Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Skoro wg religii katolickiej człowiek może się zbawić bez czystości od grzechów, to tym bardziej potwierdza, że spowiedź jej do niczego nie potrzebna...

 

Człowiek nie może "się zbawić" bo zbawia tylko Bóg.

Może się tak zdarzyć, że będzie się umierać bez możliwości przyjęcia sakramentów, ale jest jeszcze żal za grzechy i skrucha. W zasadzie sensem sakramentu pokuty nie jest wyznanie grzechów samo w sobie, są formą sakramentu, ale istotą sakramentu pokuty jest rozgrzeszenie, przebaczenie. Grzech oddala od stanu łaski i przez trwanie w nim człowiek sam się odwraca się od Boga, dobrowolnie zresztą. Nie ma w tym spiny.

Warto się spowiadać, aby być w łasce uświęcającej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coś w tym jest, jakoś nie bez powodu po każdej dyskusji z klechami u mnie z parafii( na które byłam zapraszana) wylatywałam na zbity pysk, słysząc za sobą stek wyzwisk...

 

Może dlatego, że rzucałaś w krzyż hydroksyzyną?

A to jest ocenianie po po pozorach, oszczerstwo katoliczki ;) ... bo niczym nie rzucałam( czymkolwiek jest ta hydroksyzyna), prowadziłam rzeczową , rozmowę, a że księżulo nie był w stanie odnieść się merytorycznie do moich argumentów, to mu nerwy puściły i zaczął walić eleboraty, nie na temat teologii, a na temat mojej osoby... Analogicznie się praktycznie zawsze kończą moje wszelkie dyskusje na tematy religijne z katolikami...ich grzeszeniem. Tak więc refren miej się na baczności, bo jeden grzech już przed chwilą popełniłaś..

 

Warto się spowiadać, aby być w łasce uświęcającej.
Ale po co? skoro przed chwilą ktoś inny pisał, że czystość duszy nie decyduje o zbawieniu, tylko łaska.( Ty też piszesz, że łaska jest tym czymś kluczowym dla zbawienia). Do poprawki! uzgodnić wspólną wersję wydarzeń w w wierze katolickiej.

 

Co Wy chcecie do końca zdołować Lewiatanxxx? Nie dość, że dziewczyna rozpacza nad rzekomym brudem własnej duszy, to jeszcze ją dobijacie, że nawet jak się oczyści na błysk, to to jej nie gwarantuje zbawienia , bo o nim i tak ostatecznie decyduje łaska Boża... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, to nie jest oszczerstwo, tylko złośliwy żart, przecież wiadomo, że mnie tam nie było. Co do Twoich przeżyć - coś rzeczywiście musi być na rzeczy, bo piszesz tak, jakby problem z wiarą czy Kościołem dotyczył Ciebie, a nie autorki wątku, jakbyś wylewała własne żale, więc może już napisz do końca, co Ci leży na wątrobie, jakoś to zniesiemy.

 

Co Wy chcecie do końca zdołować Lewiatanxxx? Nie dość, że dziewczyna rozpacza nad rzekomym brudem własnej duszy, to jeszcze ją dobijacie(...)

 

Przyjmujesz, że Lewiatanxxx interpretuje wszystko tak jak Ty i tak samo na nią wpłynie to, co piszemy, jak by wpłynęło na Ciebie. Ale dziewczyna jest na innym etapie, jeśli chodzi o wiarę niż Ty i nie jest Tobą, więc efekt nie musi być taki sam. W tym wątku pisze kilka osób, dla których wiara jest ważna, a które mają doświadczenie w zmaganiach z natręctwami czy skrupulatyzmem i dzielą się tym, co im pomaga/pomogło. Startowanie z pozycji "wiara to zło, a księża są jego prorokami", jest tak subtelne, jak leczenie rany przez dobicie człowieka. Choć oczywiście masz do tego prawo, ale w takim razie ja mam prawo "wysyłać" Cię do egzorcysty. Oczywiście nie jest to do końca serio, bo wiem, że nie pójdziesz (choć pewnie by Ci to nie zaszkodziło).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale po co? skoro przed chwilą ktoś inny pisał, że czystość duszy nie decyduje o zbawieniu, tylko łaska.

 

Ja nie wiem co ty masz z tą czystością duszy, ale mogę się domyślać co przez to rozumiesz, i jeżeli dobrze sądzę to idzie bardziej w kierunku jakieś gnozy niż chrześcijaństwa w jakimkolwiek wydaniu. Jak zdefiniujesz czystość duszy? Według jakich kryteriów?

 

Do poprawki! uzgodnić wspólną wersję wydarzeń w w wierze katolickiej.

 

Wspólna wersja wydarzeń ;) -> http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-1-3.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, to nie jest oszczerstwo, tylko złośliwy żart, przecież wiadomo, że mnie tam nie było
I teraz jeszcze pokrętne kłamstwo. :P

 

Co do Twoich przeżyć - coś rzeczywiście musi być na rzeczy, bo piszesz tak, jakby problem z wiarą czy Kościołem dotyczył Ciebie
Bo dotyczy!!!! W wielu aspektach. Nie tylko w sensie psychicznym( nie będę tego powtarzać, 11 stron mojego tematu chyba wystarczy), ale również choćby materialnym.. Każdą rzecz jaką kupuje w sklepie, to płacę podatek i ten podatek służy m.in potem katolickim darmozjadom w koloratkach jako wynagrodzenie finansowe, za szerzenie sekciarskiej propagandy w szkołach, szpitalach, wojsku i ..uj wie gdzie jeszcze itd Dobrze, że kurwa nie pracuje. Skręca mnie na samą myśl, że miałabym jebać po to, żeby dzięki temu, zboki w koloratkach mieli na utrzymanie siebie i swoich laluń...nienawidzę tych zakłamanych, perfidnych manipulantów i hipokrytów, żerujących na ludzkiej słabości i wykorzystujących ją do swoich niecnych celów...

I co dalej uważasz, że mnie nie dotyczy?

 

a nie autorki wątku,jakbyś wylewała własne żale, więc może już napisz do końca, co Ci leży na wątrobie, jakoś to zniesiemy.
Jedno drugiego nie wyklucza, a niech ma dziewczyna pełny ogląd sytuacji.

A moje żale są dużo, dużo większe , niż to co opisałam na forum, więc i tak się hamuję. :lol:

 

Przyjmujesz, że Lewiatanxxx interpretuje wszystko tak jak Ty i tak samo na nią wpłynie to, co piszemy, jak by wpłynęło na Ciebie
Czyli zupełnie tak jak Wy...Jednak z opisu jej sytuacji wyraźnie wynika, że religia wpływa na nią w sposób bardzo podobny do wpływu jaki miała na mnie.

 

W tym wątku pisze kilka osób, dla których wiara jest ważna, a które mają doświadczenie w zmaganiach z natręctwami czy skrupulatyzmem i dzielą się tym, co im pomaga/pomogło

Ilu z nich pomogły katolickie praktyki religijne?

 

Startowanie z pozycji "wiara to zło, a księża są jego prorokami", jest tak subtelne, jak leczenie rany przez dobicie człowieka.
Czasem, żeby wydobrzeć trzeba wykonać bolesne cięcia. ;)

 

Choć oczywiście masz do tego prawo, ale w takim razie ja mam prawo "wysyłać" Cię do egzorcysty.

A czy ja mówię, że nie masz takiego prawa?

Masz! tak samo jak ja, mam prawo pisać co sądzę na temat religii katolickiej. :P

 

Jak zdefiniujesz czystość duszy?
Jako stan bez grzechu, czyli w stanie łaski uświęcającej- tak się to tłumaczy w katolicyźmie i takie rozumienie przyjęłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako stan bez grzechu, czyli w stanie łaski uświęcającej- tak się to tłumaczy w katolicyźmie i takie rozumienie przyjęłam.

 

ale np grzechy powszednie nie powodują oddalenia się z łaski, jedynie grzechy ciężkie - i tak się to tłumaczy w K-R-K.

 

I skończ z tym hejtem bo to ani nie jest logiczne, ani poważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz wskazać te nielogiczności i niepoważności. A zakazać mi wypowiadania się nie możesz.

Wy możecie sobie chwalić religię, ja mogę nią gardzić, Wasi hierarchowie mogą sobie pluć po feministkach, genderach i innych takich.. a ja sobie mogę pluć po nich. Każdy z nas ma prawo do wyrażenia opinii na temat rzeczywistości. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nikt nie twierdził, że to tylko praktyki..i mi przecież też "dane" było uwierzyć, że Bóg może działać w życiu..i ciekawe co działało w moim życiu? Bóg czy placebo? Bo jak Bóg, to popraktykuj i w moim imieniu poproś go, żeby broń Boże, już więcej nie działał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znaczy to działanie "placebo" było złe? Czy najpierw dobre, a potem złe?

 

Nie wiem czy to coś wniesie, ale mam ze swojego życia taki przykład, że nie wszystko co się dzieje, jest wolą Boga, trzeba używać rozumu, rozpatrywać, co jest dobre, a co złe i szukać dobra, choćby było ukryte.

 

Podczas mojego pierwszego pobytu w szpitalu (21 lat) czułam się beznadziejnie, ale że to był oddział otwarty, to pojechałam po obiedzie na Starówkę - tak sobie połazić. Weszłam do kościoła i się modliłam, mówiłam Bogu jak źle się czuję i żeby mi zesłał jakąś pomoc. Kiedy wyszłam, spotkałam znajomego, ściślej mówiąc, to był kolega mojej koleżanki, którego raz może widziałam na jakiejś imprezie. I przyssał się do mnie, zaczął ze mną rozmawiać z taką troską i uwagą, że szybko opowiedziałam mu o swoich problemach, był bardzo wspierający i kojący, zanim się obejrzałam, chodziliśmy razem za rękę po ulicach, było mi trochę dziwnie, bo przecież się nie znaliśmy za dobrze, ale byłam wtedy mało asertywna, poza tym stwierdziłam, że on ma taki styl i już. Potem zaczął mnie odwiedzać w szpitalu. Któregoś dnia narzekałam, że nie wrócę już na studia, a on zaprowadził mnie pod mój wydział i mówi, przyjrzyj się, bo tu jeszcze będziesz kilka lat przychodzić na zajęcia. To mi bardzo poprawiło nastrój. Zaczęły się pojawiać też rzeczy dziwne w naszej znajomości, które pominę, żeby nie rozwlekać. W końcu zaproponował mi wspólny wyjazd z nim i jego znajomymi, molestował mnie, żebym pojechała, mówił jak dobrze mi to zrobi i nie przyjmował do wiadomości, że jestem w szpitalu i nie mogę sobie pojechać gdzieś w Polskę, bo muszę być pod opieką lekarzy. I że nie chcę jechać. Dawał mi do zrozumienia, że jeśli nie pojadę, to koniec naszej przyjaźni, więc pomyślałam "kij mu w oko, prawdziwy przyjaciel by mnie nie szantażował". I nie pojechałam, kontakt się urwał. Potem się okazało, że gość montował sobie sektę, wyprał mózg grupce osób, które pozaciągały na niego kredyty i skończyły w szpitalach z wielkimi długami.

 

Gdybym to interpretowała prostolinijnie, to wyszłoby, że Bóg mi zesłał pomoc w postaci przywódcy destruktywnej sekty. A wyszło tak, że to wydarzenie wyleczyło mnie w dużym stopniu z wiary "magicznej" i przestałam się wkręcać w to, że wszystko jest znakiem (co nie znaczy że nie ma znaków). Czyli było w tym dla mnie jakieś dobro, ale nie było podane na tacy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znaczy to działanie "placebo" było złe? Czy najpierw dobre, a potem złe?
Najpierw powiedzmy obojętne-tak wtedy myślałam- raz pod górę, raz z góry( działania dobre i złe się znosiły),teraz myślę, że to była trochę naiwność z mojej strony, a potem już generalnie tylko złe.

 

że nie wszystko co się dzieje, jest wolą Boga
W przypadku takim jak religia katolicka, to wszystko.To wynika wprost z wszechmocy Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

"Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze" ,tak mniej więcej pisał jeden ze świętych waszego Kościoła, bodajże Tomasz Morus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest nic dziwnego. Nie musi występować uczucie żalu, wystarczy postawa typu: nie rozumiem dlaczego to jest złe, nie mam w sobie uczucia żalu, ale przepraszam że złamałam przykazania boże. Z czasem zrozumiesz, ale nie wszystko od razu.

Myślę, że to dobry sposób dla mnie jak na razie, niekiedy mam problemy z zachowaniami tego typu, zwłaszcza, że czasem robię coś takiego impulsywnie i kompulsywnie, aby zabić pustkę (nie mówię tu o seksie, tego nie ma od dawna w moim życiu przez inne natręctwa - boję się, że zarażę się hiv, kiłą, opryszczką, hpv itd. od mężczyzn, myśl o choćby pocałunku wywołuje u mnie napad lęku i muszę wziąć większą dawkę leku)

 

To też nie jest tak, że wiara wpływa na mnie w sposób negatywny. Dopiero kiedy się nawróciłam rok temu, to polepszyło mi się zdrowie, bo było o wiele gorzej. Poza tym wtedy trafiłam na dość surowego księdza, który dosadnie, ostro powiedział o moim zachowaniu i postawił mnie do pionu. Choć od czasu do czasu mam właśnie takie nakręcania się na tematy religijne, które trwają jakieś 2-3 tygodnie i wtedy głowa mnie boli, płaczę, mam problemy ze snem. W ostatnich dniach mniej się modlę, bo mam wrażenie, że modlitwy takiej brudnej osoby są nic nie warte, nie zostaną wysłuchane. I czytam, że piszecie inaczej, żebym się nie zamartwiała, ale ciężko zmienić to myślenie.

 

Dzisiaj dzwoniłam do jednego księdza-egzorcysty to mnie spławił, objadłam się potem i rozpłakałam, powiedział "weź się raczej do roboty, umyj gary, poodkurzaj, trochę pokory, mniej pychy", nawet nie chciał się spotkać:/ Za to drugi się zgodził i jutro mam wizytę, może uda mi się umówić na tą spowiedź generalną.

 

ego, zdaję sobie sprawę, że czasem ci księża mogą być bardziej grzeszni ode mnie, ale oni będą z tego rozliczani po śmierci. Nie mogę sugerować się tym, że jeśli ktoś jest zły, robi źle to znaczy, że ja też mam na to przyzwolenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

 

Raczej nie, ponieważ byłoby to przeciwko 5 przykazaniu. Krótko mówiąc byłoby to pokazaniem środkowego palca Bogu. Skorzystałaby z możliwości wyboru i tyle...

 

Problem leży w czym innym. Bóg toleruje zło i dopuszcza jego istnienie. Jest to skutkiem sprowadzenia skutków grzechu pierworodnego przez człowieka na wszelkie stworzenie. Bóg od samego początku naprawiał skutki błędu człowieka. I właśnie najwyższym wyrazem tej miłości była Męka na krzyżu i Zmartwychwstanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

"Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze" ,tak mniej więcej pisał jeden ze świętych waszego Kościoła, bodajże Tomasz Morus.

 

W takim razie to, co napisałaś, jest nielogiczne.

 

Religia dała Ci: zniszczone nerwy, problemy psychiczne, skrupuły, wpędzanie w poczucie winy, obniżenie poczucie własnej wartości, poniżenia własnej osoby, również przed osobą ,która w sensie moralnym może być kimś stokroć gorszym od Ciebie,np wyobraź sobie, że ten ktoś przed kim się poniżasz w spowiedzi ,chwilę wcześniej mógł obmacywać jakiegoś ministranta( oby tylko to) albo gzić się z jakąś dziunią, a teraz śmie Tobie prawić morały i pastwić się nad Tobą jak być kimś moralnym, jak przestrzegać szóstego przykazania!... poczucie strachu, przed piekłem i potępieniem, nieprzespane noce i ogólne złe samopoczucie psychiczne i fizyczne, a przede wszystkim perfidne manipulacje Twoją osobą...

 

Skoro wszystko, co się zdarzy byłoby wolą Boga, to nasze grzechy też, więc mówienie o poczuciu winy nie miałoby sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj dzwoniłam do jednego księdza-egzorcysty to mnie spławił, objadłam się potem i rozpłakałam, powiedział "weź się raczej do roboty, umyj gary, poodkurzaj, trochę pokory, mniej pychy"
Ha! No i lepszego scenariusza na potwierdzenie tego o czym wczoraj pisałam, sama bym nie wymyśliła. :105: No i widzisz? nie mówiłam? Mówiłam, Ci że jak wpadniesz w religijne bagno to Ci nikt nie pomoże? Ba! nie dość, że Ty teraz chodzisz za nimi, płaszczysz się przed nimi, to oni tak pogardliwie Cię traktują, srają na Ciebie. Na co Ci to Lewiatanxxx?

 

To też nie jest tak, że wiara wpływa na mnie w sposób negatywny. Dopiero kiedy się nawróciłam rok temu, to polepszyło mi się zdrowie, bo było o wiele gorze
Wiara nie, a religia? To raz, dwa- jeśli równocześnie się leczyłaś, to trudno jednoznacznie stwierdzić co CI pomogło...trzy-nie liczą się wyrywkowe sytuacje religijne, które dobrze na Ciebie wpłynęły, bo takie to nawet taki antyreligiant jak ja potrafiłby wskazać w swym życiu, tylko liczy się ogólny bilans zysków i strat? jaki on jest?

 

Nie mogę sugerować się tym, że jeśli ktoś jest zły, robi źle to znaczy, że ja też mam na to przyzwolenie.
Oczywiście, że nie! Nic takiego nie pisałam. Tylko w sytuacji, gdy masz swój własny rozum, wiesz jak chcesz się zachowywać, przecież wiesz? prawda? to w takiej sytuacji księżowskie mundrości , pakowanie się w sytuacje sprzyjające poniżaniu i upokarzaniu Ciebie, przez osobniki może po stokroć gorsze od Ciebie, jest z twej trony zbytecznym samobójstwem. :?

 

Bóg toleruje zło i dopuszcza jego istnienie
Zgadza się, więc jak można mówić,że gdy dzieje się zło, to dzieje się to wbrew woli Boga? i to wszechmocmenu, który w swej mocy, zdolny jest zapobiec każdemu złu? kiedyś fajnie to podsumował o dziwo pewien klecha w tv, że nawet gdy człowiek grzeszy, a Bóg to dopuszcza, to jest to zgodne z wolą Boga, gdyż Bóg wówczas chce, aby ten człowiek się nawrócił i doświadczył jego przebaczenia.

Chyba, że przyjmiesz, że ten Twój Bóg to taka bezmyślna fajtłapa, biernie poddająca się biegowi zdarzeń>to już Twój wybór, mnie nic do Twej wiary.

 

Skoro wszystko, co się zdarzy byłoby wolą Boga, to nasze grzechy też, więc mówienie o poczuciu winy nie miałoby sensu.
Refren, przede wszystkim nikt nie twierdził, że wiara to coś logicznego. Czy nazywanie miłością Boga, który szantażuje Cię piekłem, dla którego jesteś pionkiem, zabaweczką w jego gierce, a gdy nie spełnisz jego oczekiwań, skaże Cię na męki wieczne, za doczesne przewinienia, jest logiczne? zobacz na historie Hioba, Izaaka? I jeszcze porównaj z tą sytuacją jakiej Ty doświadczyłaś ze strony Twojego "przyjaciela". Sama wtedy powiedziałaś:"kij mu w oko, prawdziwy przyjaciel by mnie nie szantażował".. i co teraz ? czy Bóg był przyjacielem Abrahama, czy jest czyimkolwiek przyjacielem? Ty zapewne uważasz, że jest> Co nie? I jaka w tym logika? ;)

Po drugie czym innym jest poczucie winy jakie człowiek sam w sobie wzbudza , bo nie udaje mu się być takim jakim by chciał, a czym innym jest gdy to poniżenie przychodzi z zewnątrz, tak jak znów przyszło wczoraj do Lewiatanxxx, gdy ktoś inny wykorzystuje Twoją słabość, żeby Tobą manipulować dla swoich celów. Coś na wzór tego co Twój "kolega" chciał Tobie zrobić.

Więc jeśli zależy Ci na zupełnie logicznym wyjaśnieniu, to wystarczy przyjąć, to o czym wczoraj pisałam, że religia jest narzędziem do manipulacji ludźmi i wszystko zaskakuje.... Podkreślam- religia, nie mylcie tego z wiarą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj dzwoniłam do jednego księdza-egzorcysty to mnie spławił, objadłam się potem i rozpłakałam, powiedział "weź się raczej do roboty, umyj gary, poodkurzaj, trochę pokory, mniej pychy", nawet nie chciał się spotkać:/ Za to drugi się zgodził i jutro mam wizytę, może uda mi się umówić na tą spowiedź generalną.

 

Moja siostra miala tak silna nerwicę religijną ,że nawet księża przed nią uciekali . Bo jak jednego dopadła , to męczyła mu konia na maxa , apropo tego MIĘDZY INNYMI, czy Spowiedż świeta jest ważna , gdy ksiądz na zakończenie zastuka w konfesjonał nie trzy a dwa razy .

Już jej nie raz mówili , idż się lecz do psychiatry , nie zawracaj d... y ( chyba dupy ) , a jak dzwoniła do furty klasztornej to nawet jej nie odpowiadali . Bardzo cierpiała z powodu religijnych neurotycznych wątpliwości .

,,, jednak Bóg ją dziś wyzwolił z religijnych natręctw ,,, bo się o to modliła szczerze i żarliwie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś się podjęła tego i Ci się udało to jak najbardziej.

"Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze" ,tak mniej więcej pisał jeden ze świętych waszego Kościoła, bodajże Tomasz Morus.

 

 

Ciekawie ujęty pogląd na samobójstwo-ale tu faktycznie masz racje,bo w sumie co my rozumiemy? Nic-Jego zamierzenia sa inne od naszych."A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze"-100 % racja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy nazywanie miłością Boga, który szantażuje Cię piekłem, dla którego jesteś pionkiem, zabaweczką w jego gierce, a gdy nie spełnisz jego oczekiwań, skaże Cię na męki wieczne, za doczesne przewinienia, jest logiczne? zobacz na historie Hioba, Izaaka? I jeszcze porównaj z tą sytuacją jakiej Ty doświadczyłaś ze strony Twojego "przyjaciela". Sama wtedy powiedziałaś:"kij mu w oko, prawdziwy przyjaciel by mnie nie szantażował".. i co teraz ? czy Bóg był przyjacielem Abrahama, czy jest czyimkolwiek przyjacielem? Ty zapewne uważasz, że jest> Co nie? I jaka w tym logika? ;)

Po drugie czym innym jest poczucie winy jakie człowiek sam w sobie wzbudza , bo nie udaje mu się być takim jakim by chciał, a czym innym jest gdy to poniżenie przychodzi z zewnątrz, tak jak znów przyszło wczoraj do Lewiatanxxx, gdy ktoś inny wykorzystuje Twoją słabość, żeby Tobą manipulować dla swoich celów. Coś na wzór tego co Twój "kolega" chciał Tobie zrobić.

 

Mnie Bóg nie szantażuje piekłem. Ani żaden ksiądz. Chodzę całe życie do kościoła i też wielokrotnie rozmawiałam z księżmi osobiście i nigdy żaden mnie nie "straszył" piekłem na kazaniu ani w rozmowie. Nie mam też lęków przed piekłem. Biblia jest pełna przesłania miłości Boga do człowieka. Księga Hioba jest dla mnie osobiście optymistyczna, bo na końcu Bóg wynagrodził cierpienia Hioba i to w znaczeniu ziemskim, dał mu zażywać ludzkiego szczęścia. Poza tym księga Hioba pokazuje, że to, że ktoś cierpi nie oznacza, że coś jest z nim nie tak i że to kara, a pomoc Boga może przyjść, kiedy się jej najmniej spodziewamy i nie mamy już sił.

Zauważyłam, że o straszeniu piekłem mówią zawsze ci, którym daleko do życia Bogiem, relacja z Bogiem raczej wyzwala od takiego lęku.

Mówienie o tym, że coś jest dobre, a coś złe, to nie jest poniżenie. Człowiek potrzebuje obiektywnych norm moralnych i to jest właśnie jego dowartościowanie, jesteśmy czymś więcej niż zwierzęta, którym wystarczy najeść się, czuć się bezpiecznie i się rozmnażać.

Problem w tym, że obecnie jest konflikt między powszechnie przyjętymi normami a wymaganiami wiary. Człowiek musi działać zgodnie ze swoim poczuciem sensu, z własną oceną sytuacji, z drugiej strony chce być w zgodzie z sumieniem, Bogiem i obiektywnymi normami. I tu jest problem, przed którym każdy musi stanąć - jak to sobie poukładać. Ci, którym bliżej do laickiego spojrzenia na świat zżymają się, bo wizja piekła czasem ich niepokoi, woleliby jakby nie było w ogóle pojęcia grzechu. Drugim jest ciężko, bo widzą, że odstają od ogółu, ciągle stykają się z przekazem, że szczęście to dużo seksu, życie w "zgodzie ze sobą" (czyli Twoją normą moralną jest to, co jest dla ciebie wygodne), w dodatku wmawia im się, że Kościół krępuje wolność kobiety itd. I w przypadku konfliktów religijnych trzeba wybrać, albo wypieram istnienie Boga (czego się nie da zrobić do końca) czy olewam naukę Kościoła - dla mnie to równanie w dół, ale jest się bardziej z pozoru dostosowanym społecznie i nie czuje się silnego konfliktu między sobą a światem - albo wybieram drogę rozwoju, wzbogacania relacji z Bogiem i pójścia pod prąd. Co z czasem przynosi poczucie wolności.

 

-- 09 gru 2014, 15:35 --

 

Może za łatwo mówię, o "wypieraniu" Boga, bo brak wiary może wynikać z różnych przyczyn i niektórzy są rzetelni i uczciwi wobec swojego rozumu, a i tak nie mają wiary.

 

Księga Hioba i historia Abrahama są trudne, bo dotykają samotności egzystencjalnej człowieka, kiedy jest przegroda między nim a innymi ludźmi i ich obrazem świata - człowiek staje się jakby szaleńcem i tylko Bóg może go uratować, bo ludzie nie dadzą mu oparcia. Tylko że moim zdaniem właśnie taka jest prawda, że człowiek w jakimś stopniu zawsze jest samotny. Ale też Kościół Powszechny ma sens, bo chroni przed skrzywionym obrazem wiary, jaki np. pojawia się w nerwicy. Jest różnica między szaleństwem wiary, a szaleństwem nerwicy czy psychozy. Z tych drugich trzeba człowieka sprowadzić do tego, co powszechne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×