Skocz do zawartości
Nerwica.com

Borderline, a zapewnienie dziecku stabilności emocjonalnej


serek87

Rekomendowane odpowiedzi

Jasne, każdy ma zaburzenia. Wychodzi na to, że 90% społeczeństwa. Nie ma idealnych rodziców. Każdy popełnia błędy, zdarzy się, że puszczą nerwy i 'wydrze się' na dzieciaka, a nawet uderzy. Czy to znaczy, że ma zaburzenia osobowości? Nie! Taka osoba potrzebuje pomocy, ale to nie równa się z posiadaniem zaburzenia... No błagam.

 

A kilka matek-borderek znam i wiem, że jest ok. Nie każdy border jest szalejącym tornadem, który niszczy wszystko dookoła. Są ludzie bardziej i mniej zaburzeni. Czytałem również historie kobiet, które właśnie po urodzeniu dziecka zaczęły szukać pomocy. Z kolei te, które były już w terapii przyznały, że posiadanie dziecka przyniosło im wiele korzyści w leczeniu swojego zaburzenia. Są oczywiście wyjątki, jak wszędzie, więc nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdarzy się, że puszczą nerwy i 'wydrze się' na dzieciaka, a nawet uderzy.

I Ty uwazasz to za normalne? No to rzeczywiscie sie nie dogadamy

Czytałem również historie kobiet, które właśnie po urodzeniu dziecka zaczęły szukać pomocy.

Troche pozno nie_? Bordera leczy sie latami zanim beda konkretne efekty a pierwsze lata dziecka to jego potencjal na dorosle zycie. Wtedy uczy sie swiata .

Nie mozna dziecka traktowac jak krolika doswiadczalnego ..uda sie albo nie uda...spieprze mu zycie albo nie spieprze.

A kilka matek-borderek znam i wiem, że jest ok.

Mieszkasz z nimi? Widzisz w normalnych codziennych sytuacjach czy tylko to co chca Ci pokazac? Moja rodzina wsrod sasiadow uchodzila za wzorowa. Bylam nawet przytulana przy ludziach. Nikt nie wiedzial co dzieje sie w naszych 4 scianach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obawiam się że każdy. znasz jakies przypadki które leczyły się krócej niż 4 lata?

 

-- 15 gru 2012, 11:51 --

 

DelRey25,

A kilka matek-borderek znam i wiem, że jest ok.

to, czy jest "ok" okaże się za pare lat, gdy dzieci skończą 20tke i wejdą w dorosłe zycie. dopiero wtedy bedzie można ocenić, czy funkcjonują normalnie, czy nie latają w tajemnicy na terapie i logują się na tym forum pisząc "moja matka była niestabilna emocjonalnie". zbyt pochopnie oceniasz te kobiety jako matki. a dantejskie sceny z wychowania zawsze odbywają się za zamkniętymi drzwiami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to jest większe prawdopodobieństwo, że dziecko może komuś pomóc i bardziej zmobilizować do leczenia. Ale to tylko moje zdanie.

 

Dziecko nie ma żadnego obowiązku nikomu w niczym pomagać - to Ty masz pomagać jemu ......dziecko pomagające się leczyć i mobilizujące do leczenia ...taki klasyczny przykład DDA gdzie dziecko jest tą dorosłą osobą w rodzinie a rodzice są dziećmi....wspniale

 

Ja podobno jestem mocno zaburzony, ale dzieci kocham i nigdy nie były świadkiem moich jazd itp., a zdarzało się, że przebywałem z nimi przez długi czas 24h. W dodatku byłem nauczycielem przez pewien czas. Nie demonizujcie tak tych zaburzeń.

 

Ale nie były to twoje dzieci ...a tym jest różnica....

 

Chyba niewiele osób miał styczność z borderami, to bardzo bardzo bardzo specyficzne zaburzenie ..... taka mini wersja chad +bonusy.... nie jest łatwo być przyjacielem takiej osoby, oczywiście da się bo to zwykle fajni, wrażliwi utalentowani ludzie , ale nie jest to łatwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, nie demonizuj sprawy... wszyscy tu zdajemy sobie z ograniczeń jakie niesie choroba ale żeby miec je cały czas przed oczami, zamartwiac się nimi, biadolic że przez to nie osiągniemy swoich marzeń, planów to gruba przesada...

 

byli niepełnosprawni na biegunach, wspinający się na wysokie góry, masz dziennikarza w "wiadomościach" na wózku; masz niejednego artystę z depresją w historii, taki Van Gogh miał schizofrenię a dziś jego dzieła ceni wielu...

 

uważam że dzięki wytrwałej pracy nad sobą mogę dac morze miłości dziecku, przy czym wytrwałośc tę widzę w jasnych barwach...

widzę tu nie niepowodzenia które mogą się przydarzyc a piękne widoki... upadłaś/eś? wstań i walcz i nie patrz za siebie...

 

cóż z tego że mam diagnozę osobowości chwiejnej emocjonalnie - nie mam tego wypisanego na czole, nie mam wytatuowanego jak swego czasu numery obozowe w Auschwitz... mogę wszystko - kochac i byc kochaną, byc dobrą pracownicą, działac w partii, zatopic się w książkę i przy niej popłakac... może mam trochę bardziej pod górkę lecz co z tego, ma mnie to hamowac? u mnie jest na przekór, kompletnie odwrotnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byli niepełnosprawni na biegunach, wspinający się na wysokie góry, masz dziennikarza w "wiadomościach" na wózku; masz niejednego artystę z depresją w historii, taki Van Gogh miał schizofrenię a dziś jego dzieła ceni wielu...

Jest jedna mala roznica... porazka dotknelaby tylko ich.. oni ryzykowali-oni ponosili konsekwencje. Jestes gotowa na to, zeby konsekwencje z Twoich porazek ponosilo dziecko? Jezeli tak, to nie jestes gotowa na macierzynstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

małpka bubu, gdzie Ty dyskryminowana jesteś, jak dyskutujesz z np. zieloną miętową, która też ma borderka. :D

 

Ciągle piszę z perspektywy dziecka - dziecko NIE ZROZUMIE, że jesteś chora. Kiedy mu zrobisz o coś awanturę, powiesz coś przykrego, a potem powiesz "mama nie chciała, mama jest chora i dlatego krzyczy" - dziecko owszem, przyjmie to do wiadomości, ale wewnętrznie nie zrozumie. Wewnętrznie będzie cierpieć, a jak będzie starsze, będzie mieć poczucie krzywdy. A jeśli trafi Ci się wrażliwe i inteligentne dziecko, to wewnętrznie będzie próbować ze sobą walczyć - w środku ma poczucie krzywdy, ale przecież mamusia nie chciała, więc nie powinno go mieć. Więc jest złe, że je ma. Ale je ma. To jest konflikt nie do pogodzenia.

 

Więc jeśli się okaże, że Twoje dziecko w wieku lat -nastu nie słucha Cię, ucieka z domu, pije i bierze narkotyki - nie zdziw się. Jeśli się będzie okaleczać, kompulsywnie brnąć w "związki" z kolejnymi, coraz gorszymi chłopakami, jeśli będzie wobec Ciebie agresywna, jeśli Ci wreszcie któregoś dnia wykrzyczy wszystkie pretensje w twarz - nie zdziw się i nie miej żalu, bo to będzie efekt Twojej decyzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, znam borderów, którzy po roku-dwu są w 80% lepszym stanie niż na początku leczenia. Terapia DBT plus stabilizator nastroju oraz terapia wspierająca mogą naprawdę dużo zdziałać. Nie ma cudownych uzdrowień, bo mamy tutaj do czynienia z osobowością, ale tę osobowość można odpowiednio 'ustawić', by wrócić do w miarę normalnego funkcjonowania.

 

To, że zaburzenia osobowości leczy się latami to jeden wielki mit. Pewne objawy da się wyeliminować w dość krótkim czasie. Zależy to oczywiście od stopnia zaburzenia, bo tak jak już napisałem, nie ma dwóch identycznych przypadków.

 

Mam wrażenie, że niektórym osobom jest wygodnie ze swoim zaburzeniem. Po usłyszeniu diagnozy diabeł został nazwany i pewne jednostki mają tendencję do obwiniania samego zaburzenia za to kim się jest i co się robi. I to najczęściej jest największą pułapką terapeutyczną. Porozmawiajcie z osobami, które były na krakowskim 7f. Jest wiele przypadków, którym taki pobyt niesamowicie pomógł. Tylko, że tam terapia jest wstrząsowa i trzeba sobie na początku wklepać do głowy, że 'ja' to 'ja', a nie jakiś border, narcyz czy histrionik.

 

małpka bubu, nie daj się ogłupić niektórymi opiniami. Rób co uważasz za słuszne, a jeśli nie ufasz swojemu osądowi to poradź się profesjonalisty (psychiatry, terapeuty), a nie ludzi, którzy mam wrażenie, że pielęgnują swoje zaburzenie i pozwalają by dyktowało im jak ma wyglądać ich życie. Powodzenia! Dasz radę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy wątek.

Nie zamierzam rezygnować z posiadania dzieci, ale oczywiście bardzo boję się tego, co mogę im zafundować i czy podołam temu zadaniu.

 

Ciekawi mnie, jak mogę przygotować się do ciąży i macierzyństwa. Leczenie farmakologiczne chcę odstawić na co najmniej pół roku przed planowanym zajściem w ciążę. Do tego terapia, dużo czytania, praca nad sobą.

 

Obawiam się depresji poporodowej, nie wiem jak się przed nią uchronić, nie mogę wszystkiego zrzucać na tę "dobrą" połówkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DelRey25, niektórzy tu nie widzą że przygotowuję się do tego od dawna i muszę to zrobic, może jak pogrubię i powiększę to dotrze...

 

wy stale swoje, że to cholera wie jaka przeszkoda..

 

moje przygotowanie przy osobowości chwiejnej emocjonalnie i DDD

-łamanie skryptów rodzinnych takich jak: klapsy, zawstydzanie, zastraszanie, wypominanie tego co się kocha - to jest najtrudniejsze bo boli jak cholera

-gotowośc do przerobienia na terapii bolączek wewnętrznego dziecka

-przerabianie bolączek wewnętrznego dziecka przez odpowiednią lekturę m.in Alice Miller

-lektura dotycząca rozwoju dziecka

-śledzenie reform w systemie edukacji

-długie rozmowy ze skarbkiem, on też ma do złamania kilka skryptów rodzinnych

-zapadam się w sobie i w transie, autohipnozie już tulę małe dziecko, widzę to że dziecina jest otoczona miłością

-lektura dotycząca ciąży i połogu

-stabilizacja ekonomiczna - chcę w czasie ciąży miec stałą pracę i byc żoną skarbka, czyli do ślubu zostało niemal 2 lata

-pozytywne myślenie że damy radę z napotykanymi kłopotami

-nabywanie wiedzy o formalnościach poczynając od zarejestrowania narodzin dziecka, zgłoszenia ich gdzie trzeba

 

-mam 15letniego brata, więc widziałam na własne oczy wiele rzeczy jak dorastał... niestety, święta wobec niego nie byłam co nie znaczy że moje dziecko doświadczy tego samego...

 

-dziecko zobaczy mnie szczerą do bólu, nie udającą

-nauczy się prawdopodobnie niecenzuralnych słówek bo mogę nie wyhamowac

-złośc postaram się wyładowac w sposób nie szkodzący dziecku, by się nie bało (może pojawi się specjalna podusia lub worek bokserski)

-nie będzie karane biciem a np. karnym jeżykiem w kącie

 

- co do używek to pozwolę pic kawę

- nie będzie dzikiej awantury jak zapali przed 18 r.ż czy wypije z ciekawości; zapali maryśkę (jestem za legalizacją w ogóle jakem palikociara :pirate: ) będą rozmowy, tłumaczenie, zabranie do ośrodka dla AA, narkomanów itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jestem III pokoleniem od strony ojca borykającym się z depresyjnością i fiksacjami nerwicowymi.

Jestem i zdiagnozowanym borderem.

Wiem jedno: jakkolwiek w nieokreślonej, ale i nie bliskiej przyszłości chciałabym mieć dziecko, racjonalnie, świadomościowo - nie sądzę, bym się zdecydowała.

 

Jestem progresywna, w terapii, ale nigdy, NIGDY nie chciałabym, nie pozwoliłabym sobie na narażanie dziecka na spadek w postaci skłonności do depresji, nerwicy czy psychozy.

Teoria i praktyka to dla mnie dwie różne dróżki.

Tu mi nie wystarczy moje własne dla potencjalnego dziecka: "nie chcę tego", "mamusia tego nie chciała (a że wyszło inaczej?)", czy "tego chcę".

 

W obawie przed nieplanowaną, ale jednak - możnością zwichnięcia małego człowieka, w pierwszej kolejności - czującego! - nie - rozumiejącego, wolałabym zrezygnować z własnego egotyzmu.

 

Dziecko nie może zostać zrzucone do poziomu czynnika, który może zmobilizuje mamusię do zdrowienia, a jak wyjdzie? - zobaczymy w praniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

małpka bubu, a co zrobisz, kiedy ten precyzyjny plan nie wypali? Pójdzie inaczej niż zakładasz?

 

wy stale swoje, że to cholera wie jaka przeszkoda..

Ja nie jestem border. Ja jestem "tylko" ddd. Mało tego - ja jestem DDD po wieloletniej terapii. Już mnie nawet terapeuci nie chcą, mówią "radzi sobie pani". I ja nie jestem gotowa na macierzyństwo, bo nie jestem w stanie w 100% kontrolować złości. I co, wytłumaczę dziecku, że się nie powinno bać, bo mamusia go kocha, tylko tak już ma, że się złości? Nie wytłumaczę, bo niektórzy dorośli tego nie rozumieją.

 

Ja Ci życzę jak najlepiej, ale czytam Twoje dość idealistyczne posty i widzę swoją mamę, a mojej mamie... tak sobie wyszło. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie idealistyczne i nie egoistyczne byłoby biadolenie jaka to przeszkoda choroba? :evil:

 

vian - nie wypali plan a to będzie plan b, nie wypali b to będzie c i tak dalej; poza tym rodziców jest dwoje nie jedno, będziemy oboje to z narzeczonym dźwigac na sobie

 

ludzie mimo poważniejszych niepełnosprawności wychowują szczęśliwe dzieci a wy swoje, border oznacza że dziecko będzie nieszczęśliwe, tak byc musi i już, koniec, kropka :evil:

 

jeśli znacie kilkoro dzieci rodziców border które były nieszczęśliwe - cóż, tam coś nie zadziałało jak trzeba ale to nie znaczy że jak jeden mąż wszystkie dzieci chorych rodziców będą takie... :evil:

 

co w was takie czarnowidztwo, słonecznego światła brakuje czy co?

 

a w ogóle, skoro tak - proszę adminów o skierowanie sprawy do eksperta - czy dziecko rodzica/ów border jest z góry skazane na nieszczęśliwe dzieciństwo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vian, do choinki, piszę jak wół w co drugim poście że przygotowuję się do tego od dawna, nie widzisz tego? :evil:

 

poza tym, znajdź mi człowieka który/a jest oazą spokoju zawsze i wszędzie, nigdy nie stracił/a panowania - jak na mój gust nie znajdziesz takich ludzi... nie wiem czyś wierzący/a ale nawet Jezus stracił panowanie gdy wyrzucał kupców ze świątyni...

 

napisałam pw do eksperta z prośbą o zajęcie stanowiska w tym temacie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

małpka bubu, ekstra, szkoda tylko, że w żadnym nie napisałaś "będę miała dziecko, kiedy nie będę miała już jazd" ergo "będę gotowa".

 

Cała dyskusja się zaczęła od tego, że na pytanie o ciążę u borderów zapytaliśmy się "a czy masz jazdy". :roll:

 

-- 16 gru 2012, 13:41 --

 

poza tym, znajdź mi człowieka który/a jest oazą spokoju zawsze i wszędzie, nigdy nie stracił/a panowania - jak na mój gust nie znajdziesz takich ludzi... nie wiem czyś wierzący/a ale nawet Jezus stracił panowanie gdy wyrzucał kupców ze świątyni...

Moja przyjaciółka nigdy nie straciła panowania wobec swojego syna, jak na razie lat 8.

Nie jestem wierząca, a kupcy w świątyni to nie małe dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vian, co przez jazdę rozumiesz? każde wyjście z byciem oazą spokoju? jazda to może byc "elką" w wykupionej godzinie na przykład :P:pirate:

 

moim zdaniem inaczej: nie chodzi o to by tych stanów się pozbyc, bo jazdy w postaci wybuchu gniewu zdarzają się wszystkim, czy to w postaci jawnej czy schorzeń psychosomatycznych - nie chodzi o to by się tego pozbyc ale o to by umiec sobie z tym radzic bez szkody dla siebie i otoczenia...

 

więc lepiej powiem: będę matką i całe życie będę się uczyła panowac nad sobą by nikomu nie zaszkodzic...

 

człowiek święty nie jest a dam głowę że ty także, że zdarzyło ci się coś palnąc, zachowac się tak że ktoś inny poczuł się źle przez to - i tego nie należy tłumaczyc chorobą bo człowiek ma swój własny rozum...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mojej mamie wybuchy gniewu zdarzały się kilka razy dziennie, a np. moja siostra jest oazą spokoju - ani razu nie widziałam żeby wydarła się na swoją 4 letnią córkę ... ale moja sis ewakuowała się szybko z naszego domu rodzinnego.

 

Zostaje jeszcze jedna kwestia - małpka bubu, masz partnera na którym możesz w 100% polegać? Rozumiem, że on wie o twoim zaburzeniu, pomaga ci, wspiera cię i razem podejmujecie decyzję o dziecku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, dziecko nie pojawi się w tym roku ani w przyszłym, to decyzja na dalszy czas... podjęta wspólnie, zdecydowaliśmy że będzie jedno... musimy się jakoś ustawic ekonomicznie, żeby było stałe lokum, w miarę stabilna sytuacja z pracą, i najlepiej po ślubie który niemal za 2 lata...

 

a na nim mogę polegac 100%... weźmie dziecko na ręce gdy ja wkurzona będę potrzebowała napic się szklanki wody by się uspokoic...

 

o chorobie wiedział gdy dopiero co się poznaliśmy, gdy jeszcze nie byliśmy parą

 

edit.

 

na razie to my mamy imiona wybrane, to jedyne co jest w tej chwili zaklepane :lol:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×