Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

No spowodował, że się przywiązałam. Jakbyś zareagowała na coś, czego nie chcesz? Sądzę, że byś się zezłościła.

Jak pójdę, to muszę się spytac, czy zrobił to specjalnie. :(

Niech teraz coś z tym zrobi. :(

Niepotrzebnie skomplikowało to sprawę. On skomplikował. :evil:

Znaczy wiem, że to moje emocje, więc moja i wina, ale...

On może to zrobił specjalnie, a jeśli tak to wtedy jest też jego wina. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monar ja mysle, ze on tego specjalnie nie zrobil. nie jest to jego celem a jedynie skutkiem ubocznym terapii. Masz do tego stopnia zaburzoną relację rodzinną, że szukasz w nim ojca. sama napisalas, ze chcialabys zeby ta relacja byla ojciec-corka itp.

ja przechodzilam cos podobnego w twoim wieku, nie do terapeuty a do dyrektora szkoly, z ktorym duzo wtedy rozmawialam, ktory dawal mi pcozucie bezpieczenstwa i zainteresowania moimi problemami. tez na niego przenioslam wszystkie emocje ktorych nie mialam jak przezyc bo ojciec mnie nie kochal.

powiedz mu o tym co czujesz, jak go traktujesz itp. on powinien o tym wiedziec, ale mysle, ze sie domysla tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, Takie "przywiązania" (a nawet i zakochania) po prostu zdarzają się podczas terapii. Czy z tego powodu terapeuci powinni przestać leczyć? Ktoś ci nagle poświęca tyle uwagi. Normalnie zdrowy człowiek, który nie ma jakiś deficytów emocjonalnych raczej nie reaguje uzależnieniem się od drugiej osoby. Kiedy przyjął cię jako pacjentkę, przyjął cię z całym twoim bagażem emocjonalnym nad którym będziecie pracować, no i który czasami może wybuchać (jak teraz).

Radziłbym podjąć to właśnie teraz z terapeutą, bo taki sposób reagowania może przejawiać się w ralacjach z innymi i uniemożliwiać ci je. Nie widzę tutaj jakiś prób uzależniania cię od niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vifi, uzależniał mnie od siebie. jest dla mnie za dobry, w każdej sprawie mogę na niego liczyć. czy to szkoła, czy to praca, on ma zawsze pełno pomysłów. które może zrealizować (!)

poza tym miałam wrażenie, że on też widzi we mnie córkę.

pewnie to mój wymysł

 

-- 11 lis 2012, 20:51 --

 

tak samo jak przezywanie emocji nie jest żadną winą

no ja wiem. ale uczucie przywiązania do kogoś obcego jest winą. bo to złe.

 

-- 11 lis 2012, 20:55 --

 

mysle, ze sie domysla tego.

właśnie też tego się boję... że to było widać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

mysle, ze sie domysla tego.

właśnie też tego się boję... że to było widać.

 

ale nie masz się czego bać. a skoro on to zobaczył, to od następnej sesji będziecie nad tym pracować :)

a z tą córką to jednak sobie wymyśliłaś, bo to jednak twoje nieświadome pragnienia, mieć fajnego troskliwego rozumiejącego ciebie rodzica ( czy to matkę czy ojca)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co, mi sie wydaje, ze mozesz miec troche racji ale jednak jestes w takim wieku, gdzie potrzebujesz autorytetu w postaci ojca ( matka w tym czasie schodzi na drugi plan nawet w normalnych rodzinach) a twoj ojciec tez nie do konca spelnia swojej roli pomimo tego, ze nie pije. wiec pojawil sie w twoim zyciu inny facet ( terapueta), ktory ci zapelnia powstala luke emocjonalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mam przyjaciół płci męskiej, wielu... i czemu na nich tego nie przenoszę, tylko na terapeutę ? bo jest starszy...? bo jest dla mnie autorytetem? (w końcu jakiś mam) bo fakt... przyjaciele, to zbyt poważni nie są ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mam przyjaciół płci męskiej, wielu... i czemu na nich tego nie przenoszę, tylko na terapeutę ? bo jest starszy...? bo jest dla mnie autorytetem? (w końcu jakiś mam) bo fakt... przyjaciele, to zbyt poważni nie są ;)

 

odpowiedzialas sobie na pytanie :) poza tym terapeuta, jak mniemam, jest wiekowo starszy od twoich znajomych i wiekowo w takim, że mógłby być twoim ojcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od maja br chodziłem na terapię, nieważne do jakiego miejsca, mając spotkania z psychoterapeutą 30 minut raz w tygodniu. Za to wsparcie nie płaciłem nic gdyż było finansowane w ramach kontraktu z nfz.

Dwa dni temu, po pracy, już prawie wychodziłem na busa zadzwonił do mnie terapeuta mówiąc, że dziś wyjątkowo musi wyjść wcześniej i, że w tym roku nie spotkamy się gdyż przekroczyłem limit? skończył się kontrakt? nadebrałem godziny?

Nie wiem. Byłem zbyt zszokowany i straciłem zdolność myślenia.

Była to terapia podtrzymująca na którą dojeżdżałem troszkę ponad 20km. Pomimo tego, że czas dojazdu był dłuższy niż czas spędzony w pokoju na foteliku bardzo mi te spotkania pomagały.

Minęły dwa dni. W dalszym ciągu czuję złość i niechęć do współpracy z tym panem.

Powiedział, że mam do niego zadzwonić przed świętami i umówimy terminy na przyszły rok, ale ja na tą chwilę nie chcę go już widzieć.

Zaproponował mi oczywiście kontynuację spotkań za które miałbym płacić, ale niestety bariera finansowa na to mi nie pozwala.

 

Trochę się wyżaliłem.

Miał ktoś podobne doświadczenia z terapeutą?

Jakieś rady ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od stycznia przyszłego roku mogę mieć przyznane to świadczenie.

Z tym, że mam negatywne odczucia co do współpracy z dotychczasowym terapeutą. Czuję się wystawiony do wiatru. Wmawiam sobie, że jest to kopniak by się przemóc i zawalczyć mocniej z moją Zmorą, ale kiepsko mi to wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki.

 

Właśnie z optymizmem i pozytywnym myśleniem mam największy problem.

Nie jest to przytyk wobec Ciebie, ale jak słyszę radę, że muszę myśleć pozytywnie to mnie ogarnia coraz większy dół i Zmora zwycięża.

 

Z większym czy mniejszym skutkiem walczę. Lepiej czy gorzej funkcjonuję w pracy zawodowej.

Obawy mam takie, że nie poradzę sobie bez profesjonalnego wsparcia w okresie jesiennym, przedświątecznym, noworocznym, który zamiast radości i rodzinnego świętowania kojarzy mi się z czymś zgoła odmiennym - sztucznością, blichtrem, pierdzielonym tirem Coca coli z melodyjką "coraz bliżej święta".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię świąt.. :shock: To taka sztuczność..

 

 

A co do Ciebie wiem , że z tym mysleniem każdy gada...

ech..

Chociaż spróbuj znaleźć w sobie siłe aby poprawić choć odrobinkę swój komfort psychiczny..

 

Gdyby istniała możliwość z chęcią oddałabym Ci część swojego humoru..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki bedzie.dobrze, za radę. Ze względów charakterologicznych nie umiem kogoś opieprzyć, wyrażać złości. Jestem raczej osobą, która bez końca tłumaczy i przekonuje. A, że złość, emocje i to wszystko co powinno wypchnięte być na zewnątrz kumuluje się we mnie, pojawiły się u mnie problemy.

Pracując kilkanaście lat w pomocy społecznej i lubiąc tą pracę zastanawiam się nad poważnymi zmianami zawodowymi. Nie wiem czy wytrzymam kolejne kilkanaście. Zwłaszcza, że szykują się kolejne niezbyt korzystne, ale konieczne zmiany, a public relations mamy bardzo kiepski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gwidoniusz, mam podobny problem..nie umiem..a wlasciwe boje sie wyrazac zlosc grrr. Dzielnie ucze sie ja wyrazaz na terapii..ostatnio powiedziałam mojej terapuetce, ze jestem wsciekła na nia:) i wcale nie było tak strasznie hehehe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz bedzie.dobrze, ja nagromadzoną złość wyładowywałem na siatkówce i na koncertach. Bardzo silno atakowałem wystawiane piłki i z poświęceniem broniłem ataków rywali. Na koncertach zaś zabezpieczony jednorazowymi soczewkami wchodziłem w największe pogo rozrzucając włosiska we wszystkie strony nie bacząc na siniaki czy innego typu urazy.

Moja Zmora jak mnie dopadła spowodowała, że przestałem grać i przestałem jeździć. Dzięki m.in terapii wróciłem do siatkówki. Byłem już na dwóch treningach. Przeżywanie muzyki na żywo, które uwielbiam musi jeszcze poczekać. Kupiłem np bilet na Dead Can Dance, ale odsprzedałem go.

Braknie mi coponiedziałkowych spotkań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwidoniusz ,

30 minut tygodniowo to bardzo mało... i przekroczyłeś limit? No ciekawe ,czy ten Twój Pan serdeczny nie robi tego celowo ,aby jak już przyzwyczai pacjenta do siebie ,potem nie przerzuca go prywatnie i ciągnie kasę. Z jednym mu wyjdzie ,z drugim nie ,ale zawsze kogoś wychaczy i druga pensyjka jak znalazł.

Nie dość ,że sie poświęcaleś i musiałeś do Niego dojeżdzać ( to również koszta i czas) ...dlatego rozumiem Twoja złość. Ja bym zadzwonił do NFZ ,wyjaśnił o co chodzi i zapytał się czy faktycznie wykorzystałes limit? Od tego oni sa ,a nie tylko brania kasy.

Moja kumpela ma przewidziana Terapię na około 2 lata i chodzi 45 min . tygodniowo. Zadowolona wcale nie jest ,bo raczej więcej gada ,a tamta słucha i wtrąci para pytań ,słówek.

Tak poza tym ,to ta jej terapeutka powiedziała ,że na razie nie może tutaj kontynuować w Ośrodku terapii i zastąpi ja ktoś inny. Wyobrażasz sobie ,"ktoś inny" .Ktoś ,któremu a piać wszystko od początku i na nowo. Wkurwić sie idzie na tych koniowałów ,bo za kaske to by Ci dupę wylizali a zawsze na to mieli czas. W dodatku ten ich cennik. Tylko debil mógłby dac za godzine( albo i 45 minut) zwierzeń koło 80-100zł. Za co pytam? Jeszcze jak jest jakiś dobry Terapeuta ,ale większość (JESTEM TEGO PEWIEN!!!) ,to poszło na łatwy chleb i chodzi im o robienie pieniędzy.

Poza tym na Fundusz zdrowia to Państwo płaci, czyli ja ze swoich podatków, a nie życzę sobie by takie koniowały ( których w ogóle nikt nie sprawdza jak leczą i z jak mizernym efektem ) dostawali kasę za nieokresloność ( bo nic trafniejszego nie przychodzi mi do Łba).

Pewnie i zdarzaja się Terapeuci z Prawdziwego zdarzenia ,ba nawet z Powołania ,ale ich w tym galimatiasie i goniotwa za kasą... szczypta tylko jest.

Sam swego czasu trafiłem na takiego h..ja ,że sam nie wiem co to było ,terapia czy wyanawanie grzechów z przeszlości . Drugi raz sie na to nie dam nabrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego tak naskoczyliscie na terapeute? Przeciez limit czasowy nie zalezy od niego tylko NFZ ktore refunduje niewiele niestety. Kalebx3, pan nie przerzucil go prywatnie wiec przestan gdybac ze leci na kase. Juz widze jak Ty bys biegl do pracy wiedzacf, ze Ci za to nie zaplaca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×