Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Nie lubiałem, nie lubię i nie będę lubiał szufladkowania. Niezależnie czy to chodzi o jednostkę chorobową czy o rodzaj muzyki. Mam w karcie dwa symbole. Jakieś zaburzenia i coś z depresji. Na własne potrzeby nazywam ją Zmorą. Zapoznałem się z nią i walczę. Ma sprzymierzeńca w postaci Cienia, który wykorzystał moją słabość zagarnął większą przestrzeń niż dotychczas.

Gdzieś tam w pierwszych moich postach opisywałem co mi jest.

Terapia bardzo mi pomagała. Jestem pracownikiem socjalnym. To co nie było dopowiedziane na terapii sam analizowałem, doczytywałem itp. Raz przyszedłem z książką do terapeuty gdzie czytałem akapit o superwizji.

Dużo by pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy ,a tego by jeszcze brakowało ,żeby go przerzucił! Tego zrobic nie może ,,,ale oczywiście zaproponował( bo co mógł więcej zrobić). Jak tak nie leci na kasę ,to niech pomoże chłopakowi za 30zl za godzine ,a nie ( myslę ,że 80zł za pół godziny). Ty ich tak n ie broń . Jakbym wiedział ,że mi zapłaca 80 zl za godzinę to bym FRUNĄŁ do pracy i szukał jak najwięcej jeleni( różnymi sposobami). Tacy w depresjach i nerwicach to się brzytwy chwytają ,poza tym sa mało wtedy krytyczni.

Od maja do teraz po pół godziny i limit sie skończył .A to nowośc. To co nie mógł mu tego powiedziec na początku ,że do listopada na NFZ ,,,aaaapotem wyskakuj z portfela. Ludzie ciągna po dwa lata i więcej po 45 minut tygodniowo ,a limit trwa,,,a temu limit sie skończył. Dla mnie to frajer ...cwaniak i nikt więcej. Postawił chłopaka w trudnej sytuacji . Ja na miejscu Gwidoniusza juz bym mu nie zaufał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam w stosunku do sprawy ambiwalentne odczucia.

Jako terapeuta sprawdził się.

Owszem, na pierwszym spotkaniu przedstawił mi sprawę mówiąc, że możemy się spotykać tylko 30 min. tygodniowo i jeśli chcę za kolejny czas mam dopłacić. W większości chodziłem na spotkania przygotowany i starczał ten czas dla mnie. Z tego co sobie przypominam to 4 razy wychodziłem z gabinetu z poczuciem, że nie zakończyliśmy rozgrzebanego tematu. Byłem ostatnim pacjentem w poniedziałki więc miałem możliwość dopłaty za brakujący czas. Nigdy jednak, nawet w tej chwili, nie zdecydowałbym się płacić za terapię. Taki już jestem i chyba się nie zmienię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwidoniusz ,

 

Moja kumpela ma przewidziana Terapię na około 2 lata i chodzi 45 min . tygodniowo. Zadowolona wcale nie jest ,bo raczej więcej gada ,a tamta słucha i wtrąci para pytań ,słówek.

Tak poza tym ,to ta jej terapeutka powiedziała ,że na razie nie może tutaj kontynuować w Ośrodku terapii i zastąpi ja ktoś inny. Wyobrażasz sobie ,"ktoś inny" .Ktoś ,któremu a piać wszystko od początku i na nowo. Wkurwić sie idzie na tych koniowałów ,bo za kaske to by Ci dupę wylizali a zawsze na to mieli czas. W dodatku ten ich cennik. Tylko debil mógłby dac za godzine( albo i 45 minut) zwierzeń koło 80-100zł. Za co pytam?

Mój znajomy ma to samo co Twoja kumpela tylko właśnie prywatnie i stówe za wizytę, jak sie zapytałam co tam robi to to samo w sumie, zmian u niego duzych nie widzę po tych dwuch latach w zachowaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Candy14, za głos rozsądku.

Na całą sytuację jestem zły i rozżalony. Na terapeutę trochę też bo mi to przekazał w ostatniej chwili.

Pewnie to tez nie jego wina. Rozdrażniony jestem.

To, że napisałem posta i to, że mam od Was cenne odpowiedzi i rady pomaga mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gwidoniusz, masz prawo do wszystkich emocji ktore teraz Toba targaja. Przeznacz ten czas bez niego na retrospekcje i przerobienie w sobie i ugruntowanie tego co juz przerobiliscie i osiagneliscie. Czasami warto sobie zrobic mała przerwe i zobaczyc jak radzimy bez terapeuty :D Z tego co pamietam dziewczyny tak mialy w okresie wakacyjnym i po czasie chwalily tę przerwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co Candy14, drańciuszek już chyba wiedział co się święci bo cztery tygodnie temu proponował mi by spotykać się co dwa tygodnie. Nie zgodziłem się na to, bo nie czułem się gotowy. Z retrospekcji wynika więc, że nie powiedział mi całej prawdy i stąd się wzięła cała ta moja sytuacja.

Tą przerwę sobie rzeczywiście wykorzystam na radzenie sobie bez wspomagania terapeutycznego.

 

Kurcze, nie wiem gdzie jest Marcinowo, mam ochotę Ci wysłać zimne piwko za słowa otuchy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwidoniusz ,nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Może w całym tym "nie -po -Twojej - myśli" owa przerwa wyjdzie Ci na dobre ,,,i od następnej Terapii ,podejdziesz z nieco głębszym doświadczeniem . Może być tak ,że ta przerwa da Ci więcej niż całe to wygadywanie się przy Gościu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się dziś dowiedziałem że moja terapia na oddziale dziennym się skończy 14 grudnia dla wszystkich. Pewnie też przez brak kasy ;) Ale do 28go miałem mieć, to dużej różnicy nie ma w moim wypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak przy okazji tego co napisał gwidoniusz zastanawiam się. Czy gdy skończy mi się półroczna terapia refundowana przez nfz. Spotkania 2 razy w tygodniu. I skończy się gdzieś w okolicach marca to czy już cały przyszły rok będzie dla mnie stracony. Czy zostanie mi tylko chodzenie prywatnie czy nie. Bo dajmy na to w tej placówce do której chodzę są wizyty w cenie 100zł za godzinę. Ciekawi mnie jak są dzielone te środki czy coś wpływa też na konto terapeuty czy nie bo wolałbym mu płacić bezpośrednio niż utrzymywać dodatkowa biurokracje w placówce. Chyba że miałby ceny dużo wyższe. Czy koledzy koleżanki forumowe znają takie praktyki lub słyszały o nich że jeśli umówić się z terapeutą na jakieś dłuższe chodzenie do niego i to na przykład dwa razy w tygodniu czy ma to wpływ na konkurencyjność ceny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawi mnie jak są dzielone te środki czy coś wpływa też na konto terapeuty czy nie bo wolałbym mu płacić bezpośrednio niż utrzymywać dodatkowa biurokracje w placówce.

Nie mam pojecia..ale chyba wplywa bezposrednio do niego a on oplaca z tego pomieszczenie + placi podatki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, długość terapii nie wpływa na jej cenę, to nei wyprzedaż w supermarkecie;]

 

wszystko zależy od danego ośrodka i tego jaką umowę udało się im wynegocjować. A po nowym roku będą zawierać nową umowę, więc póki co pewnie sami nei beda wiedzieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Selma, już odpowiadam bo nie mogłem znaleźć "mojego tematu".

Terapeuta ma certyfikat PTP. Minęło troszkę czasu ale i tak mam wiele negatywnych emocji.

Dowiedziałem się, że nie tylko mnie to spotkało. Po prostu placówka w której terapeuta pracuje i dokąd ja jeżdżę nie ma już punktów dla nas pacjentów. Dowiedziałem się, że tak naprawdę mogli by już ją zamknąć, gdyby nie to, że psychologowie mają tam również odpłatne terapie oraz, że są tam też inni lekarze.

Mam po prostu pecha :((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem tylko raz u psychologa, dawne dzieje - po próbie "skończenia" ze sobą ;)

Nie wspominam zresztą miło tej wizyty, byłem tam z matką - doszło do wzajemnych oskarzeń, obwiniania się itd. A pani psycholog? Nie wiem, wydawało mi się, że podeszła do sprawy mało poważnie, w niektórych momentach wyglądała jakby się miała zacząć śmiać :mhm:

 

Mimo to, coraz częściej myślę, że może spróbuję się wybrać na włąsną rękę do jakiegoś psychologa. Potrzebuję się komuś wygadać. Tylko ciężko pewnie trafić na dobrego psychologa, który będzie traktował serio "pacjenta". Z drugiej strony zawsze miałem opory przed podejmowaniem takich kroków - psycholog czy psychiatra, bo to takie ośmieszające, bo ktoś się dowie z mojego bliskiego otoczenia i będę wytykany palcami - "nienormalny". Ale może jednak warto? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy terapia ma sens, kiedy źródło problemu nadal jest w domu?

Bo zastanawiam się czy jest jakiś sens, kiedy chodzę na terapię, tak jak inni DDA, ale oni już nie mają tych sytuacji w domu, a ja tak.

I tak się głowię... Oni przeżyją na "nowo" swoje dzieciństwo, zrozumieją swoje emocje, przyzwolą na ich ujście, a ja...?!

Ja nadal mam problem i raczej żadne słowa tu nie pomogą. Nie można mi powiedzieć, że to przeszłość itp.

Czy jest sens?

Czy wrócić, jak problemu już nie będzie, tylko zostanie problem we mnie...?

I proszę szczerze pisać.

Muszę się dowiedzieć, co powiedzieć w czwartek terapeucie, czyli już jutro.

Czy chcę dalej terapii, czy na razie chcę zrezygnować.

A to jest uzależnione od tego czy moja terapia w tym momencie ma jakikolwiek sens.

Bo ja mam wrażenie, że ta terapia jest bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×