Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rad

Użytkownik
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rad

  1. Saanna a Ty co teraz robisz ? Chodzisz na jakąś terapię ? Ja teraz byłem u innej terapeutki i ona powiedziała że przy moim obecnym stanie to około 5 lat chodzenia. Ja sam sobie zdaję sprawę że z dnia na dzień nie wyzdrowieje. Cały czas mam wątpliwość czy wrócić do tego terapeuty co chodziłem do niego 2 lata. Wytworzyła się między nami jakaś więź. I może faktycznie moja terapie będzie trwała 5 lat?
  2. U mnie temat wyprowadzki na razie odszedł na dalszy plan. Cały czas biorę leki od około 2 miesięcy i dopiero teraz poczułem jakąś poprawę. Na terapię się na razie nie wybieram ( muszę zreperować budżet :) Na początku bez terapii było ciężko ale znalazłem sobie zajęcie + odświeżyłem stare kontakty i jakoś to leci. Co do płacenia za efekty na terapii to dobry pomysł, tylko który terapeuta się zgodzi na takie coś? Akademiaeft a Wy jaką stosujecie terapię?
  3. Ja przerwałem po 2 latach. Głównie chodziło o czynniki ekonomiczne. Miałem dwa spotkania w tyg po 100zł za 50 min. Jakiś kontakt z terapeutą złapałem ale mimo to nie potrafiłem się otworzyć na emocje. W sumie to do dzisiaj nie potrafię. Mam cały czas mieszane myśli i uczucia: czy wrócić do niego czy nie? Byłem na konsultacji u innej terapeutki i ona mi powiedziała żebym wrócił.Że szkoda tych 2 lat. Tak że jak już się wejdzie w terapię to ciężko z niej wyjść
  4. Ja też chodziłem na terapię psychodynamiczną około 2 lat z nie wielkimi przerwami do jednego terapeuty. Na początku czułem się lepiej , a potem coraz gorzej. Oczekiwałem od terapii uleczenia mnie z moich objawów. Niestety uleczenie nie nastąpiło :) ponieważ mam duże mechanizmy obronne i nie chęć do zmian. Oraz za słabą wolę do wytrzymywania trudnych emocji. Stłumiło mnie już maksymalnie. Ciekawe jak wygląda behawioralno-poznawcza i czy może mi pomóc na objawy. Pomimo że mi terapia nie pomogła (nic nie robiłem) to sądzę że może ona pomóc. Zależy jeszcze w jakim jest się stanie , ale jak się ma duże chęci i zdolność "łatwego dostępu do emocji" to powinna pomóc.
  5. dzięki za odpowiedzi. wiem że z tymi lękami trzeba się zmierzyć. Jutro jestem umówiony na terapię psycho dynamiczną z terapeutką które bierze 60zł za 50 min. Piszę tutaj o cenie ponieważ nie tak dawno chodziłem na terapię po 100zł za spotkanie. Ciekaw jestem jaka jest różnica między takimi terapeutami?
  6. Opiszę moją sytuację która trochę pokażę mój problem. Mam 27 lat mieszkam z rodzicami. Mam zaburzenia osobowości oraz depresję. Jestem uzależniony od komputera i tv. Dużo czasu spędzam w domu i z niego nie wychodzę jak nie muszę. Unikam znajomych i doświadczam wiele przykrych emocji. Chodziłem na terapię psyhodynamiczną około 2 lat. Dowiedziałem się tam że moim największym problemem jest opuszczenie tych rodziców i tego bezpieczeństwa domowego. Nie podejmuję wyzwań życiowych oraz boję się pokazywać swoją inicjatywę, zwłaszcza w domu. Boję się rywalizować z rodzicami ( na poziomie podświadomym) oraz nie chce się pokazywać w świetle lepszym niż oni. Po prostu mam tak jak by być gorszy od nich i się nie wywyższać. Trwa to już kilka lat i nic nie chce ruszyć. Jak myślę o jakiejś zmianie w życiu to się czuje lęk. Sam już nie wiem czego się boje (ciągłe siedzenie przed kompem spłyciło moje odczuwanie emocji oraz stępiło inteligencję). Dodatkowo przesiąkłem moją toksyczną rodziną i stałem się czarnowidzem oraz panikarzem ( tak jak moja matka) W tym wszystkim są 2 pozytywy. Pierwszy to taki że jak myślę o wyprowadzce to czuję poprawę. Drugi to taki że prowadzę sklep ( aż dziwne że w takim stanie mi się to udaję ) i zarabiam średnio na miesiąc 2500zł. Tak że jakiś dochód mam. Tak, że teoretycznie stać mnie na wynajem mieszkania i na żywność i ewentualnie terapie. Dodatkowo mogę sobie znaleść dodatkową pracę i trochę dorobić. I tutaj pojawiają się schody- niby mogę to zrobić ale mam pełno wątpliwości: -co będzie jak mój stan się pogorszy i będę potrzebował opieki, bo nie będę w stanie nic zrobić -co będzie jak będę miał nasilone lęki o objawy i będzie mi się gorzej żyć -wtedy będę już odpowiadał sam za siebie i już nie będzie żartów tzn. będę musiał żyć na poważnie -może mnie męczyć samotność , Głównie to mi chodzi o to czy się stan nie pogorszy. A wy jakie macie doświadczenia z wyprowadzką? pozdrawiam
  7. lepiej się ogarnij za w czasu , bo później to już będzie tylko gorzej. Ja też mam taką sytuację że mieszkam z rodzicami, mam własny sklepik i 2000 na miesiąc. Jest to dla mnie mało i wypadało by iść do pracy ale boję się zmian. Boje się tego jak mnie w pracy przyjmą z takimi objawami (otępienie itp.) . Mój terapeuta mówi że te objawy są po to żeby mnie chronić , tylko że nie wiem sam przed czym one mają mnie chronić. Po za tym nie czuje żeby on był moim przewodnikiem a faktycznie w takim przypadku przydał by się taki. Ja mu mówię że chciałbym iść gdzieś do szpitala gdzie będzie praca i ludzie, którzy będą mnie w niej akceptować. A pro po tego sklepiku to mam możliwość jego rozwoju i szanse na większe zarobki. Ale tego nie robię, bo się boje i mi się za bardzo nie chce
  8. derealizację mam już około 3 lat, do tego mam jeszcze zaburzenia osobowości. U mnie derealizacja to jest pewien sposób na życie. Po prostu cały czas odcinałem emocję w ten sposób i to już jest taki nawyk. Już nawet nie czuje emocji tylko nasilenie derealizacji. Tak że u Ciebie też pewnie jest to jakiś sposób na wewnętrzne trudności. Najlepiej się temu przyjrzeć na terapii.
  9. Ja biorę Faxigen xl - dopiero 2 tyg. Ale też nie specjalnie w nie wierzę. Jedynie mogę liczyć na efekt zmniejszenia objawów i łatwiejszej pracy na terapii. Chodzę na indywidualną od 3 miesięcy, 2 razy w tyg.
  10. Kinga jak długo masz już derealizację ? czy starasz się dopuszczać te uczucia i czy Ci się to udaje? pytam, ponieważ Ja też mam derealizację i bardzo stłumione uczucia i tracę wiarę w to,że mogę je odzyskać
  11. szybka zmiana - dzięki za odpowiedź faktycznie chyba muszę zmienić terapeutę
  12. Witam. Też chciałem się przyznać do uzależnienia. Jestem uzależniony od grania na konsoli. Teraz gram mniej niż kiedyś a mimo to czuje się znacznie gorzej. Mam kilka pytań odnośnie tego nałogu i mam nadzieje, że odpowiedzi mi trochę rozjaśnią sytuację - oczywiście będę wdzięczny za pomoc. - Czy taki objaw jak zamulenie (utrata uczuć, pustka w głowie, zanik inteligencji) jest odwracalny ? - Jak wygląda terapia uzależnień ? czy są tam jakieś konkretne ćwiczenia i nauki, czy może tutaj chodzi o wzmocnienie własnej woli na tyle żeby z tego wyjść- pytam o to ponieważ chodzę na terapię psyho dynamiczną gdzie mój terapeuta nie zajmuje się uzależnieniami i nie wiem czy nie zmienić terapii. - czy można z tego wyjść w taki sposób: grając np: 1 raz w tyg. (około 2-4 godz), czy to może jest tak że jak już się decyduję na zerwanie z tym to jest bezwzględny zakaz grania? - i najważniejsze gdzie są ośrodki prywatne ( tanie) lub państwowe gdzie można leczyć uzależnienie od gier. Z tego co wiem, to dużo jest dla alkoholików i narkomanów. Czy któraś z tych terapii może pomóc z nałogiem grania? - woj. małopolskie lub śląskie pozdrawiam
  13. Mówiłem mu. On cały czas odpowiada że jestem uzależniony od kompa i że nie chcę za bardzo zmian. Cały czas się skupiam o objawach nie potrafię na niczym innym. Ogólnie to ciężki przypadek Jedno mu muszę przyznać, że jest uczciwy. Sam się zastanawia nad sensem tej terapii i nad braniem pieniędzy za nią. Uważa że w obecnej formie to nie ma sensu. Sam już nie wiem czy ma to sens.
  14. Ja też chodzę na psychodynamiczną i mam problem z tą terapią Chodzę już tam 1,5 roku z jedną 4 miesięczna przerwą na terapię grupową. Na terapii nigdy się nie otworzyłem, choć mam zawsze nasilone objawy "odlotu i bólów w głowie". Cały czas mój terapeuta proponuje mi działanie, czyli funkcjonowanie tak jak bym był zdrowy. Ale niestety na chwilę obecną nie jestem w stanie tego zrobić. Moja samoocena poleciała w dół i objawy tak się nasiliły, że ciężko mi nawet wyjść przed blok. Przez ten cały czas robiłem kilka rzeczy i nadal robię np: gram w piłkę w klubie ( pomimo tak ciężkiego stanu), do tego prowadzę działalność gospodarczą, którą prowadzi mi się bardzo ciężko (przez chorobę). Tak że jakieś działanie mam ale dla mnie to jest mało, ponieważ mam dużo wolnego czasu który mógłbym wykorzystać inaczej ( gdybym był zdrowy) np: spotykać się z ludźmi , iść do dodatkowej pracy itp. Ale przy tych objawach nie czuję żadnej satysfakcji w kontaktach z innymi ludźmi. Nawet w firmie mam problemy i silną chęć ucieczki z stamtąd. Też myślę o zmianie terapeuty. Byłem teraz na konsultacji u znanej krakowskiej terapeutki (terapia behawioralna) i ona wystawiła mi całkiem inną formę prowadzenia terapii. Z jednej strony chciałbym zmienić terapeutę z drugiej natomiast się boję tego przepracowanego czasu( 1,5 roku) i budowania więzi od nowa. Poza tym cały czas mój stan się pogarsza i to też jest jakaś presja. W środę mam terapię i tam będę musiał się określić
  15. chodzę na psychodynamiczną około 1,5 roku z dużymi przerwami. Dzisiaj miałem spotkanie po około 2 miesiącach. Trochę poczułem się lepiej ale tak ogólnie to moja sytuacja jest bardzo trudna. Mój terapeuta sam mi o tym mówi i w sumie ma rację. Jestem uzależniony od komputera (przez co tłumie wszystkie emocje), do tego mieszkam w rodzinie w której każdy jest uzależniony (między innymi: narkotyki), oraz moja słaba wola do zmian . Niby wiem że powinienem coś zmienić ale jak coś robię w tym kierunku to zaraz otwiera się cała lawina stłumionych uczuć, z którymi nie potrafię sobie radzić. I takie błędne koło u mnie jest. Biorę leki 3 tyg. ale po nich czuje się fatalnie> mam nasilone lęki, derealizację i efekt odwrotny od zamierzonego czyli jeszcze większy brak motywacji.
  16. dzięki za odpowiedzi i pomocne słowa. Ja staram się trzymać jednego terapeuty. Ponoć jest tak że trzeba do jednego chodzić co najmniej 2 lata żeby były efekty. Ja chodziłem rok ale specjalnie nic nie robiłem (było mi za ciężko na zmiany). Teraz wiem że powoli będę musiał je wdrażać żeby być "zdrowym".
  17. Mam do Was pytanie: po czym poznać dobrego terapeutę? Ja chodziłem na terapie rok. Cały czas słyszałem że muszę działać i zmierzyć się z problemami. Problem w tym że już to robiłem samemu ( jeszcze jak nie chodziłem na terapię) i nie dawało mi to efektów. Mój stan cały czas się pogarszał i pogarsza się do dzisiaj. Mówiłem o tym terapeucie ale on nie widział w tym problemu i cały czas mi proponował to rozwiązanie (działanie). Mój problem polegał na tym że bardzo się bałem podejmować różnych działań, oraz przeszkadzały mi w tym moje objawy( otępienie, zanik mózgu- narastająca pustka w głowie). Teraz zacząłem brać leki przepisane przez dobrego psychiatrę z Krakowa. Po nich czuję się jak po lekach :) Otępienie emocjonalne jeszcze większe , natomiast umysł mam trochę sprawniejszy. Ale to mnie nie zadowala dlatego cały czas myśle nad terapią oraz tym jak ona by mogła wyglądać. Bo jak mam iść na terapię i słyszeć że muszę działać ( w takim ciężkim stanie ) to tracę jeszcze bardziej siły i nadzieje. Wolał bym być najpierw zdrowy i dopiero potem działać.
  18. Powiedzcie mi jak sobie radzicie z zmianami i czy wogóle jakieś wprowadzacie? Ja czuje prze ogromny lęk i się wycofuje
  19. Agusiaww - Ja jestem takim przykładem lenia. Przez cały czas terapii wiedziałem co mam robić a mimo to nie robiłem tego. Cały czas pławiłem się w chorobie i mówiłem sobie że jeszcze jest Ok. Jak coś robiłem z zaleceń terapii i czułem się lepiej to zaraz robiłem wszystko, żeby swój stan pogorszyć. Mam w sobie nie chęć do wyzdrowienia (niestety). Problemy,które kiedyś miałem do rozwiązania mam również dzisiaj. Tylko, że teraz doprowadziłem się do stanu " nie funkcjonalności". I mój stan wydaję mi się nie do uzdrowienia. Ale się nie poddaje w poniedziałek idę do psychiatry po magiczne leki. I jak mi się po nich coś poprawi to idę do pracy- chociaż pieniędzy mi nie brakuje...
  20. Ja też mam problem z moim stanem. Mam podobnie jak Ty. Odcinam się od świata coraz bardziej, mam różne zaburzenia ( mowy, koncentracji, pustka w głowie). Mój stan się pogarsza odkąd zachorowałem czyli od 4 lat Miałem kilka podejść do leków ale długo nie wytrzymałem, ponieważ one też nasilały derealizację. Na terapię chodziłem 1 rok ale specjalnie mi nie pomogła tzn. pomimo uświadomienia sobie kilku rzeczy mój stan się nie polepszył. W tym tyg. planuje iść do psychiatry (ponoć dobrego ) po jakieś leki. Do tej pory jak coś brałem to tak po pół tabletki, max po 1. Teraz będę musiał chyba "zaufać" lekom i brać dużo większe dawki, które mnie przywrócą do życia. Przeje... w tym stanie. Na zewnątrz niby wszystko mam ( prowadzę firmę, mam znajomych), a wewnątrz totalna pustka... Pomimo to cały czas gdzieś mam nadzieję że wyjdę z tego, niestety coraz mniej widzę że to jest możliwe dzięki mnie, raczej musi zdarzyć się jakiś cud
  21. Rad

    nerwica mija!

    Monika pisałaś kiedyś że dopiero po 1,5 roku terapii poczułaś efekty. Możesz opisać jakie to były efekty oraz czy to było związane z jakąś pracą terapeutyczną? Czy może to nagle zaczęło się samo dziać? Pytam ponieważ ja chodziłem na terapię rok i efektów specjalnych nie widziałem, ale z tego co wiem to rok to mało. I może faktycznie uzdrowienie dzieje się "poza umysłem".
  22. zawilinski nie jest tak do końca że nic nie czujesz. Piszesz że jak nie bierzesz leków lub nie działają to czujesz lęki. I to jest materiał do pracy terapeutycznej, która tak jak pisze może trwać kilka lat. Ja też bardzo słabo lub w ogóle nie odczuwam emocji właśnie przez częste granie i siedzenie na kompie. To też powoduje pogorszenie tego stanu, wręcz go bardzo nasila. I tu Cię rozumie, że lepiej grać na kompie i nie myśleć o świecie, niż czuć te wszystkie lęki itp. Tak jak pisałem też tak robie. Chorujesz już jakiś czas . Jestem przekonany że na początku tak nie było, tzn. czułeś jakieś emocje ( pewnie większość negatywnych) ale czułeś.Miałeś pragnienia o których nie tak dawno pisałeś ( Twoje popędy sexualne itp:) Ale nic z tym nie robiłeś i stan się pogarszał. I doszło do tego że bardzo się odciąłeś od emocji i nic nie czujesz i doświadczasz dziwnych stanów ( objawów). I teraz patrzysz tylko na nie. Jeżeli jest OK to wtedy działam a jak jest hu... to wtedy się cofam do bezpiecznego (samotnego) miejsca i się zadręczam myślami jak to jest źle, i nakręca się cała karuzela. Jak widzisz inni też tak mają. Ale to ma jakieś swoje przyczyny i nie jakieś tam w mózgu ( to może jest kilka, -naście %) tu bardziej chodzi o nasz błędne myślenie, przekonania. Ja Ci radzę żebyś poszedł do lekarza rodzinnego po skierowanie do psychologa, z tym do poradni psychologicznej. Trzeba powoli wracać do normalnego życia, chyba już czas najwyższy. Jak już masz sznur do wyboru tzn. że już nie masz dużego wyboru. Albo w jedną stronę albo w drugą. Skoro Ci się takie życie przytrafiło w takim stanie to warto z niego skorzystać, jakie by nie było zawsze może być lepsze. Choć w minimalnym stopniu ale lepsze :)
  23. A kto z Was chodził co najmniej 2-3 lata do jednego terapeuty? Zawilinski masz wykształcenie medyczne że tak się trzymasz tej chemii w mózgu itp? Moja sytuacje też nie jest wesoła. Ja można powiedzieć że tracę mózg i kontakt z światem. Leki nic nie dają ale no właśnie jest jedno ale... Całymi dniami siedzę w domu. Gram na konsoli i oglądam Tv. Nie podejmuje wyzwań no bo po co mam je podejmować jak i tak jestem chory ( znacie to nie :). I tak unikam trudnych emocji wchodząc w stan bez emocji za pomocą komputera i lenistwa. I tak gdzieś na jakimś poziomie jest mi wygodnie. Dużo tu jest wątków psychologicznych, które są w każdym z nas. I też mogę do tego podchodzić że mam silne zmiany w mózgu ( bo mam) czy inne objawy i odpuścić możliwość leczenia poprzez terapię. W moim przypadku chodzi o zmiany w życiu , podniesienie samooceny , znalezienie sobie nowych znajomych itp . To jest dla mnie kurewsko trudne, podobnie jak pewnie dla wielu z Was, ale jak chce polepszyć swoje życie i przede wszystkim wyzdrowieć to muszę coś zrobić. Mogę też pchać się w leki ( do których nic nie mam bo niekiedy pomagają) czy starać o rentę. Ale jeśli miałbym tak żyć to Ja dziękuje... Wybrałbym chyba sznur niż życie bez osiągnięć ( na swoją miarę- nie od razu porshe :) , bez znajomych itp. Piszę o tym ponieważ jak widać zawsze w naszym działaniu czy myśleniu występuje psychologia. I dobry terapeuta potrafi to dostrzec i pomóc. Aha i Zawilinski widzę że też masz jakieś zapędy żeby iść do pracy czy znaleść sobie laskę. Tak że jest coś co chciałbyś zrobić, tylko sam sobie odcinasz drogę do tego ( podobnie jak Ja :)
  24. znajdź dobrego terapeutę lub jakiegokolwiek :) To Ci powinno pomóc. Tylko musisz mu(jej) w jakiś sposób zaufać, a nie od razu wyjeżdżać z tekstami że to mafia i chcą zabierać Twoje pieniądze. Po prostu podejdź do tego jak do Twojej ostatniej szansy i daj sobie czas. Terapia może trwać nawet kilka lat, więc od razu zdrowy nie będziesz, ba... nawet chodząc na terapie kilka dobrych lat możesz nie mieć żadnych efektów pod względem objawów itp. Natomiast możesz otrzymać wsparcie od swojego terapeuty, które będzie Ci dawać siłę do dalszych działań. Np: z tą pracą. Chciałbyś iść ale nie czujesz się na siłach i masz pełno wątpliwości. Dzielisz się nimi tutaj na forum i to jest OK, ale dzieląc się tym z terapeutą ( z żywym człowiekiem ) będzie dla Ciebie bardziej pomocne. Tekst wygląda jak jakaś reklama terapii ale jak już nic nie pomaga to chyba warto zaryzykować.
  25. Na terapię chodziłem rok czasu. Za bardzo mi nie pomagała ale to dlatego że się bałem zmian w moim życiu i prawie nic nie robiłem z zaleceń terapeuty. A jak już robiłem to po kilku dniach wracałem do starego trybu życia czyli przed komputer i siedzenie w domu. Po tej rocznej terapii terapeuta zalecił mi grupową na którą chodziłem prawie 2 miesiące, ale mój stan się tak pogarszał na tej terapii że się przestraszyłem że stracę kontakt z rzeczywistością ( a i tak powoli tracę) że po prostu ją przerwałem z nadzieją że wrócę na terapię indywidualną. Ale mój terapeuta nie chce mnie przyjąć bo mówi że najpierw muszę skończyć grupową. Inaczej mnie nie przyjmie :) , byłem też wczoraj u nowej terapeutki ale specjalnie mnie nie przekonała do siebie i poza tym wchodzić znowu w terapię z obcym terapeutą mnie nie przekonuje i brak mi już sił na to.
×