Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Ja zawitałem u psychiatry gdy mój stan był bliski ku strzeleniu sobie samobója.24 h na kompie lub w łóżku przy 39 stopniach temperatury ,całe lato nie wychodziłem.Dopiero sierpniu zostałem zapisany do psychiatry ,okazało się ,że musiałem czekać miesiąc i dopiero we wrześniu mnie przyjęli.Lekarz ten był pierwszą osobą z którą mogłem szczerze pogadać o nerwicy ,natrętnych myślach oraz depresji.Widział w jakim jestem stanie i jesli będzie kontynuował wywiad ,to się rozpłacze więc wypisał mi receptę i zobaczyliśmy się dopiero po 2 miesiącach.Gówno mi paroksetyny pomogła ,tylko doprowadził do jeszcze gorszego stanu.Na drugim było gorzej bo nie wytrzymałem presji emocjonalnej,ze tutaj jestem i mam problem.Rozpłakałem się...Od tego momentu zaakceptowalem swoją chorobę.Przetestowałem wenle,serte nic nie pomagało więc postanowiłem ,że nie warto więcej tego brać ,bo obojętnie czy biorę czy nie i tak sytuacja była taka sama.Dwa lata przerwy od psychotropów.Os sierpnia jestem na Anafranilu który nic nie pomagała za to po pepisaniu mirtazapiny stał się cud i lęki odeszły ;)Tylko teraz jestem pewien co dokładnie zadziałało. Za niedługo do tego dojdę ;)

Teraz dla mnie wizyta u psychiatry to jakby iść po bułki do sklepu.

Czasami tylko obawa ,że spotkam znajomego gdyż obok drzwi gdzie siedzi psychiatra jest parę innych i innymi lekarzami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio znów wszystko za bardzo przeżywam i wzięło mnie na rozmyślanie...

...Jak myślicie, czy Psychoterapeuci Nas lubią? nie znoszą? mają dość ? Jakie uczucia w nich wzbudzamy? czy traktują nas tylko jako "kolejnego" pacjenta (posiedzę godzinę, kasa i do domu, do własnych spraw, obowiązków...a ten koleś niech się martwi sam o siebie...)

 

Czy cokolwiek dla nich znaczymy ?

 

Osobiście nie myślę o własnych klientach, taką mam pracę ... (gdybym to robiła, to dopiero byłabym zaburzona)

 

Ale jak to jest z Nimi, czy tak łatwo im jest pogodzić problemy innych z własnym życiem ... ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem u dwóch psychiatrów na terapiach. Były cechy które ich łączyły ale i cechy które ich różniły. Obydwaj grzebali w mojej przeszłości szukając przyczyny nerwicy. Co ich różniło to diagnoza i to, że skupiali się na czymś innym. Jeden był jakby dobrym ojcem, którego mi brakowało, a drugi był nauczycielem, partnerem rozmowy. Niektóre pytania były dość zaskakujące (intymne). Nie podobało mi się że byłem kolejnym klientem, który płaci i wchodzi następny. Wizyty kojarzyły mi się źle, musiałem wracać do przeszłości.

Od początku terapii czułem, że to nie to. Że szukam innej pomocy. I tak właśnie trafiłem do psychologa. Bomba! Rozmów z taką osobą mi pesymiście trzeba - wszystko na luzie, z uśmiechem, pozytywnie nastraja, mówi że będzie dobrze, że damy rade. Wizyta to jedno ale pomiędzy wizytami Pani zadaje mi 'prace domowe' i mam opowiadać czy się wywiązałem czy nie, czy mi to pomaga. To jest super! Spokojna rozmowa z żartem bardziej mi pomaga i wcale mnie nie obchodzi skąd się wzieła nerwica, zwalczamy ją, a ja nawet nie odczuwam, że z czymś walczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku na pewno nie tak jak sobie wyobrażałam,ale na plus.Opiera się na podstawie tego co ja powiem a nie o co On pyta .Dąży do tego aby jak nawięcej powiedzieć,ale starając się zadawać jak najmniej pytań od siebie(mały szczegół,ale sobie cenię ...nie notuje jak większość z psychiatrów).A co do psychologów to jak na razie nie mam przekonania i nie sądzę abym miała .Pogadać to ja mam z kim (o nawet choćby tu :P ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio znów wszystko za bardzo przeżywam i wzięło mnie na rozmyślanie...

...Jak myślicie, czy Psychoterapeuci Nas lubią? nie znoszą? mają dość ? Jakie uczucia w nich wzbudzamy? czy traktują nas tylko jako "kolejnego" pacjenta (posiedzę godzinę, kasa i do domu, do własnych spraw, obowiązków...a ten koleś niech się martwi sam o siebie...)

 

Czy cokolwiek dla nich znaczymy ?

 

 

 

Rozmawiałam kiedyś z pewną osobą która wspomniała mi że ma pacjentkę z osobowością chwiejną emocjonalnie, która próbuje nią manipulować (zresztą podobno nie tylko nią). Mówiła, że wkurza ją często ta pacjentka (oczywiście nie pokazuje tego po sobie ;) ). Niektórych wspomina pozytywnie. Znowu mi powiedziała otwarcie, że mojej terapii by nie poprowadziła, bo wobec mnie nie jest obiektywna i to mogłoby się źle skończyć. Także każdy terapeuta żywi wobec pacjenta jakieś uczucia i nieważne jakie one są powinien zachować się profesjonalnie, aby nie przekroczyć granic. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z racji tego, że coraz częściej chodzi mi po głowie pójście do psychologa (dla swojego własnego dobra), to chciałbym o coś zapytać, może ktoś mi udzieli odpowiedzi. :P

 

Oprócz psychologa coraz częściej słyszę pozytywne opinie o terapiach poznawczo-behawioralnych(dokładnie chodzi mi o tego rodzaju terapię odbywaną w grupie). I w związku z tym, czy w każdym mieście jest możliwość odbycia takiej terapii? Wiem, że w większych miastach nie byłoby z tym problemu, ja jednak mieszkam w trochę mniejszej mieścinie niż Kraków czy Wrocław, nie mówiąc już o stolicy :roll:

 

Od czego w zasadzie powinienem zacząć? Od psychologa i on mnie później może skierować na jakąś terapię grupową? Sam przyznam, że dla mnie byłoby to ciekawe rozwiązanie, bo jednym z moich problemów jest też to, że z relacjami z ludźmi jestem na bakier... pewnie bym się nauczył rozmawiać 'na żywo'. Byłoby to dla mnie pomocne. Póki co zaczynam terapię Richardsa. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

ja chodzę na poznawczo behawioralną prywatnie indywidualnie.

Grupowe sa chyba dużo powszechniejsze psychodynamiczne.

 

Ja rozmawiam z teraputą jako ma wobec mnie stosunek. On mnie zapewnia że nie mysli o mnie źle, ale to może być tylko deklaracja.

Ale traktuje mnie partnerko, co mi się podoba. A nie "z góry" jak czasami to doświadczyłam.

 

Po ostatnie terapii, gdy zeszłimy do głębokich przekonań, od tego czasu znaczne pogroszenie. Gdybym nie miała wspiarającego mężą pocięłabym się lub znowu próbowała się zabić. Czy to cierpienie kiedyś się skończy.

Od 2 lat walczę z depresją i już na prawdę nie wytrzymuję tego bółu :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według tego co piszesz, ta terapia Ci słabo pomaga. Może to tylko chwilowe pogorszenie u Ciebie. Zależy chyba jak się patrzy na niektóre sprawy, jakie ma się podejście. Kryzys każdemu może się zdarzyć, nawet jeśli liczy na szybkie efekty.

 

Niemniej jednak sam bym chciał spróbować takiej terapii, myślę że mogłaby mi sporo dać. Problem pewnie będzie tkwił w tym, że w moim mieście ciężko będzie skorzystać z takowego 'leczenia'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem u dwóch psychiatrów na terapiach.

dosc rzadkie zeby psychiatra jednoczesnie byl psychoterapeuta

Moja też jest :yeah: jednak oficjalnie praktykuje to pierwsze. Ale w rozmowie z pacjentem dokłada takie fajne podejście psychologiczne :yeah:

Ja na kolejnej wizycie zapłacę za 2 :pirate: mimo,że mam swoją terapeutkę.. ale z nią nie wgłębiam się w sprawy farmakologiczne. Z resztek ścierwa (czyt. benzo) czas się już uwolnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U psychologa i psychoterapeuty nie byłam i nie zamierzam.Pogadać mam z kim ,o nawet tutaj.U psychiatry inaczej jak sobie wyobrażałam i na pewno na plus czyli nie taki "diabeł straszny..." .Chwalę sobie bo opiera się na tym co ja z siebie wyduszę a nie dopytuje na siłę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według tego co piszesz, ta terapia Ci słabo pomaga. Może to tylko chwilowe pogorszenie u Ciebie. Zależy chyba jak się patrzy na niektóre sprawy, jakie ma się podejście. Kryzys każdemu może się zdarzyć, nawet jeśli liczy na szybkie efekty.

 

Niemniej jednak sam bym chciał spróbować takiej terapii, myślę że mogłaby mi sporo dać. Problem pewnie będzie tkwił w tym, że w moim mieście ciężko będzie skorzystać z takowego 'leczenia'.

 

niezbyt trafny komentarz. Ja widzę coś przeciwnego, oczywistym jest że im bliżej sedna problemu tym bardziej boli i trzeba to przetrwać.

 

I sprzeczność - sam byś chciał takiej terapii?

 

terapia beh pozn baaardzo żadko jest na nfz, nawet indywidualna. O grupowej w ogóle nie słyszałam, ew na oddziale szpitalnym

Zamiast pytac tutaj poszukaj, podzwoń, google będzie pomocne.

Proponuje kontakt z psychologiem/psychoterapeuta który po 2-3 rozmowach bedzie mogl stwierdzic jaki rodzaj terapii bedzie dla ciebie odpowiedni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U psychologa i psychoterapeuty nie byłam i nie zamierzam.Pogadać mam z kim ,o nawet tutaj

To nie ejst tak zle skoro wystarczy Ci problemy przegadac. Tylko po co wtedy psychiatra i prochy?

 

 

Nie wystarczy mi tylko problem przegadać dlatego potrzebne mi prochy a do prochów psychiatra. .Napisałam,że jak chcę się wygadać to mam do kogo niepotrzebny mi psycholog.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkiego po troche ,ale nie schizofrenia .Rujnuje bo spać też czasem trzeba i kilka chwil bez stresu ,smutku,braku motywacji czy kocentracji też się przyda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według tego co piszesz, ta terapia Ci słabo pomaga. Może to tylko chwilowe pogorszenie u Ciebie. Zależy chyba jak się patrzy na niektóre sprawy, jakie ma się podejście. Kryzys każdemu może się zdarzyć, nawet jeśli liczy na szybkie efekty.

 

Niemniej jednak sam bym chciał spróbować takiej terapii, myślę że mogłaby mi sporo dać. Problem pewnie będzie tkwił w tym, że w moim mieście ciężko będzie skorzystać z takowego 'leczenia'.

 

to jest moja druga terapia pozn - beh

pierwsza pomogła w pewnych sprawach

jednak zakończyła się

bo ja miałam taki mocny kryzys (poważna próba samobójcza - 2 dni byłam w spiączce)

i wtedy terapeutka mnie olała

 

może teraz jest ciężko bo pracujemy nad głebokimi problemami

taką mam przynajmniej nadzieję

że to cierpienie na coś się przyda

że będzie lepiej

 

jak nie to już nie wiem co mam ze sobą robić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkiego po troche

aha ..bo juz myslalam, ze raka chcesz wyleczyc morfina na zasadzie jak nie boli to go nie ma. Ale skoro masz choroby endogenne to bez lekow trudno.

bo spać też czasem trzeba i kilka chwil bez stresu ,smutku,braku motywacji czy kocentracji też się przyda...

 

Ja takie rzeczy leczylam poszukujac przyczyn bo co mi po tym ze zamaskuje objawy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"aha ..bo juz myslalam, ze raka chcesz wyleczyc morfina na zasadzie jak nie boli to go nie ma. Ale skoro masz choroby endogenne to bez lekow trudno.

 

Szczerze to aż się teraz roześmiałam ;)

 

 

 

ale nie mówię,że tego nie robię tylko,że wystarczy mi do tego Psychiatra ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×