Skocz do zawartości
Nerwica.com

Borderline, a zapewnienie dziecku stabilności emocjonalnej


serek87

Rekomendowane odpowiedzi

Wbrew tym co odsądzają mnie od czci i wiary w kwestii rodzicielstwa milsza mi opinia bliskiej osoby która właśnie jest specjalistą od przebywania ze mną codzień niź obca która zna mnie z opowieści godzinę na jakiś czas

No ale Twój partner jest dorosły, dojrzały i kocha Cię. To, że on z Tobą przebywa i go to nie rani, to nie znaczy, że dziecko też może przebywać i nie będzie zranione.

 

Zastanawiam się tylko, czy gdyby nie terapeuta a inny specjalista odradzał Ci ciążę, też byś powiedziała, że opinia partnera jest dla Ciebie wazniejsza. Na przykład

ginekolog.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vian - jeśli organizm byłby niewydolny do utrzymania ciąży to bym z tego zrezygnowała, obecnie nie zajdę w ciążę właśnie z tego powodu, biorę leki które szkodzą płodowi, nie będę narażać dziecka...

 

w przypadku zaś wydolności organizmu, gdy byłby czysty od psychotropów lub byłyby one zmienione tak by nie szkodzić lub jak najmniej to inna bajka

 

dlaczego wy wszyscy zakładacie że jestem osobą która postradała rozum,z góry skazujecie niepoczętą jeszcze istotę na nieszczęśliwe dzieciństwo choć z uporem maniaka mówię że to sprawa nie na teraz a za kilka lat, uważacie że potrzebuję zewnętrznego sterowania, kogoś w rodzaju rodzica który ma decydować o ważnych dla mnie życiowo sprawach tylko dlatego że w książeczce zdrowia mam wpisane F coś tam? czy ja gdzieś napisałam że narzeczony mi mówi teraz już i w dupie cię mam że bierzesz silne leki i nie jesteś gotowa?

 

niby z jakiej racji terapeuta, czy terapeutka czy psychiatra, osoba która nie zna mojego funkcjonowania na codzień a zna je jedynie z moich subiektywnych opowieści raz na miesiąc przez godzinę miałaby być lepszym specjalistą niż ktoś kto przebywa ze mną na codzień?

 

 

czuję się dyskryminowana ze względu na niedyspozycję i atakowana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niby z jakiej racji terapeuta, czy terapeutka czy psychiatra, osoba która nie zna mojego funkcjonowania na codzień a zna je jedynie z moich subiektywnych opowieści raz na miesiąc przez godzinę miałaby być lepszym specjalistą niż ktoś kto przebywa ze mną na codzień?

na miłość boską :<img src=:'> bo ta terapeutka, która widzi cię godzinę w tygodniu ryła po nocach w książkach przez 10 lat i dzięki temu teraz potrafi ocenić cię obiektywnie, ma do tego metody, narzędzia, skale i co najważniejsze - ma dystans, jej zawód po to został stworzony, żeby oceniać funkcjonowanie, czy mieści się ono w normie. a ty ciągle swoje, że skarbek więcej przebywa to i więcej wie. to nie tak działa niestety. i wcale nie jesteś dyskryminowana, poprostu większość nie zgadza się z twoja opinią i ma ku temu argumenty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa - może i większośc się ze mną nie zgadza ale i ja mam ku temu argumenty; poza tym na mnie nie działa zasada "jesteś wśród kruków to i kracz jak i one" - w odniesieniu do osób z którymi tutaj się nie zgadzam

 

może i ja nie mam tych 10 lat rycia po książkach z zakresu psychologii ale nie jestem zielona... ryłam te 5 lat w książkach, studiowałam pedagogikę... na nich zetknęłam się z antypedagogiką, po studiach zaś odkryłam antypsychiatrię...

 

w swoim leczeniu korzystam z obu nurtów... są sytuacje w których psychiatria pomaga ale mówię stanowcze nie wdzieraniu się jej w każdy zakamarek mojego życia...

 

uważam że takie zapatrzenie się w terapeutę, danie mu/jej władzy nad decyzjami dotyczącymi najważniejszych spraw życiowych to skutek zrycia głowy manipulacją którą zaserwował nam system - jesteś chory/a psychicznie równa się pozbawiamy cię prawa do sprawczości, nie możesz byc władny/a w kierowaniu swoim losem, twój los zależy od specjalistów - terapeutów, psychiatrów... to ukryte ubezwłasnowolnienie, pozbawianie dorosłego człowieka wolności, więzienie i udawanie wolności... to sekciarskie - pranie mózgu, pozbawianie sprawczości, pozwalanie by jakieś guru decydowało o każdym twoim ruchu...

 

terapia nie jest po to by jakiś obcy człowiek przejął nade mną kontrolę ale po to by mi pomógł abym w życiu radziła sobie dalej sama - tak to pojmowałam gdy chodziłam na terapię po przemocy seksualnej, nie dałam tej pani prawa do decydowania o moim życiu, pozwoliłam tylko sobie pomóc - mogłam przyjąc jej radę lub nie, mam wolną wolę, jestem dorosła, nie muszę naokoło wszystkich zadowalac, do wszystkich się dostosowywac

 

słonko, zapominasz że terapeuta też człowiek - nie każdy się wyszkolił z powołania, są jednostki które to zrobiły dla pieniędzy bo wiedzą że na prywatnych wizytach da się nieźle zarobic; są osoby które chcą takim szkoleniem rozwiązac własne problemy

 

terapeuta nie jest nieomylny - inaczej byśmy nie zmieniali gdyby coś nie pasowało, nieprawdaż?

 

terapeuta nie jest ścianą - też ma swoje problemy, stany emocjonalne które może przenosic na relację z klientem; nie wszyscy są obiektywni i potrafią rozdzielac życie prywatne i zawodowe...

 

żeby nie było, co do lekarzy - też nie są omylni, co rusz słyszy się o jakiś błędach lekarskich, ich zaleceń też nie przyjmuję bezkrytycznie bo muszę przemyślec, doczytac... jak czytam że antybiotyk ryje naturalna florę bakteryjną a lekarz nie dał mi leku osłonowego to czytam o naturalnych metodach na odbudowę tej flory; robiłam to nie dalej niż kilka tygodni temu po ropnym zębie, piłam dużo jogurtów przy tygodniowej antybiotykoterapii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

małpka bubu, a ja jestem po (jak dotąd) 3 latach pedagogiki resocjalizacyjnej i 4 latach socjologii. znam niejedną teorię i za prawdę powiadam ci, antypedagogika nigdy nie wypaliła, obecnie jest filozoficznym artefaktem do niczego w praktyce nie potrzebnym.

 

zdanie terapeuty nie jest od tego żeby ślepo w nie brnąć, ale los przyszłego dziecka jest zbyt fundamentalną kwestią żeby sobie igrać z losem na zasadzie urodze i albo sie uda, albo nie, a jak nie to co z tego przecież jestem pyskata i mam własne zdanie na każdy temat.

 

i na końcu wolałabym, żebyś zachowała zwroty typu "słonko" dla skarbka, a do mnie jednak zwracała się po nicku, bo nie jestem twoją smarkatą koleżanką z podwórka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet,a ty czego ode mnie oczekujesz? Że nagle zacznę być ślepo posłuszna ideom psychiatrii,dam się pozbawić sprawczości a opinie innych będą mi zewnętrznym rodzicem? Czego ty chcesz,bym porzuciła własną autonomię i ślepo podporządkowała się innym? Nie żyjemy w sekcie. Nie mam obowiązku będąc chorą psychicznie by oddać władzę nad moimi myślami,uczuciami innym. Nie mam obowiązku rezygnować z marzeń bo komuś gdzieś w wirtualnym świecie to nie pasi. Pewnie źle że wstąpiłam do partii będąc chorą? Że chcę zostać morsem? Pewnie powinnam schować się na margines życia? W dupie to mam. Chcesz to dalej żyj negatywnymi stereotypami,mnie to ryba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet,a ty czego ode mnie oczekujesz?
Że odpowiesz na pytanie które Ci zadałam. Nie zrobiłaś tego.

 

Nigdzie też nie wypowiedziałam się w temacie Twojego ewentualnego macierzyństwa. Więc nie rozumiem Twojego komentarza :arrow:

Nie mam obowiązku rezygnować z marzeń bo komuś gdzieś w wirtualnym świecie to nie pasi. Pewnie źle że wstąpiłam do partii będąc chorą? Że chcę zostać morsem? Pewnie powinnam schować się na margines życia? W dupie to mam. Chcesz to dalej żyj negatywnymi stereotypami,mnie to ryba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa jestem czy któraś z Was koleżanki zaszła w ciążę cierpiąc na to dziadostwo :why: lub może znacie osobę która była w ciąży i na to cierpiała?Chciałabym poczytac o doświadczeniach osób które przez to przeszły-jak się czułyście?czy odstawiłyście leki?jak wyglądały wasze nastroje?co z depresją poporodową?proszę o odpowiedzi.Sama marzę o dzieciątku :105::105::105::105: - to moje największe marzenie :105::105::105::105: ,mam już troszkę doświadczenia w zajmowaniu się dziecmi-kilka miesiący praktyk na oddziale noworodkowym gdzie zajmowałam się maluszkami z domu dziecka,opieka nad maluchem szwagierki...lekarze odradzają-to jasne :blabla: .Ale jak się sytuacja ma kiedy choroba trwa latami a my pragniemy potomstwa :bezradny: ?co wtedy kiedy zachodzimy w ciażę :bezradny: ?

Osoby borderline to rzeczywiście przypadki ekstremalnie trudne. Niewiele w tej konstrukcji jest miejsca na leczenie. Coś taką osobę blokuje, jakaś jej część jest skierowana przeciwko rozumieniu własnych emocji.

 

Podręcznikowa definicja mówi, że borderline to osobowość lokująca się na pograniczu nerwicy i psychozy. Nie wpada w psychozę, zachowuje kontakt z rzeczywistością. Ale jej nie rozumie.

 

Jeśli matka ma osobowość borderline, nie leczoną poprzez psychoterapię, to dla dziecka będzie to droga przez mękę, dla matki zresztą też.

"Leczenie" zaburzeń osobowości jest długotrwałe, wymaga zaangażowania osoby leczonej i jest skuteczne tylko w ok. 40-60%. Niektóre typy osobowości, np. dyssocjalna (dawniej nazywana psychopatyczną) w ogóle nie da się leczyć.

 

Badania pokazały, że matki i ojcowie z w/w zaburzeniami osobowości nie mogą zapewnić stabilności emocjonalnej swojemu dziecku.

 

Dlatego wysokiej jakości leczenie psychoterapeutyczne, a nie same leki mogą umiarkowanie poprawić funkcjonowanie osób z BPD.

 

Daleka jestem od rad i porad bo przecież dzieci wychowują też matki i ojcowie alkoholicy, narkomani, lękowcy, depresyjni, schizofrenicy...etc. ...

A najważniejsza w tym wszystkim jest refleksja, jaką będzie się matką.

Czy sama refleksja wystarczy?

Ja tego nie wiem......

 

Wg mnie wątek powinien brzmieć "Borderline, a zapewnienie dziecku stabilności emocjonalnej"

Bo ciążę każdy znosi inaczej, czy to zaburzony, niezdiagnozowany, czy zdrowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

również popieram, może więc niech admin czy moderator zmieni nazwę wątku?

 

odpowiadając na wcześniejsze pytanie, sorry, nie wiem kogo bo już się pogubiłam

 

gdybym nie przedkładała dobra dziecka nad własne czy zdanie skarbka; urodziłoby się najprawdopodobniej z poważną wadą neurologiczną (efekt zażywanych leków), przeżywałoby okresy rozdzielenia ze mną gdy byłam w psychiatryku, tułałoby się z miejsca w miejsce, żyło w ubóstwie...

 

mój narzeczony bałwanem nie jest, interesuje się co zażywam...

 

oboje nie jesteśmy gotowi teraz na dziecko, to jeszcze trochę potrwa; stawiamy więc na antykoncepcję i bardzo tego pilnujemy, są stosowane 2 metody... pigułek nie mogę zażywac bo taki tegretol obniża skutecznośc hormonalnej antykoncepcji, jest więc poczciwa gumka i kalendarz - unikamy współżycia w dni płodne...

 

zdążę conieco naprostowac na terapii...

 

-- 21 gru 2012, 14:22 --

 

ups, nie zauważyłam że nazwa została juz zmieniona, gdzie ja mam dziś łeb... :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem na tym forum od niedawna.Od niedawna też uczęszczam na terapię. Wg psychologa to borderline, wg mnie to zawsze był trudny charakter, zbyt trudny. Od kiedy usłyszałam tę diagnozę, jeszcze nie wiem czy słuszną, chociaż z tego co czytam to w większości wszystko się zgadza, bardzo dużo zaczęłam się zastanawiać właśnie nad macierzyństwem. Jestem w tym momencie w trakcie starań o dziecko. Sama na terapii stwierdziłam, że nie chcę zostać dla mojego dziecka i męża katem i dlatego podjęłam leczenie. A jak tak czytam ten watek to zastanawiam się czy może powinnam zaprzestać starań? Ale jak nie teraz to kiedy? Jak będę miała 35-40 lat? W naszym związku to mąż bardziej chce, a ja mu wtóruję, bo wiem, że z biologicznego punktu widzenia teraz jest ten czas. Już właściwie dobiegam do mety tego najlepszego czasu "biologicznego". Obawiam się, że moje dziecko będzie z jednej strony wytresowane przez autorytarną mamusię, z drugiej będzie rozpieszczone przez mamusię kochającą najmocniej na świecie i okazującą uczucia aż nadto wylewnie, z kolejnej strony będzie blokowane przez mamusię, która nigdzie dziecku nie pozwoli się oddalać, bo przecież tyle zła je może spotkać, a z jeszcze następnej będzie w pełni kontrolowane przez mamusię SSmana. Matko, sama nie wiem... ale gdzie w tym jestem ja? Przecież chcę mieć to dziecko.

Przepraszam, ale tyle myśli się kłębi w mojej głowie, że nie potrafię tego wszystkiego dokładnie opisać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dorzucę od siebie, że zaburzenia zaburzeniami, ale bycie późnym dzieckiem jest fatalne dla owego dziecka z wielu powodów. ja przyszłam na świat gdy mój ojciec miał lat 48, moja matka lat 39. mam 12 lat starszego brata. całe życie byłam przez nich lekceważona jako duuużo młodsze, głupsze dziecko bez prawa głosu, zarówno jak miałam lat 3 jak i 23. matka telepała się nade mną, jak gdybym była olśnieniem, zadość uczynieniem za "nieudanego" syna. w konsekwencji to patologiczne skupienie na mnie jako jedynym "dobrym" dziecku zaowocowała sami wiecie czym. a nade wszystko mając rodziców obecnie mocno zaawansowanych w wieku żyję w niepokoju o nich, nie mam pojęcia jak długo jeszcze będą się cieszyć zdrowiem, jak długo ojciec będzie wspomagać finansowo, a przecież cały czas jestem w trakcie terapii i na studiach. w naszym kraju nie miałabym szans żeby się samodzielnie utrzymać. gdybym nagle musiała pójść do pracy, skończyłaby się moja terapia. nie czuje się gotowa na to, żeby się z nimi rozstać. powiedzcie jaka to sprawiedliwość, że mój brat normalny, zdrowy, zdolny, w wieku 35 lat ma rodziców cieszących się zdrowiem, wspierających go? dla czego ja, osoba z problemami psychicznymi prawdopodobnie nie będę się mogła cieszyć ich obecnością równie długo?

 

piszę to w kontekście tego, że odkładanie decyzji o ciąży do bóg wie jakiego wieku, w nadziei, że się człowiek wyleczy też ma negatywne konsekwencje. może zrujnować czyjeś życie od innej strony. pewnie zaraz znajdą się osoby które powiedzą, że są późnym rodzicem, albo późnym dzieckiem, albo znają kogoś kto był i miał szczęśliwe dzieciństwo. tylko co z tego, skoro równie dobrze można powiedzieć, że niektóre dzieci matek z bpd same wyrosły na osoby zdrowe mimo wszystko?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, duże znaczenie ma świadomość bycia borderem. Jeżeli wiemy, że mamy to zaburzenie i tym bardziej zdecydowaliśmy lub za chwile zdecydujemy się na terapię to dziecku zapewnimy stabilność emocjonalną. Może nie w 100% ale na pewno dużo lepszą, niż gdybyśmy nie podjęli żadnego czynu by coś z tym borderem zrobić.

Ja zdecydowałam się na terapię ze względu na dzieci, które już posiadam. Wprawdzie są małe bo niecałe 2 lata ale ze chwile zaczną dorastać i dużo więcej rozumieć. Nie chciałabym, żeby się mnie bały, żeby widziały "napady". Wprawdzie border przez cały czas ma bądź nie ma takich czy innych uczuć ale jednak jest to masakryczna chwiejność, która męczy nie tylko nas ale i nszych najbliższych. Bo otoczenie nawet moze nie wiedzieć, że jesteśmy zaburzeni. My wtedy gramy, dopasujemy się do nich tak byśmy byli "niezauważeni" w swoim zaburzeniu. Jesteśmy normalni na pokaz. Dzieci wychwycą wszystko, szybko zorientują się, że coś jest nie tak, że rodzic nie jest normalny, zaczną wytwarzać w sobie mechanizmy obronne typowe dla DDA/DDD. Po co im to fundować? Sama diagnoza nie jest przeciwskazaniem do posiadania dziecka, wręcz może dać niekiedy siłę do walki z nim ( ja tak mam) ale brak terapii, moim zdaniem, jest przeciwskazaniem do posiadania dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziecko rodzica z borderline, chad, uzaleznionego, ze stresem pourazowym, z depresja statystycznie czesciej cierpi na te zaburzenia w porownaniu do dzieci rodzicow niezaburzonych. Czyli Wynika to nie tylko z zaniedban emocjonalnych i traum doznanych w dziecinstwie, ale i z faktu dziedzicznosci zaburzen. Niestety, sklonnosc do impulsywnych zachowan przechodzi z pokolenia na pokolenie. Co wiecej, badania wykazaly, ze budowa mozgu borderow jest nieco inna od nie-borderow: zmniejszenie objetosci hipokampu, ciala migdalowatego.

Tak wiec ciezko uchronic nasze pociechy przed nieszczesciem zaburzenia, skoro nie da sie wyeliminowac czynnikow biologicznych kogenerujacych zaburzenie.

Ja jestem dzieckiem ojca-bordera-impulsywnego i obsesyjno-depresyjnej matki. I powiem wam to wyraznie, aby nie bylo watpliwosci: wolalabym sie nigdy nie urodzic. Moje dziecinstwo nie bylo ekstremalne, a ojciec z nami nie mieszkal. Mimo wszystko cechy, ktore posiadam uwazam za zbyt trudne do pokonania, a zycie zbyt bolesne do przekazywania je potomstwu. I mowie to z cala swiadomoscia, nie bedac w glebokiej depresji, nie planujac samobojstwa, nie majac juz 20 lat, bedac pod dobra opieka lekarska, majac bezpieczny dach nad glowa i pelna lodowke.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziecko rodzica z borderline, chad, uzaleznionego, ze stresem pourazowym, z depresja statystycznie czesciej cierpi na te zaburzenia w porownaniu do dzieci rodzicow niezaburzonych. Czyli Wynika to nie tylko z zaniedban emocjonalnych i traum doznanych w dziecinstwie, ale i z faktu dziedzicznosci zaburzen. Niestety, sklonnosc do impulsywnych zachowan przechodzi z pokolenia na pokolenie. Co wiecej, badania wykazaly, ze budowa mozgu borderow jest nieco inna od nie-borderow: zmniejszenie objetosci hipokampu, ciala migdalowatego.

Tak wiec ciezko uchronic nasze pociechy przed nieszczesciem zaburzenia, skoro nie da sie wyeliminowac czynnikow biologicznych kogenerujacych zaburzenie.

Ja jestem dzieckiem ojca-bordera-impulsywnego i obsesyjno-depresyjnej matki. I powiem wam to wyraznie, aby nie bylo watpliwosci: wolalabym sie nigdy nie urodzic. Moje dziecinstwo nie bylo ekstremalne, a ojciec z nami nie mieszkal. Mimo wszystko cechy, ktore posiadam uwazam za zbyt trudne do pokonania, a zycie zbyt bolesne do przekazywania je potomstwu. I mowie to z cala swiadomoscia, nie bedac w glebokiej depresji, nie planujac samobojstwa, nie majac juz 20 lat, bedac pod dobra opieka lekarska, majac bezpieczny dach nad glowa i pelna lodowke.

 

-- 02 lut 2014, 17:30 --

 

maybeBaby,

podpisuje sie pod tym, co napisalas:

 

"Ja jestem dzieckiem ojca-bordera-impulsywnego i obsesyjno-depresyjnej matki. I powiem wam to wyraznie, aby nie bylo watpliwosci: wolalabym sie nigdy nie urodzic.

 

Mimo wszystko cechy, ktore posiadam uwazam za zbyt trudne do pokonania, a zycie zbyt bolesne do przekazywania je potomstwu."

 

Uwazam, ze moi rodzice byle zupelnie nieswiadomi swoich zaburzen. Po prostu, chcieli zalozyc rodzine, jak wszyscy. Moze gdyby to sie dzialo w dzisiejszych czasach, skorzystaliby z terapii i nie byloby tak zle. Niestety to bylo dawno temu i wygladalo to w praktyce tak, ze oboje wyzywali swoje zaburzenia na swoich dzieciach.

Odreagowywali wlasne zranienia z dziecinstwa na swoich dzieciach, nieswiadomie.

Bylam razem z bratem w wiezieniu pilnowanym przez surowych straznikow i nie mialam zadnego wsparcia ze strony babci, dziadka, innych krewnych (ci byli zupelnie obojetni na moj los, niektorzy jeszcze gorsi).

Rodzice uwazali, ze nalezy im sie wdziecznosc za to, co dostalam, czyli dach nad glowa, ubranie, wyzywienie, itp..

Nie dostalam niestety milosci, akceptacji i poczucia bezpieczenstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam swoje lata, dużo. Matka znęcała się nade mną i znęca.

Wpadł mi w ręce artykuł z opisem borderline. To ona. Jakoś dziwnie się poczułam. Zawsze żyłam w nienawiści do niej, jest okrutna, agresywna manipulantka. Teraz przeczytałam, że właściwie ona nie odpowiada, za swoje zachowanie.

 

Nie mogę mieć do niej pretensji, tylko żal do losu. Mogę się bać. Ma skłonność do wpędzania w koszmarne sytuacje, manipulowanie, oskarżanie! Jest straszną staruchą...chorą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×