Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marihuana


flare

Rekomendowane odpowiedzi

Mam obecnie taki wstręt i obrzydzenie do trawy ,że aż się we mnie gotuje . Ot stary znerwicowany przypier-dolony cep ! Teraz zdycham , nerwowość jebitna , lęki i reszta "atrakcji " . Lęki po trawie są tego typu ,że benzo ich nie bierze , tylko zmula , a lękliwość nadal się utrzymuje . Dobrze ,że nie mam ataków paniki , bo by dopiero było " niefajnie ".

Skończył się olejek CBD i teraz to już w ogóle lipa . :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monster6,

wiesz Przyjacielu w niedoli psychiatrycznej ;) , na mnie też działa zajefajnie i przeciwlękowo i antydepresyjnie nawet ,,, ale tylko wtedy jak palę . Jak skończę palenie to jest MASAKRA . Poza tym jestem od tego badziewia uzależniony i ile bym przy sobie nie miał spaliłbym , rzygałbym i palił , taki ze mnie niestety ćpuń.

Pokusa palenia jest wielka , bo duzo mi to daje ,,, ale po skończonym palonku jest dopiero szajba ( nerwówa , lęki ).

Nie ma jeszcze tragedii , jak popalę dzień , dwa , ale jak teraz będąć w Danii paliłem bite 12 dni od rana do wieczora , jadłem te ich ciastka THC , to teraz trzeba skulić dupę i cierpiec .

Nie masz zjazdów po trawie na drugi , trzeci dzień ( newrowowść , lęki ) ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ,że emocje są w rozsypce po paleniu tego gówna( nerwowość ) to jedno ,,, ale świeżą pamieć mam obecnie tak spier----dooooooloną ,że to sie nie da opisać . Coś gdzieś położę i zaraz zapomniałem gdzie to leży,,, gdzieś po coś idę i w trakcie drogi zapominam po jaką rzecz- po co w ogóle idę . W dodatku cały czas czuje lękliwość ( nie lęki ) .

Tak więc uważajcie nerwowo chorzy na to ziółko . Nie uleczy was to w ogóle , a tylko będzieta kwikać z bólu psychicznego .

Na długo mam dość tego zielonego gnoju .

Ja nie wiem jak Ci niektórzy moi kolesie palą to dzień w dzień , pracują i w ogóle funkcjonują . Do palenia tego gówna trzeba mieć zdrowie .

U Przyjaciela ,u którego teraz byłem w Danii i który pali codziennie to mi powiedział ,że jak nie zapali to jest taki nerwowy ,że aż boi się ,że w tych nerwach kogoś zabije . Bez trawy nie ma snu , apetytu i ,,,chyba w ogóle życia .

Trawa to silny narkotyk . W dodatku ( u mnie ) trudno się z nim na stałe rozstać . Trudniej niż z wódą , tramalami , czy innymi opoidami .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak u innych ale u mnie palenie ma złe skutki, zawsze łapie urojenia w stylu, że każdy na świecie mnie w tej chwili obserwuje i się śmieje ze mnie a raz nawet wkręciłem sobie, że nie żyje i że jestem już w piekle i że zawsze się tak będę już czuł masakra, a :D nie polecam próbować jak ktoś ma jakieś zaburzenia psychiczne, chyba, że ma jakieś benzo albo coś przy sobie, żeby przerwać banie. Mi ostatnio pomogło jak się zjarałem 15 mg olanzapiny i bania mi odrazu minęła praktycznie, ale to już ostatni raz był serio, ja już wole alkohol :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie odpowiednio dobrana odmiana (sativa) w odpowiedniej ilości bardzo pomaga na lęki, natręctwa i senność. Sama trawka nie wywołuje senności, nie upier*&^am się jak nie wiadomo co. Ale dawki rzędu 0,25g (niestety palone, wolałbym jeść, lub waporyzować) pomagają na obsesję i natręctwa myślowe związane ze spaniem. To powoduję że nie myślę o spaniu o stanie w jakim zasypiam itd, itp. Kładę się do łóżka i idę spać jak gdyby nigdy nic. Wszystko jest dla ludzi, od nas samych zależy czy nad tym panujemy czy nie. Jak nie to lepiej się wystrzegać. Przezorny zawsze ubezpieczony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie odpowiednio dobrana odmiana (sativa) w odpowiedniej ilości bardzo pomaga na lęki, natręctwa i senność

Pewnie masz racje , ale dilernia w moich okolicach to akurat nie apteka,żeby sobie przebierać wybierać . Bierze się to co jest i jeszcze dziękuje, często po kilku godzinach czekania na telefon na mega ciśnieniu .w wiekszości palenie zielska w Polsce to stres ,etc załatwianie towaru ( nie zawsze wiadomo co tam jest i czy uczciwie poważone ) i tego typu . Długo juz nie paliłem i nie mam zamiaru sięgać akurat po ten narkotyk .

Będąc tego lata w Kopenhadze w dzielnicy Christanii to sobie możnabyło poprzebierać w gatunkach trawy , haszu . Goście mieli poukładane na stolikach w słoikach , a każdy słoik podpisany,,, ale u nas w Polsce SZAMBO !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No u nas jest to szambo, ale warto się zastanowić dlaczego. I dlaczego tak rynek zdominowały dopalacze. Przecież to nie jest wina biorących. Tylko tego że ktoś imituję narkotyk syntetykiem który jest tragiczny w skutkach i nieznanym działaniu. Ciągle powstają nowe sklepy czy to stacjonarne czy w necie. Kto za to odpowiada? Ktoś chyba ma z tego ogromne pieniądze skoro wszystko się kręci, a o naturę tak trudno. Trudno mi to wszystko zrozumieć.

W Tajlandii to mają dopiero dobre odmiany, można na wyspie dosłownie wejść w pole dzikiej marihuany ;) Mnie to zdziwiło i zaskoczyło, a dla tamtejszych ludzi to często chwasty. Tak jak i mango. U nas prestiżowy owoc, tam śmieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 3 latach nałogowego jarania po 3, 4, 6, 15, 20 jointów dziennie, praktycznie codziennie (choć ten rok był najmniej intensywny) w końcu chyba raz na zawsze to odstawiłem (nie palę 3 tyg, spory sukces). Moje lęki społeczne przez palenie mocno się nasiliły, pierwsze symptomy depresji to zasługa marihuany. Nie palę i już czuję się lepiej emocjonalnie. A to, że to nie uzależnia to pier olenie ludzi wje anych w to, albo 16 latków, którzy sobie palą raz na tydzień xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci tak z punktu widzenia nadwieka / mam 50+ /

jaralem codzien przez 30 lat , balem sie abstynencji , az do czasu jak wyjechalem do Azji , gdzie w Dubaju wyczesali mnie z tlumu i stwierdzili ze ich sniffer wykrył pojedyncze molekuły THC w  moim bagazu , po kilkugodzinnej kontroli juz zlapalem pewien respect i dziekowalem sam sobie , ze nie przemycilem niczego , trafilem na Filipiny , gdzie sie okazalo ze za jointa mozna stracic zycie w duzo gorszy / niehumanitarny / sposob niz w Dubaju . I co ?

I okazalo sie ze nawet bez tych sankcji spokojnie moglem nie jarać . Po 30 latach jarania nonstop okazalo sie , ze JEDYNYM efectem odstawiennym byla ... trudnosc z zasypianiem , ktora przeszla wraz z jetlagiem , po 2 dniach , lęki mialem wczesniej , limit wyczerpany

 

Pamietaj , lęki spoleczne to jest wirtualny wytwor przemyslu farmacveutycznego , ktory ma oczywiscie leki na ta przypadlosc

Odradzam branie tych lekow , bo bedziesz musial brac nastepne ktore zniweluja side effects po prekursorze

Za moich czasow lęki spoleczne mial kazdy , bylo to wpisane w rzeczywistosc

Mozesz przestac jarac z dnia na dzien i nie pierdol o lękach spolecznych , to po prostu punkt stycznosci z rzeczywistosicią

Powodzenia , dziekuj Bogu ze masz problem z MJ , to nie jest problem

Edytowane przez Hunter S. Thompson

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem, czy to nie problem. Sam widziałem po sobie efekty uboczne i lęki społeczne to nie wymysł, jestem osobą zdecydowanie bardziej nieśmiała, niż przeciętna osoba, która określiłaby się mianem nieśmiałej i wiem, że palenie było jednym z czynników potęgujących moją fobie (wiele czynników pobocznych, pomijając sam stan upalenia, ale inne rzeczy powiązane z tymże paleniem też miały swój udział, nie chcę mi się teraz tego tłumaczyć)

 

W tym roku bardziej popalałem niż paliłem przez poprzednie 2 paliłem pewnie jakieś 100/200 blantów miesięcznie, budziłem się z blantem i szedłem z nim spać, jak nie było co palić chciało mnie rozkurwić. Gdybym był dalej w takim ciągu w życiu bym tego nie rzucił, ale w tym roku paliłem z 2 razy mniej i częściej zdarzały się dni bez jointa. Postanowiłem to rzucić, bo wiedziałem, że ejst na to szansa,  a do tego postanowienia na dobrą sprawę przygotowywałem się od lipca. Cieszę się, że już nie palę, nie jest to już mi do niczego potrzebne, ani nie dawało mi już żadnej satysfakcji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To brzmi trochę tak jakbym żarł jakieś gówniane żarcie, po którym bym się źle czuł ale żarł bym je dalej, aż w końcu zmienił dietę na inna dobrej jakości jedzenie i nie jadł już tamtego gówna co wynikałoby wielkim sukcesem i satysfakcją z odzyskania zdrowia. To cholerna głupota naszych czasów, po co robić coś skoro nawet nie wie się po co się to robi? A do tego jeszcze tak sobie to śmiesznie tłumaczyć, że to takie złe, chłopie Ty w głowie miałeś źle dlatego tak jarałeś, w końcu doszło do refleksji, jakiś silniejszych bodźców ze strony marihuany, tych negatywnych i rzucenie tego gówna przyniosło korzyści ;) Gratuluję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marihuana jest dobrym antydepresantem, zbija depresję i złą manię, działa hipomaniakalnie. Nie wywołuje manii - przewlekłej. W SADzie po trawce mam "trzeźwe myślenie" lepszy wgląd na siebie, brak wpływu na halucynacje. Potwierdzam

 

edit: nigdy nie łączymy marihuany (antydepresantów, psychotropów) z alkoholem.

Edytowane przez tennamaxa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbowałem Marihuany 2 razy w życiu, ale brałem wtedy też Paroxinor i Amisulpryd. Z jednej strony było mi wesoło i dostałem napadów śmiechu, z drugiej czułem lęk. Więcej już raczej nie spróbuje, ale ciekawi mnie jaki byłby efekt bez leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.05.2020 o 14:43, ap40 napisał:

Spróbowałem Marihuany 2 razy w życiu, ale brałem wtedy też Paroxinor i Amisulpryd. Z jednej strony było mi wesoło i dostałem napadów śmiechu, z drugiej czułem lęk. Więcej już raczej nie spróbuje, ale ciekawi mnie jaki byłby efekt bez leków.

Jestem pacjentem medycznej marihuany i też kiedyś brałem razem z lekami, strasznie otępiało mnie po waporyzacji, później gdy odstawiłem leki, poczułem jak faktycznie działa. Dla mnie jest idealna, pomaga mi opanować nerwy i stres, ale przede wszystkim trzeba pamiętać że również można się uzależnić!

Sam to zauważyłem i w porę zareagowałem. Do tego trzeba podchodzić rozsądnie i z głową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś przez palenie marihuany miałam epizod psychotyczny zakończony próbą samobójczą. 

To wspomnienie mnie powstrzymuje, ale pokusa ostatnio jest bardzo silna. To chyba jedyna substancja, po której przez jakiś czas potrafiłam czuć się naprawdę dobrze i miałam wszystko w przysłowiowej d*pie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio planowałem wrócić do bakania, ale coraz gorsze mam jazdy

Zacząłem palić gdy skończyłem 16 lat, więc to może trochę wyjaśnia, ale też przesadzałem ostro

Mj jest zajebiste, ale ma pewne wady i jeśli ktoś ma naprawdę kruchą psyche to może sb coś wkręcić i później latać jak świr

W sumie pewnie jakby się lepiej przyjrzeć to nie jarałem nigdy 100% realu

Zaobserwowałem u siebie zespół amotywacyjny, który nijak nie potrafię zwalczyć

Ale gdyby nie taka świadomość to może i bym jarał dalej 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.09.2019 o 19:07, rookie napisał:

A to, że to nie uzależnia to pier olenie ludzi wje anych w to, albo 16 latków, którzy sobie palą raz na tydzień xd

--- dokładnie , 

 rypie beret aż piszczy .Emocje w rozsypce . jebaćććććććć 

 Dla mnie wyjście z tego syfu to stokroc trudniejsze  zadaniedo wykonania niz wyjście z wódy , alkoholizmu . Poza tym na rynku obecnie to już nie czysta marycha tylko jakoś chemiczny gnój , którym można skaleczyć się na amen.

 Uważajcie na to !!!

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.06.2021 o 12:23, ZielonyListek napisał:

Kiedyś przez palenie marihuany miałam epizod psychotyczny zakończony próbą samobójczą. 

To wspomnienie mnie powstrzymuje, ale pokusa ostatnio jest bardzo silna. To chyba jedyna substancja, po której przez jakiś czas potrafiłam czuć się naprawdę dobrze i miałam wszystko w przysłowiowej d*pie


A czy to prawda że palenie m regularnie przez kilka lat po odstawieniu może spowodować schizofrenię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.03.2022 o 05:41, Encyklopedia napisał:

A czy to prawda że palenie m regularnie przez kilka lat po odstawieniu może spowodować schizofrenię?


Tego nie wiem, ale wiadome jest, że palenie m może obudzić schizofrenię u ludzi, którzy mają do niej jakieś skłonności (np genetyczne).

Uzależnienie to jest realne. Psychiczne - wiadomo. Co do objawów fizycznych - ja mam problemy ze snem i strasznie się pocę... Najgorsze są myśli, moje wyrzuty sumienia się piętrzą a mój partner nie nadąża ze mną jak jestem trzeźwa i dla świętego spokoju robi refill (choć sam nie pali). Od momentu kiedy zaczęłam palić nałogowo, codziennie (3 lata z przerwami) nie osiągnęłam nic w życiu, z czego mogłabym być zadowolona. Wracam do papierosów, może oszukam organizm...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odstawiłem z dnia na dzień konopie. Pomagały i szkodziły równocześnie. Trzeba używać z głową, najlepiej w konsultacji z lekarzem lub psychoterapeutą, który się na tym zna. To bardzo ważne bo można zrobić komuś krzywdę, źle dobierając dawki i wpaść w problematyczne zażywanie konopi codziennie kilka razy dziennie.

Mam dokładnie to samo, bezsenność i straszne poty, ale odstawiam razem z beznodiazepinami. Może to efekt połączony. W każdym razie, odstawienie konopi to pryszcz w stosunku do benzo. Widzę to po sobie, choć każdy reaguje inaczej.

Niektórzy muszą brać leki do końca życia, bo chorują na nieuleczalne choroby, nie wolno im tego zabierać pod pretekstem uzależnienia, zawsze patrzy się na straty i zyski takiej terapii. Wiele ludzi czekało na medyczną marihuanę, czy leki biologiczne, bo choruja na choroby nieuleczlne i jedyne co można zrobić to niwelować objawy, a konopie są w tym niezastąpione. Problemem jak już mówiłem może być uzależnienie psychiczne i zaburzenia emocjonalne spowodowane nadmiernym zażywaniem, bądź mieszaniem konopii z lekami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marihuana jednym pomaga z depresją, innym z nieśmiałością, ale tylko do czasu... Jeżeli ktoś czuje, że ma problem to trzeba iść do lekarza, a na pewno nie do dila.

Jeżeli moja historia zniechęci do palenia chociaż jedną osobę, to uznam za sensowne napisanie tego posta.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marichuana to bardzo słaby uzależniasz . Ogólnie parę bezsennych nocy i jest ok 

chkciaz ja nigdy nie mogłem palić marichuany bo miałem po niej okropne lęki wręcz wkręty psychozy , czy ktoś z was też tak miał ? 

Edytowane przez powerade33

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paliłam przez 11 lat, miałam może łącznie rok przerwy w ciągu tego czasu. Zawsze traktowałam trawkę jako coś niegroźnego, no bo przecież nie urywa mi się film, nie jestem agresywna, co najwyżej zasnę. Funkcjonowałam tak, ze paliłam codziennie, w różnych porach dnia, jak była przestrzeń na to. Nie używam trawki od kwietnia, a przestałam ponieważ doprowadziłam się do finansowego skraju, dość banalne. Aczkolwiek, w tym samym czasie zaczęłam brać bupropion i myślę, ze ten lek od samego początku działał dość mocno i po dwóch tygodniach przyjmowania uświadomiłam sobie, ze nie palę. I nie mam ciągot ku temu. To było mega fajne. Bezbolesne. Postanowiłam, ze przeciągnę to tak długo jak da radę. Jest koniec października, w poprzedni weekend zapaliłam, ale nie zamierzam wracać do codziennego uzywania. Trawka sprawiala, ze unikałam konfrontacji z rzeczywistością, uciekałam, wypierałam. Nieustająca odklejka.

w moim przypadku brak tej używki sprawia, ze robię więcej rzeczy i jestem stabilniejsza, podoba mi się ten stan. Chciałabym bardziej ogarniać, a zioło mi to utrudniało.


Mysle, ze kiedy ktoś używa trawki rekreacyjnie czy będąc prowadzonym przez lekarza to spoko, ale ja nie należę do osób, które umieją  używać w ten sposób. Weed to moje największe guilty pleasure i jestem łapczywa. W poprzedni weekend od razu pojawiły się myśli - a może jutro przed pociągiem też zapalę ?

nie twierdzę, ze nigdy do tego nie wrócę, nieraz w moim życiu tak mówiłam i kończyło się to powrotami. Skupiam się na najbliższej przyszłości.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słyszałam ostatnio, że coraz więcej osób korzysta z medycznej marihuany na różne schorzenia – od bólu przewlekłego po problemy ze snem i lękiem. Podobno w MedCan Clinics można dostać receptę online, jeśli miało się już wizytę stacjonarną, i to w naprawdę dobrej cenie.
Sprawdzał ktoś tę opcję? 
 

Edytowane przez klaudia84

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×