Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

mam takie głupie pytanie... zdarza sie wam plakac w czasie rozmowy psychologiem? zdarzylo mi sie z dwa razy,bylam juz na krancu wytrzymalosci ze nie wytrzymalam bo normalnie mam przed tym megablokade. potrafie w najgorszych momentach rozryczec sie gdy jestem sama lub z chlopakiem, mysle wtedy by wyrzucic z siebie to wszystko na najblizszej wizycie, ze na pewno nie bede miec oporow. a gdy juz jestem w gabinecie, jakby mnie ktos zablokowal. mam taka blokade przed takim okazywaniem uczuc i ten koszmarny wstyd jak zareaguje pani psycholog, co o mnie pomysli, czy to normalne ze sie rozplacze. dodam ze na terapie (w nurcie psychodynamicznym) chodze juz ponad 2lata i mam zaufanie do terapeutki (co zreszta tez przyszlo powoli i z trudem). czasem gdy o czyms mowie na wizycie budzi to we mnie takie emocje ze jestem na skraju placzu i ledwo moge mowic ale powstrzymuje sie ze wszystkich sil by sie nie rozplakac. pozniej sie na siebie zloszcze ze w koncu na wizytach nie powinnam sie hamowac i udawac ze nie jest mi ciezko. jak sobie z tym radzic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To raczej nie głupie, a dobre pytanie, bo też to mam - walczę bez sensu sama ze sobą, żeby na terapii pokazać że niby nie jest tak źle jak jest w rzeczywistości. Tyle, że ja mam dopiero miesięczny staż, a nie dwuletni. I jak już czuję, że jestem blisko kresu wytrzymałości to nie jestem w stanie nic powiedzieć i kompletnie wyłączam myślenie właśnie po to, żeby się nie rozpłakać. A zwykle tak się dzieje oczywiście jak terapeutka dotyka sedna problemu i robi się błędne koło. Głupie, bo obie nie chcemy krążyć bez sensu tyle, że ja tak się zautomatyzowałam, że nic na to nie poradzę. Albo potrzeba na to czasu albo nie wiem... Może ktoś na forum zna sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam odwrotnie niż wy jak ide do psychologa to wywalam wszystko co mnie trapi. Za pierwszym razem kiedy się rozbeczałam przepraszałam psycholog ona mi powiedziała że to jest miejsce gdzie można płakać ile się chce a nawet trzeba sobie ulżyć. A jak wywale z siebie co mnie męczy czy dobija będzie mi lżej ona to rozumie. Czuje się sto razy lepiej jak od niej wychodze. Myśle że to między innymi też na tym polega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia ja niestety też tak mam. Hamuję się na terapii, co widzi i komentuje moja psychoterapeutka a potem wychodząc od niej mam do siebie pretensje, że znów straciłam godzine. A przed wejściem mam normalnie jasność umysłu, wiem o czym chce rozmawiać itp. A jak dochodzi co do czego, to coś mnie zamyka. Może wrocław tak działa, bo też jestem z. A tak poważnie to nie wiem... chyba jednak każdy potrzebuje czasu. A opinia terapeutki sie nie przejmuj, ona nie jest po to zeby oceniac. A jesli sie tego boisz to powiedz jej o tym. Czy ona kiedykolwiek cie ocenila? Chodzisz juz 2 lata, wiec mysle, ze masz juz wiedze, czy ona cie ocenila kiedykolwiek czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia ja niestety też tak mam. Hamuję się na terapii, co widzi i komentuje moja psychoterapeutka a potem wychodząc od niej mam do siebie pretensje, że znów straciłam godzine. A przed wejściem mam normalnie jasność umysłu, wiem o czym chce rozmawiać itp. A jak dochodzi co do czego, to coś mnie zamyka.

Tak ma większość. Po to jest terapia żeby przełamywać min swoje zahamowania, słabości likwidować złe nawyki, mechanizmy obronne a to się dzieje powoli i jest dla nas niezauważalne. Rośniemy i rozwijamy się powoli. Troszkę jak dziecko - rodzice nie zauważają jego rozwoju bo widzą go codziennie a to są subtelne zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję za odpowiedzi. @legero - mam dokładnie tak samo. jadac na wizyte ukladam sobie plan co powiem, ze jak zaczne mowic o czyms co mnie naprawde boli i zbierze mi sie na placz to nie bede sie powstrzymywac. a jak juz wejde do gabinatu, siadam i zaczynam mowic...blokada:/ jakas zahamowana jestem:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję za odpowiedzi. @legero - mam dokładnie tak samo. jadac na wizyte ukladam sobie plan co powiem, ze jak zaczne mowic o czyms co mnie naprawde boli i zbierze mi sie na placz to nie bede sie powstrzymywac. a jak juz wejde do gabinatu, siadam i zaczynam mowic...blokada:/ jakas zahamowana jestem:/

 

może to terapeutka tak działa? świat jest mały i jeszcze okaże się, że chodzimy do tej samej. Ja chodzę na ostrowskiego, więc jeśli ty tez, to ta sama bo innej tam nie ma.

Ale wydaje mi się, że to jednak coś w nas jest. wczoraj już trochę bardziej otwarcie z nią rozmawiałam i było mi z tym lepiej. Może warto nie myśleć, nie snuć scenariuszy przed terapią a iść na żywioł :) Jak myślisz, zdałoby u ciebie to egzamin?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję za odpowiedzi. @legero - mam dokładnie tak samo. jadac na wizyte ukladam sobie plan co powiem, ze jak zaczne mowic o czyms co mnie naprawde boli i zbierze mi sie na placz to nie bede sie powstrzymywac. a jak juz wejde do gabinatu, siadam i zaczynam mowic...blokada:/ jakas zahamowana jestem:/

 

może to terapeutka tak działa? świat jest mały i jeszcze okaże się, że chodzimy do tej samej. Ja chodzę na ostrowskiego, więc jeśli ty tez, to ta sama bo innej tam nie ma.

Ale wydaje mi się, że to jednak coś w nas jest. wczoraj już trochę bardziej otwarcie z nią rozmawiałam i było mi z tym lepiej. Może warto nie myśleć, nie snuć scenariuszy przed terapią a iść na żywioł :) Jak myślisz, zdałoby u ciebie to egzamin?

 

ja chodzę na Białowieską. ostatnią wizyte wlasnie terapeutka duzo rozmawiala ze mna o moich uczuciach wzgledem terapii i jej samej. trudne sa dla mnie te rozmowy , nie potrafie dalej przyjac tego ze moge np wyrazic swoje niezadowolenie/zawod terapia gdy cos jest nie tak, zaraz boje sie ze takie uczucia sa nie na miejscu, ze skoro sa pogorszenia mimo terapii to widocznie z mojej winy i nie mam prawa czuc zlosci/rozczarowania terapia. a do tego strasznie sie obawiam ze zraze do siebie terapeutke takimi slowami. ona wlasnie mi tlumaczyla ze w takim mysleniu to tak jakbym traktowala ją jak osobe prywatna ktora moze sie obrazic lub nie zrozumiec gdy bede szczera ze swoimi uczuciami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia, skoro obawiasz się, co pomyśli terapeutka, to jednak chyba nie do końca jej ufasz... I to absolutnie nie jest żaden przytyk, po prostu jak się ufa to nie powinno być obaw, przynajmniej tak sobie myślę. Choć wiem, że to mega trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogorszenia wcale nie muszą wynikać z Twojej winy. Zmienia się coś w otoczeniu, coś co Tobie może wydać się mało ważne i już możesz mieć kilka kroczków wstecz. Terapeuty nie zrazisz swoimi obawami, bo jeżeli jest profesjonalistą, to taka informacja prędzej mu pomoże niż zniechęci do Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jutro mam wizytę, sprobuje o tym powiedziec szczerze... ehh ostatnio mam jakieś pogorszenie i rozczarowanie sobą i terapią. najgorszym problemem z nerwicą u mnie są somatyzacje (bole brzucha i biegunki), ostatnio źle się poczułam na wizycie i już sobie wkręcam ze strachu że tak będzie co tydzien, ze na co terapia skoro bede si bala samych wizyt i tego jak sie bede tam czuła, obłęd jakis. to pogorszenie samopoczucia w czasie wizyty nie jest powiązane z niczym o czym w tym konkretnym momencie rozmawiam z terapeutka, gdy jej wspominam że właśnie rozbolal mnie brzuch ona sie dopytuje co z rozmowy na to miało wpływ, a ja czuję ze nic i to mnie jeszcze bardziej frustruje i pogarsza stan rzeczy:/ poza tym denerwuje się coraz bardziej że na terapii behawioralno poznawczej bylaby konkretna praca nad lękami przed somatyzacją, a tu to jest jakby obchodzone dookoła. no i jak widać na te zaburzenia i ataki paniki co jakiś czas samo rozmawianie o dzieciństwie i rodzinie nie wystarcza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jutro mam wizytę, sprobuje o tym powiedziec szczerze... ehh ostatnio mam jakieś pogorszenie i rozczarowanie sobą i terapią. najgorszym problemem z nerwicą u mnie są somatyzacje (bole brzucha i biegunki), ostatnio źle się poczułam na wizycie i już sobie wkręcam ze strachu że tak będzie co tydzien, ze na co terapia skoro bede si bala samych wizyt i tego jak sie bede tam czuła, obłęd jakis. to pogorszenie samopoczucia w czasie wizyty nie jest powiązane z niczym o czym w tym konkretnym momencie rozmawiam z terapeutka, gdy jej wspominam że właśnie rozbolal mnie brzuch ona sie dopytuje co z rozmowy na to miało wpływ, a ja czuję ze nic i to mnie jeszcze bardziej frustruje i pogarsza stan rzeczy:/ poza tym denerwuje się coraz bardziej że na terapii behawioralno poznawczej bylaby konkretna praca nad lękami przed somatyzacją, a tu to jest jakby obchodzone dookoła. no i jak widać na te zaburzenia i ataki paniki co jakiś czas samo rozmawianie o dzieciństwie i rodzinie nie wystarcza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jutro mam wizytę, sprobuje o tym powiedziec szczerze... ehh ostatnio mam jakieś pogorszenie i rozczarowanie sobą i terapią. najgorszym problemem z nerwicą u mnie są somatyzacje (bole brzucha i biegunki), ostatnio źle się poczułam na wizycie i już sobie wkręcam ze strachu że tak będzie co tydzien, ze na co terapia skoro bede si bala samych wizyt i tego jak sie bede tam czuła, obłęd jakis. to pogorszenie samopoczucia w czasie wizyty nie jest powiązane z niczym o czym w tym konkretnym momencie rozmawiam z terapeutka, gdy jej wspominam że właśnie rozbolal mnie brzuch ona sie dopytuje co z rozmowy na to miało wpływ, a ja czuję ze nic i to mnie jeszcze bardziej frustruje i pogarsza stan rzeczy:/ poza tym denerwuje się coraz bardziej że na terapii behawioralno poznawczej bylaby konkretna praca nad lękami przed somatyzacją, a tu to jest jakby obchodzone dookoła. no i jak widać na te zaburzenia i ataki paniki co jakiś czas samo rozmawianie o dzieciństwie i rodzinie nie wystarcza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia, nie wiem ile chodzisz na terapię ale szczególnie na początku jest wrażenie pogorszenia i to jest naturalny objaw. Terapeutka ma rację

gdy jej wspominam że właśnie rozbolal mnie brzuch ona sie dopytuje co z rozmowy na to miało wpływ,

poszukaj na spokojnie co spowodowało ze się bardziej spięłaś - no bo coś się podziało że bardziej Cię brzuch rozbolał jakaś myśl, zachowanie, pytanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia, nie wiem ile chodzisz na terapię ale szczególnie na początku jest wrażenie pogorszenia i to jest naturalny objaw. Terapeutka ma rację

gdy jej wspominam że właśnie rozbolal mnie brzuch ona sie dopytuje co z rozmowy na to miało wpływ,

poszukaj na spokojnie co spowodowało ze się bardziej spięłaś - no bo coś się podziało że bardziej Cię brzuch rozbolał jakaś myśl, zachowanie, pytanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia, nie wiem ile chodzisz na terapię ale szczególnie na początku jest wrażenie pogorszenia i to jest naturalny objaw. Terapeutka ma rację

gdy jej wspominam że właśnie rozbolal mnie brzuch ona sie dopytuje co z rozmowy na to miało wpływ,

poszukaj na spokojnie co spowodowało ze się bardziej spięłaś - no bo coś się podziało że bardziej Cię brzuch rozbolał jakaś myśl, zachowanie, pytanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia ogólnie rzecz ujmując, to terapeutka ma rację. Objawy somatyczne mogą, choć nie muszą, być związane z terapią. Skoro się pojawiły w jej trakcje, to prawdopodobieństwo się zwiększa.

Może jednak terapeutka ci nie podchodzi a skoro czujesz się coraz gorzej, to może jednak warto pomyśleć o zmianie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia ogólnie rzecz ujmując, to terapeutka ma rację. Objawy somatyczne mogą, choć nie muszą, być związane z terapią. Skoro się pojawiły w jej trakcje, to prawdopodobieństwo się zwiększa.

Może jednak terapeutka ci nie podchodzi a skoro czujesz się coraz gorzej, to może jednak warto pomyśleć o zmianie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szałwia ogólnie rzecz ujmując, to terapeutka ma rację. Objawy somatyczne mogą, choć nie muszą, być związane z terapią. Skoro się pojawiły w jej trakcje, to prawdopodobieństwo się zwiększa.

Może jednak terapeutka ci nie podchodzi a skoro czujesz się coraz gorzej, to może jednak warto pomyśleć o zmianie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z terapeutką jest ok, od jakiegoś czasu narastaly we mnie frustracje i lęki zwiazane z rodzajem terapii poniewaz czulam ze psychodynamiczna nie pomaga mi na napady lęku i objawy somatyczne. Np poczulam bol brzucha tuz przed wizyta i natlok mysli ze ona mi nie pomoze, ze pani psycholog bedzie pytac co to spowodowalo a ja nie bede potrafila wskazac przyczyny. Analizowałam co mogło spowodować objawy podczas wizyty, czy może ona faktycznie zrobila/powiedziala cos co tak na mnie wpłynęło, i za każdym razem dochodziłam do wniosku że nie w tym rzecz. To nie z tego powodu wynika. Rozmawiałyśmy o tym, udalo mi sie jakos powiedziec ze od dluzszego czasu narastala we mnie zlosc i lęk ze chodze na terapie ponad 2 lata a te objawy dalej sie pojawiaja. Ze analizowanie dziecinstwa i relacji z innymi nie pomaga na ten problem. Do tego poczytałam o terapii behawioralno poznawczej, że tam skupia sie wlasnie na objawach i jak je eliminowac, czegoś takiego mi brakowało. Na psychodynamicznej mowilam np "wczoraj dostalam ataku paniki, bolal mnie brzuch, bardzo sie boje ze to sie powtorzy" a ona "no dobrze, a z czym to pani wiaze". na dluzsza mete to jeszcze bardziej mnie frustrowalo bo czulam ze to nie rozwiazuje problemu. ciezko bylo mi to jej powiedziec, ale chyba przyjela to dobrze. powiedziala ze zastanowi sie jak polaczyc terapie psychodynamiczna, taka jak byla dotad, z behawioralno poznawcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z terapeutką jest ok, od jakiegoś czasu narastaly we mnie frustracje i lęki zwiazane z rodzajem terapii poniewaz czulam ze psychodynamiczna nie pomaga mi na napady lęku i objawy somatyczne. Np poczulam bol brzucha tuz przed wizyta i natlok mysli ze ona mi nie pomoze, ze pani psycholog bedzie pytac co to spowodowalo a ja nie bede potrafila wskazac przyczyny. Analizowałam co mogło spowodować objawy podczas wizyty, czy może ona faktycznie zrobila/powiedziala cos co tak na mnie wpłynęło, i za każdym razem dochodziłam do wniosku że nie w tym rzecz. To nie z tego powodu wynika. Rozmawiałyśmy o tym, udalo mi sie jakos powiedziec ze od dluzszego czasu narastala we mnie zlosc i lęk ze chodze na terapie ponad 2 lata a te objawy dalej sie pojawiaja. Ze analizowanie dziecinstwa i relacji z innymi nie pomaga na ten problem. Do tego poczytałam o terapii behawioralno poznawczej, że tam skupia sie wlasnie na objawach i jak je eliminowac, czegoś takiego mi brakowało. Na psychodynamicznej mowilam np "wczoraj dostalam ataku paniki, bolal mnie brzuch, bardzo sie boje ze to sie powtorzy" a ona "no dobrze, a z czym to pani wiaze". na dluzsza mete to jeszcze bardziej mnie frustrowalo bo czulam ze to nie rozwiazuje problemu. ciezko bylo mi to jej powiedziec, ale chyba przyjela to dobrze. powiedziala ze zastanowi sie jak polaczyc terapie psychodynamiczna, taka jak byla dotad, z behawioralno poznawcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×