem masakryczne samotna.

I drugi minus, juz z innej paczki - cala drże! Moje rece i nogi caly czas drżą i nie moge tego opanowac. CO bystrzejsi obserwatorzy to dostrzegaja i mnie pytaja co mi jest, to jest strasznie krepujace :( Telepie sie caly czas, nawet na imprezach gdy jestem kompletnie rozluzniona i zrelaxowana to ja dygocze. To przez leki? Jak z tym walczyc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już w sumie jestem zdrowy od jakiegoś czasu :mrgreen: , wciąż trochę hipochondryk :mrgreen: , tylko czuję się jak ptak który nie może wydostać się z klatki, na litość właściciela tej klatki niema co czekać, i trzeba znaleźc inne rozwiązanie.

 

 

PS: bez skojarzeń z tym ptakiem ; p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od prawie roku "choruję" ale od 3 miesięcy nie biorę leków, żadnych. Było duzo atakow, zlego samopoczucia,ale po prostu to akceptowalam, dopuszczalam, nie uciekalam juz. Bez tabletek da się żyć, ale też brakuje mi tego- aby wyfrunąć na nowo! Z tym co mam, z tym co już się pogodzilam, bo poznalam swoją "chorobe" w 100% i wiem, że jest we mnie siła i moc i że mam ochotę już wrócić do aktywnego życia a nie leżeć, czekać i płakać !!! Cholera! jak przejść przez metę i wyfrunąć , tak jak Ty to nazwales z klatki! Po prosu choroba nas zmienia, mnie na plus, i cieszę się, teraz tylko brakuje mi odwagi by z tymi nowymi nawykami wyjsc do ludzi, na świat i zacząć robić to co na co mamy ochotę!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej! kupe czasu mnie tu nie było nie wiem czy ktos mnie jeszcze pamieta tu :) nerwice depresyjno-lękowa mam od 6mies troszke ponad... chcę tu opisać jak przez ten czas sie czułam... na poczatku było cieżko nie wiedziałam co sie dzieje (jesli pamietacie moje poczatkowe paniki na forum :P ) jakoś po 3mies przeprowadziłam sie do krk i poszłam na studia - kosmetologia :) z pierwszych zajec uciekłam w trakcie bo myslałam, ze padne... na kolejnych było coraz lepiej... po półtorej mies przeszłam na studia dzienne i znowu mieszkam z rodzicami :) dojezdzałam do krk pociagiem, umiałam sie skupic na lekcjach w miare itd... do czasu kiedy teraz od tyg i jednego dnia odstawiam antydepresanty, które biore od pół roku... biore po pół tabletki jak powiedział mi psychiatra... postanowiłam sama odstawić bo zauwazyłam już ze wiecej mi szkodza niz pomagaja... 4 dni byly piekne choć po 2 jakos wachania nastrojów i płacz, że chcce moje dawne życie kiedy o nic sie nie bałam i było ''normalnie'' z moja psychika... 2 ostatnie dni byly koszmarne strasznie mi slabo bylo i mocne drgawki... dzisiaj? jeszcze sama nie wiem... dziwnie mi w oczach jakieś kropcie mi czasem migaja... nie wiem i troche mi sie kreci-.- oby minelo i bylow koncu dobrze... mecze sie z odstawianiem ale postanowilam ze nie bede brala juz tego gowna ! oby mi sie udało

pozdrawiam starych forumowiczów :*

 

-- 13 sty 2012, 07:54 --

 

na studia zaoczne miało byc ze przeszłam sory :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj, ja tez brałam pół roku tabletki, pozniej odstawilam, od 3 miesięcy jestem bez niczego. Początku po odstawieniu miałam podobne jak Ty, osłabienie totalne, mdłości, kręciło mi się w głowie, też się dziwnie czuła, jednak po tygodniu- dwoch to minęło i zaczęlam normalniej funkcjonowac. Jednak po miesięcu znow przyszedl atak paniki, i złe mysli, pozniej tak naprawde zaczęłam sie oswajac z tym i dopuszczać wszystko do siebie. Tabletki pomagają w początkowym stadium, ale wydaje mi się, że później i tak trzeba się zmierzyc z chorobą, szukac roznych sposobo, chodzic na terapię. Ja miesiąc po odstawieniu robilam prawie wszystko , a teraz po 3 miesiącach, kiedy tych atakow znow trochę bylo ale dopuszczam je do siebie, zamknelam sie znow troche w domu przed ludzmi. Czuję się gotowa, silna by zyc, jednak lęki które są w moim ciele ciągle mnie przed czyms hamują, wydaje mi się, że potrzeba jednak więcej czasu... A cieszyc się z kazdego dnia, z tego co dzis udalo nam się osiągnąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w przeciwieństwie od Was nigdy w życiu nie brałam żadnych psychotropów ani antydepresantów. Chociaż przepisywane miałam nie raz. Postanowiłam zawalczyć o swoje zdrowie bez pomocy leków. I póki co od paru dni mi się to udaje :) czuję zmiany, które już nastąpiły i nastąpić mają :) mam dużo wiary w sobie i po kolei realizuje swoje priorytety :) małymi kroczkami do celu... Chociaż jeszcze długa droga przede mną do całkowitego wyzdrowienia, to wiem że się tak łatwo nie poddam i sprostam tym chorobom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aria, ja idę podobną drogą.. Nie zażywam leków antydepresantów ani psychotropów, które bardzo źle na mnie działają. Podjęłam kilka prób, kilkudniowych i szybko rezygnowałam. Teraz pracuję nad sobą, zażywam różne, ziołowe tabletki, piję napary i przede wszystkim relaksuję się. Codziennie poddaję się medytacjom-relaksacjom, których skutki - efekty pozytywne, zaczynam odczuwać.Także nie tracę nadziei na wyjście z tego kręgu nerwicy lękowej, która bardzo utrudnia życie.

Trzeba jednak dodać, że nie wszystkie przypadki nerwic i depresji można w naturalny sposób pokonać. Akurat nasze poddają się takim metodom, co nie oznacza, że to cudowny lek dla wszystkich..nie miejmy złudzeń....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw ja nawet żadnej próby z tego typu lekami nie mam za sobą ;) również piję ziołową herbatkę - dokładniej meliskę i chociaż ten efekt nie jest długotrwały to zawsze coś ;) relaks przede wszystkim i zajęcie się czymś, co lubisz :)

Racja, każdy jest inny i jeden wyjdzie z tego bez wspomagaczy (czyt.tabletki) a dla drugiego to będzie nieodzownym elementem walki z chorobą i wyleczenia się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam Wszystkich

kiedyś częściej zaglądałam na to forum, wtedy kiedy było mi źle, bardzo źle.. teraz dopiero pomyślałam, że może warto znów napisać i to, co bardziej optymistycznego.

Na depresję farmakologicznie leczę się od lipca 2009, terapia od sierpnia 2009; w czerwcu 2010 nieudana próba samobójcza, zmieniam terapeutę i po raz kolejny leki. Początkowo wcale nie byłam zadowolona, że mi się nie udało zabić, nie podziękowałam przyjaciołom, którzy zabrali mnie do szpitala.. dopiero od jakiegoś czasu jestem w stanie to docenić. Moim problemem jest nie tyle depresja, co zaburzenie osobowości, pokrzywiona wizja siebie.

Myślę, że zmiana osoby prowadzącej moją terapię dała mi najwięcej.. leki swoją drogą, teraz biorę seronil i jestem naprawdę zadowolona, nie jestem po nim senna, właściwie nie czuję żadnych skutków ubocznych (i gdybym się nie obawiała skutków, to bym go odstawiła).. i miewam podłe dni - kto ich nie ma..?, nadal mam problem żeby dostrzec jakieś swoje zalety, ale potrafię znów czerpać radość z życia. Zmieniam swoje myślenie o sobie, staram się zmieniać..nikt nam tak nie dokopie, jak my sami sobie.. przynajmniej tak jest w moim przypadku. Dzięki Pani terapeutce zaczęłam kontrolować swoje toksyczne myślenie, jakieś absurdy i powoli, powoli wychodzę na prostą. I myślę, że dobrze się stało, że mnie to wszystko spotkało, że miałam ten epizod depresyjny, który popchnął mnie do psychiatry,a później do próby s..dobrze się stało, ponieważ w przeciwnym razie żyłabym sobie i męczyłabym się z tą swoją zaburzoną osobowością, nie wiedząc, że może być inaczej, że może być lepiej. Jeżeli żałuję, to tylko tego, że nie poszłam do lekarza jakieś dziesięć lat wcześniej..

A teraz uczę się żyć jak chcę, po swojemu, tak bardzo się wszystkim nie przejmować i się realizować.. w ubiegłym roku zaczęłam chodzić na balet, oczywiście w moim wieku (29 lat), robię to tylko dla siebie, tylko dla swojej przyjemności, ale to była ta aktywność która postawiła mnie na nogi.. I zaczęłam wierzyć, że jest odrobina prawdy w powiedzeniu w "w zdrowym ciele, zdrowy duch".. wychodzenie na prostą to cholernie trudny etap, nie uchroni przed samotnością, ale pozwoli na tą samotność inaczej spojrzeć, tak samo jak na wszystkie inne niepowodzenia, które są przecież immanentną częścią życia.

dlatego doradzam gorąco terapię, która nie daje rzecz jasna natychmiastowych efektów, ale jeżeli dobrze się trafi i jeżeli uda się otworzyć przed lekarzem, to naprawdę może ona pomóc.. chociaż nie jest to droga pozbawiona regresów.

I na sam koniec pozwolę sobie życzyć Wam powodzenia w leczeniu i wytrwałości..!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I myślę, że dobrze się stało, że mnie to wszystko spotkało, że miałam ten epizod depresyjny, który popchnął mnie do psychiatry,a później do próby s..dobrze się stało, ponieważ w przeciwnym razie żyłabym sobie i męczyłabym się z tą swoją zaburzoną osobowością, nie wiedząc, że może być inaczej, że może być lepiej. Jeżeli żałuję, to tylko tego, że nie poszłam do lekarza jakieś dziesięć lat wcześniej..

 

Kiedyś strasznie sobie wyrzucałam, że różne rzeczy powinnam była zrobić wcześniej. Obwiniałam się za swoją przeszłość w ogóle nie koncentrując się na teraźniejszości. Cieszę się, że dochodzisz do takiego wniosku, że może te wszystkie wcześniejsze wydarzenia na coś się przydały. Dzięki nim możesz teraz docenić więcej rzeczy i popatrzeć jak wiele osiągnęłaś od tamtego momentu. Osobiście wychodzę z założenia, że nieważne co się wydarzyło wcześniej, najważniejsze jak zapatrujemy się na to teraz i jakie wnioski potrafimy wyciągnąć.

 

A teraz uczę się żyć jak chcę, po swojemu, tak bardzo się wszystkim nie przejmować i się realizować.. w ubiegłym roku zaczęłam chodzić na balet, oczywiście w moim wieku (29 lat), robię to tylko dla siebie, tylko dla swojej przyjemności, ale to była ta aktywność która postawiła mnie na nogi.. I zaczęłam wierzyć, że jest odrobina prawdy w powiedzeniu w "w zdrowym ciele, zdrowy duch".. wychodzenie na prostą to cholernie trudny etap, nie uchroni przed samotnością, ale pozwoli na tą samotność inaczej spojrzeć, tak samo jak na wszystkie inne niepowodzenia, które są przecież immanentną częścią życia.

 

Aż miło się to czyta. Życzę wytrwałości w kroczeniu po dobrej stronie mocy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×