Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości


Angel26

Rekomendowane odpowiedzi

dzięki za odpowiedzi :oops:

Czeka mnie długa droga, by to naprawić..przede wszystkim ten nieszczęsny perfekcjonizm stoi mi na drodze. A to faktycznie prezent od mamy jest, który niszczy wszystko. Ale ostatnio nie wiele trzeba, wystarczy, że nie wyjdzie mi najdrobniejsza rzecz i obwiniam się za wszystkie porażki z ostatnich 8 lat :P Eh ta psychika.

 

-- 03 lis 2012, 14:53 --

 

carlosbueno, taaak, to też mam..negowanie wszystkiego...kiedyś mi chłopak do mnie mówi, że "nauczyłaś psa sztuczek" to ja powiedziałam, że to zasługa psa bo on się nauczył te sztuczki robić :roll: Widać w tym jakie to chore myślenie..

 

-- 03 lis 2012, 14:58 --

 

i jeszcze coś takiego, że teraz chętnie bym wstała i coś zrobiła ale pojawia się myśl, że po co skoro i tak jestem beznadziejna i na pewno zaraz skończy się na biczowaniu jak wczoraj..to już lepiej nic nie robić, niż tak się czuć..wiem, że to głupie i niesłuszne myślenie, ale jednak się pojawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z ostatnich 8 lat

Ja obwiniam się za błędy z ostatnich 20tu :)

Aha,Domi - beznadziejna nie jesteś.Jesteś mądrą,fajną osobą,tylko,że z niską samooceną,zdecydowanie za niską samooceną.Te negowanie wszystkiego - znam to po sobie.Tak samo te myśli o beznadziejności.....i,te np. że z czymś sobie nie poradzę,że nie dam rady....

 

-- Pn lis 05, 2012 3:34 pm --

 

A tak naprawdę, nawet z zarośniętymi brwiami, zapuszczonymi włosami, w dresie i rozciągniętej koszulce. , można wyglądać dobrze, gdy serce gorące i dusza życzliwa...

 

Jasaw,urzekłaś mnie tym zdaniem ;):oops: .Całkowicie się zgadzam z Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siostrawiatru - załóżmy że jesteś kompletnie beznadziejna ................ i CO Z TEGO ? lEPIEJ CI Z TYM JAK TO USLYSZYSZ ? Jak nie lepiej to się nie katuj tym .Nie musisz byc perfekcyjna , proste. Są ludzie beznadziejni i jakoś nikomu nie przeszkadzają .Jaki masz cel w utwierdzaniu się w swojej beznadziejności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siostra wiatru - załóżmy że jesteś kompletnie beznadziejna ................ i CO Z TEGO ? lEPIEJ CI Z TYM JAK TO USLYSZYSZ ? Jak nie lepiej to się nie katuj tym .Nie musisz byc perfekcyjna , proste. Są ludzie beznadziejni i jakoś nikomu nie przeszkadzają .Jaki masz cel w utwierdzaniu się w swojej beznadziejności?

cierpię na podobną przypadłość co Siostra wiatru tego się racjonalnie wytłumaczyć nie da, wielu ludzi lubi udawadniac innym swoja wyższość a my mamy odwrotnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też widzę głównie negatywne aspekty. Najgorsze jest to poczucie że nic nie umiem, bo utrudnia znalezienie jakiejś pracy, bo chyba dużo osób też mało potrafi ale umieją bardzo rozdmuchać to co jednak umieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też widzę głównie negatywne aspekty. Najgorsze jest to poczucie że nic nie umiem, bo utrudnia znalezienie jakiejś pracy, bo chyba dużo osób też mało potrafi ale umieją bardzo rozdmuchać to co jednak umieją.

Z pracą też tak mamą jak widzę jakieś wymagania z ofertach zarówno konkretnie umiejętności jak i rzeczy typu ambicja, kontaktować, pozytywne nastawienie raczej cv nie wysyłam bo to przecież kłamstwo by było z mojej strony choć większość ludzi przecież ściemnia zarówno w cv jak i na rozmowach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

witam wszystkich. Jestem tu nowy, a do wypowiedzi czuję się trochę "wywołany". Sam też mam problem z zaniżoną samooceną.

Mam też pewne przemyślenia w tym temacie, podzielę się przynajmniej jednym. Otóż moim zdaniem nie ma bliższego związku między tym, kim jesteś, co robisz w życiu, czy i jakie odnosisz sukcesy, a samooceną. W wielu przypadkach istnieje olbrzymia dysproporcja między tym, co o sobie myślimy, a jak jesteśmy postrzegani. Niekonieczne tzw. "obiektywny" brak sukcesów musi oznaczać obniżenie nastroju i zaniżoną samoocenę.

Przykładowo (choć trudno mi o tym pisać), mogę być teoretycznie uznany za osobę, która odniosła sukcesy. Skończyłem studia, aplikację, jestem adwokatem,zacząłem studia doktoranckie, przyzwoicie zarabiam. Czy to powoduje że jestem z siebie zadowolony? Nie. Cały czas szukam tego, co we mnie najgorsze. Np miałem jakiś kompleks, bo nie miałem samochodu ("a facet powinien"). Samochód kupiłem. Czy to coś zmieniło? Nie. Teraz wyrzucam sobie, że mógłby być nowszy, lepszy itd.

I przykład odwrotny. Ktoś, kto "obiektywnie" sukcesu nie odniósł, może być 100 razy szczęśliwszy i bardziej zadowolony z siebie.

Gdyby faktycznie problem leżał w obiektywnej "jakości życia", to zapewne wszyscy mieszkańcy tzw. trzeciego świata cierpieliby na depresję. A tymczasem problemy np. z samobójstwami, dotykają szczególnie mieszkańców krajów rozwiniętych. Myślę, że niezwykle istotne jest, aby udało się znaleźć pewną wspólną drogę. Połączyć tą, którą podąża nasza samoocena, z tą, którą faktycznie podążamy.

Problem, który mnie dotyka (i chyba jest następstwem niskiej samooceny) to samotność. Już ponad 4 lata. Bardzo rzadko też wychodzę z domu, nie lubię nowych miejsc, szczególnie takich, gdzie jest dużo ludzi. Moi znajomi mają o mnie dobre zdanie. Pewnie z 10 razy lepsze, niż to, co sam o sobie myślę.

Przeglądając natomiast Wasze wpisy zastanawia mnie jeszcze jedno. Nie jestem może specjalistą, ale to JAK piszecie dobrze o Was świadczy. Chodzi mi o formę i treść wypowiedzi. Takich wypowiedzi nie są w stanie stworzyć osoby mało wartościowe, nieświadome, bez przemyśleń.

Pozdrawiam serdecznie

GT

Ps ponad rok psychoterapii przyniósł chociaż taki efekt, że jestem w stanie wypowiedzieć się na forum:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gustaw11, Mi się wydaję że jak ja bym taką pracę i pozycje społeczną jak Ty to bym był szczęśliwy a przynajmniej szczęśliwszy niż teraz gdy obiektywnie biorąc jako bezrobotny mieszkający u rodziców jestem nikim a mniemam że jestem starszy od Ciebie. Ale może mi się tylko tak zdaje i czułbym się podobnie do Ciebie bo też bardzo krytycznie patrzę na swoje dokonania i ciągle porównuje się z innymi i zawsze wypadam gorzej.

Może masz zbyt wygórowane ambicje, środowisko prawnicze też chyba jednak jest nastawione na ostentacyjną konsumpcje i pokaz i Ty w tym mimochodem uczestniczysz. Gratuluje sukcesów życiowych chociaż szkoda że właściwie nie czerpiesz z nich radości bo ciągle wydaje Ci się ze jesteś gorszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam. Ciągłe porównywanie się do innych i stawianie siebie w najgorszym świetle. Zauwazanie tylko swoich wad a niemozność dostrzeżenia nawet drobnych sukcesów. Nawet jak ktoś mnie za coś pochwali, to ja w to nie wierze i dalej będe się podswiadomie biczować czujac że jestem do niczego.

 

 

Jeszcze w czasach podstawówki, kiedy byłam bardzo ambitna i starałam sie o oceny, to miałam w miare normalne poczucie własnej wartości. Ale teraz w życiu dorosłym to wszystko sie przewróciło do góry nogami.

Nawet to, ze skonczyłam studia specjalnie mnie nie satysfakcjonuje, choc niejedna osoba na moim miejscu bardzo by sie z tego cieszyła i umiała wykorzystać to w praktyce. A mnie pozostał tylko dyplom w szufladzie.

 

Jak czesto obseruwje ludzie, to faktycznie wiekszosc z nich potrafi udowadniac swoja wyzszośc, zawsze mnie to intrygowało skąd sie to u nich bierze, ta niesamowita wiara we własne mozliwosci i pewność siebie. Doszłam do wniosków, że wielu z ich ma to poprostu wrodzone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też wciąż mam z tym problem. Niby na codzień jest okej, czuję się dobrze i czuję się hmmm normalnie wartościową osobą. Ale wystarczą niepowodzenia (nawet drobne) albo różne trudności żeby to wszystko znikało i pojawiało się to okropne uczucie.

Aż żal dupe ściska że jako dzieci jestesmy tak podatni na bodźce otoczenia które nas kształtują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż żal dupe ściska że jako dzieci jestesmy tak podatni na bodźce otoczenia które nas kształtują.

.

 

niestety, a potem cierpimy w życiu dorosłym . Szczęśliwi ci którzy jako dzieci byli doceniani, oni nie muszą sie borykac z problemami na płaszczyżnie emocjonalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was tego pięknego poranka,

 

i niestety wrócę do opisywania naszej przykrej kwestii. Jak pisałem poprzednio, pewnym problemem jest to, co się aktualnie dzieje w naszym życiu "zewnętrznym", ale jeszcze ważniejsze jest, co się dzieje "wewnątrz". Jeżeli nie naprawimy własnego myślenia, to życie będzie ciągłą gonitwą za odnalezieniem "ja perfekcyjnego". Ja też mieszkałem z rodzicami i myślałem, że jak się wyprowadzę, to już super. Że jak skończę aplikację, to już będę "gość", że jak zacznę lepiej zarabiać, to już w ogóle ekstra. A tymczasem jedyne co się pojawia, to dalsze wymagania wobec siebie. Źle mi z tym, że jestem sam. Ale nawet kiedy ktoś się pojawia i nawet jest w moim życiu, to ja tego po prostu nie dostrzegam.

 

A tymczasem pod moim blokiem siedzą na ławkach moi koledzy, bez studiów, często bez pracy. I nie wyglądają na zatroskanych. Biorą to, co jest.

 

Niedługo się przeprowadzam i w związku z tym kończę psychoterapię. W jej trakcie przyszło mi do głowy parę optymistycznych myśli. Np. ta, żebym przestał myśleć o bliżej niezidentyfikowanym "ja - perfekcyjnym", który gdzieś w przyszłości wiedzie idealne życie. Ja właśnie przeżywam swoje życie tu i teraz, dzisiaj, jutro (choć nie mam doświadczenia w życiu, pierwszy raz w końcu żyję:) ). I dlatego staram sie zajmować codziennymi sprawami, czasami to pierdoły, a czasami nie (mój ostatni sos grzybowy to nie była pierdoła.... :) )

 

pozdrawiam

gt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gustaw11, cierpisz na chorobliwy perfekcjonizm a Twoja samoocena jest wybitnie nieadekwatna to rzeczywistości też tak kiedyś miałem ale doprowadziło mnie to do tego że teraz naprawdę obiektywnie biorąc jestem nikim i nie różnie się niczym od Twoich znajomych z ławek pod blokiem tylko ja nie czuje się z tym szczęśliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam bardzo niską samoocenę, co przejawia się w mojej reakcji na komunikaty zwrotne ze strony otoczenia - kiedy ktoś mnie skrytykuje, uwypuklam to do granic możliwości, zamykam się w sobie, rozmyślam nad tym tygodniami, zaczynam mimowolnie zgadzać się z tą krytyką, dodaję jeszcze do tego własną i robię z tego wielką sprawę i bardzo to przeżywam. Kiedy spotka mnie pochwała lub ktoś wyjawi swoje pozytywne uczucia względem mnie, zaczynam to umniejszać, tłumaczę sobie, że to pewnie dlatego, że nie zna mnie dobrze, albo, że wcale nie miał tego na myśli, że ja to błędnie odczytałam itp. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie krytyka działa jak gwóźdź do trumny. Zamykam się w sobie i już mnie nie ma. Czuję się wtedy gorzej niz g...

 

-- 14 lis 2012, 13:18 --

 

Dzisiaj na spotkaniu facet spytał mi się czym tak zachwyciłam koleżanki na rozmowie kwalifikacyjnej że mnie wybrały. Też chciałabym wiedzieć jak ja nic sobą nie reprezentuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W aspekcie poruszanym w temacie mam , jak to dwubiegunowiec ,całkowicie ambiwalentne uczucia.

W czasie hipomani moja samoocena jest fantastycznie zawyżona-WSZYSCY są opóźnieni umysłowo, są powolni, niezaradni, głupi i nieatrakcyjni ( poza blondpustakami rzeczc jasna )

JA jestem guru w każdym prawie temacie i to tylko kwestia czasu, kiedy stanę się wpływowym biznesmenem , bo z takimi zasobami to tylko kwestia czasu,hehehehehe

Wszystko to weryfikuje nieuchronnie pojawiająca się depesja i kontrast pomiędzy hipomnią a samooceną w depresji jest dużo większy niż w przyapadku kontrastu NORMA-DEPRESJA.

Nie będę ukrywał , że nieustannie wtedy skłaniam się ku samobojstwu i tylko świadomośc kolejnej

"górki" pozwala mi przetrwać te srogie terminy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj na spotkaniu facet spytał mi się czym tak zachwyciłam koleżanki na rozmowie kwalifikacyjnej że mnie wybrały. Też chciałabym wiedzieć jak ja nic sobą nie reprezentuję
może masz jakiś tajemny urok ;) skoro wybrali Cie spośród jakiegoś grona osób to znaczy że jednak coś reprezentujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×