Skocz do zawartości
Nerwica.com

juta1111

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez juta1111

  1. juta1111

    nerwica mija!

    Monika1974 czesc Monika. mysle ze nasza historia z nerwica zaczela sie juz w dziecinstwie, wychowywala nas tylko mama, wiec przywiazalismy sie do niej bardzo mocno i sami balismy sie cokolwiek zrobic..pojsc gdzies..czy cos powiedziec..nasz ojciec tez ma nerwice lekowa..ale z tego co mi wiadomo nie musimy miec jej po nim mogly na to wplywac inne czynniki srodowisko..niska samoocena..lek ze zostaniemy kiedys sami. Jak to mowi moja siostra kazdy ma od zycia jakis dodatek...ja od malego bylam osoba wraliwa lecz czasami potrafilam pokazac na co mnie stac..lęk okazal sie silniejszy...mam nadzieje ze uda sie z tego wyjsc, moze to chodzi o to zeby zrozumiec siebie swoje slabosci swoj strach, moj brat zachorowal takze w dziecinstwie bylo naprawde zle..ja chociaz wiem co mi jest on nie wiedzial..w tej chwili jak zaczol sie leczyc jest naprawde dobrze sam jezdzi samochodem kiedys to bylo nie mozliwe, mowi ze to trezba zrozumiec potem jest coraz lepiej.
  2. juta1111

    nerwica mija!

    nie wyjdziecie z nerwicy jesli ciagle bedziecie skupiac sie na swojej osobie...wiem ze trudne jest to zeby sie nie skupiac...olewanie objawob newricy jest trudne nawet bardzo...na nerwice cierpie od 3 lat potem jak zaczelam olewac ta nerwice objawy minely..nie bylo po nich prawie sladu..potem znowu myslenie wrocilo i niestaty wrocila nerwica bo cos tam sobie wkrecilam..ciezko mi teraz przestac myslec nad swoim stanem ale czym dluzej bedziemy skupaic sie na sobie tym proiblem bedzie wiekszy...juz nie raz myslalm ze wariuje...a jadnak nic sie nie stalo...pogorszyly sie tylko objawy bo nie potrafilam oderwac od tego mysli... -- 25 paź 2011, 23:34 -- dodam jeszcze ze moj brat ma nerwice lekowa, tak jak i u mnie nerwica dala znac w wieku 17 lat. Nie leczyl tego bo nie wiedzial co mu jest bal sie komu kolwiek powiedziec...po pewnym czasie bylo naprawde zle..mysli samobojcze..starch lek..az sie dusil myslal ze umiera, dretwialy mu nogi ze wogole ich nie czul, leczy sie od dwoch lat bierze leki w tej chwili nie ma zadnych objawow nerwicy, pracuje, ma swoja rodzine, spotyka sie z ludzmy, jak to opn mowi to tzrba zrozumiec zaczac ignorowac same leki nie wystarcza, psychiatra powiedzial mu ze jest w stanie krytycznym...teraz jest calkiem innym czlowiekiem...dla mnie jest to nadzieja ze mimo wszystko da sie odbic od tego dna....zycze wam wszystkim zeby nigdy nie zabraklo wam nadziei....
  3. czesc..ja codziennie mysle ze umieram..codziennie wydaje mi sie ze serce przestaje mi bic alebo ze jest bardzo slabe..ostatnio weszlam na strone http://moja-nerwica.republika.pl/ podziwiam tego czlowieka...ja czasami mysle ze zriuje ze nie dam rady z tym walczyc. Na poczatku choroby mialam rozne ataki pocenie sie rak, nie moglam usiedziec w miejscu ciagle balam sie ze mam raka, ciagly stes i strach balam sie ludzi mialam kiepska ostrosc widzenia bolaly mnie uszy pare razy strasznie krecilo mi sie w glowie, przez te trzy lata umialam sobie jakos z tym radzic ale wscalke nie zmienilam swojego myslenie ciągle czulam strach i napiecie nie potrafilam sie wyluzowac no chyba ze po alkoholu wtedy szystko bylo piekne..bez lęków i strchu, 3 miesiace temu tak sie nakrecilam ze trafilam na pogotowie mialam wrazenie ze umieram ze serce mi staje do tego stan pod goraczkowy, zrobili mi badania i wyszly dobrze lekarka powiedziala to na tle nerwowym. Rok temu bylam u psychiatry bo ta choroba ciagle we mnie byla przepisala mi leki o nazwie seroxat ktore bralam przez tydzien..potem sama odstawilam stwierdzialm ze gorzej byc nie moze a jednak jest...w ciagu tych trzech miesiacy nakrecilam sie tak nardzoi ze zapomnialam jak sie oddycha wiem głupio brzmi...teraz jakos przestalam nad tym myslec skupilam sie na sercu i oddycham juz normalnie ale troche to trwalo..pare dni temu przez jakies kilkanascie sekund zapomnialam o nerwicy...bylo to piekne uczucie.. brak srtachu i leku nie balam sie o serce...po paru chwilach wszystko wrocilo...aluje ze nie bralam lekow gdybym je brala nie doszlo by do tego co jest teraz...czesto mowie ze nie chce zyc..ze to nie ma sensu...zastanawiam sie czy z tego da sie wyjsc...uwazam ze da sie...ale trzeba zmienic cale swoje zycie....i juz do niego nie wracac...
  4. naprewno pojde bo juz nie daje rady...nie chce tak życ...
  5. czy bylam u psychiatry tak bylam..rok temu mialam nawrot choroby znowu mokre rece...myśl ze zemdleje...po 10 minutach rozmowy przepisala mi seroxat. Bralam go przez tydzien po pół tabletki poitem mialam brac po calej.. lecz sama odstawilam ten lek po tygodniu poniewaz mialam dziwne objawy myslam ze dostaje padaczki...wystaszylam sie i to odstawilam..potem nerwica ucichla...az doi mometu kiedy wyladowalam na pogotowiu...
  6. czasmi trzyma mnie tylko tesknota za dawnym zyciem..zyciem przed nerwica...jak sobie przypomne jak bylo to az chce mi sie plakac...tesknie za tym moim normalnym zyciem ktorego moze nie docenialam ciagle sie czyms zamartwialam az w koncu wpedzilam sie w depresje i nerwice..przed tą choroba nie bylam osoba slaba potrafilam walczyc o swoje do konca za wszelka cene.. nie potrafie powiedziec czemu mnie to dopadlo widocznie w ktoryms momecie sie poddalam wszystko stracilo sens...mam zludna nadzieje ze kiedys uda mi sie powrocic do "tamtego" mojego życia....
  7. czy nerwica jest jak nowotwór...nie wiem...w sumie coraz trudniej mi z tym zyć...kazdy mowi wez sie za siebie dziewczyno...a ja nie potrafie nawet wstać z łóżka...zasatanawiam sie czemu akurat ja tam mam...dlaczego nie moge zyc normalnie...cieszyc sie z zycia jak kazdy..dlaczego jest coraz gorzej...codziennie mam uczucie jakby serce mi miało stanac..to straszne uczucie..wtedy odechciewa mi sie walki z tym chorubskiem..nie umiem sie pozbierac..czasmi myśle ze lepiej jest to skonczyć...mam 19 lat..czuje sie jakbym miala z 50...czy wyjde z tego..czami mysle ze tak..czasmi ze nie. Ciagle boje sie ze to wroci bo przeciez wrocilo z podwojona siła...
  8. Cześć, tez mam nerwice lekową jeszcze pare miesięcy temu myślałam że z tego wyszłam..teraz juz wiem ze nie do końca. Moja przygoda z nerwicą zaczeła sie od zakończenia szkoły..nagle zrobilo mi sie słabo oblał mnie zimny i goracy pot rece zaczeły mi sie trząść, zrobily mi się miekknie nogi tak jakbym zachwile miala zemdlec..straszne uczucie...po tym wydarzeniu na chwile byl spokoj...z reguly bylam osoba ktora bardzo przezywala rozne sytulacje pod wplywem duzych emocji i stachu ktory byl z tym zwiazany. Starcilam najblizsza przyjaciółke byla dla mnie ja siostra...zawsze bylbysmy razem..imprezy..wypady na miasto..zawsze razem..po tym jak przestalysmy sie przyjaznic wszystko runelo a bylo to przed zakonczeniem szkoly...od wtedy pamietam swoje pierwsze ataki paniczne ale prawdopodobnie mialam je juz od awna tylko nie ujawnialy sie w takim stopniu...zaczelam bac sie ludzi, wychodzenia z domu, balam sie ze cos mi sie stanie ze zemdleje..to bylo straszne. Tylko w domu czulam ukojenie...zaczelam bac sie stytulacji ktore przed tem byly dla mnie czyms normalnym. Minely wakacje przez ktore caly czas bylam w domu balam sie wyjsc...aż przyszedl wrzesiń a ja musialam zaczac nowa szkole..nowi ludzie..nowa okolica..nikogoi tam nie znalam...ale przelamalam sie. Bywaly gorsze i lepsze dni..nie moglam usiedziec w szkole wewnetrznie cala sie trzęsłam.. rece potwornie mi sie pocily..myslalam ze mdleje..to samo bylo po za domem nawet pare metrow..jak tylkoi wychodzilam robilo mi sie słabo..oprucz tego ze mialam ataki paniki caly czas sie przejmowalam zadreczalam...popadalam w depresje..potrafilam codzieniie plakac..zadreczac sie..az wkoncu powiedzialam sobie dosc tego co ja z soba zrobilam...poniewaz uwazam ze nerwica nie robi sie od tak...to choroba naszych emocji, ciagle skazujemy sie na niepowodzenie az w koncu nasz mozg zaczyna tak myslec...wiec... powiedzialam sobie dosc..zaczelam chodzic do szkoly mimo tego ze sie cala trzeslam i myslama ze mdleje nigdy to sie nie zdarzylo...malymi kroczkami zaczelam wychodzic do ludzi...az w koncu nawet nie pamietam dokladnie kiedy przestalam sie bac, jezdzialam do szkoly zaczelam miec przyjaciol, zaczelam chodzi do kosciola, jezdzic na dyskoteki, zaczelam bywac w miejscach publicznych i o dziwo nie balam sie tego. Po roku zaczelam robic prawojazdy i niestety znowu sie zaczelo...mokre rece...strach nie wiadomo przed czym..chyba przed tym ze zemdleje ze cos mi sie stanie... pare razy chcialam sie poddac te ataki paniki wracalay zawsze o tej samej porze roku...ale chcec zrobienia prawa jazdy byla dla mnie czyms tak upragnionym ze nie odpuscilam...zmuszalam sama siebie do tego zeby pojechac sama do duzego miasta i spelnic swoj cel..udalo sie zrobilam prawo jazdy co dziwne nie czulam zbyt duzego stresu chęć zdania byla dla mnie wazniejsza niz jakies wymysly w mojej glowie. od tamtego czasu ataki paniki...mokre rece..lęk..strach przed wyjsciem gdzies samemu zniknol...jezdzilam sama autem duzo kilometrow, zaczelam chodzic na zabawy dyskoteki...az znowu zaczely sie wakacje i znowu wystraszylam sie tego ze ten lek zawzse wracal a tym rzem nie wrocil zaczelam sie nad tym zastanawiac...az w koncu wrocil wkrecialam sobie ze umierazm ze sie dusze...pojechalam na pogotowie tam zrobili mi badania i okazalo sie ze jestem zdrowa...ja juz wiedzialam ze to nerwica...znowu zaczelam sie nakrecac...i to byl mój bład. Na koniec chcialabym wam powiedziec ze z nerwicy da sie wyjsc. ja z mojej poczatkowej nerwicy wychodzilam 3 lata... teraz juz wiem jakie błędy popełnilam dlatego wrociła. W nerwice wprowadzamy sie przez pare lat...nie oczekujmy wiec ze odrazu z niej wyjdziemy...nerwica no nie choroba...to zaburzenie stanu emocjonalnego..ktorego jak sami sibie nie przywrocimy nawet na sile to z tego nie wyjdziemy...zeby pokonac nerwice trzeba zmienic sposob swojego myslenia..wiem ze to trudne..ale da sie. nie warto siedziec w domu i czekac na kolejny atak panikim skoro siedzimy w domu z niepokojem a co bedzie jak wyjde i zemndleje? to tak naprawde tylko czekamy az to sie zdazy..wiem co mowie sama tak robilam ale to nie jest wyjscie z nerwicy. Skoro udało mi sie raz chociaz z wielkim trudem to uda sie i drugi raz. przepraszam za błedy pisałam to szybko. "Nie rezygnuj z celu, tylko dlatego bo wymaga czasu. Czas i tak upłynie..."
×