Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości


Angel26

Rekomendowane odpowiedzi

Mushroom, nie będę mówić bo już się wszyscy ze mnie smieją.

nikt się nie śmieje to Michuj coś sugerował a ja wcale nie miałem tego na myśli każda praca jest lepsza od żadnej, zresztą nie masz się czego wstydzić ja miałem pracę polegająca na grzebaniu w błocie i się nie wstydzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A pracę polegającą na grzebaniu w ziemi też miałam, ale jej się akurat nie wstydzę bo w dwa miechy zarobiłam 15tyś.

tylko w twoim wypadku to było pewnie ogrodnictwo, sadownictwo a ja z ziemi, błota i śmieci wyciągałem i segregowałem śmieci i zarabiałem trochę mniej mimo że tez za granicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale na kasjera aplikowałem a było napisane że mężczyzn również przyjmują. Na ochroniarza to trzeba mieć jakiś kurs chyba poza tym nie wystarczy groźnie wyglądać.

nie widziałem jeszcze faceta pracującego w rossmanie (nie licząc właśnie ochrony). może szukali jakiegoś zniewieściałego i dlatego się nie dostałeś

 

-- 14 lis 2012, 21:26 --

 

Mushroom, tego to nie wiem :roll:

ja w sumie też ale to prawdopodobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś się ze mną nie tak.

 

Siema , piszę to by się wyżalić ,ponieważ nie mam nikogo komu mógłbym zaufać na tyle.

Zacznę od tego , że mieszkam w średniej wielkości mieście , gdzie plotki na każdego rozchodzą się jak echo.

Mam 17 lat i czuję się bardzo samotny , nie mam godnych zaufania przyjaciół , kolegów mam tylu co palców u dłoni , nie mogę znaleść godnej zaufania dziewczyny , mam dużo Hobby np ; trenuje sztuki walki , interesuję się matematyką , chodzę na siłownie , jednak okazuje się często że na darmo . Bardzo mnie boli to , jak widzę że ludzie wzajemnie zapraszają na jakieś imprezy , wypady , lub po prostu ze sobą rozmawiają . A mnie traktują jak powietrze .W moim przypadku jest tak , że jak ktoś coś potrzebuję to dopiero jest dla mnie "dobry". Chciałbym każdemu pomóc (lubię pomagać innym ludziom) , ale niestety często ludzie tak jak wcześniej wspominałem tylko przychodzą jak potrzebują zadania domowego lub pożyczyć pieniądze.Moją wadą jest to , że jestem zbyt naiwny i ufny wobec innych osób przez co się wiele razy przejechałem na nich... Często inni postrzegają mnie jako inną osobę (niby na zewnątrz wydaję się szczęsliwym człowiekiem , jednak w głębi bardzo cierpie ) . Jestem też jak na swój wiek nieśmiały , zwłaszcza do kobiet , od zawsze zmagałem się z lękiem do zagadania . Jestem też osobą , zbyt szczerą przez co mam duże problemy w kontaktach z ludźmi. Co mógłbym zmienić waszym zdaniem ?

To chyba na tyle , pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Temat w sam raz dla mnie. Zmagam się z niską samooceną, właściwie towarzyszy mi to nie od wczoraj, ale od dzieciństwa. Nie chcę się zbytnio zagłębiać w kwestie domu rodzinnego, pod tym względem nie było źle ani jakoś bardzo dobrze, na pewno nie mogę powiedzieć, żebym wychowywał się w np. toksycznym domu czy coś takiego. Rodzice rozwiedli się kiedy miałem kilka lat. Myślę, że dużo osób się z tym zmagało, zmaga i będzie zmagać.

Okres szkoły na wszystkich szczeblach edukacji, aż do matury przeszedłem ciężko ze względu na brak akceptacji ze strony grupy rówieśniczej (czasami z mojej winy, przeważnie jednak nie, zwłaszcza w szkole średniej- chyba, że moją winą jest niemożność odparcia ataku ze strony GRUPY prymitywnych gnojów i gnojowic) i trudności w nauce. Niby jestem inteligentny, ale nauka przychodziła mi z trudnością, częściowo przez lenistwo, częściowo przez brak uzdolnień zwłaszcza w przedmiotach ścisłych (a humanistycznymi pogardzałem uważając je za nieprzydatne i nie przykładałem się do nich), a także przez stres związany z wynikami w nauce, kontaktach z rówieśnikami i nauczycielami. Chciałbym się raczej skupić na tym, jak jest teraz.

Obecnie nie studiuję, nie uczę się ani nie pracuję. Skończyłem szkołę średnią (technik) półtora roku temu, niemal cały czas pracowałem - dorywczo i na etat. Niestety straciłem pracę. W pracy i tak czułem się źle - nienawidziłem tego zajęcia i nie sprawdzałem się jako pracownik, dlatego ze mnie zrezygnowano. Nie ukrywam, że z większością ludzi również nie układało mi się najlepiej. Jednak od kiedy straciłem pracę i nie mogę znaleźć zajęcia jest coraz gorzej, może tutaj znajdę jakąś pomoc, a może chociaż tylko się wygadam. Chciałbym znaleźć pracę, ale czuję się całkowicie zdemotywowany, po pierwsze widzę, jakie są możliwości na rynku pracy (beznadzieja), po drugie nie wierzę po prostu w to, że ja mogę i potrafię znaleźć pracę adekwatną do moich uprawnień, zapewniającą mi jako-takie warunki płacowe i z której będę czerpał satysfakcję. A po trzecie...po trzecie widzę problem w sobie. Nie mam żadnych uzdolnień przydatnych do czegokolwiek, nie rozwinąłem żadnego talentu, moja wiedza jest ogólna, a wiedza w zakresie wyuczonego zawodu marna. Nie jestem sprawny fizycznie, właściwie kaleka ze mnie, działam powoli i szybko się denerwuję. Za to do pracy umysłowej (o ile taką w ogóle można znaleźć w moim wieku i z moimi kwalifikacjami) też się pewnie nie nadaję. Studiów nie podejmę, bo nie wiem jakie, nie wierzę w to, że jestem w stanie je skończyć (chyba, że w jakiejś fabryce magistrów), a nawet jeśli, to i tak nie poprawi to mojej sytuacji zawodowej (mało to magistrów na etatach w sklepach wielkopowierzchniowych?). Poza tym chcę zarabiać pieniądze, a na naukę daję sobie jeszcze czas, ktoś po coś wymyślił kształcenie zaoczne...Problem w tym, że aktualnie nie uczę się ani nie zarabiam. Strasznie się z tym czuję, siedzę w domu bez żadnego pomysłu ani perspektyw na zmianę. Owszem, mogę wyjechać za granicę, ale boję się, że sobie nie poradzę i znowu wrócę przegrany, wiem doskonale, że to nie te czasy, kiedy na zachodzie Europy praca leżała niemal na ulicy. Boję się interakcji ze współpracownikami, dotychczas zawsze w tych interakcjach źle sobie radziłem.

Uważam się za totalne beztalencie, bez perspektyw, szans i chęci na poprawienie swojej sytuacji. Przyzwyczailem się do bycia w ogonie stawki we wszelkich aspektach życia, nie oznacza to jednak, że to polubiłem. W szkole od decyzji bardzo radykalnej odciągało mnie między innymi właśnie to, że odbiję sobie te wszystkie szykany, śmiechy itd. później, że do czegoś dojdę, że znajdzie się coś, w czym będę dobry. A tu gooowno, nie ma nic. Nie ma uzdolnień, nie ma pracy, życie towarzyskie szczątkowe...O właśnie, tu też jest słabiutko, nie mam żadnej paczki znajomych, z jednej strony to nie jest takie złe, bo lubię swoją samotnię, ale z drugiej strony chciałoby się czasem gdzieś wyjść, na piwko chociaż a tu dupa, bo nie ma z kim...Chociaż do różnych "paczek" aspirowałem, to w żadnej nie byłem akceptowany. I chyba sobie z tym dam już spokój, bo i tak wyjdzie źle. Mam kilkoro znajomych, prawdę powiedziawszy więcej ich mam w różnych miastach Polski, niż we własnym mieście. Ale kłopot w tym przypadku jest oczywisty.

No i jeszcze coś. Właściwie to mam kilka paskudnych cech charakteru, nie chcę i nie umiem tego zmienić. Lubię dołować innych, kiedy mam okazję, chociaż rzadko kiedy mogę i źle mi z tym, że za swoje niepowodzenia z przeszłości i obecne obarczam w ten sposób Bogu ducha winnych ludzi, nieobca jest mi też złośliwość wobec bliższych i dalszych osób. Uwielbiam krytykować innych. A tematy rozmów z zaufanymi osobami lubię nakierowywać na swoje niepowodzenia i po prostu biadolić. I ta złośliwość i skłonność do skupiania się na swoich problemach może zrazić do mnie tę garstkę osób, które mnie próbują wspierać, dlatego wiem, że powinienem się tego wyzbyć, ale nie umiem. I w ten sposób zatruwam nie tylko siebie.

Moja samoocena nie jest zaniżona, niestety podobnie jak np. carlosbuenos uważam, że jest realna. Nie widzę w sobie ani uzdolnień, ani pozytywnych cech charakteru, nie widzę też jakiegokolwiek potencjału do zmian. Inni z takim samym problemem (tj. niska samoocena) potrafią np. słuchać, są wrażliwi na punkcie innych ludzi (nie tylko swoim), mają jakieś uzdolnienia, próbują realizować jakieś pasje, mają fajne cechy charakteru, choćby mało przydatne w drapieżnym świecie. Ja nie mam z tego nic.

 

O problemach ze snem nie muszę chyba wspominać, sama za siebie mówi godzina wysłania tego wpisu.

 

Chciałem krótko :)

Pozdrawiam.

 

-- 01 gru 2012, 17:41 --

 

Proszę administrację o usunięcie powyższej wypowiedzi, bo widzę, że nikomu się nie chce tego czytać ani jakkolwiek pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×