Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chodzi o wybaczanie- oczywiście nie mówię tutaj o skrajnych przypadkach czyli przemocy nadużyć itp.

 

Jak u większości z nas problemy wynikają właśnie od rodziców. Bardzo trudno stworzyć odpowiedni, zrównoważony dom. Dojrzałość i dorosłość jest właśnie po to żeby otrząsnąć się z tego, przestać winić, wyodrębnić się, wyrwać z tego i zacząć walczyć o swoją osobowość. Ja sama nie chcę się usprawiedliwiać- ja mam problemy przez rodziców, oni są winni i teraz wszyscy wokół cierpcie. Chcę się doskonalić. Kiedyś usprawiedliwiałam ludzi, tłumaczyłam sama przed sobą ich zachowania. Nie rozumiałam, dlaczego ludzie są dla siebie tak surowi. Teraz jak trochę podrosłam widzę, że sama decyduje o sobie. Zarówno o tym czy zjem obiad, i o tym że wezmę się za terapię i spróbuję krok po kroczku wyzbywać się patologicznych zachowań. I ludzie też podejmują świadome decyzje. ( Nie mówię o atakach, stanach chorobowych, tylko o decyzjach co z tym zrobią) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleks2graddy, Dla mnie wybaczenie, w ktore angazuje swoje najglebsze emocje, ma sens tylko wtedy gdy krzywda zostanie uznana i zrozumiana. Moim zdaniem wtedy można budować nową relację a nie żyć w świecie jakiejś iluzji.

 

To oczywiście w swoim kontekście pisze tylko i wyłącznie.

 

POwiem z własnego doświadczenia że jak sie zrozumie i uzna krzywde i reakcję na nią za usprawiedliwioną, to już nie ma czego wybaczać, bo to po prostu znika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleks2graddy, Dla mnie wybaczenie, w ktore angazuje swoje najglebsze emocje, ma sens tylko wtedy gdy krzywda zostanie uznana i zrozumiana. Moim zdaniem wtedy można budować nową relację a nie żyć w świecie jakiejś iluzji.

 

To oczywiście w swoim kontekście pisze tylko i wyłącznie.

 

POwiem z własnego doświadczenia że jak sie zrozumie i uzna krzywde i reakcję na nią za usprawiedliwioną, to już nie ma czego wybaczać, bo to po prostu znika.

już nie pamiętam dokładnie tego, ale...

nic nie musiałem rozumieć i niczego uznawać...

ani od nikogo niczego nie musiałem oczekiwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleks2graddy, Dla mnie wybaczenie, w ktore angazuje swoje najglebsze emocje, ma sens tylko wtedy gdy krzywda zostanie uznana i zrozumiana. Moim zdaniem wtedy można budować nową relację a nie żyć w świecie jakiejś iluzji.

 

To oczywiście w swoim kontekście pisze tylko i wyłącznie.

 

POwiem z własnego doświadczenia że jak sie zrozumie i uzna krzywde i reakcję na nią za usprawiedliwioną, to już nie ma czego wybaczać, bo to po prostu znika.

już nie pamiętam dokładnie tego, ale...

nic nie musiałem rozumieć i niczego uznawać...

ani od nikogo niczego nie musiałem oczekiwać.

 

 

I właśnie dlatego będziesz pewnie w przeklętym powtarzaniu wzorca, no ale może dla ciebie nie jest to tak przeklęte jak dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulinetta, Całkowicie zgadzam się z tym co piszesz odnośnie uznania krzywdy - też tak do tego podchodzę. Z drugiej strony myślę sobie, że aleks2graddy nie musi być w takim kole jak ty czy ja znamy.

 

Zalezy od rodzaju krzywdy wszystko. Chociaz i tak uwazam ze przebaczanie to niezbyt mądra rzecz i dziwi mnie ze jakis terapeuta do tego zachęca. Dla mnie nie ma innej mozliwosci, powtarzanie jest nie do zniesienia i prowadzi mnie do mysli o smierci. Ja musiałam oprzec iluzje na ojcu ktory zachowuje sie jakby byl niespelna rozumu. Robienie z takiej osoby osoby normalnej - jak to musialam zrobic w dziecinstwie zeby przezyc musi prowadzic do poczucia szalenstwa i gigantycznego stopnia wypierania - co znowu prowadzi do utraty energii potrzebnej do zycia.

A z innej beczki - dzis na placu zabaw w obecnosci jakis 50 dol 100 osob koles zaczął wsciekle bic swoje moze 3-4 letnie dziecko po pupie. I ile osob zareagowalo? Tylko ja, koles zaczal sie usprawiedliwiac ze dziecko ma adhd i nie moze sobie z nim poradzic. Oczywiscie niewiele dal sobie przetlumaczyc - uwaza ze dziecko jest tak zle ze to go uprawnia do bicia. A dziecko bylo naprawde wystraszone, smutne, mialo lzy w oczach, sama prawie zaczelam plakac. Załuje ze nie zadzwoniłam na policje, ale troche byłam sama w szoku i zapomnialam o takiej mozliwosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak pozbyć się oporu przed mówieniem podczas sesji terapeutycznej?

 

Uczęszczam na terapię w nurcie psychodynamicznym (to już nie pierwsza moja terapia) i mam ogromne problemy z mówieniem. Tzn jeśli terapeuta zada mi jakieś pytanie to ok, mogę mówić, ale sama z siebie mam ogromny problem. Przychodzę na sesję, i jest cisza...nie wiem jak zacząć, nie wiem co powiedzieć, czasem coś powiem po 5 minutach a czasem dopiero po 15!! i i tak zazwyczaj jest to stwierdzenie "nie wiem jak zacząć, nie wiem co powiedzieć". Bez sensu. W domu jak o tym myslę, to wydaje mi się to idiotyczne, i mam tyyle do powiedzenia, tyle tematów i obiecuję sobie że jak następnym razem pójdę to powiem np to i to. Ale potem przychodzę, siadam i koniec, blokada, nie moge mówić. Ehh męczy mnie to strasznie. Co można z tym zrobić? Jak z tym walczyć? Jak się przemóc? A może też tak macie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety się z tym zgadzam,

niestety bo krzywda nigdy nie zostanie uznana i zrozumiana, a mnie to męczy.

 

 

aleks2graddy, Dla mnie wybaczenie, w ktore angazuje swoje najglebsze emocje, ma sens tylko wtedy gdy krzywda zostanie uznana i zrozumiana. Moim zdaniem wtedy można budować nową relację a nie żyć w świecie jakiejś iluzji.

 

To oczywiście w swoim kontekście pisze tylko i wyłącznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich forumowiczów.

Uznałem, że mój temat ukazuje dobre strony psychoterapii i pokazuje, że warto ruszyć tyłek i zwrócić się ze swoimi problemami do specjalisty, więc uznałem, że jest to odpowiednie miejsce na mój problem :)

Do rzeczy! W związku z przeprowadzką kończę psychoterapię. Jako, że moja praca z psychologiem dała mi bardzo dużo pomyślałem, że dam jej jakiś prezent. Na początku myślałem, że mogę kupić jakąś wartościwą książkę, ale nie jestem zbyt oczytany i nie wiem jaką pozycję wybrać.

Podsumowując, kompletnie nie wiem co mogę kupić no poza jakimś winem, bombonierką... Przede wszystkim chciałbym wyrazić w ten sposób moją wdzięczność, ale jeżeli ten podarunek przypominałby o mnie przez wiele lat to uważam, że to też byłoby wartościowe.

Moje ostatnie spotkanie z psychoterapeutą jest w ten czwartek, więc nie mam za wiele czasu ;)

Czy Wy po skończonej terapii z psychoterapeutą jakoś mu się odwdzięczacie? Jeżeli tak to jak to robicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

makovichi, Nie polecam jakichkolwiek prezentów, myślę, że słowa w zupełności wystarczą.

Moja psychoterapeutka nie przyjmuje żadnych i pewnie nie tylko ona.

Ale skoro chcesz zaryzykować i z uwagi na to, że jesteś mężczyzną to ja bym dała co najwyżej jakiegoś małego, symbolicznego kwiatka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

makovichi, Ja bym wyraził wdzięczność słowami, wydaje mi się, że to najlepiej przyjęta forma wdzięczności. Tak mi się rzuciło w oczy, że chciałbyś żeby o Tobie pamiętała - ja często zostawiam w gabinecie u mojej terapeutki jakieś przypadkowe rzeczy, tak żebym został jej w pamięci na dłużej niż tylko 50-minutowa sesja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie polecam jakichkolwiek prezentów, myślę, że słowa w zupełności wystarczą.

 

Zgadzam się! Zresztą pomyśl, jak będziesz się czuł, jak psycholog nie będzie chciała przyjąć Twojego prezentu - niezręczna sytuacja. :?

Ja bym sobie przemyślała lub spisała na kartce, co mam powiedzieć, żeby ona czuła się doceniona. Myślę, że dobrze wyrażona słowami wdzięczność to najlepszy prezent, bo daje baaaardzo duży zastrzyk motywacji i samozadowolenia. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj działa działa! :D widząc bardzo dużą zmianę, która we mnie nastąpiła i wciąż następuje i poprawę zastanawiam się czemu zwlekałam pół roku z podjęciem psychoterapii. Chyba nie wierzyłam, że to działa.

Jestem po 7 sesjach i czuję jak się zmieniam. Terapia daje mi świadomość siebie. Nauczyłam się zaglądać wgłąb siebie. W życiu nie sądziłam, że siedzą we mnie takie emocje. Stałam się asertywną osobą i uczę się dbać o siebie i w pełni się akceptować. Otoczenie zmiany dostrzega. Po latach zdobyłam się na szczerą rozmowę z mamą i nasze realcje znacznie się poprawiły. Obie się staramy. Czuj się jakby ktoś zdjął ze mnie tonę, która mnie przygniatała, nie dawała spać, zapętlała moje myśli. Jeszcze przed terapią kompletnie nie radziłam sobie ze złością i byłam bardzo surowa dla siebie. Teraz jestem spokojna! I nie boję sie wyrażać emocji. PRZED z panicznego lęku, że przyjaciele mnie zostawią wypalalam się stając na głowie by ich zadawalać, pomagać im, nieść ratunek i wsparcie. Wypalałam się, kompletnie nie widząc w tym wszystkim siebie! Teraz dbam o siebie- a przyjaciele wcale mnie nie opuścili, a świat się nie skończył :P

Jest jeszcze trochędo zrobienia. Ale to kwiestia czasu. Miałam szczęście bo od razu trafiłam na wspaniałą terapeutkę. Na początku trochę mnie wkurzało, ze mówi tak mało. Ale jak zobaczyłam postępy to zroumiałam jej zamysł- nie dawała mi gotowych rozwiązań czy życiowych wskazówek bym mogła dojśc do nich sama, a dzięki temu SOBIE zawdzięczać sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie w środę idę do psychologa żeby walczyć z nerwicą lękową przez którą wpadłam w depresję .O depresji już zapomniałam ale cały czas jest we mnie lęk że wróci a tego nie chcę.Boję się terapii jak będę ocieniona czy będę potrafiła się otworzyć błagam doradzcie mi coś bo sama nie wiem boję się że w końcu zwariuję od tych lęków...........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :) Niedługo wybieram się na terapie na oddziale leczenia nerwic(najpierw muszę się "zakwalifikować" po rozmowie z psychiatrą). Cieszę się, że tak wiele pozytywnych słów pada z Waszej strony - to naprawdę pomaga w walce z nerwicą. Muszę Wam powiedzieć,że jestem po 5 zabiegach akupunktury ( w planie jest 10) i czuję się inaczej. Mam jakby większą samoświadomość i nawet jak pojawiają się złe myśli, lęk, umiem sobie to w głowie poukładać.

Wiara w to co robimy, żeby wygrać, jest najistotniejsza! Ja zaczęłam od akupunktury, niedługo idę na terapię,a jeśli to nie poskutkuje (chociaż myślę,że będzie ok) to poddam się hipnoterapii.

Jesteście wszyscy na dobrej drodze do wyleczenia, bo się nie poddajecie!

Dzięki za pozytywne wpisy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bułka, super :) ja próbowałam w innym nurcie ale nie podeszło..teraz znowu beh-piznawcza i są efekty po miesiącu. Czuję się lepiej, robię więcej, mimo, że jestem też cholernie zmęczona psychicznie i jest mi bardzo ciężko...Bo niestety walka i terapia wiążę się też z tym, że jest ciężko i źle..bo trzeba walczyć, mierzyć się ze sobą, swoimi słabościami, lękami..ale ostatecznie dobrze się na tym wychodzi. Obiecałam sobie, że pomimo tego, że jest ciężko wytrwam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, trzymam mocno kciuki i życzę żeby takich "dwóch minut" bez nerwicy,jak pisałaś, było coraz więcej! :smile: Ja miałem tak dzisiaj przez chwilę, stałem i z niedowierzaniem rozglądałem się po starówce pełnej ludzików zupełnie bez lęku - i pomyślałem sobie że to można i trzeba jakoś zwalczyć. Przede mną długa droga jeszcze, ale warto żyć w nadziei :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie piszę tutaj, chociaż dalej boję się swojego optymizmu - zawsze po moim optymizmie dostaje piachem po oczach....

Na 35 sesji, czyli ponad poltora miesiaca temu, przyznałem sie przed samym soba,przed terapeutką w sumie też, do sedna problemu, i od tej pory to mam ochotę ją usciskać na każdej sesji...takie te sesje sa od 7 spotkań niezwykłe...a przyznałem się , bo ona to wyczuła - wyczuła bestia mnie :P

i jak się okazuje, po miesiącach - pracujemy w psychodynamicznym podejsciu, ale bardziej interpersonalnym, i jeśli dzieje sie coś złego dzieje - to są tez interwencje typowe dla cbt....

obym nie stracił optyzmizmu, ja dojrzałem dla samego siebie przez te 42 sesje....

i wciaz sie boje zmian, bo jak Pani twierdzi zmiany sa bardzo szybkie, ale to ponoc nic zlego :P

owszem zzdarzaja sie tez chwile strasznej paniki - ale to jest zwiazane z tym co wnosze na sesje, z czym chce pracowac, co jest dla mnie wazne.

Coraz mniej sie boje, coraz bardziej siegam po swoje....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×