Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co straciliście przez zaburzenia/chorobę?


abrakadabra xx

Rekomendowane odpowiedzi

Wiarę w lekarzy, to że cokolwiek mogą zrobić dla chorego. Marionetki na usługach firm farmaceutycznych, niedouczeni, nie wykazujacy zdolności rozumowania, że skoro ktoś leczy się X lat to może coś jest nie tak. Bo w rzeczywistości gówno ich obchodzi szukanie przyczyn choroby, dadzą leki które na jakiś czas wytłumią objawy. Tylko dziw że lekarze, których samych dosięga choroba i zderzają sie ze ścianą, nagle zaczynają się interesować niekonwencjonalnym leczeniem. Na codzień zapisują ludziom leki, których swoim bliskim w życiu by nie dali, ale pacjentom to już nie szkodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Piotrek1996

Tak jak u większości: dzieciństwo przede wszystkim. W sensie były dobre chwile niby, ale więcej było tych gorszych zdecydowanie. Oprócz tego to niektóre w porządku znajomości, ale z drugiej strony mam teraz mniejszą ilość znajomych/przyjaciół, jednak przynajmniej prawdziwych, więc nie wiem czy to jest minus. Czas, sporo nerw, zaufanie do ludzi w jakimś stopniu też nie jest takie same, natomiast pracuje nad tym.

 

bedzielepiej: A idź tam z tymi lekarzami. O polskiej służbie zdrowia to można esej zrobić, bo to co odwalają z pacjentami to szkoda komentować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straciłem pracę w prężnie rozwijającej się firmie, szansę na szkolenia i eventy w pięciogwiazdkowych hotelach :( :(

Gwoli ścisłości - orgie. (szkolenia i eventy to zawsze przykrywka) :( :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedenaście lat, (oprócz miesięcy w których się leczyłem) w których mogłem dużo zrobić dla rodziny, dzieci były wtedy małe i tak bardzo potrzebowały ojca, a mnie zabrakło. Dla siebie też mogłem dużo zrobić, gdybym nie przerywał leczenia, przyjmował leki, nie pił, a tak to najbardziej rodzina, żona i dzeci najwięcej ucierpiały. Od czterech lat jest dobrze ale potrzeba było dużo czasu, by to wszystko ponaprawiać. Teraz porostu naprawdę się leczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia zabrała mi moje najlepsze lata, kiedy byłam jeszcze nastolatką. Nigdy nie byłam w związku, moja osobowość nie ukształtowała się, została zaburzona. Wszystko muszę nadrabiać i uczyć się od nowa. Nie jestem dojrzała jak na swój wiek, tak jakby czas zatrzymał się w dniu zachorowania. Nie znam życia w ogóle. Ostatnio ukończyłam dzienną terapię grupową, zajęciową, chodziłam tam codziennie przez trzy miesiące, Nie pomogło. Znowu się zamknęłam w domu z dala od wszystkich. Prawie w ogóle nie wychodzę do ludzi, jeżeli wychodzę z domu to tylko do ogrodu, gdzie nikt mnie nie widzi. Jestem ciągle przygnębiona i słaba. Tak bardzo bym chciała poczuć siłę i odwagę do życia...wstać, obudzić się z uśmiechem...Dlaczego jest to dla mnie takie trudne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie traci ten co się nigdy nie urodzi. Zycie miało przewidziany dla mnie taki a nie inny scenariusz, nie zrealizowałem swoich fantazji z czasow dużego cierpienia , wpasowalem się w moje możliwości i co przynosi codzienność. Czuję się jakby poza kryterium zysków i strat. Po prostu płynę z nurtem rzeczywistości jako jejspecyficzna ale integralna czesc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że moje problemy były nieuniknione, gdyż już od mniej więcej trzynastego roku życia doświadczałam skrajnych przeżyć, które rozpoczęły kształtowanie się mojej osobowości. Przeżyłam bardzo wiele, nieraz znajdowałam się na granicy wytrzymałości i zmieniałam swoje życie o 180 stopni, jednak zupełnie nie żałuję i nie sądzę, by kiedykolwiek do tego doszło. To, co mnie nie zabiło, jedynie mnie wzmocniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że moje problemy były nieuniknione, gdyż już od mniej więcej trzynastego roku życia doświadczałam skrajnych przeżyć, które rozpoczęły kształtowanie się mojej osobowości. Przeżyłam bardzo wiele, nieraz znajdowałam się na granicy wytrzymałości i zmieniałam swoje życie o 180 stopni, jednak zupełnie nie żałuję i nie sądzę, by kiedykolwiek do tego doszło. To, co mnie nie zabiło, jedynie mnie wzmocniło.

 

Zazdroszczę podejścia :) Ja od małego miałam przerąbane i ogólnie później naprawdę sporo zawirowań miałam i jedyne co, to jestem w stanie dostrzec dwie pozytywne rzeczy, z czego jedna zdarzyla się przypadkiem. Tak to reszta pchała mnie w dół ( i pcha).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele rzeczy, jednak wszystkie chwile spędzone z bliskimi, które na zawsze pozostaną już w czasie przeszłym niedokonanym i ten brak obecności mimo bycia tuż obok to coś, co szczególnie teraz wzbudza we mnie smutek. Aczkolwiek, podobnie jak od wielu innych rzeczy, również od tej przykrej świadomości uciekam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może straciłem przede wszystkim możliwość zarobkowania i bardziej samodzielnego życia. Przez zaburzenia i leki mogę nie nadawać się do tego, aby prowadzić samochód, a to może dużo przeszkadzać w życiu (dojazdy do pracy, na zakupy itp.). Niestety, miałem bardzo głupie myśli, którym dawniej ulegałem... Prawie w ogóle nie przyjmuję sakramentów pokuty i Eucharystii (nie chcę nikogo gorszyć, pisząc to).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, take napisał:

Może straciłem przede wszystkim możliwość zarobkowania i bardziej samodzielnego życia. Przez zaburzenia i leki mogę nie nadawać się do tego, aby prowadzić samochód, a to może dużo przeszkadzać w życiu (dojazdy do pracy, na zakupy itp.). Niestety, miałem bardzo głupie myśli, którym dawniej ulegałem... Prawie w ogóle nie przyjmuję sakramentów pokuty i Eucharystii (nie chcę nikogo gorszyć, pisząc to).

Ja mam tak samo jak Ty... tez nie mam prawka ale pracuje juz 5 lat na wolnym rynku ;) nie wiem czy wolno mi miec prawko ale na razie nie robilem. Druga sprawa ze nie przyznaje sie pracodawca ze jestem chory i dlatego mam zatrudnienie... wiem ze to nie ok ale co zrobic... Bylem 5 razy w psychiatryku w przeciagu 1,5 roku... zaczolem w koncu brac leki i jest git, niby jest ok ale niestety takich rzeczy nie wymarze sie z kartoteki :( nie wiem co teraz robic bo chcialbym mowic o tym pracodawca ale jak tak bede robil to na bank nie znajde pracy wogule...

Edytowane przez Pawel.770

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straciłem zaufanie do ludzi, radość i swobodę życia, motywację, stabilne poczucie wartości, ogółem równowagę psychiczną oraz zdrowie fizyczne - mam nadciśnienie i stan przedcukrzycowy. Jestem po badaniach i muszę trzymać dietę, wychodzić codziennie na spacery i brać wiele leków.

 

Mam teraz 23 lata i mimo dość dobrych leków i prawie 3-letniej psychoterapii, do której zacząłem się ostatnio mocno zrażać przez niepowodzenia i niemożność zmiany pewnych rzeczy, czuję się taki wypalony, nie mam siły już samemu z tym żyć... Mam wrażenie, że nikt u mnie nie widzi problemu, wszyscy mi mówią, że przesadzam, nawet niektórzy zarzucają mi, że ja się tak dziwnie zachowuję, bo jestem po prostu zazdrosny, że inni mają lepiej... Choć faktycznie to prawda, że za dużo czasem od siebie wymagam i przesadzam, ale to nie znaczy, że muszę z tym zostawać sam. Nie mam i nigdy nie miałem jakiegoś większego wsparcia, też nie potrafię chyba nawet o wsparcie zawalczyć... Z najbliższej rodziny został mi tylko tata, któremu niestety wszystko wydaje się takie zbyt proste, nie czuję się rozumiany, akceptowany, ciągle tylko słyszę np. "ciesz się, że ktoś cię utrzymuje" o takie ogólniki. Beznadzieja. Podchodziłem do studiów 4 razy, niestety wypisywałem się z tych studiów po roku czasu, nie potrafię nawet sam sobą pokierować, nie znam swoich możliwości... Wszystko muszę w sobie budować od nowa, ale samemu jest bardzo ciężko. Mam wrażenie, że moi rodzice nie zaspokoili mnie w pewnych aspektach, czegoś nie zauważali, co zaburzało mój rozwój, moja mama poważnie nadszarpnęła mi psychikę jak byłem mały, miałem ochotę ją nawet zadźgać przez to, jednak umarła, bo nie leczyła się na serce, wszystko miała w dupie, chlała i paliła papierosy, nie wychodziła z domu przez 4 lata i trzeba było ją utrzymywać... Próbowałem naprawić relacje z mamą przez pewien czas, jednak ją bardziej interesował komputer i telewizor, nie słuchała mnie, komunikowałem jej, że mam fatalny nastrój, żebyśmy porozmawiali, a ona swoje pieprzyła... Niestety moja mama nie była zbyt normalna, brała antydepresanty, ale była po nich odcięta od świata... Teraz ja mam ochotę umrzeć, bo nie wytrzymuję tej kipiącej od lat nienawiści w mojej głowie... To jest straszne. Nie wiem ile ja jeszcze wytrzymam... 

 

Przepraszam, że tak się rozpisałem, ale po prostu musiałem to z siebie wywalić... 

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, take napisał:

Może straciłem przede wszystkim możliwość zarobkowania i bardziej samodzielnego życia. Przez zaburzenia i leki mogę nie nadawać się do tego, aby prowadzić samochód, a to może dużo przeszkadzać w życiu (dojazdy do pracy, na zakupy itp.). Niestety, miałem bardzo głupie myśli, którym dawniej ulegałem... Prawie w ogóle nie przyjmuję sakramentów pokuty i Eucharystii (nie chcę nikogo gorszyć, pisząc to).

@take
ja miałem jazdy przed przyjęciem Eucharystii, nawet bezpośrednio po spowiedzi, 'czułem' ze nie mogę przyjąć. Teraz mam okres, gdzie nie podejmuje się, ale muszę wrócić (mam problem ze skrupulactwem) , zastanawiam się, ale wydaje mi się, ze jest to konsekwencją trwania w grzechu w młodości -> zatajeniu tego przez spowiednikiem pewnego grzechy i przyjmowaniu niegodnie Komunii (trwało to chyba z rok od pierwszej komunii)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×