Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

mam pytanie jak wygląda pierwsza sesja i ogólnie, czy odrazu trzeba powiedzieć z czym się przychodzi, czy jeśli nie czujemy się gotowi to możemy pójść czy trzeba umieć mówić o swoim problemie żeby sie tem udać?

Pierwsze spotkanie z reguły określa bazę, jest rozeznaniem dla Ciebie, jak i dla psychologa/terapeuty.

Przeważnie, jeśli już się wybierasz do specjalisty, to jednak z czymś idziesz, toteż należałoby wspomnieć, o co chodzi ;) - aczkolwiek, spokojnie, nie musisz uczyć się elaboratów na pamięć i "umieć mówić" - o sobie, problemach, uczuciach etc., to często przychodzi z czasem.

 

-- 17 cze 2012, 20:51 --

 

detektywmonk, Ja nawet powiedział swojej terapeutce , że się w niej zakochałem , ale nie wzięła tego na poważnie , bo ma mnie za czuba , zresztą słusznie :P

:mrgreen:

Moja już słyszała: "nienawidzę", jak i "kocham"/"uwielbiam" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atalia, z tym, że pati09, pójdzie z dość poważnym i traumatycznym przeżyciem.

 

pati09, jeżeli naprawdę czujesz, że chcesz już teraz iść to idź. Powiesz tyle ile będziesz potrafiła. Jednak sam "problem" przedstawić będziesz musiała. Psycholog musi wiedzieć o co Ci chodzi. Jak powiesz tylko o tym co Cię spotkało, to resztą już on sam powinien się zająć. W końcu powinien wiedzieć, jak postępować w takiej sytuacji. Ale tu lepiej poradzić się kogoś kto przechodził przez coś podobnego jak Ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atalia, z tym, że pati09, pójdzie z dość poważnym i traumatycznym przeżyciem.

Nie znam sytuacji - ok, ale - co to wnosi? Stety/niestety, każda pierwsza wizyta wygląda dość analogicznie.

 

-- 17 cze 2012, 21:00 --

 

Atalia, mam taka nadzieje bo nawet z bliskimi nie potrafie na ten temat rozmawiać:(

także mam nadzieje że nie bede musiała odrazu o wszystkim mówić

Spokojnie, nikt nie będzie na Ciebie naciskał. Małymi kroczkami. Grunt, że zamierzasz zacząć - to już niesamowity progres! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pati09, strach jest zrozumiały i całkiem normalny. Ogólnie przyjdziesz i psycholog zapyta "z czym pani przyszła?". Reszta rozmowy zależy od Ciebie. Najpewniej nie będziesz zbyt wylewna i psycholog powinien to zrozumieć jak tylko podasz powód wizyty i sam zacznie pytać i bynajmniej nie o szczegóły (tak mi się przynajmniej wydaje. Dlatego właśnie powinnaś zapytać kogoś kto już przez to przechodził). Spróbuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, ja nawet nie będę w stanie powiedziec z czym przychodzę bo odrazu się rozpłaczę i mi to nie przejdzie przez gardło.

wiem, że to żałosne żeby nie móc normalnie o tym mówić, wiem to.

Nie ma w tym niczego żałosnego. NICZEGO. Masz prawo do takich, nie innych reakcji - to zrozumiałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pati09, to nie jest żałosne, to straszne co Cię spotkało i Twoja reakcja jest zrozumiała. Będziesz miała czas u psychologa, będziesz musiała po prostu powiedzieć co się stało. Nawet jakby miało Ci to zająć pełną godzinę.

Wiem, łatwo mi się pisze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam kłopotliwe pytanie, moje uczucia są bardzo sprzeczne i dlatego chcę to z Wami skonsultować.

Chodzę na terapię od marca. Wiem, że mam zaburzenia osobowości, ale nie wiem jakie, podejrzewam że borderline, wpasowuje się wręcz idealnie ;/.

Rzecz w tym, że na terapię przyszłam z wielkim entuzjazmem. Byłam pełna zapału do zmian. Teraz większość problemów została omówiona, zauważona. A ja czuję się, wstyd przyznać- znudzona, zła i co gorsza zagrożona myślą, że mogło by mi się polepszyć. Wiem że teraz będzie powoli następować zmiana i wpadam w panikę, bo wydaje mi się teraz, że wcale jej nie chcę. A przecież to też nie jest normalne że chcę się w to zagłębiać. Czuję na sobie presję, że skoro już wszystko odtajnione to ja mam teraz coś z tym zrobić, zacząć kontrolować, wychodzić na prostą i najzwyczajniej w świecie jestem zła. Wydaje mi się, że jeżeli z tego wyjdę stracę tę odrobinę wartości jaką mam. Strasznie gonię za wyjątkowością a zaburzenie jest świetnym polem do znajdywania jej w sobie. Czy ktoś z Was też ma wątpliwości czy w ogóle chce z tego wyjść? Skąd to się bierze? Jakie korzyści idą za pogłębianiem się choroby? Dodam, że nie chodzi tu o oddawanie się w opiekę, bo mam tylko jedną osobę blisko reszta nie wie o problemie. Nie chodzi też o uciekanie od obowiązków, bo wykonuję je dobrze i wręcz jestem trochę perfekcjonistką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja już słyszała: "nienawidzę", jak i "kocham"/"uwielbiam" :D

 

ja zawsze traktowałam terapeute jako specjalistę

mogłam byc zła że coś powiedział/ powiedziała

albo poczuc się miło, lepiej, jak pokazał (a) mi że nie jestem taka do D****

 

detektywmonk

czy ty w ogóle rozmawiasz o czymś poza Twoim pożądaniem?

z Twoich postów wynika że to Tówj głowny temat

 

-- 17 cze 2012, 23:33 --

 

Atalia, mam taka nadzieje bo nawet z bliskimi nie potrafie na ten temat rozmawiać:(

także mam nadzieje że nie bede musiała odrazu o wszystkim mówić

 

wg mnie przede wszytskim zobacz czy łapiesz zaufanie do terapeuty

nie ma przepisu żeby wszytsko wywalać na pierwszej wizycie

możesz spokojnie zacząć mówic o objawach co cie meczy i boli

a żrodło problemów kiedyś z ciebie wypłynie jak zbudujecie razam relację

 

powodzenia

 

-- 17 cze 2012, 23:38 --

 

. A ja czuję się, wstyd przyznać- znudzona, zła i co gorsza zagrożona myślą, że mogło by mi się polepszyć. Wiem że teraz będzie powoli następować zmiana i wpadam w panikę, bo wydaje mi się teraz, że wcale jej nie chcę. A przecież to też nie jest normalne że chcę się w to zagłębiać. Czuję na sobie presję, że skoro już wszystko odtajnione to ja mam teraz coś z tym zrobić, zacząć kontrolować, wychodzić na prostą i najzwyczajniej w świecie jestem zła. Wydaje mi się, że jeżeli z tego wyjdę stracę tę odrobinę wartości jaką mam. Strasznie gonię za wyjątkowością a zaburzenie jest świetnym polem do znajdywania jej w sobie. Czy ktoś z Was też ma wątpliwości czy w ogóle chce z tego wyjść? Skąd to się bierze? Jakie korzyści idą za pogłębianiem się choroby? Dodam, że nie chodzi tu o oddawanie się w opiekę, bo mam tylko jedną osobę blisko reszta nie wie o problemie. Nie chodzi też o uciekanie od obowiązków, bo wykonuję je dobrze i wręcz jestem trochę perfekcjonistką.

 

Kinga to co możesz zrobic i może warto to o tym pogadać z terapeutą. Rozumiem Twoją potrzebę wyjatkowości ja też ja mam. ale może znajdziecie razem inne pole do poczucia się wyjątkową? zlość i sprzeciw też jest chyba normalna. mow o tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×