Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzo do końca życia?


abrakadabra xx

Rekomendowane odpowiedzi

Ja czekałem na psychoterapie pół miesiąca a jestem z Lublina i co z tego skoro po 4 miesiąca jest zmiana planów bo od marca już nie będę mogl chodzic we wtorki i praktyczne w ogóle może to potrwać miesiąc lub 3 miesiące albo ktoś się zwolni bo psychoterapeutka nie może mnie teraz we wtorki przyjmować a ni w żadne inne dni nie rozumiem tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też benzo brałem jak cukierki i kilkakrotnie próbowałem brać z głową ,ale niestety zawsze zwiększałem dawkę,albo robiłem dzień przerwy ,żeby pozniej się napizgać.Wiem ,że w moim przypadku branie w małych dawkach leków które uzależniaja zawsze prowadzi do dużych dawek i wielkiej tolerki.Gdybym wrócił do brania ,to najpierw przygotował sobie plan zejścia i brania benzo tak aby jak najdłużej dobrze działało bez niepotrzebnego dzwigania dawek.Już siebie nie będę oszukiwał ,że to ostani raz ,że nie będę zwiekszał dawki.Narazie nie biorę ,ale sam nie wiem czy czasem nie wrócę do tego trybu życia.Wielokrotnie wracałem i po krótkim okresie dochodziłem do kolosalnych dawek a miało być tylko jeden raz :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po swoim pierwszym odwyku wpakowałem się w to z powrotem bo zatęskniłem za lepszym samopoczuciem. Powiedziałem sobie, że tylko jedno opakowanie zjem na przestrzeni powiedzmy 3-mcy a później już więcej nie będę brał. Ale ja byłem szczęśliwy wtedy, mogłem być sobą, nic mnie nie ograniczało, praktycznie wszystko było ok. i tak wyszło że żarłem to przez kilka lat.

 

Tak jak alkoholik nie pijący może funkcjonować kiedy nie pije absolutnie nic ale kiedy zacznie niewinnie popijać po troszeczku to już jest po nim.

 

-- 21 lut 2015, 13:53 --

 

Bardzo możliwe że taki los mnie właśnie czeka: benzo, odwyk, benzo, odwyk itd. a kiedy będę czuł że zostało mi jakieś 10 lat do końca życia to już z tym polecę do grobowej deski (zakładając że umrę śmiercią naturalną).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie terapii to w Krakowie średnio na miejsce czeka się od 9 miesięcy do przeszło roku, choć zawsze może się coś zmienić. Wiem bo w tamtym roku obdzwoniłem chyba wszystkie tutejsze placówki i zapisywałem się w każdej z nich do kolejki.

Mnie się udało bo o dziwo z jednej z placówek zadzwonili już po 2 miesiącach i zacząłem terapię w maju ubiegłego roku, którą zawiesiłem po miesiącu, bo przyjęli mnie na intensywniejszą terapię w ramach oddziału dziennego. Niestety po 3 miesięcznym pobycie na oddziale nie mogłem wznowić terapii indywidualnej z marszu, bo moja terapeutka nie miała miejsca i wznowiłem ją z końcem stycznia bieżącego roku. Spotkania raz w tygodniu 45 min. choć zdarza się, że sesja się przedłuża nawet do 55 min.

Kobieta jak najbardziej mi odpowiada, czuję, że trafiłem na kompetentną osobę, która może pomóc mi uczynić moje życie znośniejszym, bo w całkowite ustąpienie objawów już nie wierzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lecę na klonazepamie od 6 lat, biorę 4mg i ciągle działa.

W ogólniaku miałem takie okresy, że wpierdalałem po 2 słoiki Xanaxu 2mg miesięcznie (nie codziennie ale tolerancja, tolerancja...).

Później mi się poprawiło i nie realizowałem recept na Xanax, przez jakiś czas pilnowałem żeby mieć ważną receptę w portfelu, no i w końcu przestałem.

Oczywiście brak zespołu abstynencyjnego to "zasługa" klonazepamu który brałem codziennie.

 

Poza problemami z pamięcią, koordynacją, sennością w ciągu dnia itd. które stały się znośne po roku, a ustąpiły zupełnie po tym jak lekarz zapisał mi metylofenidat między innymi w celu zniesienia efektów ubocznych od benzo.

Teraz nie czuję efektów działania ale nie tęsknię za tym przymuleniem, a Xanax... czasami, jak samotność przyciśnie mocno i łamię na pół - tolerancja spadła, 1mg wystarczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dormicum dosyć dobre benzo. ja biorę od rodzinnego lorafen i estazolam i alpre , i jest spoko , teraz muszę zamienić coś z tego na klonazepam , bo zamierzam brać codziennie przez jakiś rok :)

 

-- 10 mar 2015, 17:31 --

 

już raz brałem klona rok i było spoko odstawiłem bez problemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najłatwiej zamienić Lorafen, przynajmniej dla mnie działa toto mniejwięcej tak samo tylko Lorafen trzeba częściej brać.

Pewnie to kwestia indywidualna, ja ten klonazepam dostałem nie bez powodu, może dlatego gorzej znoszę "niższe stężenie".

Dormicum nie lubię, muszę wziąć 2x15mg przynajmniej i wiem, że za 4h się obudzę, nadaje się tak bardzo doraźnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zakładaj, że "pewnie się to nie sprawdzi i wyrwie z pod kontroli".

Benzodiazepiny mają sporo efektów ubocznych które niezbyt interesują lekarza, bo są "nieszkodliwe" - nie zagrażają zdrowiu ani życiu.

Problemy z pamięcią, koncentracją, senność, itp. atrakcje są na tyle uciążliwe, że trzeba mieć naprawdę dobry powód żeby "wliczyć to w koszty" i zdecydować się na przewlekłe leczenie benzo.

 

Wiem jak to jest z takimi sytuacjami i z tego co mówił lekarz i inni pacjenci to zwyczajnie nie ma innego wyjścia niż Xanax tzn. psychoterapia itd. czasami pomaga złagodzić stres/lęk/whatever ale tylko alprazolam załatwia sprawę na 100% w 20 minut.

Nie wiem dokładnie jakie sytuacje Cię stresują i jak często się to zdarza ale lepiej żyć z uzależnieniem od benzo niż wegetować bez leków...

 

To czy będziesz brał benzo przewlekle to tylko Twoja decyzja - nie mnie oceniać (przez święta zżarłem 15 tabletek Lorafenu 2,5mg, bo drażni mnie świąteczne zamieszanie, dzisiaj nie przyszło mi do głowy żeby wziąć tabletkę, bo czuję się dobrze)

 

Dam Ci kilka rad co do ewentualnego przelekłego leczenia benzo:

1) Załatw sobie stałe "źródło recept" - wpis w kartotece, że zażywasz przewlekle, zaświadczenie lekarskie z wymienionymi lekami.

Tak żebyś mógł przyjść bez umawiania wizyty i odebrać w rejestracji receptę, bez dyskusji, bez proszenia, na 100%.

Nie będziesz myślał "jak skołować następny słoik/co będzie jak nie dostanę recepty/co będzie jak się skończy/ile tabletek mi zostało/..."

2) Weź receptę na klonazepam (jeżeli lekarz nie będzie chciał wypisać tabletek to weź w ampułkach) i wrzuć gdzieś do szafki, na wszelki wypadek gdyby jednak skończył się Xanax.

3) Poproś o receptę na Xanax 2mg - jest w słoiku, nie szeleści jak wyciągasz tabletkę.

 

Na zaświadczenie lekarskie z silnym benzo wpisanym w zażywane leki możesz awaryjnie dostać w aptece Relanium/Klonazepam - na 95% paczkę ampułek (klonazepam/diazepam podane domięśniowo/dożylnie działają tak samo jak połknięte tylko szybciej. Klonazepam pakują po 10 ampułek x 1mg.)

Zastrzyk musisz sobie zrobić samemu (chyba, że pójdziesz na izbę przyjęć do szpitala), jeżeli nic się nie zmieniło i dalej jest 1ml płynu w 2ml ampułce to dolewasz do ampułki 1ml wody do wstrzykiwań, roztwór zasysasz do strzykawki.

Zakładasz igłę 0.6-0.7, zdejmujesz osłonkę, przekręcasz igłę "ściętą stroną" do siebie, zasysasz trochę powietrza, "pstrykasz" paznokciem w strzykawkę tak żeby bąbelki powietrza złączyły się, powoli naciskasz tłoczek ale ZOSTAWIASZ POWIETRZE w "dzióbku" strzykawki (roztwór nie ma "wystrzelić" z igły).

Prostujesz lewą rękę, wybierasz tą żyłę z której pobierają krew, wbijasz igłę trzymając strzykawkę pochyloną tuż przy skórze, po chwili zobaczysz krew w kontrolce igły (tym kolorowym plastiku - po to zostawia się powietrze).

Powoli naciskasz tłoczek, nie ruszasz ręką, nie ruszasz strzykawką, nie cofasz tłoczka - krew w kontrolce oznacza, że jesteś w żyle.

Jeżeli poczujesz, że już jest ok albo wstrzykniesz całość - cofasz igłę, odkładasz strzykawkę, przyciskasz miejsce wkłucia chusteczką.

 

To jest awaryjna procedura ale mniej szkodliwa niż wstrzyknięcie tego gówna domięśniowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałam, że Clony są też w ampułkach :shock: Myślałam, że tylko Relanium, a po za tym podobno roztwór do wstrzykiwań jest dostępny tylko w lecznictwie zamkniętym ( mam dostęp do vademecum leków i tam było wyraźnie zaznaczone LZ - czyli lecznictwo zamknięte ! )

 

A czasami faktycznie lepiej byłoby sobie zrobić zastrzyk, zwł. jak ma się atak paniki :?

 

-- 07 kwi 2015, 14:54 --

 

rozczarowany, jaka instrukcja robienia zastrzyków ... no, no chłopie widać masz wprawę :mrgreen:

 

A skoro tak długo bierzesz benzo i masz doświadczenie z wieloma substancjami, to jak oceniasz działanie alprazolamu w stosunku do Clonazepamu pod względem szybkości i siły działania przeciwlękowego ?

 

-- 07 kwi 2015, 15:04 --

 

To jest awaryjna procedura ale mniej szkodliwa niż wstrzyknięcie tego gówna domięśniowo.

To zdanie też mnie zastanowiło. Dlaczego jest mniej szkodliwe ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozczarowany, rozmawiałem już z psychiatrą na temat mojego być może przyszłego uzależnienia. Bo tak może się zdarzyć, kiedy będę jadł za dużo tego. Zagwarantował mi że zawsze to dostanę u niego. On mnie zna, chodzę do niego kupę lat, próbowałem już chyba wszystkiego i lipa, tylko benzo, także od tej strony jest załatwione. Jednak gdyby zabrakło mi leków a on miałby wolne to była by lipa, szał macicy i panika. Dlatego tak jak mówisz, dobrze by było mieć dostęp do tego zawsze na receptę w razie co. Z zastrzyki nie będę się bawił (przynajmniej na razie), same tabletki mi wystarczą. Ale dzięki za instrukcję:)

 

-- 07 kwi 2015, 17:04 --

 

A z benzo przypominam sobie całkiem zajebiste czasy, czasem było tak, że już tak mogło by zostać. Uzależniałem się bo byłem "chciwy" i po pewnym czasie chciałem jeszcze więcej od życia a te leki mi to ułatwiały. Szkoda tylko, że cały czas wzrasta tolerancja i po dłuższym stosowaniu człowiek się uzależnia. Jeżeli będę odpowiednio tylko w ciężkich chwilach to brał to powinno być dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słowo pluszowość stało sie popularne :P

 

-- 07 kwi 2015, 22:03 --

 

Każdy lubi to uczucie kiedy jest spokojniusio,a jedynie co sie czuje to opanowanie mnicha z tybetu :mrgreen: Do tego przygrzać i jest misiakowo-plusiakowo

ps.nie nie biorę taką mam ochotę popisać pierdoły :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, odstawienie benzo to masakra. Wzmożona aktywność psychiczna, wszystkie bodźce zbyt wyraźne, w negatywnym znaczeniu , słuch, wzrok, nadmierna irytacja wszystkim, lęk, stres, agresja. Ogólne zmęczenie organizmu, nasilenie depresji.

 

A teraz odnośnie terapii, bo to właśnie ludzie mi radzą. Uważam, że psychologia na obecnym etapie rozwoju nie jest w stanie skutecznie mi pomóc. Owszem, dzięki poznaniu różnych mechanizmów działania psychiki (trochę znam) jestem w stanie zmienić moje złe nawyki, schematy myślenia na te poprawne, które pozwolą mi lepiej funkcjonować. Jednak tylko w nie wielkim stopniu, ponieważ zaburzenia były rozwijane na przełomie kilkunastu lat, więc są już mocno rozwinięte np. reakcje lękowe i powiązanie ich ze wszystkimi dziedzinami mojego życia, które spowodowały rozwinięcie się innych, kolejnych zaburzeń. Uważam, że potrzebne było by wiele lat terapii i ciężkiej pracy nad sobą, kilkadziesiąt tysięcy na prywatnego terapeutę (tyle wychodzi wciągu kilku lat) ale wtedy uzyskałbym maksymalnie mierne efekty. Jestem też pewien, że terapeuta, który miałby mnie "leczyć" byłby zbyt słaby aby mi pomóc. Dajmy na to, certyfikowany psychoterapeuta musi mieć w małym palcu psychologię, psychoterapię, własną terapię (to wiadomo), seksuologię, oraz psychologię ewolucyjną, wtedy będzie prawdziwie dobry terapeutą. Taki terapeuta lepiej wszystko będzie rozumiał i w efekcie lepiej "leczył". Jeżeli nie ma tego wszystkiego w małym palcu nie może być dobrym terapeutą. Więc pozostaje mi autoterapia i benzo w trudnych chwilach.

 

A może się mylę, może certyfikowany terapeuta ma taką wiedzę???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na terapię z NFZ chodzę 6 miesięcy, jest lepiej, jestem silniejsza. Trafiłam natychmiast, nie czekałam, moim terapeutą jest psycholog kliniczny, seksuolog(kobieta), na tym etapie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona ;)

Bardzo chciałabym wiedzieć jaki to rodzaj terapii, może ją zapytam?

 

Teraz czeka mnie walka z uzależnieniem od benzo :x , przyznam się, że w kryzysowych sytuacjach łykam dodatkowo Zomiren, ot tak jest mi błogo wtedy :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niutek, myślę, że terapia nie będzie tak efektywna jak gdybyś nie była uzależniona od benzo. Bo jeżeli np. z lękiem walczysz nie za pomocą ciężkiej pracy nad sobą, nie stawiasz lękowi czoła tylko bierzesz trwale leki i maskujesz lękowe sytuacje to terapia da słabe efekty. Nie wiem co tam ci dolega ani na co te leki bierzesz ale wydaje mi się żeby podejść do terapii trzeba odstawić benzo. Mocno jesteś uzależniona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abrakadabra xx, ja też zaczęłam terapię, niestety na benzo, ale bez leków, to ja bym nawet na spotkanie nie zajechała :? Mnie się wydaje, że ważne jest, żeby cokolwiek działać ;) Owszem, maskuję objawy, ale to nie znaczy, że nie zdaję sobie sprawy, że ich nie ma :nono: Aż za bardzo nawet !

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×