Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy jesteście pogodzeni ze śmiercią swojego ciała?


liven

Rekomendowane odpowiedzi

Niby traktuję śmierć jako nadzieję, czasem mam myśli, że nie chciałbym żyć bardzo długo, po prostu z pozoru na świecie jest wiele możliwości, ale one i tak kiedyś się kończą. Od kiedy miałem romans z szachami, próbując rozbudować umysł, zrobiło mi się natręctwo na punkcie kombinatoryki. W szachach liczy się warianty, nawet jest obliczona maksymalna liczba ruchów w szachach możliwych do zrobienia. Także w dobie szybszych komputerów nawet szachy zostaną rozwiązane, nie będą zagadką, bo poznane zostaną wszystkie ruchy. Wizja że życie na Ziemi też jest ograniczona pewną liczbą kombinacji, może sporo większą niż w królewskiej grze, ale jednak, powoduje, że widzę konieczność śmierci. Inspirując się różnymi wizjami w kulturze przewiduję dwie możliwości, albo jakieś nowe życie, albo coś co nie przemija. Zauważam w sobie tendencję do szukania tej jednej rzeczy która nie przemija i na podstawie tak głęboko zakorzenionego pragnienia stwierdzam, że takie coś może istnieć i warto tego szukać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak sie juz pogodziłeś, to przechodząc przez pasy nie rozglądasz sie na boki?

Ja się rozglądam, bo jest dla mnie różnica, czy śmierć przyjdzie teraz zaraz, czy też później. Mimo, że i tak i tak pójdę do piachu, to ma dla mnie znaczenie, aby nie było to teraz. Bo życie samo w sobie jest dla mnie wartością, a nie "efekt końcowy";)

(Nie mówiąc już o tym, że nie chcę być sparaliżowana, jeśli przeżyję ewentualne potrącenie)

Wprawdzie, gdy mam mocniejsze depresyjne stany, to ledwo się hamuję, aby samej nie wejść na pasy pod rozpędzone auta :? Ale jednak - hamuję się. Nie dlatego, bo boję się śmierci, tylko dlatego, że chcę żyć, mam nadzieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie!nie chcę być pochowany jak ostatni dupek i zakopany jak ostatnie ścierwo w totalnym zapomnieniu.domagam się plastynacji ewentualnie sprasowania.pieniądze nie są przeszkodą.skoro mam umrzeć śmiercią tragiczną i młodo to niech inni widzą jak guzy zabijają młodych ludzi i się uczą.mógłbym nie protestować przeciwko tradycyjnemu pochówkowi gdybym był już mocno po 80ce a tak ludzie potraktują moją śmierć po 30ce jako śmierć "ze starości" zakopując i skarmiając mnie bo nikt by nie widziać i nie wiedział co tak naprawdę mnie zamordowało.świnie w slaughterhouse też młodo zostają zarżnięte tysiące dziennie czym popadnie i na drugi dzień nic z nich nie zostaje.faszyści i czekiści sypali do masowych mogił wapno żeby jak najszybciej wpierdoliło żydków i wrogów rosji.żadna zarżnięta świnia nie dostaje nagrobka.w żadej masowej mogile niema nawet wbitej zmurszałej deski w ziemię i rodziny tych masowo pomordowanych i 100lat po śmierci nie mają bladego pojęcia gdzie leżą i co sie z nimi stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, jestem pogodzona, dało mi to obcowanie ze Śmiercią w śmierci bliskich osób czy nieznajomych... za każdym razem czuję się otulona śmiertelnym tchnieniem, co mnie uspokaja... uczy jak cenne jest życie... dały mi to moje próby samobójcze, wtedy zrozumiałam jak bardzo chcę żyć... paradoksalnie, dały mi to doświadczenia przemocy seksualnej szczególnie to sprzed 7 lat, gdy naprawdę bałam się o życie wywieziona na odludzie... tak bardzo wtedy pragnęłam żyć, że udało mi się przekonać oprawcę, że nikt się nie dowie...

 

wierzę,że tam czeka na nas inny, lepszy świat, ale mi się do niego nie spieszy... chcę żyć...

 

wierzę w Boga, Bóg dał życie, Bóg je zabierze, w pewnym momencie wezwie mnie bym poszła na drugi brzeg... wierzę,że spotkam się ze zmarłymi przodkami, rozmowom nie będzie końca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio myślałem trochę o przodkach i w sumie fajnie byłoby ich poznać. Ten temat też pewnie się tyczy rozdzielony śmiercią par.

Teraz zagram sobie w przygodówkę o wampirach i to będzie mój kontakt ze śmiercią. Mona de Laffite śpi w trumnie i ucieka przed duchem prześladowcy.

Może zadziała gro-terapia i trochę się oswoję z tematem. Bo mimo wszystko choroba spowodowała, że tematy pozagrobowe to dla mnie stres. Tak samo horrory, a szczególnie te w stylu o demonach i duchach.

 

A jeśli chodzi o śmierć to czuję się umarły już teraz. Jak ktoś zna tematykę gier, to jak nieumarły. Jeśli chodzi o śmierć, to boję się tylko, żeby to nie było kiczowate. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że tak. Nie odczuwam zbytniego strachu przed śmiercią. Zaakceptowałem to, że prawdopodobnie stracę świadomość i zjednam się ze wszechświatem. Nie rozumiem innych osób, które się tego boją. Dla mnie to coś naturalnego. Mógłbym nawet dzisiaj się zabić ale to byłoby głupotą, jestem jeszcze młody, zamierzam trochę pożyć. Zobaczę jak to wszystko się potoczy, jest ciekawie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się z tym pogodzić, choć teoretycznie jeszcze daleko mi do śmierci (naturalnej). Śmierć bez świadomości jej nie jest straszna, najgorsza jest kiedy wiemy że zaraz możemy umrzeć, jeszcze gorsza jest świadomość powolnego umierania, czyli np. na starość kilka lat przed śmiercią czy nieuleczalny rak. Tak naprawdę już wtedy człowiek jest martwy, pozbawiony energii, wypalony. Takie osoby niby się z tym godzą ale wola życia jest zbyt silna żeby to przyjąć do świadomości już całkowicie. Są dni (tak przypuszczam), kiedy znów przychodzą piękne chwile aż chce się żyć a wtedy uświadamiają sobie znów okrutną prawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×