Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Bittersweet, o masturbacji pisał, że luzik tylko tak głupio samemu ale jak napięcie spore to trzeba jakoś spuścić z krzyża, no dosłownie tak nie napisał ale coś w tym stylu ;)

 

A tutaj odpowiedział na inne pytanie mianowicie:

Czy można mieć zaufanie do Buddyzmu i jednocześnie wierzyć w Boga?

 

 

- To zależy w jakiego boga. Nie można wierzyć w prawdę na zewnątrz, która byłaby różna od twojej

własnej najgłębszej prawdy. Nie można również, w tym wypadku, wierzyć w jakąś kreującą

zewnętrzną siłę, która stworzyłaby ciebie i wszystko czego doświadczasz, ani w kogoś, kto sądzi i

karze patrząc na ciebie z góry. Będąc buddystką musisz widzieć to wszystko jako rzeczywistą,

prawdziwą naturę twojego własnego umysłu. Ponieważ jesteś tak miła i ładna podam ci mój prywatny

sposób, który stosuję, gdy ktoś przychodzi do mnie i pyta, czy powinienem zostać buddystą czy nie.

Mówię wtedy : "Wyobraź sobie, że wszystko jest snem, a twój umysł jest jak otwarta przestrzeń. Jak

się z tym czujesz?

" Niektórzy ludzie mówią wtedy: " Oh! Teraz wszystko jest możliwe, dałeś mi wszystko! Teraz

naprawdę czuję się wolny". Takim osobom odpowiadam - O.K.! Wspaniale, Buddyzm będzie dla

ciebie dobry, przyjmij Schronienie. Ktoś inny odpowie jednak: "Oj! to jest za duże, za niebezpieczne,

co się dzieje?

A co z moją emeryturą?

" Takiej osobie mówię:"Zostań przy swojej religii, w której stworzyciel mówi ci, co powinieneś

robić." To czy możemy wejść w Buddyzm zależy głównie od naszego stosunku do przestrzeni. Jeśli

będziesz traktowała ją jako potencjał, jeśli będziesz dobrze się w niej czuła, wówczas będziesz mogła

skorzystać z nauki Buddy. Jeżeli jednak ta otwartość będzie dla ciebie jak czarna dziura, w której

możemy nagle zniknąć, powinnaś pozostać przy Bogu. Musisz to sobie przemyśleć - Lama Ole

 

 

często pojawia się w słowach nauczycieli buddyjskich słowo przestrzeń, pustka, natura Buddy, jedność, jeśli ktoś ma umysł naukowy to w zrozumieniu tego może być mu pomocny ten filmik z fizykiem w roli głównej, są angielskie napisy, gość to chyba amerykus więc dosyć zrozumiale.

 

[videoyoutube=OrcWntw9juM][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ole chyba zapomniał, że nie ma rozdziału na zew i wew. bo wszystko co zewnętrzne pochodzi z wewnątrz. Zresztą Buddyzm jest religią. W tym zdaniu, który przytoczyłeś, neguje on możliwość istnienia inteligętnej siły która tworzy świat, za to sam kultywuje idee że istnieje np. inkarnacja. Troche to śmieszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, nie zapomniał często powtarza o zlaniu się wewnętrznego z zewnętrznym w trakcie podążania ścieżką.

o tym, że iluzja oddzielenia z czasem praktyki słabnie też często powtarza,

a w tym fragmencie przecież pisze właśnie aby nie wierzyć w jakąś zewnętrzną względem nas siłę, to znaczy można ale wtedy to już z buddyzmem nie ma nic wspólnego :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiec nie wierzyć w siłe zewnętrzna która tworzy ten swiat, czy w siłe w ogóle? A czy buddyzm nie wierzy w moce siddhi? Rozumiem że jeżeli nawet mówią o takich siłach, to nie mówią o nich jako o czymś samoświadomym, tylko to już spontaniczny przejaw wielkiego umysłu. Więc czym jest wielki umysł, pustką? a co kryje sie za tą pustką?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, w siłę zewnętrzną nie w siłę w ogóle. oni znają te różne moce umysłowe, np. co były badania na buddystach, że w mrozie ogrzewali ręczniki i wytwarzali ciepło, ale twierdzą, że nie należy się na tym skupiać, że to tylko stany pochodne, odnogi rzeki, a trzeba płynąć rzeką do samego morza przecież, więc jak zatrzymasz się na odnodze to to może być przeszkoda nawet...

 

pustka jest bez podstawy tak jak przestrzeń nie musi być przez nic unoszona ani tworzona, to fundament rzeczywistości, obejrzyj filmik tego profesora fizyki.

oczywiście ta pustka ma różne właściwości bezgraniczna miłość, moc, jedność, twórczość, z niej się wszystko wyłania, jest naturą wszystkiego, jest ponadczasowa, ponad prawem przyczyny i skutku, buddyści przestają się utożsamiać z własnym ego a urzeczywistniają naturę tej bezgranicznej przestrzeni, bo to jest fundamentem każdej istoty :)

 

wydaje mi się np. czytają teksty PseudoDionizego, chrześcijańskiego mistyka, że on był bardzo buddyjski i właśnie ten bezforemny fundament z którego manifestują się wszelkie formy nazywał Bogiem, ale nie oszukujmy się ilu takich mistyków w chrześcijaństwie masz? a nauki buddyjskie są przystosowane do tego by urzeczywistniać naturę tej pustki, to jest prawdziwy powrót do Boga( choć buddyści tak by tego nie nazwali ), a nie jakieś wyobrażanie sobie pana na chmurce, które jest tylko bałwohwalstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko ja to rozumiem, bo wiele z tego doświadczam na własnej skórze, tylko niektóre interpretacje tych zjawisk mnie zastanawiają. Tak krótko mówiąc, to wszystko się z niej wyłania, wszystko, to co widzimy i nie widzimy, czujemy, słyszym jest jej manifestacją, a więc także kultura, RELIGIA. o, własnie, widzisz, Ole zanegował coś co jest manifestacją pustki. To tak samo jaby powiedzieć, że liście nie są drzewem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, nie zanegował tylko rozróżnił, jedno od drugiego, taki paradoks bo wszystko ma tą samą fundamentalną naturę ale na poziomie zjawisk musi być tym samym? chyba niekoniecznie. trudno powiedzieć :bezradny:

 

zresztą ja nie wypowiadam się tu za Ole, musiałbyś Jego zapytać, wiem tylko, że ktoś go zapytał czy można kogoś nie lubić będąc buddystą to odpowiedział, że nie lubi tam kogoś i zasadziłby mu kopa w dupe, jednocześnie wie, że ta osoba ma naturę Buddy :]

 

było jeszcze coś takiego powiedziane przez Olego, że jest jedne absolutne źródło, okej, ale jest też inne już na poziomie zjawisk - ignorancja, złudzenie oddzielenia i to jest źródłem negatywności, choć to drugie źródło zdaje się być takim pasożytem nie może istnieć samo z siebie (to już mój domysł)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, widzisz podobnie w chrześcijaństwie jest rozpatrywany problem zła:

skąd zło skoro wszystko jest w Bogu, Bóg jest jedynym samodzielnym bytem, podtrzymującym wszystkie inne, dosłownie wszystko jest zanurzone w Bogu, Bóg jest przecież nie tylko transcendentny ale i immanentny czyli wszystko przenika, a jednak zło się pojawia, skąd ten paradoks skoro Bóg jest dobry? są różne sensowne teologiczne odpowiedzi, między innymi, że zło jest takim pasożytem właśnie, nie ma samodzielnego bytu i to jest jedna z główny odpowiedzi... dostrzegasz podobieństwo? :)

 

niemniej w tych ludowych wersjach chrześcijaństwa ludzie wyobrażają sobie demony i diabły rogate, wierzą w egzorcyzmy, że tam ludzie chodzą po ścianach, no szkoda, że tak jest ale niech sobie ludzie wierzą po swojemu :bezradny:

 

choć przyznam, że jak mi jedna kobitka fanatyczka radia maryja powiedziała, że Szatan mnie opętał to się zirytowałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ole gdyby kierował się ortodoksyjnie tym, co się doświadcza podczas takich praktyk, to jedyną prawdą byłoby milczenie. Zasadził w dupę, dlaczego? ponieważ nie uwlonił się całkowicie od wpływu umysłu, musiał postąpić tak, jak on mu dyktował i on później mówi o jakimś poczuciu wolności. Na początku moich poszukiwań natrafiałem na różnych nauczycieli, ich opowiesci również w jakimś stopniu podtrzymywały we mnie żar poszukiwań. Potem mistrzowie są zbędni, ponieważ nauka nie płynie już od nich tylko z Twojej głębi.

 

Dla mnie zło i dobro pochodzi z tego samego źródła, jednym i drugim posługuje się natura. A to wszystko zanużone jest w tym czymś miłosiernym, co nazywa sie Bogiem. Dlaczego w ten sposób, to chyba za życia sie nie dowiemy, a pewnie i po nim też, choć tu szanse są 50% na 50%

 

Co do diabłów, jeżeli kiedyś zaczniesz praktykować np. 1h dziennie, i mało Ci będzie, zrobisz sobie jakieś odosobnienie to może poznasz zło w czystej postaci, a wtedy może zrozumiesz dlaczego ludzie piszą o diabłach rogatych :D Gdy płyniesz pod prąd, zaburzasz jakiś naturlany ład na tym świecie i natura uruchamia systemy obronne (dlaczego? może dlatego, ze zycie nie jest po to by znać prawdę?). Jest taki cytat nawet, biblijny ?"Odważ się siłą wyłamać te dźwierze, U których każdy chyłkiem rad by przejść". To jest przestroga, jogini wyłamują właśnie te drzwi prawdy, płynąc pod prąd, ale ta tym swiecie nie ma nic za darmo. Jeżeli od Boga pochodzi wszystko, to Bóg jest wyrachowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon,

dlaczego? może dlatego, ze zycie nie jest po to by znać prawdę?). Jest taki cytat nawet, biblijny ?"Odważ się siłą wyłamać te dźwierze, U których każdy chyłkiem rad by przejść". To jest przestroga, jogini wyłamują właśnie te drzwi prawdy

 

jest też taki cytat: "Prawda Cię wyzwoli". :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Buddyzm ma różne odłamy. Tybetański czci diabła, różne demony. Może zen jest normalniejszy, ale to też zależy od odłamu. Ogólnie to grząski grunt, chociaż medytacja jako ogólne poznawanie siebie i doświadczanie świata/Boga (którego w buddyzmie nie ma) nie jest zła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paluszka ? A może wibratorka ;) a co do joginów.To kiedyś widziałem w tv,jogę.Ciekawe to jest.Ale nie próbowałem.

 

Ale co chciałbyś osiągnąć orgazm, za pomocą jogi? To o czym mówi nasza koleżanka, to jakieś skrajne przypadki. Nie ma jogina, którego celem jest orgazm ;)

Nie znam joginów :lol: jakoś nie poznaje ich :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychowałam się w katolickiej rodzinie i gdzieś tam nadal wierzę, że Bóg istnieje ale z upływem lat narosło we mnie zbyt wiele wątpliwości, tak wielu rzeczy nie mogę zrozumieć i nie we wszystkim zgadzam się z nauką kk. Z jednej strony chciałabym móc Bogu zaufać, z drugiej nie rozumiem ważnej kwestii. Bóg jest przedstawiany jako najlepszy ojciec, który kocha swoje dzieci miłością nieporównanie większą od najczulszej ziemskiej matki a z drugiej strony patrzy i nie przeszkadza kiedy ludzie dokonują różnych, okrutnych form barbarzyństwa, którego ofiarami padają też małe, niewinne dzieci. To się kłóci z wizją dobrego Ojca. Nie jestem matką ale mam siostrzenice i wiem, ze nie zniosłabym widoku ich cierpienia, po prostu nie mogłabym nie zareagować. Myślę sobie, dlaczego miałby się litować nade mną, pomagać mi, jeżeli w sytuacjach o wiele gorszych nie reaguje. Dawniej tłumaczono to tym, że Bóg daje człowiekowi wolną wolę i nie chce się wtrącać bo to byłoby pogwałceniem raz nadanej mu wolności a ja się pytam co w takim razie z wolną wolą ofiar, czy ona się nie liczy? Od prawie 20-stu lat mam natręctwa na tle religijnym, żyję w ciągłym lęku i łapię się czasami na tym, że troszkę zazdroszczę ateistom... Moim zdaniem religia jest dobra tylko dla osób o zdrowej, silnej psychice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem religia jest dobra tylko dla osób o zdrowej, silnej psychice.

 

Ja zaś uważam, że tacy ludzie religii nie potrzebują. ;)

 

Kiedyś bliski był mi nurt deizmu, bo zakładał on, że coś nieosobowego stworzyło świat, ale potem dało sobie z nim spokój i się nie wtrąca. Z czasem porzuciłem nawet i tę myśl, gdyż wiara wydaje mi się tak mocno irracjonalna, że nie warto tracić na nią czasu. Współczuję natręctw na tym tle, pewnie nie jest to łatwy kawałek chleba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem religia jest dobra tylko dla osób o zdrowej, silnej psychice.
osoby o zdrowej silnej psychice nie potrzebują boga i religii, religia to raczej domena słabych i zaburzonych choć na forum ateiści są mocno nad reprezentowani i to by temu przeczyło. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, serio widzisz tu jakąś chmarę ateistów? Ja mam raczej odmienne spostrzeżenie. No i dochodzi też kwestia rodzaju zaburzeń, z depresją i tymczasowymi stanami nerwicowo-lękowymi boryka się sporo osób, nieuprawnione byłoby stwierdzenie, że wszyscy oni są słabi. Po prostu życie bywa ciężkie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Była tutaj kiedyś ankieta dotycząca wyznania i ateiści wraz z agnostykami stanowili tam grubo ponad 50%, a nawet nie wiem, czy nie ponad 60%.
wydaje mi się, ze po tym co my przechodzimy, ciężko o zaufanie w miłosierdzie boże czy jakiś boski plan :? jakos nie wierze, ze 60% userów urodziło się w rodzinach ateistycznych czy agnostycznych, raczej stracili wiarę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×