Skocz do zawartości
Nerwica.com

serek87

Użytkownik
  • Postów

    138
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia serek87

  1. Codziennie biorę alprazolam od roku.W różnych dawkach - kiedyś było to nawet 5 mg na dobę.Teraz jestem na etapie 0,75 na dzień-0,5 rano i 0,25 popołudniu.W obecny weekend postanowiłam rozdzilić to na 3 dawki po 0,25 mg.Udało się a dziś nawet uniknęłam dawki wieczornej.Objawy odstawienne?Najgorsze rano jeśli nie wezmę magicznej tabletki..."wewnętrzna trzepaczka",uczucie uogólnionego lęku,otępienie,senność,mdłości... wezmę tabletkę wszystko znika...chciała bym jak najszybciej to odstawić ale wiem,że pośpiech w tym wypadku może być tragiczny w skutkach...Do tego biorę paroksetynę jako antydepresant 20 mg dziennie...
  2. Dawno mnie tutaj nie było,życie szaleje,ja staram się wrócić do normalności.W między czasie mądra serek87 uzalezniła się od alprazolamu.Dziś dzienna dawka to 0,75 mg.Rano 0,5 mg bo inaczej mam mdłości,uczucie lęku,trzesące się ręce i jestem otumaniona a popołudniu 0,25 mg pozwala mi normalnie funkcjonować do wieczora.Jeśli nie wezmę leku czuję się senna,mam mdłości,jestem wystraszona,mam uczucie "wewnętrznej trzepaczki".Nadszedł bierzący weekend i próbuję te dwie dawki podzielić na trzy-ciężko bo chodzę jak zombie...najgorzej jest rano.Rano mój organizm musi dostać swoje i koniec...Bo inaczej napad paniki albo mega senność...co tu robić...
  3. Oczywiście,że przed ślubem widziałam pewne sygnały no ale...miłość bywa ślepa...Jemu ciężko było uświadomić to,że mnie krzywdził swoim zachowaniem-dla niego takie zachowanie było normą którą wyniósł z domu...Teraz chodzi do psychologa,dużo rozmawiamy,wygląda na to,że uświadomił sobie w końcu czy jest jego zachowanie w takich momentach...Zastanawiam się tylko czy konsekwentna dlugotrwała psychoterapia przyniesie jakieś efekty...
  4. Wyszłam za mąż w sierpniu 2012 roku.Po ślubie była już tylko równia pochyła,mój mąż coraz częściej robił się agresywny.Krzyki,przekleństwa,wyzwiska,poszarpał mnie kiedyś...prosiłam,żeby chodził do psychologa-jest niepijącym alkoholikiem , nie pije już 3 lata-poszedł raz-dwa i na tym koniec i tak było kilka razy.W końcu przy kolejnej ostrej awanturze puściły mi nerwy-wyrzuciłam gada z domu.Mieszka u rodziców od stycznia br. .Spotykamy się,ja czuję,że go kocham,od 2 miesięcy chodzi do psychologa.Dałam mu szansę-powiedziałam,że poczekam rok-do następnej Wielkanocy.Chcę sprawdzić,czy będzie faktycznie chodził do tego psychologa.Nie wiem tylko czy terapia faktycznie jest w stanie coś zmienić i takiego człowieka który ma zapędy agresywne?Umówiliśmy się,że przez najbliższy rok będziemy mieszkać osobno.Potem jeśli będzie ok z powrotem zamieszkamy razem i udamy się na terapię małżeńską.Co Wy o tym myślicie?Czy jest cień szansy,że terapia coś zmieni w jego zachowaniu?
  5. Na terapię chodze mam swoja pania psycholog.ogolnie bez leków radziłam sobie nieźle-jedyna sytuacja kiedy sobie nie radze są napady paniki i lęku.lekarz mówi że to już może mi towarzyszyć całe życie i psychotropy będę musiała też brać całe życie.zaburzenia osobowości nie da się WYLECZYĆ można jedynie nauczyć się sobie z nim radzić.każda sfera mojego życia została już uporządkowana-jedyne te napady lęku spędzają sen z oczu i nie mogę się ich pozbyć już 7 lat...
  6. Wątpię żeby pozwolono mi adoptować dziecko z takim zaburzeniem...bo w pierwszym poście nie napisałam że w końcu po debacie kilku lekarzy doszli do wniosku że nie mam dwubiegunówki a borderline na lekach czuję się świetnie biorę tylko parogen jak już wspomniałam i to niewielką dawkę bo 10 mg to zapobiega u mnie napadom lęku i obniżeniom nastroju....wiem,że po mimo chwil zwiątpienia kocham życie,kocham mojego męża,ale nie umiem pogodzic sie z tym ze poki co bynajmniej nie stworzymy przykladowej rodziny czyli dwoje plus dziecko a byc moze nigdy bo byc moze zawsze bede musiala brac te leki....
  7. Pamiętam jak rok temu wylądowałam w psychiatryku też tak się czułam....kopa do życia dostałam głównie z powodu odcięcia od wszystkiego-od męża,od świata...to była piękna słoneczna jesień,tyle rzeczy działo się dookoła pragnęłam tylko wyjść z tego więzienia i chłonąć każdą czątką to wszystko co działo się za oknem...
  8. Mam 26 lat...byłam już na tym forum,korzystałam z niego,dostałam wiele otuchy.Generalnie do psychiatry chodzę od ok 18 roku życia.Najpierw diagnozowali depresję,nerwicę potem dwubiegunówkę.Po konsultacji z lekarzem po kilku latach łykania antydepresantów postanowiliśmy je odstawić abym mogła starać się o dziecko.Było to na dwa miesiące przed planowanym moim ślubem.Ślub się odbył było pięknie,potem od razu podróż poślubna nad Bałtyk.Po powrocie dokładnie 2 miesiące od odstawienia leków ponownie zaczęły dręczyć mnie potężne napady paniki i leku do tego stopnia że któregoś wieczora karetka zabrała mnie do psychiatryka i zostałam tam na dwa tygodnie....Nafaszerowali mnie tam depakiną,pernazyną i innymi świństwami chodziłam jak naćpana wyszłam ze szpitala bo czułam się już lepiej po tych 2 tygodniach ale i wystąpiło u mnie krwawienie śródcykliczne i od tamtej pory zanikła mi miesiiączka na 4 miesiące.Okazało się że leki podane w szpitalu rozregulowały mi tarczycę i przysadkę mózgową,psychiatra kazał je stopniowo odstawiać i po 4 miesiacach miesiaczka wrocila.Brałam już tylko jeden lek Parogen.Czułam się świetnie i 10 czerwca w tym roku znow probowalam odstawić...I znów się sytuacja powtórzyła...napady paniki i lęku w postaci duszności tak jak by mnie ktoś chwycił potężną łapą za gardło i znów leki...nie staramy się już o dziecko.Nie z tymi lekami.Istnije prawdopodobieństwo ze będę musiała te leki brać całe życie ciężko mi przestawić się na inne tory do tej pory nasze starania przez 16 miesiecy ukierunkowane były na ciążę.Na dodatek wszyscy dookoła albo mają maluchy albo zachodzą w ciążę !!!!!!a ja nie mogę Próbuję przestawić się na inny tryb funkcjonowania,zaczęłam znów się uczyć w policealnej szkole,zaczynam nową pracę...ile razy można zaczynać życie od nową
  9. ja nie odstawiam sama tylko w porozumieniu z lekarzem-niestety nie mam do niego komórki a teraz jest na urlopie.dzwonilam wczoraj po porade na oddzial psychiatryczny-lezalam tam w zeszlym roku i pracuje tam moj lekarz.wzielam wczoraj 0,75 afobamu.objawy ustapily ale bylam moooocnooo nacpana...dzwonilam juz do ginekologa-kazala wobec tej sytuaji brac 3-4 tabletki kwasu foliowego dziennie zeby chronic rozwoj zarodka jesli dojdzie do zaplodnienia nike da sie inaczej tego zrobic..poltora roku temu odstawilam na jakis czas velaxin-zespol odstawienny trwal ok tygodnia...ciekawe czy tym razem tez tak bedzie -- 24 cze 2013, 20:26 -- minelo 2 tygodnie od kiedy odstawilam paroksetyne -a tydzien od momentu kiedy pojawil sie zespol odstawienny.codziennie jest mi slabo ostatnio,miewam nudnosci,no i to kopanie prądem ...ale jest juz nieco lagodniejsze,mija po drzemce na jakis czas tak wiec sen pomaga,ciekawe kiedy te kopnięcia pradem znikną na amen...
  10. wzielam 0,75...kopniecia pradem dalej sa ale jakby delikatniejsze...mam nadzieje ze to ustapi bo chce zajsc w ciaze i nie zrobic krzywdy dziecku... nigdy wiecej nie siegne po antydepresanty...ciekawe skad sie bierze to kopniecie pradem,szukalam troszke w necie i pisze wszedzie ze przyczyna jest nieznana...
  11. tylko nie wiem ile lykanc 0,25 czy 0,50....zebym nie przesadzila...
  12. nie nie bralam przy czym po odsawieniu velaxinu i zmieny na poarogen miesiaczka wrocila samoistnie a hormony ustabilizowaly sie...chyba wezme afobam nie wytrzymam tego kopania pradem...
  13. najpierw kilka lat bralam velaxin ale spowodowal ten lek u mnie hiperprolaktynemie i zanik miesiaczki.w grudniu lekarz zamienil velaxin na parogen a teraz odstawiam parogen-od 1 maja bralam po 10 mg i teraz od 10 czerwca nic..
  14. no to mamy problem-bo nie moge przyjmowac zadnych z tych lekow-staram sie o dzidzie a za dwa dni ma peknac mi pecherzyk graffa-mam monitoring ginekologiczny....jak dlugo takie objawy moga potrwac?
×