Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

zielona, moim zdaniem i nie tylko to jest niedopuszczalne zeby terapeuta przeciągał czas spotkania, może się zdarzyć raz na jakiś czas, 5 minut ale nie tyle by ktos czekal, pacjenci nie powinni sie mijać w poczekalnie, po to jest to 10 minut przerwy przynajmniej

 

jesli uwarzasz ze dala sobie wejsc na glowe to niedobrze, powiedz jej o tym. to ona ma pilnowac swoich i twoich granic. powiedz jak sie z tym czujesz

ma certyfikat i superwizje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodzę prywatnie i maks przeciąganie wizyty to 5-10 min. Po prostu terapeutka wykorzystuje przerwę między pacjentami na zakończenie, ale ogólnie rzecz biorąc wszystko jest bardzo punktualnie. Rzadko kiedy nawet mijam się z następnym pacjentem.

a są tu tacy, którzy popłynęli w platoniczne uczucie do terapeuty tej samej płci? rozmawiacie o tym na sesji? czy temat skrzętnie pomijany?
myślę, że uczucie to jeszcze nie jest, ale bardzo idealizuję moją terapeutkę. Jest dla mnie kimś wyjątkowym, kimś kto mnie rozumnie i chce mi pomóc. Darzę ją ogromną sympatią i coraz większym zaufaniem, mimo że tak naprawdę jestem na początku terapii. Jest jedyną osobą, która w realu mnie słucha i nie ocenia. Wiem, że może wyjść potem z tego problem, ale na razie milczę. Zobaczymy jak to będzie dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona, ... piszę o swoim terapeucie w rodzaju męskim, a rzeczywiście jest to Kobieta... i właśnie sobie zdałam sprawę, że chyba chciałam to przed Wami ukryć, i chyba wiem dlaczego. Jakby to wyglądało... zakochałam się w Kobiecie !? ale nie żywię do Niej pociągu seksualnego, ja po prostu Jej ufam jak nikomu na świecie i wiem że mnie nie skrzywdzi i nie opuści...

 

nie powiedziałam Jej (jeszcze) o moich uczuciach jakie do Niej czuję (ale myślę, że się domyśla, bo inteligentna z niej osoba)

a dlaczego nie powiedziałam, bo się wstydzę... bo się boję, że ucieknie jak to usłyszy...bo to takie głupie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś poczułam się opuszczona przez terapeutę. :( Zlekceważona, pomimo tego, że oczywiście poświęcał mi uwagę. Wyszłam, jak poparzona, powiedziałam, że nie wiem, czy jeszcze wrócę. Głupio mi. Tak strasznie mi głupio. Zrobiłam z siebie idiotkę. Nawet nie wiem, czemu tak wybuchłam. Byłam lekko mówiąc: wkurwiona. Niestety pewnie już nigdy do niego nie wrócę, ponieważ uważam ba... wiem, że tak się zachowałam - że zachowałam się jak kompletna idiotka, która nie wie, czego chce. Jak wariatka. Normalnie. Wstyd. Nigdy więcej. Zmieniam terapeutę. Albo wgl już nie chcę pomocy. To jest za trudne. :shock:

 

-- 08 lis 2012, 13:47 --

 

Chyba jestem za młoda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaloria, myślę, że nie ucieknie ani nie pomyśli, że to głupie! Bo to ludzkie i normalne. Tak jak już pisałam w tym wątku... ja do swojej Terapeutki też żywię bardzo pozytywne emocje- sympatię, przywiązanie, szacunek i często tęsknotę. Odważyłam się jej o tym powiedzieć, wywaliłam swoje uczucia jak kawę na ławę i to był mój przełom w terapii. Teraz wspólnie to przepracowujemy, a mi jest lżej jak niczego nie skrywam i nie wypieram uczuć, pogodziłam się z nimi choć na początku też wydawały mi się głupie! Bo jak mozna tak bardzo lubić osobę, której w ogóle nie znamy i o której nic nie wiemy... prócz tego, że jest wspaniałym terapeutą?? Moja terapeutka jest mega profesjonalna, nie przedłuża sesji, no maksymalnie czasami 3 minuty, nigdy nie minęłam się z innymi ludźmi w poczekalni i nie wyobrażam sobie tego. Bardzo ją za to cenię, że nie da się "naciągnąć" na 10-15 minut. Na początku terapii zawarłyśmy kontrakt i trzymamy się ustalonych w nim zasad.

 

-- 08 lis 2012, 14:57 --

 

Monar, Powiedziałaś mu to?? Że jesteś na niego wk*wiona ? Choć to trudne takie emocje się zdarzają w terapii i ważne jest by mówić głośno terapeucie, że Ci się nie podoba jego zachowanie, mega ważne by to przegadać :( Możesz napisać o co poszło? Hej, i głowa do góry!!!! :smile: kryzysy się zdarzają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariposa28, on to zauważył, spytał, dlaczego się wkurzyłam. Powiedziałam, że nie wiem, ze nic nie wiem, nie wiem, co czuję i nie wiem, czego chcę. Zachowałam się jak wariatka. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar - wyluzuj - ja się ciągle zachowuję jak głupia idiotka, i też się wkurwiam na Terapeutę (bardzo często).

myślę, że te moje wybuchy agresji wiążą się z tym, że pragnę być Jej jedyną popierdzieloną pacjentką, aby się o mnie martwiła, abym stanęła na "podium" (zastanów się - może też tak masz)

Nic Ci nie da, że będziemy Cię pocieszać ...taka gadka szmatka... wrócisz do Niego...bo oto właśnie chodzi, że MY nie wiemy o co nam chodzi i ONI mają za zadanie to odkryć, poukładać, pomóc nam ...

 

Mariposa28_ jeszcze się wstydzę, bo może się okaże że jestem bi ... :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaloria, no tak, ale jak wrócę do niego, to znów głupie uczucia, głupia sytuacja, będę się bać, stresować, a wolę być konsekwentna, powiedziałam, że nie przyjdę i... powinnam nie przyjść.

 

ps. nie chodzi mi o to, byscie mnie pocieszali

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar ja tam swojej powiedziałam, że jestem chora psychicznie i zachowuję się jak nnormal. To chyba jest moje wytłumaczenie. Już jej tyle różnych głupstw powiedziałam, że przy innej osobie spaliłabym się ze wstydu i na pewno skróciłabym tę znajomość. Ale Psychoterapia to nie jest zwykła relacja - w innej relacji mogłoby być Ci głupio ( bo tak nie wypada etc.) Oni są przygotowani na takie nasze wybuchy i inne pierdoły

 

 

ps. i wcale nie chce Cię pocieszać, a nawet nie mam zamiaru... po prostu wymiana zdań, doświadczeń -)

 

-- 08 lis 2012, 15:44 --

 

powiedziałam, że nie przyjdę i... powinnam nie przyjść

a ja powinnam być piękna i bogata... ale nie jestem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdarza się, że rozmowa z terapeutą obejmuje obszary naszego życia, które nas stresują i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

I wtedy zaczynamy się wkurzać i nawet nie wiemy dlaczego. Dopiero znalezienie, przepracowanie tematu, omówienie go pozwala odkryć źródło naszej złości. Czasami jest tak, że omawiana sytuacja przypomina nam stresującą nas kiedyś sytuację i dochodzi do wzrostu złości i gniewu.

W żadnym przypadku nie należy przerywać terapii.

Myślę, że terapeuta na pewno rozumie Cię i następna wizyta będzie bardziej konstruktywna.

Terapeuci są przygotowani na niekontrolowane zachowania pacjentów i nie robią z tego problemu.

Twoje zachowanie było tylko wskazówką, że jest jeszcze coś do przerobienia, że nie wszystko zostało omówione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po czasie jednak zdalam sobie sprawę z tego,że to wcale nie na Nią jestem zła tylko na to,że dotknęła drażliwego tematu i powiedziała coś,czego usłyszeć nie chciałam.No,ale terapia nie polega na tym,żeby mnie ktoś głaskał po główce i w gruncie rzeczy cenię sobie to doświadczenie.

cenna uwaga Lilith, :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś poczułam się opuszczona przez terapeutę. :( Zlekceważona,

Dlaczego?

 

-- 08 lis 2012, 17:55 --

 

a wolę być konsekwentna, powiedziałam, że nie przyjdę i... powinnam nie przyjść.

szukasz wymowek zeby zrezygnowac bo zabolalo?

 

Ad 1. Bo kazał mi wyjść, w sensie, że musimy już kończyć, a ja tego momentu strasznie nie lubię. Gdzieś pisałam, że czuję się, jakbym traciła grunt pod nogami, bo tam czuję się dobrze. Wiem, że nie mogę tam siedzieć, zamknąć się w tym pokoju z nim na zawsze, a czasem strasznie tego żałuję. Widać tu właśnie, jaka jestem naprawdę dojrzała.

Ad 2. Nie. Ja chyba nie szukam wymówek. Po prostu ja zrezygnowałam. A ja jak coś mówię, to to nie są słowa rzucone na wiatr. A przynajmniej staram się, by tak nie było. I teraz mam dylemat. Bo dobrze wszyscy wiemy, że czuję się przybita... Bo żałuję swojej decyzji. Z drugiej strony - moje ego chyba by tego nie uniosło. Zawiodłoby się, jeśli jednak bym do niego poszła. Chcę iść, ale nie chcę. Pewnie niepotrzebnie się "linczuję". Za mało mam problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo kazał mi wyjść, w sensie, że musimy już kończyć, a ja tego momentu strasznie nie lubię.

Wiec w jakis sposob Cie zlekcewazyl i opuscil? Skonczylo sie spotkanie przeciez. Przypuszczam, ze nie jestes jego jedyna klientka

Gdzieś pisałam, że czuję się, jakbym traciła grunt pod nogami, bo tam czuję się dobrze.

Rozumiem to uczucie ale cieszy mnie tez ze teraputa stawia Ci granice bo za bardzo bys poplynela..wiec docen to zamiast wsciekac sie na niego.

 

Po prostu ja zrezygnowałam. A ja jak coś mówię, to to nie są słowa rzucone na wiatr.

to jest wlasnie ta wymowka.. korzystasz z okazji zeby uciec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dotknęła drażliwego tematu i powiedziała coś,czego usłyszeć nie chciałam.

no ale akurat u mnie w terapii to ja sobie otwieram oczy albo sobie mieszam w głowie... sama nie wiem

np. dziś powiedziałam, że nazwijmy rzecz po imieniu, że moja rodzina to patola, on do mnie czemu, co, jak. ja, że no jak to czemu. przecież dobrze wie, dlaczego i że nie żyję od dzisiaj i swoje wiem. jak tacy ludzie, jak my, jesteśmy odbierani. takie rodziny są nazywane patologicznymi! a on do mnie czy ja siebie uważam za patolę, ja że tak. a on, że mam mu to powiedzieć prosto w oczy takim razie, no to mu powiedziałam. myślał, że nie powiem. przecież to prawda. w czym miałabym mieć kłopot?

potem mi on gadał, że u mnie w domu to i ojciec i matka i brat stosują wobec mnie przemoc. a ja ich dźwigam, że mam wziąć spróbowac wziąć na plecy mame,tate i brata, bo to cały czas robię. że jestem łącznikiem w rodzinie i że to ja ich podtrzymuję. to ja się go pytam: "no więc właśnie, to co będzie jak się wyprowadzę? będą na dnie? przecież ja na to nie pozwolę". no on, że czasem trzeba osiągnąć dna. no ale to mnie nie przekonuje, kto by pozwolił na to, by rodzice poszli na dno? o bracie to nie mówię, o matce też, ale mam jeszcze tatę.

no i wiele różnych było problemów omawianych, nie wiem, co mogło mnie tak rozdrażnić...

o bracie nawiązał... powiedziałam, że nie chcę o tym gadać. od tamtej chwili zrobiłam się taka "niespokojna", ale to chyba nie było przyczyną wybuchu

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, rozumiem Twoją niechęć do powrotu do terapeuty, zwłaszcza po wypowiedzeniu takich słów, ale zastanów się czy warto marnować to, co do tej pory osiągnęłaś? Uważam, że tak przerwana terapia wyszłaby Ci bokiem i z czasem byłoby tylko gorzej. To Ty tu jesteś najważniejsza. Nie pozbawiaj się szansy na pomoc i po prostu idź na następne spotkanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Wiec w jakis sposob Cie zlekcewazyl i opuscil? Skonczylo sie spotkanie przeciez. Przypuszczam, ze nie jestes jego jedyna klientka

 

2. Rozumiem to uczucie ale cieszy mnie tez ze teraputa stawia Ci granice bo za bardzo bys poplynela..wiec docen to zamiast wsciekac sie na niego.

 

3. to jest wlasnie ta wymowka.. korzystasz z okazji zeby uciec

 

Ad 1. Opuścił mnie, a ja na to nie byłam gotowa. :( Wiem, że nie jestem jedyną pacjentką. I dobrze, że pomaga też innym. Ale te 2 minuty by go nie zbawiły, mógł mnie uspokoić, a nie ja wyszłam w takim stanie z tego pokoju. Dobrze, że nie jest ze mną ostatnio źle, wręcz przeciwnie. Trzymam się jakoś, więc głupiej rzeczy nie zrobiłam.

Ad 2. No granica. Ja chciałabym się mu tam rozpłakać, kiedyś mi zaproponował, że mnie przytuli. Ja to odrzuciłam. I też tego żałuję. Bo ja wgl jeszcze się z emocji płaczem nie uwolniłam. A taką miałam ochotę nieraz, z drugiej strony - przecież tego nie lubię. Ale chciałabym kiedyś się przełamać. Wiem, że nie powinnam się na niego wściekać. On chce dobrze, chce mi pomagać i pomaga a ja szukam dziury w całym. :(

Ad 3. Uciec... Przed czym ? Boli mnie to, że chodzę na terapię? Jak dotąd przecież tak zachwalałam, wychodziłam i było dobrze...

 

Nie pozbawiaj się szansy na pomoc i po prostu idź na następne spotkanie.

Moje ego mi na to nie pozwala. Powiedziałam mu, że nie pójdę do niego.

Kurde jak ja się nie zjawię, to niech do mnie zadzwoni. Proszę... Bo jak nie to wydaje mi się, że ja się nie przełamię.

Czekam na cud... Widzicie. Nie wiem, czego ja chcę.

To Ty tu jesteś najważniejsza.

Powiem Ci, że prawie mnie kupiłaś tymi słowami. Trudno mi będzie tam pójść do niego. Co ja mu powiem? Jak ja mu spojrzę w oczy? Już ostatnio nie wiedziałam, jak spojrzę mu w oczy, dziś spojrzałam, co prawda nie za długo, i źle się zachowałam, ale...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ego mi na to nie pozwala. Powiedziałam mu, że nie pójdę do niego.
Schowaj ego do kieszeni. Ono Ci nie pomaga. I naprawdę to Ty tu jesteś najważniejsza, nie terapeuta. On jest dla Ciebie, nie Ty dla niego. Myślę, że powinnaś normalnie iść na następne spotkanie, ewentualnie przeprosić za swoje zachowanie jeśli tego potrzebujesz i tyle. Ze złością też trzeba nauczyć sobie radzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienormalna21, boję się, że mnie nie będzie już brał na poważnie. bo jeśli przyjdę, to nie dotrzymam "swojej obietnicy". zachowam się jak dziecko.

 

-- 08 lis 2012, 19:06 --

 

bo wlasnie zastanow sie nad tym.. bo teraz nie masz powodu rezygnowac

nie miałam powodu rzeczywiście, ale teraz mam. zrezygnuję, żeby nie czuć tego przywiązania. no zobacz. jeśli do niego pójdę, to pokażę, że bez niego sobie nie radzę. okażę słabość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, a czy będzie Cię brał na poważnie, jeśli do niego nie przyjdziesz?

Poza tym to nie była żadna obietnica, ale słowa wypowiedziane w złości. Zastanów się czy naprawdę nie chcesz do niego przyjść, czy po prostu Ci wstyd za to jak się zachowałaś?

Wg mnie powinnaś kontynuować terapię i na następnym spotkaniu porozmawiać o tym, co się wydarzyło. Szczerze mu opowiedzieć jak się poczułaś i dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zrezygnuję, żeby nie czuć tego przywiązania.

Idz i naucz sie jak radzic sobie z tym przywiazaniem :)

 

jeśli do niego pójdę, to pokażę, że bez niego sobie nie radzę. okażę słabość.

a co w tym zlego? :shock: gdybys sobie radzila to nie musialabym w ogole do niego chodzic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×