Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

nextMatii, To że masz swoje przemyślenia nie oznacza że jesteś taki inteligent ,co tyczy się i moniki to jedno, a drugie wiem dobrze jak byc powinno na terapi jednak chciałem zobaczyc jakies wypociny na ten temat i jak zawsze nikt nie wyjasnił precyzyjnie co leczy w terapi . Na przyszlość uważaj bo w realu miałbyś kilka guzów więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

egon z poczty, powiem tak.....

Leczy cały zbiór technik stosowanych przez terapeutę w procesie.

Wspólną cechą wszystkich tych technik jest kontakt międzyludzki, w odróżnieniu od leczenia czysto medycznego.

Podejście terapeuty do pacjenta jest leczące, poprzez pośredni wpływ na zmiany zachowań i postaw pacjenta, jak też na rozwój jego kompetencji emocjonalnych, np. na podniesienie poziomu samokontroli, radzenie sobie z lękami oraz stresem, podniesienie samooceny, poprawę zdolności tworzenia więzi, współpracy i komunikowania się z otoczeniem, czy też na poprawę własnej motywacji do działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola173, A co to jest

Monia....gdybyś była moją terapeutką......to dziś miałbym dwa guzy na głowie........

 

wyrażne poczucie wyższości i zakamuflowane żarty z czyjejś niewiedzy . A ja nikomu nie groże tylko informuję co mogło by się stać w realu . Czasem przez takie zachowanie ludzie robią sobie problemy i potraktujmy to jako radę a nie grożbę . Przynajmniej tym razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Egon ty masz bardzo niska samoocene skoro tak to odbierasz co napisałem do Moniki!! Nie miało zwiazku z Toba zadnego...jakos sie Ciebie nie boje a terapia by Ci sie przydała skoro tak reagujesz odbierajac wszystko przeciwko sobie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wiem pytam co konkretnie oznacza termin relacja , choć wiem to być może jest to jakaś specyficzna relacja a szczególnie interesuje mnie co w tym jest leczącego.

postaram opowiedziec na Twoje pytania dotyczace Psychoterapii:

Z punktu widzenia medycznego psychoterapii przypisuje się ważną rolę w leczeniu szeregu zaburzeń określanych tradycyjnie jako nerwice a dziś jako "zaburzenia nerwicowe, związane ze stresem i pod postacią somatyczną". Należą tu zaburzenia lękowe w postaci fobii (najczęściej spotykanymi są fobia społeczna i agorafobia), lęk paniczny, zaburzenia lękowe uogólnione i niektóre przypadki zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego (nerwicy natręctw). Psychoterapia może być także pomocna w zaburzeniach emocjonalnych związanych z ostrym stresem i w zaburzeniu stresowym pourazowym. Wskazaniem do podjęcia psychoterapii są także zaburzenia dysocjacyjne (nazywane dawniej nerwicą histeryczną) oraz zaburzenia występujące pod postacią somatyczną (głównie tzw. nerwice wegetatywne i hipochondria). Mimo mnogości przytoczonych tu nazw-rozpoznań większość z tych zaburzeń ma prawdopodobnie wspólne, przynajmniej częściowo, korzenie, tło rozwojowe i mechanizmy powstawania objawów. Do listy zaburzeń mogących być przedmiotem psychoterapii należy dodać jeszcze dwie ważne grupy, mianowicie niektóre zaburzenia osobowości i depresje. Ponadto psychoterapia odgrywa też pewną rolę w leczeniu psychoz. W leczeniu powyższych zaburzeń - lękowych, depresji, zaburzeń osobowości oraz psychoz - psychoterapia może w różnym stopniu współuczestniczyć w leczeniu farmakologicznym tych schorzeń. Przykładowo w leczeniu zaburzenia lękowego uogólnionego (nerwicy lękowej) psychoterapia jest podstawową metodą pomocy, a farmakologia pełni rolę marginalną. Natomiast w przypadku wielu stanów depresyjnych oraz schizofrenii leczenie farmakologiczne jest niezastąpione.

 

Patrząc z niemedycznego punktu widzenia, pomoc psychoterapeutyczna znajduje zastosowanie w sytuacjach, gdy człowiek napotyka nieprzezwyciężalne trudności w realizacji swojego życia, związane z doznawaniem nadmiernego lęku bądź innych trudnych do skontrolowania emocji. Trudności tego rodzaju mogą wiązać się w trudnościami w nawiązywaniu relacji, utrzymywaniu ich, prowokowaniem konfliktów lub nadmiernym ich unikaniem, brakiem poczucia swoich praw i suwerenności. Skutkuje to utrzymywaniem się braku wewnętrznego bezpieczeństwa, a w sferze myśli wiąże się z reguły z pesymistycznym spojrzeniem na swoją wartość i życiowe możliwości. Towarzyszyć może temu uczucie życiowego zagubienia, braku trwałego gruntu, wewnętrznej stabilizacji, poczucie braku perspektyw i duchowej bezpłodności. Jednym z przejawów może być różnego rodzaju nerwicowa psychopatologia, w tym też dolegliwości somatyczne, a także poczucie bezsensu życia i niechęci do angażowania się w nie. W skrajnych przypadkach może dojść do decyzji o daleko idącym społecznym wycofaniu się.

 

Psychoterapia jest, a przynajmniej może być, drogą przezwyciężania swoich ograniczeń, zahamowań, zmiany postaw i odruchowych sposobów reagowania, które utrzymują się uporczywie mimo ich małej życiowej przydatności albo wręcz destrukcyjnego charakteru. Drogą pokonywania lęku i próbowania dotąd ukrytych, niewykorzystywanych, a jednak realnie istniejących w danej osobie możliwości. Ów potencjał pozwalający na życie z mniejszą dozą lęku, większym życiowym zadowoleniem i skuteczniejszą realizacją naturalnych ludzkich pragnień jest u osób mogących skorzystać z pomocy psychoterapeutycznej zablokowany głównie na skutek traumatycznych doświadczeń przeszłości, zwłaszcza dzieciństwa, choć nie tylko. Wydarzenia te ograniczają osobisty rozwój, zawężają możliwości funkcjonowania i zniekształcają sposób widzenia siebie, innych ludzi i całego społecznego świata.

 

Patrząc z tego punktu widzenia, psychoterapia jest drogą przezwyciężania skutków niekorzystnych doświadczeń i braków w społecznym i psychicznym funkcjonowaniu.

 

Kontrowersyjną sprawą jest ściślejsze sformułowanie celów psychoterapii. Odmiennie sformułują je różne szkoły terapeutyczne. Można zauważyć dwa podstawowe spojrzenia na tę sprawę. Pierwsze, idące m.in. za Jaspersem, uważa psychoterapię za metodę leczniczą, tj. należącą do medycyny. Celem medycznie rozumianej psychoterapii jest leczenie pacjenta z zaburzeń psychicznych bądź współdziałanie w tym leczeniu. Inaczej mówiąc, celem jest zmniejszenie lub uwolnienie od cierpienia związanego z objawami chorobowymi. Jest to węższe ujęcie psychoterapii, nie przez wszystkich przyjmowane, jednak dość jasno określające granice zainteresowań psychoterapii. Klarownie określa ono kompetencje terapeuty, wskazuje na potrzebę współpracy z reprezentantami różnych specjalności medycyny. Tak uprawiana psychoterapia jest traktowana jako leczenie, bądź element leczenia, zaburzeń lękowych, fobii, zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego, depresji, zaburzeń odżywiania, stanów reaktywnych, a także, przynajmniej niektórych, chorób psychicznych.

 

Istnieje też w praktyce inny sposób widzenia celów psychoterapii, kiedy nie są one formułowane w języku medycznym, ale przy pomocy takich kategorii jak rozwój osobowości, zwiększanie osobistej autonomii, zdolności do realizacji dążeń życiowych i znaczących dla danego człowieka wartości. Owe dwa opisy procesu i celów psychoterapii zastosowane do przypadku niektórych osób z problemami emocjonalnymi mogą być widziane jako tylko odmienne sposoby opisu zasadniczo tego samego jednostkowego problemu. W innych przypadkach i ujęciach psychoterapeutycznych mogą jednak wyrażać głębszą różnicę w rozumieniu terapii i jej celów. Wtedy można mówić o ujęciu ściśle niemedycznym. Celem działania medycznie rozumianej psychoterapii pozostanie zawsze ulżenie cierpieniu, uwolnienie się od choroby, choćby przez własny rozwój psychologiczny i osobowości. Podejście niemedyczne nieraz stawia sobie za cel bardziej „ambitne” (co nie znaczy że realne) cele, które bywają ujmowane jako zapewnienie osobistego szczęścia, a nawet odnalezienia ostatecznego sensu własnego życia.

 

Cytaty pochodza z Health On the Net Foundation

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem i odnisę się do tego .Po pierwsze nie jest leczeniem coś takiego i tu posłużę się przykładem . Mamy pacjenta ze złamaną nogą .Nie jest leczeniem dawanie wskazówek jak ma stawiać stopę by nie bolało , i to taka analogia do psychoterapi . Leczeniem także nie jest motywowanie aby pomimo istniejącego bólu pacjent usilował chodzić . Za to leczeniem bylo by takie oddzialywanie na pacjenta aby mógł funkcjonować normalnie czyli albo znieczulenie albo nagłe zrośnięcie się kości .To drugie nie jest możliwe tak jak i wyleczenie zaburzeń psychicznych psychoterapią . A PRZECIEZ TEGO PACJENT OCZEKUJE zupełnego ustąpienia dolegliwości a nie uczenia technik przezwyciężania objawów . Nasuwa tu się taka historyjka ; pacjent ma zlamaną nogę i mówi że nigdzie sie nie ruszy z miejsca bo bardzo boli . Co zaoferuje psychoterapia ? np podpalenie domu wtedy pacjent albo spali się albo bedzie musiał mimo bólu wyjść z pomieszczenia pomimo złamanej nogi. Większosć ludzi za taką terapie podziekuje bo oczekuje tj usunięcia bólu . Proszę o sugestie co w takim myśleniu i takim opisie terapi jest nieprawidłowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

egon z poczty, przypominasz mi tu jedną postać z forum, nijakiego wujka dobrą radę.

 

Myślisz, że będziemy Cię przekonywać do tego, że terapia działa?

Od tego są specjaliści. Umów się na wizytę i poproś o wyjaśnienie paru kwestii, które Cię nurtują.

Wyczytałam, że nie potrzebujesz terapii i masz z nią złe doświadczenia. To po co tu w ogóle zabierasz zdanie? Jest odpowiedni wątek na forum na tego typu spostrzeżenia.

Odnoszę wrażenie, że przyszedłeś tutaj aby siać zamęt.

Ponadto są skargi na Twoją osobę więc proszę przemyśl swoją postawę tu na forum.

Ja nie mam zamiaru obchodzić się z Tobą jak z malowanym jajkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

egon z poczty, Wytłumacz mi jedną rzecz:

Skoro terapia nie działa to w jaki sposób JA ,nie biorąc żadnych leków, nie będąc ani razu u psychiatry ,który faszeruje prochami,

od paru lat normalnie funkcjonuje, wychodzę na imprezy,chodzę do pracy i nie mam ataków lękowych?

To samo moja siostra,która zaraz jak przerwała terapię to miała nawrót choroby?

Wytłumacz mi to wuju dobra rada? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to proste skoro choroba występuje rodzinnie to warto zastanowić sie nad genetycznym uwarunkowaniem .Co zaś do efektu psychoterapi jakiego doświadczyles to jest tego wyjaśnienie ,równie dobrze choroba mogła by ustąpić i bez terapi .Co do siostry to w zasadzie to samo moge powiedziec .Ciebie pomimo terapi również moze spotkać nawrót.

 

-- 27 gru 2011, 16:16 --

 

Monika nie musisz się jakoś szczególnie obchodzic ze mną wiesz doskonale ze nic to nie da. A co do skarg to chętnie się zapoznam z nimi a swoją drogą to skarg może być wiele ważne czy są zasadne.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawrot moze nastapic, a nawet prawie napewno nastapi jesli nerwica byla tylko zaleczona lekami. Poprawnie przeprowadzona terapia praktycznie uniemozliwia powrot nerwicy.

 

Pozwole sobie przekleic moja wypowiedz z innego watku, poniewaz nie ma sensu, zebym sie powtarzal, a uwazam, ze terapia u specjalisty ma taki sam cel jak ta, ktora sam przeprowadzilem na sobie. Ma na celu przerwanie petli strachu, ktora to wlasnie jest kwintesencja nerwicy. Poza tym nauczenie sie poprawnej interpretacji lęku, poznanie siebie i zmiana nastawienia do nerwicy, lęku i życia pozwala na praktyczne wyeliminowanie ryzyka wpadniecia ponownie w ta sama petle lęku napędzająca nerwice lękową.

 

Bardzo wazne jest zrozumienie, ze nerwicy lękowej tak naprawdę nie da sie wyleczyc, bo to nie jest choroba. Wychodze z zalozenia, ze kazdy ma potencjal do wpadniecia w nerwice lękowa. Co wiecej, kazdy czlowiek w pewnych chwilach zycia miewa ataki lęku, a wiekszosc z ludzi miewa tez napady paniki. To co odroznia nerwice lękową od zwyklego odbieraniu lęku i paniki jest kwintesencja tego czym nerwica jest. Nerwica lękowa to pętla, pętla strachu. Dziwne samopoczucie, napad paniki powodują strach przed powrotem, strach przed powrotem prowadzi do kolejnych atakow, kolejne ataki prowadza do objawow somatycznych, ktore z kolei znowu prowadza do lęku i tak w kolko. Zasadnicza roznica miedzy czlowiekiem z nerwica lękową, a czlowiekiem "zdrowym" jest w sposobie odbierania lęku. Nie mozna "wyleczyc sie" z nerwicy lękowej nie umiejąc radzic sobie z lękami, stanami dziwnego samopoczucia etc. Strach przed strachem powoduje ponowne wpadniecie w pętle, ktora jest po prostu kwintesencja nerwicy lękowej. Dlatego tak wielu ludzi nie daje sobie z nia rady. Malo kto rozumie, ze zeby wyjsc z nerwicy lękowej najpierw trzeba przestac sie jej bac. Podejscie, ktore jest reprezentowane przez wielu, w postaci "jest juz dobrze, leki pomagaja, oby tylko nie wrocilo" jest skazane na porazke, bo przy pierwszym lepszym zachwianiu nastroju wpadnie sie w kolejna pętlę. "Bylo juz tak dobrze, a znowu nerwica objawila sie pod nowa postacia, tym razem bol glowy, nie wiem co mam robic", takie podejscie rowniez nie daje mozliwosci "wyzdrowienia". Trzeba zaakceptowac fakt, ze ludzki organizm reaguje na rozne sytuacje w rozny sposob. Strach przed strachem prowadzi do wyszukiwania najmniejszych odchylow od normalnosci w celu obrony przed kolejnym lękiem, napadem paniki. Takie dzialanie jest tylko elementem pętli strachu. Trzeba zaakceptowac fakt, ze pewne odczucia towarzysza wszystkim ludziom. Osoby majace nerwice lękową, ale i te, ktore z niej "wyszly" sa bardzo podatne na eskalacje strachu. To wlasnie dlatego wpadamy w nerwice ciagle na nowo, juz jest dobrze, a w pare sekund znowu jestesmy w samym srodku petli strachu. Ludzie, ktorzy maja lub mieli nerwice lękową potrafia kazdy najmniejszy symptom fizyczny czy tez psychiczny podniesc do takich rozmiarow, ze spowoduje atak paniki co z kolei pozwala petelce sie dalej krecic, czy tez krecic na nowo.

Sam uwazajac sie za osobe w pełni "zdrowa" miewam napady lękow. Takie juz zycie, ze gdy raz zakosztujemy tego piekla, to potem jestesmy troche bardziej na nie podatni. Z drugiej strony uwazam, ze nie miewam napadow leku czestszych niz jakikolwiek czlowiek, ktory nerwicy nigdy nie mial.

Roznica miedzy osoba, ktora nigdy nerwicy nie miala, a ta ktora ta nerwice ma jest tylko fakt, ze osoba z nerwica nie umie przejsc obojetnie nad zupelnie normalna reakcja organizmu. W skrajnym stresie, wycienczeniu psychicznym, tak po prostu reaguje ludzki organizm.

 

Chce tutaj przejsc do meritum mojej wypowiedzi. Mianowicie jaka jest roznica miedzy osoba, ktora zaleczyla swoja nerwice lekami, a tą ktora z nerwicy wyszla, bo zrozumiala siebie, swoje reakcje i nauczyla sie zyc normalnie, a co wazniejsze - nie bac sie lęku. Ta pierwsza osoba i moge to powiedziec ze 100% pewnoscia, bedzie miala nawrot nerwicy, predzej czy pozniej. Wystarczy, ze w sytuacji wycienczenia psychicznego, zbyt wielka uwage przykuje do chwilowego lęku, czy stanu dziwnego samopoczucia. Wystarczy, ze tylko przez chwile pomysli "oby to nie wrocilo" i mamy powrot petli strachu i kolejne miesiace cierpienia. Takie sa fakty. Osoba zaleczona lekami dalej nie potrafi sobie radzic z lękiem, ergo nic w jej zyciu sie nie zmielo. To tak samo, jak niektorym nerwica przechodzi, po serii szczesliwych wydarzen, po zmianie zycia na lepsze, tak bylo za pierwszym razem w moim wypadku, nerwica po prostu odeszla, zapomnialem o niej, ale co z tego, skoro nie umialem sobie radzic z lękiem i po niecalym roku wrocila jeszcze silniejsza?

Z nerwica trzeba nauczyc sie zyc i wcale nie mowie tutaj o dalszym meczeniu sie, chodzi mi tylko o to, ze kazdy normalny czlowiek ma lęki, trzeba tylko umiec z nimi zyc. Ja miewam jakies przeblyski lękow naprawde bardzo zadko, zazwyczaj wywoluja u mnie tylko usmiech na twarzy i nie trwaja dluzej niz pare sekund, ba calymi miesiacami nie mysle o lękach, zyje tak samo jak przed nerwica i wiem, ze umiem sobie poradzic z kazda jej forma. Nie przeraza mnie zaden objaw somatyczny, zadna sytuacja nie jest w stanie wprowadzic mnie w ta bezsensowna petle strachu. Moge sie cieszyc, bo jestem przekonany, ze w taki horror jak przezylem napewno nigdy wiecej nie wpadne. Przy tym nie mowie nie nerwicy i akceptuje to, ze moge miec w przyszlosci gorsze chwile. Nie wiem jak zareaguje gdy umrze ktos mi bliski, ale wiem, ze jestem przygotowany na nerwice i nie wpadne w ta bezsensowna petle strachu na nowo, moze pare dni sie na niej przejade, ale znam sie na tyle dobrze, ze wyjscie z niej bedzie dla mnie praktycznie formalnoscia. Ergo, po lekach nie jestes przygotowany na nic, bo leki nie ucza cie radzenia sobie z wlasnymi emocjami i kontrolowania strachu. Jest to srodek dorazny i porownujac skutecznosc do efektow ubocznych oraz szkodliwosci - bezsensowny. Czy ktorykolwiek lek zapobiega lękom, czy tylko je lagodzi? Leki dzialaja na tej samej zasadzie jak heroina. Nerwica lękowa zniknie, ale dzieki byciu na haju, a nie faktycznym właściwościom leczniczym. Powinno sie na leki mowic tak jak w krajach anglojezycznych - drugs. Nerwica to nie angina, tego nie wyleczysz antybiotykiem. Leki moga byc tylko srodkiem doraznym, w moim wypadku tylko przeszkadzaly w wyjsciu z nerwicy, o efektach ubocznych chyba nie musze wspominac bo wszyscy wiedza jak rozne i wkurzajace moga one byc.

Praca nad soba, zrozumienie mechanizmow lęku i jeszcze raz praca nad soba, pozwala wyjsc z nerwicy i byc na nia w pewien sposob "odpornym" na cale zycie. Podczas gdy terapie oparte na lekach przy calej gamie minusow z nimi sie wiazacych, oraz przy niskiej ich skutecznosci dodatkowo nie "lecza" nas z nerwicy, a jedynie pozwalaja przelozyc ja na inny moment, czasem tylko krotki, czasem na caly rok.

 

ps. Musisz egon zrozumiec, ze ja nie pisze tego wszystkiego, zeby sie klocic, czy walczyc z faktami. Przedstawiam moje podejscie do nerwicy (ale rowniez wielu innych osob), dzieki ktoremu czuje sie wolnym i szczesliwym czlowiekiem. Przy tym zwracam szczegolna uwage na te wypowiedzi i sposoby "walki" z nerwica, ktore uwazam, za kompletnie niewlasciwe. Moim zdaniem 95% ludzi z tego forum ma kompletnie zle podejscie do nerwicy lękowej, przez co porywają sie z motyka na ksiezyc, ale tez wciagaja "nowych" do tej bezsensownej walki. Gdy ja wychodzilem z tego bagna, strasznie irytowalem sie wypowiedziami wiekszosci uzytkownikow tego forum, bo raz, ze wydawalo sie bezsensowne, to jeszcze sciagaly mnie w dol w mojej walce. Pesymizm, brak wiedzy, zle podejscie niestety jest wsrod "nerwowiczow" powszechne. Sam w zwiazku z tym ograniczalem sie do czytania podforum droga do wolnosci. Nie ukrywam, ze czytanie wielu wypowiedzi dalo mi ogromna ulge, przy tym czesc z nich pomogla mi skutecznie "walczyc" z nerwica. Szkoda, ze takie wypowiedzi byly igla w stogu siana. ;-)

 

Pozdrawiam

 

 

BTW. Nawet jesli egon skonczyl psychiatrie czy psychologie to i tak o niczym to nie przesadza. Nie spotkalem sie jeszcze z psychiatra wyedukowanym w zakresie nerwicy lekowej w jakimkolwiek sensownym stopniu. Podejrzewam, ze z psychologami jest tak samo, dlatego chcialbym wszystkich uczulic na fakt, ze terapia, terapii nie rowna, a czesc jest pewnie bezuzyteczna.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

egon z poczty podobno ludzie słuchają tych co dają nadzieję, a nie tych co ją odbierają.

Nawet jeżeli psychoterapia to jedna wielka bójda o efektywności na poziomie placebo to mimo wszystko terapia sama przezsie wnosi coś dla naszego ponurego żywotka.

Wolę z kimś pogadać, z kimś kto patrzy na mnie, doświadcza mnie, niż czekać aż ściany zaczną do mnie mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×