Witam, jakoś w marcu/kwietniu 2011 przeżywaałam pierwsze ataki paniki, dwa razy wylądowałam w karetce, do konca wrzesnia bralam lek Asentra (50mg) i z koncem września odstawiłam leki. Od lipca uczęszczam na terapię do psychiatry, ale nie często, tzn chodziłam jakiś czas co tydzien, a teraz mniej. Także 3 miesiące żyję bez leków, nie biorę nic! nawte przeciwbólowych! W październiku praktycznie robiłam już wszystko, jednak później znów pojawiały się ataki, ale nie brałam juz tabletek, nie uciekalam do lekarza, na pogotowie, po prostu od 3 miesięcy pozwalałam sobie na te ataki, chodziłam trochę na jogę- ale im dłużej tam chodziłam tym bardziej byłam niespokojna, bo to takie odprężanie na siłę było, może chciałam uciec od nerwicy lękowej. Przez ten rok wiele się zmieniło , dzięki chorobie mogłam dojrzeć, zmienić siebie, zaczęłam życ na nowo, już nie uzależniając się od innych, a szczegolnie od mężczyzn. Teraz gdy mija juz prawie rok, czuję że jesli chodzi o moją osobowość naprawdę osiągnęłam ogromną zmianę na plus, ale dlaczego znów brak mi odwagi ??? Przeżyłam już tyle tych ataków, już się z nimi pogodziłam, zaakceptowalam "chorobę", nie wstydzę się jej, mówię swoim bliskim. Mam wrażenie , że jestem już na mecie, ale ciągle brakuje mi ODWAGI by WYJŚĆ SAMA przed siebie i po prostu zacząć ŻYĆ, bo już wiem czego od życia chcę. Nie chcę już uciekać od ludzi, od radości, a jednak często nawracają się negatywne myśli i siedzę w domu. Jak przekroczyć metę? Jak przestać o tym myśleć, skoro już poznałam to w 100 % i od ponad 3 miesięcy nie brałam żadnej tabletki! Możecie mi jakoś pomóc? Chcę być samodzielna i żyć samodzielnie a nie zależnie od innych jak kiedyś, bo zmieniłam siebie, ludzie mnie szanują bo sama siebie szanuję i nie pozwalam już sobie na krzywdę, tego nauczyła mnie choroba- spojrzałam na siebie, a nie ciągle na innych ...Pomóżcie mi przekroczyć metę i nie myśleć o tym strachu tylko żyć ! ! !