Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

Monika admn ja watpliwości miałam wcześniej. teraz ich nie maiałam.

tylko się czułam gorzej i gorzej i gorzej.

i sie starałam

na prawde

ch****

ja jestem osobą ktora sie łatwo nie poddaje

niewazne

fajnie ze innym sie udaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

admn, A ile czasu chodzisz? I kiedy Ci się pogorszyło? po ilu miesiącach?

 

Ja chodze juz jakieś niecałe 2 miesiące, a pogorszyło się po około miesiącu z hakiem, było bardzo źle, teraz doszła zmiana leku, poprawiło się no i psychoterapia też jakoś zaczęła bardziej pozytywnie na mnie wpływać, a męczę się z NN.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dune, Nie możesz się porównywać z innymi. Bo u każdego proces terapeutyczny przebiega inaczej. U jednych krócej, u innych dłużej.

A pogorszenia są. I to normalne. Bo terapia ma boleć wbrew temu co się może wydawać. Ma leczyć. Ale,żeby była skuteczna to trzeba pootwierać wszystkie pudełka z nietoperzami, muszą wylecieć wszystkie.

admn, To zbyt krótki okres czasu. Ale jeśli odnosisz wrażenie,że pomaga....to dobry znak! Wytwaj w tej terapii jak najdłużej. Pomyśl,że za rok o tej porze może być cudnie! :105:

 

sens, widocznie nie trafiłaś na dobrego terapeutę.

MOja mnie nigdy nie olała. Fakt,że byłam zła kiedy mi zredukowała sesje z 2-óch tygodniowo do jednej. Byłam wsciekła, czułam się opuszczona, pozostawiona sama sobie. Nie wiedziałam jeszcze wtedy,że to posunięcie miało mieć efekt terapeutyczny.

W ubiegłym roku, we wakacje pojechała na urlop, pomyślałam,że nie dam rady wytrwać bez niej miesiąc. Było ciężko.

A w tym roku sama ją zapytałam czy planuje urlop i kiedy, powiedziała,że mnie poinformuje.

Człowiek na przestrzeni czasu zmienia sie, wiecej rozumie, staje się swiadomy swoich trudności. No i pod okiem terapeuty, jeśli ten jest właściwą osobą pracuje nad sobą. Niestety, nie jest to łatwe. Ale, jeśli ma doprowadzić nas do celu-radzenia sobie ze swoimi trudnościami.....warto!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

działa działa... tylko potem rozłąka z terapeutą jest dramatem. :?

chyba da sie przeżyc taką rozłąkę gdy jest wczesniej ustalona? Powrót jest oczekiwany, czy nawet nie ma szans na powrót?

 

owszem, jest oczekiwany, tylko gorzej jak się ma borderline i rozstania, rozłąki są nie do zniesienia... :roll: wtedy wali się cały świat mimo, że powrót przeidywany jest za 24 dni. ja nie widzę powrotu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, rozumiem, wtedy jeden dzien wydaje sie byc odlegly jak 100lat. Oby szybciutko Ci te dni minęły! Może zrób dla siebie coś co dawno nie robiłaś , a zawsze sprawiało Ci frajdę :mhm:

bedziesz potem mogła podzielić sie tym pozytywnym doświadczeniem z Twoja terapueutka kiedy wróci. POdnieś sie Asiu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemy z rozłąką i wynikające z niej trudności człowiek odczuwa , kiedy nie ma zaspokojonej potrzeby zaopiekowania, miłości, a także błędnie pojmuje odrzucenie.

Asiu rozumiem Cię.

Ja zmieniłam stosunek do terapeutki niedawno.

Juz nie oczekuję od Niej nieswiadomie oceny. Ona nie jest moją mamą.

Jest to moja terapeutka, która pomaga mi w moich trudnościach.

Zapytalam kiedy idzie na urlop bo chciałabym mieć trochę odetchnięcia od terapii. Powiedziała,że mnie o tym poinformuje.

A wczoraj zadzwoniłam do niej z zapytaniem czy istnieje możliwość przesunięcia sesji z poniedziałku na środę. Powiedziała,że tak i podziękowała mi za telefon.

I pojawila się u mnie nowa myśl: że mi dziękuje!

Przecież to ja jej potrzebuje jako terapeutki. Ona liczy się z moim zdaniem. Nie tak jak moja mama, która liczy się tylko ze sobą, a kiedy ja mam swój stosunek do pewnych spraw to go nie przyjmuje do wiadomości, albo nie wyraża swojej aprobaty.

Czyli dopatrzyłam się takiej współpracy, dogadywania się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....Wielce mnie frustrujące jest , że Ty Monika , czy też ja , do takich trafnych wniosków dochodzimy po 2 latach CIĘŻKIEJ HARÓWY ( w Twoim przypadku, bo u mnie trochę krócej terapia trwa-była półroczna przerwa na inny rodzaj terapii :twisted: ) a inni, nierzadko podsklepowi imbecyle wyssali tą wiedzę , czy stosunek do życia niejako z mlekiem ( zaprawionym procentami ) matki.....i mają wyj.ebane na wszelakie dylematy czy rozterki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, Robert.....bardzo się cieszę,że w koncu doszło do Ciebie od czego mogą brać się Twoje trudności.

Pamietam jak dziś, jaki miałeś stosunek do psychoterapii.

Ale powiem tak.....mialeś takie prawo. Nieświadomość jak mówi moja terapeutka jest wielka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu musiałem trafić na tą właściwą dla mnie i mojego ogromnego ego terapię.

Terapeuci z terapi grupowej , czy tez poznawczo-behawioralnej, że o zwykłych psychologach nie wspomnę nie byli dla mnie kompletnie partnerami do rozmowy....górowałem nad nimi w zbyt wielu aspektach wiedzy jak i doświadczenia życiowego.

Teraz jest inaczej.Jednym zdaniem jestem czasami doprowadzony do porządku lub tez kontrolowanej przez Terapeutkę furii, co w efekcie daje pozytywny skutek w postaci mojego ogromnego szacunku i uznaniu kompetencji Osoby w fotelu na przeciw......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, Naprawdę miło słyszeć.

Bo relacja z terapeutą to podstawa.

Niekiedy nie trafiamy na tą właściwą osobę.

Ja opusciłam pierwszego terapeutę-mężczyznę. Zbytnio boleśnie jak dla mnie prowadzil terapię.

Z perspektywy czasu powiem, że był kompetentny, ale na tamten czas dużo byłe we mnie nieświadomości.

NIe wpisywal się w moje utarte schematy-nie był dla mnie ojcem tylko terapeutą. A ja doszukiwałam się na zasadzie przeniesienia innych aspektów w tej terapii prowadzonej przez Niego.

Dużo zrozumiałam.

Teraz mam kobietę od 21 miesięcy. Najpierw traktowałam ją jak matkę oczekując oceny. Teraz ta relacja wygląda zupełnie inaczej. Jest dla mnie przede wszystkim terapeutką, bardzo kompetentną. Lubię Ją. Jest miła, imponuje mi wiedzą, a do tego podoba mi się wizualnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po, Tobie potrzebny jest fachowiec.

Moze doszukujesz się w tej relacji innych aspektów. Może to ma byc mężczyzna Kasiu. Warto poszukać kogoś kompetentnego.

A to, o czym tu napisałaś....o tym powinna wiedzieć Twoja terapeutka. Powiedz Jej o swoich oczekiwaniach. Jak jest kompetentna powinna sobie dać radę z tym, o czym jej powiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, czasem faktycznie w przebiegu terapi mozna dowiedziec sie wielu interesujacych kwesti ,lęk przed jazda autobusem tak naprawde obrazuje to ze obawiamy sie utraty kontroli nad biegiem wydarzen jednak aby lęk zaistniał i aby go odczuc w mózgu musi zaistniec szereg zmian podobnie jest w depresji , to ze jedna osoba jest lękliwa a inna mniej zalezy od progu lękowego to tj zdrowy czlowiek biorac przedmiot do reki nie czuje bólu a inny z np poparzoną dłonią ból poczuje . Osobiscie po wielu latach leczenia i farmako i psychoterapi uwazam ze psychoterapeuci doskonale wiedza ze trudne przezycia powoduja bardzo dyskretne zniany w mózgu nie do zobaczenia pomimo badan neuroobrazowych , mówiac prosciej stres uszkadza połaczenia synaptyczne które trudno odbudowac ,czasem terapeuta uczy jak rozwiazywac trudne sprawy aby nie powodowaly stresu ,stopniowo połaczenia sie odnowią i czujemy sie lepiej ,jednak nie dowiecie sie ze to zasluga procesu neurogenezy ,tylko ze terapi . Podobny mechanizm maja leki ,z tym ze ponowny silny i dlugotrwały stres doprowadza do ponownego nawrotu choroby i tu faktycznie jesli pacjen wyuczyl sie jak sie nie stresowac dzieki terapi byc moze uniknie nawrotu. Jedno jednak jest pewne nie istnieje psychika bez mózgu ,zmiany w mozgu nawet bardzo dyskretne i odwracalne moga powodowac rozne objawy natomiast zadna psychoterapia nie naprawi tych zmian jedynie moze działac zapobiegawczo na przyszlosc .

 

-- 02 lip 2011, 14:11 --

 

Pozwole sobie na jeszcze jedno spostrzeżenie ,psychoterapia tak ale tylko dla osob które nie maja poczucia choroby ,ot po prostu jest im zle widza ze przyczyna takiego stanu sa rózne przeciwnosci losu z którymi sobie nie potrafia sami poradzic. Jednak gdy czuja sie chorzy gdy zlego samopoczucia nie wiaża z czynnikami zyciowymi wtedy warto udac sie do lekarza ,i tu warto wiedziec o istniejacej pułapce przyczyna choroby jest jedna natomiast leków w arsenale lekarza psychiatry ok 70 z czego samych antydepresyjnych ok 25 kazdy jest inny ,inaczej dziala ,mało jest wskazówek od którego zaczac czasem trzeba przerobić cały lekospis zeby trafic na własciwy ,czasem trzeba trafic z dawka z reguły zbyt niskie nie działaja ,bywa ze trzeba połaczyc kilka leków zeby efekt przyniosły. Od dawna sa juz skuteczne leki jednak nadal pozostaja w laboratoriach żaden producent nie wypuszcza najnowszego leku na rynek jesli wczesniej mma trzy inne do wprowadzenia to tak jak z windowsem jest jakas wersja a producent ma juz 5 nowszych sukcesywnie wprowadzajac na rynek ,coż biznes . Dla niedowiarków ;zobaczcie co stało sie z imipramina wycofana ze sprzedaży po ponad 50latach uzywania ,dlaczego ? a no dlatego ze byl to jedyny skuteczny lek nieuzalezniajacy dla dzieci z adhd i coż sie stało nagle ,wprowadzili strattere tylko kogo stac na wydatek 500zl za opakowanie ? na zdrowiu sie nie oszczedza a producent zaciera rece.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, rozumiem, wtedy jeden dzien wydaje sie byc odlegly jak 100lat. Oby szybciutko Ci te dni minęły! Może zrób dla siebie coś co dawno nie robiłaś , a zawsze sprawiało Ci frajdę :mhm:

bedziesz potem mogła podzielić sie tym pozytywnym doświadczeniem z Twoja terapueutka kiedy wróci. POdnieś sie Asiu ;)

 

BialyLatawiec, dziękuję...

Problem w tym, że ja nic dla siebie nie umiem robić, jestem jak robot, czekam tylko na kolejne obowiązki i zadania, żeby życie jakoś mi mijało. nic mnie nie cieszy, nie umiem czerpać z niczego przyjemności. :( całe moje życie to wypełnianie obowiązków.

 

-- 02 lip 2011, 13:46 --

 

_asia_, takie pytanko, jak było przed terapią, a jak jest teraz? W czym konkretnie Ci pomogła?

 

w czym pomogła mi terapia...:

przede wszystkim wyprowadziłam się kolejny raz w końcu z bardzo toksycznego domu

zaczęłam trochę dostrzegać swoje emocje i je rozróżniać, pzypatrywać się im

stawiam już trochę granice w kontakcie z rodziną

odzyskałam umiejętność płaczu

nie uciekam już tak bardzo przed złymi wspomnieniami i nieprzyjemnymi stanami psychicznymi

przestałam się koncentrować jedynie na fizycznym aspekcie swojego zdrowia

po raz pierwszy przywiązałam się naprawdę bardzo do kogoś i nie opuściłam jeszcze tej osoby (terapeutka)

zaczęłam mówić o bardzo wstydliwych i przykrych dla mnie wspomnieniach, o których nie mówiłam nigdy nikomu, otworzyłam się w końcu

nauczyłam się trochę wyrażać się wprost, bezpośrednio, a nie jedynie manipulując

 

to chyba te najważniejsze sprawy...

 

-- 02 lip 2011, 13:49 --

 

Asiu rozumiem Cię.

Ja zmieniłam stosunek do terapeutki niedawno.

Juz nie oczekuję od Niej nieswiadomie oceny. Ona nie jest moją mamą.

Jest to moja terapeutka, która pomaga mi w moich trudnościach.

Zapytalam kiedy idzie na urlop bo chciałabym mieć trochę odetchnięcia od terapii. Powiedziała,że mnie o tym poinformuje.

A wczoraj zadzwoniłam do niej z zapytaniem czy istnieje możliwość przesunięcia sesji z poniedziałku na środę. Powiedziała,że tak i podziękowała mi za telefon.

I pojawila się u mnie nowa myśl: że mi dziękuje!

Przecież to ja jej potrzebuje jako terapeutki. Ona liczy się z moim zdaniem. Nie tak jak moja mama, która liczy się tylko ze sobą, a kiedy ja mam swój stosunek do pewnych spraw to go nie przyjmuje do wiadomości, albo nie wyraża swojej aprobaty.

Czyli dopatrzyłam się takiej współpracy, dogadywania się.

 

to bardzo dobry znak, Moniko!!!!!

tyle, że u mnie jest trochę inaczej... bo ja zwyczajnie bardzo tęsknię. bo pokochałam swoją terapeutkę całym sercem i dałabym się za nią pokroić. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam te posty i czytam... i tak sobie myślę, że tak bym chciała być już zdrowa... a dopiero zaczynam swoją przygodę z terapią. Czuję, że przede mną długa droga.

Chcę być wyluzowaną dziewczyną, która nie boi się byle czego i która nie ma durnych przekonań na temat świata i siebie samej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam te posty i czytam... i tak sobie myślę, że tak bym chciała być już zdrowa... a dopiero zaczynam swoją przygodę z terapią. Czuję, że przede mną długa droga.

Chcę być wyluzowaną dziewczyną, która nie boi się byle czego i która nie ma durnych przekonań na temat świata i siebie samej...

 

Eve ja też bardzo chciałabym być już zdrowa. Męczę sie już tak długo z samą soba. W przyszłym tygodniu zaczynam nową terapię. Poprzednia prawie roczna niestety nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.

 

Życzę Ci powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie przełamałam w końcu i poszłam....ale czarno to widzę... :( pójdę jeszcze raz...tak pan kazał, dac szanse sobie i jemu i okreslic potrzeby...w kwestii terapii nie mam żadnych...nie pasuje mi rozmawianie z obcym czlowiekiem o sobie...na dodatek czuje sie jak wariat, bo on tylko slucha i przytakuje i rozumie....a ja jestem przyzwyczajona ze mi sie przerywa, neguje, zaprzecza.... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×